środa, 27 lipca 2016

#24 - Interesy. (KONIEC)

          - Ta, mi też - burknął pod nosem blondas, ale nie uścisnął wyciągniętej dłoni Uchihy. Olałam to, w końcu nigdy go za wychowanego nie uważałam. Podszedł do swojej kurtki, która wisiała na krześle w kuchni i wyciągnął coś z kieszeni.
          - Czy masz coś do...- zaczęłam, ale Dei mi przerwał.
          - Nie spoko, nie przejmujcie się mną, już mam to co chciałem. Idę...na miasto. Nie przeszkadzam - mówił bardzo cicho, tak jakby nie chciał tak naprawdę żebyśmy słyszeli jego bełkotu. W sumie mi odpowiadało, że zaraz będę mieć cały dom tylko i wyłącznie dla siebie i czarnookiego.
Po chwili usłyszeliśmy zatrzaskujące się drzwi.
          - No to ten...na czym stanęło? - zapytałam i odwróciłam się w stronę Itachiego. Założyłam mu ręce na szyi i z zadziornym uśmiechem spojrzałam mu w oczy. Ten jednak był nieobecny i patrzył w stronę drzwi wyjściowych. - Ej! Uchiha Itachi, tutaj jestem! - pomachałam mu dłoniom przed oczami i nagle się ocknął. Uśmiechnął się do mnie znacząco i pocałował w czoło.
          - Zaraz do ciebie przyjdę i dokończymy, tylko...zapomniałem przekazać coś u siebie w biurze. Czekaj idę do samochodu i wykonam tylko jeden telefon - cmoknął mnie znowu tym razem w usta i wyszedł. Tak po prostu. Mruknęłam pod nosem kilka przekleństw i spojrzałam w stronę okna.
Itachi faktycznie chwycił za telefon i wziął z samochodu...cygaro.

           Kurwa, serio?

          Nigdy nie palił przy mnie. A przecież to gówno jeszcze bardziej śmierdzi niż fajki! Czy on zawsze musi być tak zdenerwowany, gdy wspomina o swojej pracy?
          Na to pytanie na pewno odpowiedzi nie otrzymałabym, więc chwyciłam za stojącą z boku butelkę whisky i wzięłam solidny łyk, żeby mój umysł trochę się oczyścił z niepotrzebnych myśli.

~ . ~ . ~

        - Do łazienki! Umyjesz zęby i weźmiesz całą paczkę gum do żucia!
        - Wybacz, ale...
        - Tak, tak interesy. Za pięć minut cie tu widzę pachnącym! - warknęłam i opadłam na swoje łóżko. Wiem, że nie powinnam tak wybuchać, ale pierwszy raz mu się zdarzyło przy mnie zapalić. Niby jestem przyzwyczajona przy chłopakach, ale...
        - Jejku, jaka ty uparta czasami jesteś. - Uśmiechnęłam się na te słowa i wiedziałam, że on też to zrobił.
Po 5 minutach niczym młody bóg, wyszedł  pachnący, elegancki, gotowy łamać kobiece serca. A w zasadzie teraz to tylko moje. 
Ściągnął w końcu marynarkę, w której ewidentnie było mu niewygodnie i położył się obok mnie. Łózko miałam dość wąskie, przez to byliśmy naprawdę blisko siebie.  Od razu zrobiło mi się cieplej.
          - Chcesz pogadać o tym co się stało w pracy? - spytałam po chwili, żeby przełamać głupią ciszę. 
          - Nie - mruknął, a jego ton był bardzo poważny i wręcz wrogo nastawiony do tego tematu. Na szczęście za sekundę odwrócił twarz w moją stronę i obdarzył mnie swoim charakterystycznym i jednoznacznym uśmiechem. - Lepiej dokończmy to na tym nam przerwano - pocałował mnie lekko, a ja automatycznie zamknęłam oczy. 
Jego usta były takie miękkie i czułam jeszcze zapach pasty do zębów. 
Poczułam jak chłopak lekko ciągnie mnie w swoją stronę. Przysunęłam się bliżej niego, pozwalając, żeby jego dłoń lekko wślizgnęła się pod moją koszulkę. Poczułam jak jego dłonie nieśpiesznie, choć w pewnym stopniu niecierpliwie dotykają moich bioder. Bez słowa protestu pozwoliłam by jego palce błądziły po mojej skórze. Miałam wrażenie, że moje ciało płonie w miejscach, w których mnie dotykał. 
          - Enma... - szepnął. Spojrzałam pytająco na jego twarz, która wydawała się być smutna i chłodna. - Obiecasz mi coś? 
Zdziwiłam się i to bardzo. 
                 - Zależy o co chodzi - mruknęłam.
           - Gdy... - zaczął niepewnie. - Gdyby coś się pozmieniało, przypomnij sobie proszę o tej chwili.
Dobra. Gdy mówiłam, że mnie zdziwił kłamałam. Teraz dopiero nie wiedziałam co się dzieje. 
                  - Itachi? Coś ci jest? Brzmisz jakby to było, nie wiem... - przerwałam szukając odpowiedniego słowa. Miałam mętlik w głowie, pierwszy raz jest tajemniczy aż do takiego stopnia. 
Itachi jednak nie pozwolił mi dokończyć zdania, ponieważ zamknął moje usta w czułym i agresywnym pocałunku, które momentalnie przyśpieszył moje tętno.
            - Masz rację, nie wiem co mnie napadło na takie gadanie - wyszeptał i zaraz po tym znowu nasze języki zaczęły tańczyć swoim rytmem.  Ta rozmowa bardzo szybko wyparowała z mojej pamięci. Słowa w tym momencie się nie liczyły, tylko jego dotyk na moim ciele. 

~ . ~ .  ~ 


          - Chyba powinienem wracać - powiedział smutnym, cichym głosem. Zaprotestowałam. Od dobrej godziny leżałam na jego nagim torsie czując się bezpiecznie i wyjątkowo. Było nam zbyt dobrze, żeby tak po prostu sobie poszedł pozostawiając pustą przestrzeń na łóżku.  

         - To inaczej. Muszę wracać.
         - Niby dlaczego? - warknęłam. - Tak bardzo chciałeś zobaczyć jak jest u mnie w domu i nagle musisz wracać?
           - Interesy. 

           Kurwa.


           Jak ja nienawidzę tego słowa.


           Milczałam. Cisza narastała i już wolałam ją niż pustkę. Niestety poczułam jak muska ustami mój policzek, a zaraz potem odsuwa się.  Po kilku minutach był ubrany w swój garnitur i uświadamiałam sobie, że zaraz zostanę sama w pokoju. 

           - Enmo...
           - Dobrze, dobrze rozumiem. Idź załatwiaj swoje sprawy, ale za karę, że mnie tu zostawiasz jutro zabierasz mnie w jakieś ładne miejsce! - powiedziałam uśmiechając się zadziornie. Itachi odwrócił wzrok, ale zaraz znów spojrzał na mnie uśmiechając się smutno. 
            - W takim razie, do jutra - wymamrotał i już kierował się w stronę drzwi, jednak szybko chwyciłam go za rękę.
            - Nie pożegnasz się ładnie? - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, na co on bez wahania nachylił się i wbił swoje usta w moje. Ten pocałunek trwał może kilka sekund, ale dla mnie był wiecznością. Był tak agresywny, a zarazem czuły jakby całował mnie pierwszy i ostatni raz. Odsunął swoją twarz i usłyszałam jego przyśpieszony oddech. Jego czarne oczy wydawały mi się jeszcze ciemniejsze, a zarazem piękniejsze. 
            - Do zobaczenia - powiedział. 
I wyszedł.
Siedziałam na łóżku zupełnie osłupiała i nagle zaczęło kręcić mi się w głowie. Dopiero wtedy zrozumiałam, że płuca potrzebują tlenu!

           KRETYNKO! PRZYPOMNIJ SOBIE JAK SIĘ ODDYCHA!


           Łapiąc łapczywie powietrze zaczęłam dochodzić do siebie. Nie miałam pojęcia co się właśnie stało między nami, ale wiedziałam, że długo tego nie zapomnę. Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. 

Westchnęłam i wstałam z zamiarem pójścia do łazienki i ubrania się. Przed tym jednak chwyciłam za telefon komórkowy z zamiarem napisania SMSa do chłopaków. 

           Muszę się napić. Piwnica to idealny pomysł.


           17 nieodebranych połączeń. 23 wiadomości. Skrzynka głosowa zapełniona. 


          Zamrugałam kilka razy nie wierząc dokładnie co pisze na wyświetlaczu.

            O co chodzi?

            I nagle usłyszałam strzały, a zaraz potem dźwięk tłuczonej szyby.
Znowu zapomniałam o oddychaniu. Rzuciłam komórką w kat i przylepiłam się do okna.

           Itachi...

~ . ~ .  ~

            Biegłam.
Nic nie widziałam. Albo przez to, że nagle słońce zaszło, albo przez łzy, które cały czas napływały mi do oczu.
            Biegłam.
Z całych sił. Moje nogi miały już dość, stanowczo odmawiały posłuszeństwa. Ramiona robiły się ciężkie, a w głowie cały czas huczało od strzałów.
            Ale biegłam dalej.
Nie mogłam się poddać. Już tylko kilka kroków.

           - CO WY, KURWA, ROBICIE?! - krzyknęłam wywarzając drzwi od gabinetu w warsztacie.
Opadłam na kolana sama nie wierząc w to co zobaczyłam. Uchiha siedział związany na krześle, a Odyn właśnie wymierzał w jego twarz pięść.
           - NIEEEE!!!
I nagle poczułam jak ktoś mnie chwyta za barki. Łza jedna po drugiej zaczęły mi spływać po policzkach. Miałam ochotę zwymiotować, ale jeszcze bardziej wybić wszystkie zęby Akirze, który ścisnął mnie mocno przez co moje ruchy były zablokowane.
           - ENMA USPOKÓJ SIĘ! - usłyszałam.
           - Co wy robicie...dlaczego wy... - mamrotałam, krzyczałam, a może szeptałam.
           - Enma!
           - Zostawcie go...
           - Posłuchaj!
           - Nie będę was, kurwa słuchać!
          - ZAMKNIJ SIĘ! - usłyszałam potężny głos Deidary. Dopiero wtedy zauważyłam, że są wszyscy z gangu i patrzą na mnie z żalem, ale też nienawiścią w oczach. Mój wzrok jednak powędrował na Itachiego.
Krwawił z warg i nosa. Miał postrzelony bark i podbite oko. Oddychał głęboko i łapczywie. Co jakiś czas wypluwał z ust nadmiar czerwonej cieczy, której też nie brakowało na jego zniszczonym ubraniu.
           - Dlaczego? - szepnęłam.
           - Pozwól, że ja ci wyjaśnię - Deidara niepewnym krokiem podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.
Zagryzłam wargę. Czułam wstręt do niego i do reszty chłopaków.
Chciałam uciec jak najdalej, ale nie sama.
           - Mów...
Przez chwile panowała cisza. Deidara patrzył przed siebie zamyślony, jakby szukał odpowiednich słów.
           - Przedstawiciel handlowy. - zaczął w końcu. - Najbogatszy przedsiębiorca w Konoha. Znany, szanowany. I do tego, kurwa, twój kochaś od kilku miesięcy. - Splunął na ziem i spojrzał z odrazą na pobitego czarnookiego. - Uchiha Itachi we własnej osobie. - Jego niebieskie oczy znów powędrowały w moją stronę. - A tak naprawdę jeden z największych oszustów i szumowin na świecie.
              - Przestań! Na jakiej podstawie go oczerniasz! Nie znasz go! - wyrwało mi się. Nie mogłam już go słuchać.
           - O nie, moja droga. To ty go tak naprawdę nie znasz! - krzyknął tak głośno, że aż drgnęłam. Akira ani na chwilę nie poluzował uścisku.
Czułam jak każde słowo Deidary mnie rani, niczym nóż wbity w plecy.
           - To jeden z nich... - i nagle z cienia wyszedł Tetsu z grobową minął.
Nic nie rozumiałam. O czym oni, do cholery, mówili?
            - To jeden z Akatsuki - dokończył Deidara.
I nagle cały świat runął. Zapadła cisza i napięcie tak gęste, że można byłoby je kroić nożem.
           - To...to nieprawda! - krzyknęłam oszołomiona.
           - Enma, pracowałem z nim przecież - warknął Dei.
           - Kurwa mać! Od kilku miesięcy chce uzyskać od ciebie jakiekolwiek informacje na temat Brzasku i nigdy nie raczyłeś puścić pary z ust! - syknęłam czując jak nienawiść wypełnia mnie od środka. - A teraz? Teraz tak po prostu mówisz, że on jest jednym z nich?! Nigdy ci, kurwa, nie uwierzę! - płakałam, krzyczałam, próbowałam uwolnić się z uścisku. Słowa blondyna były dla mnie w jakimś stopniu niezrozumiałe i nie chciałam ich rozumieć.
           - On mówi prawdę - odezwał się Hisaki swoim spokojnym i anielskim głosem.
           - Nie...ty też uwierzyłeś w te brednie?
           - Enma! - Odyn tym razem podniósł na mnie głos. - Deidara wyjawił nam wszystkich.
Nie wierzyłam w to co słyszę. Wszyscy nagle byli przeciwko mnie. Cały świat był przeciwko mnie.
           - Dlaczego...dlaczego teraz?! - pytanie skierowałam do blondyna.
           - Bo nie miałem pojęcia, że potrafiliby posunąć się do tego stopnia i - przerwał żeby wziąć głęboki wdech. - Żeby owinąć cię wokół palca w tak...okropny sposób - mówił cicho i znów patrzył na Uchihę z odrazą i wstrętem.
           - Nie...Ja dalej ci nie wierzę! Znam Itachiego! Nie mógłby mi tego...
           - Niby co takiego o nim wiesz?! - wrzasnął, aż zapiszczało mi w uszach.
Zamrugałam kilka razy. To absurdalne pytanie wybiło mnie z równowagi. 
           - Jak to co?! Wszystko! Jest ułożony, bogaty, a po śmierci rodziców nie załamał się tylko zaopiekował bratem i brnie dalej. - Mój głos się lekko załamał, ale kontynuowałam. - NIE WIEM CO WAM ODBIŁO! Wy mu chyba po prostu zazdrościcie sukcesów!!!
           - Śmierci rodziców? - Deidara znowu mi przerwał, a co najgorsze zaczął się śmiać jak opętany. - On sam ich załatwił! Całą swoją rodzinkę, żeby mógł mieć pieniądze dla siebie, a co za tym idzie dla Akatsuki, idiotko! 
           - BZDURY! - krzyknęłam. Dopiero po chwili zrozumiałam co właśnie blondyn do mnie powiedział.
           - Enma ocknij się! Albo sama go zapytaj jaka jest prawda!
Moje serce przestało bić. 
Spojrzałam na Itachiego, który niepewnie podniósł wzrok w moją stronę. Jego wyraz twarzy był zimny, niedostępny. Jakby osoba siedząca przede mną była kimś zupełnie innym.

           Jego maska powróciła.

Przełknęłam ślinę. To absurd. Ale...
           - Itachi...Proszę...
Milczał i patrzył na mnie tymi swoimi zimnymi, czarnymi oczami. Poczułam nagle jakby był obcą osobą. Modliłam się, żeby potwierdził moje słowa. Żeby powiedział, że to pomyłka.
          - Nie...- jęknął. - Nie sądziłem, że tak łatwo dasz się nabrać...

          Wdech.
          Wydech.
          Wdech.
          Kurwa.
          Wydech.

         Ze śmiertelnie poważnym wzrokiem, który przyprawiał mnie o dreszcze, Uchiha spojrzał mi w oczy. Nie wierzyłam, nie chciałam wierzyć...
Przez chwilę w mojej głowie panowała po prostu cisza. Patrzyłam na niego i próbowałam zrozumieć co się stało. Co on do mnie powiedział. I nagle wszystkie fakty zaczęły układać się w całość.


- Jak to, kurwa, zniknął?! - dziewczyna usłyszała potężny, męski głos dobiegający z pomieszczenia na wprost. Podeszła niepewnym krokiem i kątem oka zajrzała do środka. 
Itachi z telefonem przy uchu głośno rozmawiał, chociaż nie wiadomo czy można to nazwać rozmową. Wywnioskowała, że to było jego biuro. Komputer, papiery, segregatory, fax, drukarka. Wszystkie niezbędne sprzęty dla wielkiego biznesmena. 
      - Gdzie mógł się ukryć?! To jest niedorzeczne! Przestań pierdolić i go znajdź!! 
(rozdział #7)

Mówił o Deidarze.
Nie.
Niemożliwe.

Przed moimi oczami pojawił się Hidan. Człowiek, który chciał mnie zabić i akurat z Itachim miał interesy! 
To na pewno przypadek. 
Tak, przypadek. 

Pożar. 
Przyjaciel Itachiego zaprosił nas do teatru, gdzie zostałam postrzelona i ledwo uciekłam z płonącego budynku. 
Zwykły zbieg okoliczności...
Prawda?

Kakuzu!!!
Pierdolony dziwak, u którego akurat Itachi miał swoje konto w banku.

Tysiące myśli przelatywały mi przez głowę. Wspomnienia, wspólne rozmowy, bezpośrednie, wręcz zbyt dokładne pytania o mojej rodzinie, o gangu, o ojcu.
Potrząsnęłam głową.
To nie mogła być prawda, przecież Itachi nie mógł być taki podły!
Miesiącami zwodzić mnie i tak oszukać?
Nie, nie, nie...
NIE!

 - Jesteśmy bliżej was, niż wam się wyda... - Kakuzu nie dokończył.
( rozdział #21)

Zaczęło mi się kręcić w głowie. Moje palce zdrętwiały.
IDIOTKA!
Jak mogłam tego nie zauważyć?
Tych wszystkich jego zachowań, tylko po to żeby się zbliżył do mnie, a tym samym do gangu.
Byłam taka głupia.
To wszystko było złudzeniem.
Grą.
Oszustwem.
PIERDOLONYM KŁAMSTWEM.
Jego interesem.

           Czułam się tak, jakby ktoś usunął ziemię spod moich nóg. Moje szczęście z ostatnich miesięcy prysnęło. Skończyło się. Nieodwracalnie. Rozpadło się i zmieniło w jedno wielkie gówno.
Akira poluzował uścisk, żeby zaraz po tym mnie wypuścić. Już nie zamierzałam Itachiego ratować i uciekać.
Mój żołądek skurczył się, zrobiło mi się niedobrze. Zamęt w głowie, a w piersi poczułam...no właśnie nic. Jakby ktoś wyrwał z tamtego miejsca coś wyjątkowego. Coś dzięki czemu ten przeklęty świat, pełen krwi, zbrodni  i nienawiści miał jakikolwiek sens. 

          Dlaczego...

          - Powiedz, że to nieprawda - szepnęłam, głupia myśląc, że to coś da.
On, tak jak się spodziewałam, milczał patrząc na mnie tym mrożącym krew w żyłach wzrokiem, tylko po to, żeby zgasić we mnie ostatnią iskierkę nadziei.
Spojrzałam na jego usta. Usta, które dosłownie przed chwilą całowałam. Twarz, którą głaskałam. Ciało, które przytulałam.
Czułam się poniżona, ośmieszona, upokorzona do granic możliwości!
Jak mogłam być tak głupia, żeby mu zaufać?
Już nie płakałam. I już nigdy nie zamierzałam tego robić.
          - Co...- zaczęłam niepewnie i spojrzałam na chłopaków. Patrzyli na mnie smutno, z żalem i współczuciem. - Co jeszcze powinnam wiedzieć?
          - Sami próbujemy ustalić fakty, ale twój kochaś nie chce zbyt dużo gadać - syknął Skaza, a mi się zrobiło niedobrze na słowo 'kochaś'. Skaza zrozumiał, że nie pomaga mi tak bezczelnymi odzywkami, więc od razu spojrzał na mnie przepraszająco.
Deidara usiadł naprzeciwko Uchihy i spojrzał na jego żałosną twarz. 
         - Ty zleciłeś Hidanowi atak na Enmę w hotelu, tak? - spytał bezpośrednio, a jego głos ani na chwilę nie zadrżał. Od razu przed moimi oczami pojawił się balkon i fioletowe szpilki. Poczułam ścisk w gardle. 
Itachi milczał. Jego twarz była jedną wielką obojętnością. Nie chciało mi się wierzyć, że jego uśmiech, który jeszcze niedawno był moim ulubionym uśmiechem na świecie, był po prostu udawany. 
         - Mów - Odyn podniósł głos, ale czarnoooki nie miał chyba zamiaru z nami pogawędzić. Jednak Odyn ma na to swoje sposoby. Chwycił Uchihę za włosy i mocno pociągnął do tyłu. Itachi syknął cicho z bólu gdy jego ciało automatycznie się wygięło. Następnym krokiem siwowłosego było przypierdolenie mu z całej siły w tą śliczną buźkę. 
          - Mów - powtórzył. Uchiha zakaszlał i wypluł trochę krwi z ust na swoją koszulę. 
          - Tak - wymamrotał, a ja momentalnie na te słowa poczułam ból w klatce piersiowej. Aż na chwilę przyłożyłam rękę na piersi, żeby upewnić się, że nie wystaje mi stamtąd nóż. 
           - Razem z Konan to ukartowaliście? - kolejne pytanie od Deidary. 

           Konan?

           Od razu przypomniałam sobie ją w hotelu, a potem w teatrze. 

            Uchiha znów milczał, ale widząc jak Odyn podwija rękawy ocknął się i zaczął mówić. 
           - Tak, ale w nic nie ingerowała - mówił powoli i cicho. - Widząc, że Hidan nie dał rady razem z Sasorim chcieli postrzelić ją w teatrze. Konan chybiła, więc Sasori zrobił...mały pokaz ognia. - Znów poczułam jak niewidoczny nóż przeszywa moje serce na wylot.
Poparzona niegdyś stopa dała znać, że aż za dobrze pamięta piekło w jakim się znalazłam.
           - Wyścig... - odezwałam się w stronę Uchihy co go zdziwiło tak samo jak resztę chłopaków w pomieszczeniu. - To ty byłeś na dachu - starałam się mówić wyraźnie tak, żeby ani na chwilę mój głos nie zadrżał. - Ty zabiłeś Ryoko. 
Sama sobie się dziwiłam, że bez trudu mogłam wypowiadać te słowa.
            - Nie - odpowiedział po chwili zastanowienia. - Ale to ja strzeliłem w twoją rękę - nawet nie mrugną gdy wypowiadał te słowa. 
Tetsu poderwał się i momentalnie wymierzył mu kilka mocnych ciosów w szczękę.
Trzeci niewidzialny nóż przebił moją skórę i byłam pewna, że na tej liczbie się nie skończy.
            - Jakim ty jesteś śmieciem - skomentował Deidara.
            - Ja śmieciem? - Uchiha parsknął cicho. - To ty stchórzyłeś i uciekłeś. 
            - I to była najlepsza decyzja mojego życia - blondynowi puściły nerwy i jednym zgrabnym kopnięciem w brzuch spowodował, że Itachi dostał ataku kaszlu i zaczął się dławić własną krwią. 
            - Wszystko bym zrozumiał - czarnooki mówił przez zaciśnięte zęby. - Ale żeby ukrywać się u wrogów? - Kolejne kopnięcie przerwało jego żałosne stwierdzenie.
            - Dobra, daj spokój bo zaraz straci przytomność, a Przeklęty też chce z nim pogadać - mruknął Hisaki podchodząc do zasłoniętego okna. 
            - Spóźni się. Oni już jadą - Itachi wysyczał to zdanie przez zaciśnięte zęby i jak na zawołanie doszedł mnie ryk silników. Podbiegłam do okna i zerwałam z nich roletę. Wstrzymałam oddech gdy zza horyzontu zauważyłam zbliżające się dwu i trójkołowce, oraz powiewające czarno-czerwone płaszcze. 
            - Kurwa mać, wszyscy na dół! - Krzyknął Odyn i nagle rozpętał się chaos. 
Akira przewrócił stół i przesunął dywan, który leżał pod nim. Otworzył ukryte w podłodze drzwi, chwycił za dwa kałasznikow, które leżały w skrytce i jeden rzucił Skazie. Akira zapalił papierosa, a niezgaszoną zapałkę podał Deidarze, który w palcach trzymał dwie białe bomby. Hisaki natomiast z marnym skutkiem próbował otworzyć okno, które było zatrzaśnięte od kilku dobrych miesięcy. Zrezygnowany łokciem rozbił szybę i wyciągnął dwie małe spluwy z kieszeni spodni. 
           A ja? Stałam niewzruszona. 
           Wydawało mi się, że wszystko idzie w zwolnionym tempie. 
Ryk silników był coraz głośniejszy i to była tylko kwestia czasu, kiedy usłyszę też strzały. I zamiast wrócić do rzeczywistości i pomóc, ja stałam. 
           Patrzyłam się w czarne oczy, które przenikały mnie na wylot i tym samym paraliżowały.  Sama nie wiem co mnie tknęło, żeby do niego podejść, ale zrobiłam to. 
Byłam jak w amoku. 
Uchiha podniósł głowę, żeby lepiej mnie widzieć. 
Jego twarz była cała spuchnięta i zakrwawiona, ale mnie to już nie obchodziło. Wszystkie emocje zniknęły. Wzięłam głęboki wdech. Wiedziałam, że będę się nienawidzić za to co miałam zaraz zrobić, ale nie miałam wyboru. Nie miałam siły. Nie mogłam pozwolić, żeby to wszystko uszło mu na sucho.

          Jeszcze nikt tak w okrutny sposób mnie nie skrzywdził. 

          Jeszcze nikt w tak okrutny sposób mnie nie okłamał. 

          - Wiesz co, Itachi? - odezwałam się szeptem. - Jeszcze rano byłam przekonana, że...że naprawdę cię kocham. - Przerwałam dławiąc się tymi słowami. Wszystkie wspomnienia zaczęły przelatywać mi przed oczami niczym przyśpieszony film. 
To bolało. 
          - Ale myślę, że się z tym pogodzę - kontynuowałam. - Tak samo jak pogodziłam się, że zawsze będę Przeklęta - schowałam rękę do kieszeni kurtki, żeby po chwili wyciągnąć z niej swoją czarną zabaweczkę. - Ale to ty dziś będziesz zdychał w piekle...
          Wymierzyłam prosto w jego głowę, a palec powoli, bardzo powoli wędrował na spust. 

           - Żegnaj, Itachi Uchiha. 

No tak, przyzna, że rozdział miałam prawie gotowy już na początku lipca. 
Jeśli ktoś śledzi mojego facebooka to wie, że cierpiałam na bezsenność i dlatego rozdział pisał się bardzo szybko, ale potem mi przeszło i do tego znalazłam nową pracę. Więc czasu już mniej miałam na dokończenie go. (Dla ciekawskich pracuję w restauracji Absynt w Nowym Targu. Magda Gesler miała tam rewolucje, więc może ktoś kojarzy z tvnu XD )
No ale może koniec z tymi bzdurami....
STAŁO SIĘ! 
Wiem, że większość wiedziała, że Itachi jest w Akatsuki i to tylko kwestia czasu, aż Enma pozna prawdę.
Tak więc, ostatni rozdział. I co myślicie? Jak oceniacie? Musicie dać znać! 
Mam już mniej więcej wymyślony epilog, teraz tylko muszę z głowy przelać go na worda. 
Dziękuję, że wytrwaliście co poniektórzy do końca! 
Miłego dnia!

PS: Błędy mogą się pojawić, lenistwo dało za wygraną i nie sprawdziłam tekstu XD

16 komentarzy:

  1. O matko to było wspaniałe! Bardzo podoba mi się jak piszesz. Myślałam jednak o innym zakończeniu ale jak widać nie jestem wróżbitą Maciejem. Tak naprawdę to myślałam, że Dei zginie czy coś. Ciesze się, że wreszcie połączyła te wątki. Jetem tak podjarana, że nw co napisać więc porostu walnę ręką o klawiaturę hdftbdgghcfnjasdhjksd (no dobra kilka razy) kocham cię. Przytuliła bym cię ale mieszka za daleko (nie aż tak ale nie mam transportu). Dziękuje za to co piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te słowa! Nie uważam że niesamowicie pisze, ale cieszę się że jednak komuś się to podoba :)

      Usuń
  2. Podoba mi się nie tylko historia jaką Nam tu przedstawiłaś i Twój styl pisania ale również główna postać Enmy oraz jej charakter... ale co ja gadam.
    Od zawsze podobały mi się Twoje bohaterki.

    Suki Senju. Yuuki Uchiha. Enma Kirei.

    Przeczytałam Twoje dwa poprzednie blogi i tak jak wcześniej jestem pod wrażeniem wytrwałości oraz pomysłów, które zrodziły się w Twojej głowie.
    Masz talent. Pielęgnuj go i chwal się nim, Nam wszystkim.
    Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suki Senju? O matko XDDD przecież to chyba było gorsze od opowiadania z Deidarą XD Chociaż nie, Deidarę nic nie pobije XD
      Dzięki wielkie, że jesteś ze mną! Coraz częściej spotykam się z tym, że ludzie czytali Czy sztuką może być miłość i aż mi głupio XD Przepraszam, ja wiem, tragedia, ale staram się poprawić XD
      Dzięki za miłe słowa!

      Usuń
  3. *tu będzie mój komentarz jak ogarnę emocje i wytrzeźwieje więc czekaj na wpierdol, En*

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie część druga? Albo coś podobnego? Chciałbym wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  5. No po prostu nie mogę w to uwierzyć!!! Ok, domyślałam się, że Itachi jest w Akatsuki ale nie że okaże się takim draniem!! no nie mogę po prostu..
    Nie wiem co mam napisać, wciąż jestem w szoku (przeczytałam wczoraj).
    Ale pomysł na opowiadanie miałaś zajebisty :) I w ogóle zajebiście to wszystko przedstawiłaś.
    Teraz tylko czekać na epilog, który mam nadzieję niedługo wstawisz.
    Ten komentarz jest jeszcze bardziej chaotyczny niż zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  6. .... rozdział 2/10 + będziesz płacić za moje leczenie kliniczne, jeśli wstrzymanie akcji serca odbije się na moim zdrowiu (a pewnie się odbije..) + jeszcze leczenie psychiatryczne + zapas chusteczek z Biedronki
    Także, zadłużyłaś się tym rozdziałem u mnie. Może... zacznę od początku.
    Ogólnie to rozdział 100/10. Gdybym wcześniej go przeczytała to nie byłabym rozbita, ale teraz jestem bardzo rozbita i usmarkana (no tak trochę). I wgl wiesz, jak serce przestaje pracować i zamienia sie w kamień, który ciąży Ci w płucach to zapominasz tez jak sie oddycha i sie dusisz... Dusiłam się, serio. I prawie popłakałam. Na szczęście łzy nie leciały, bo ostatnio trochę ich wylałam, ale było blisko.
    (Wypowiedź będzie mało składna, ale sama się do tego przyczyniłaś, więc pretensje miej do siebie.)
    Jeśli chodzi o postać Uchihy to już na początku rozdziału cos przeczuwałam, pojawila się nawet w mojej głowie pewna myśl, która później rozwiałaś, ale nie będę jej zdradzać, bo ... może jednak potoczy się tak jak myślałam.
    Co do Enmy to... ciężko mi cokolwiek napisać, bo w tej chwili czuję się jak ona. Rozbita. Nie koniecznie gotowa zabić. (I wiem, że ona też go nie zabije. To niehumanitarne, nielogiczne, itd.)
    Rozdział pierwsza klasa. Aż mi brakuje słów, więc chyba się pożegnam, ażeby czekać na prolog.
    Niezależnie jak zakończysz to opowiadanie będę Twoją wierną fanką (bo choć jestem kociarą, bywam wierna jak pies)/
    Buziaki!

    Ps. Nie zapomnij o moich chusteczkach z Biedronki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha dziękuję Ci za te słowa! Przykro mi ze prawie do płaczu cie doprowadziłam, ale to znaczy że chociaż w tobie rozbudzilam jakieś emocje :D chusteczki kupie, obiecuję. ;)

      Usuń
  7. Ave! Przeczytałam twoje opowiadanie jednym tchem i jak dla mnie jest po prostu perfekcyjne! :) Wiedziałam,że Itachi jest w Akatsuki, ale jednak nadzieja została i myślałam, że będzie happy end...:( Niemniej jednak taki koniec jest idealny, bolesny i cholernie prawdziwy przez co miałam łzy w oczach i przez blisko godzinę nie wiedziałam co dalej mam robić ze swoim życiem :D Emocje, które przeżyłam tutaj były wspaniałe, od śmiechu do powagi i na odwrót :) Pozdrawiam Cię i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja prdl aż się wzdrygbelam na sam koniec takie rewelacje... Czemu?????.... Już myślałam że siw ohajtajq że bwdq mieć dzie i a ITACHI odejdzie z Akatsuki albo cus..... Ja chcę dziecko chociaż.. Buziqki cudowne

    OdpowiedzUsuń
  9. Te opowiadanie jest zajebiste, jak ty wogóle wpadłaś na tak genialny pomysł? Końcówka zupełnie mnie zaskoczyła. Jesteś mistrzem 11/10 ;)

    OdpowiedzUsuń