poniedziałek, 1 lutego 2016

#21 - W centrum zasadzki.

          Cicho westchnęłam.
          - To nic takiego - mruknęłam i odruchowo próbowałam zakryć się rękami.
Patrzył na mnie. Nic nie mogłam odczytać z jego twarzy.

          Itachi proszę, uśmiechnijmy się i udawajmy, że nic się nie stało.

          Spojrzał mi w oczy, a jego maska się rozpłynęła. Położył się obok i znowu wlepił wzrok w moją bliznę. Przykryłam się kołdrą, ale on jedną ręką szarpnął za pościel i nie pozwolił schować pamiątki po najgorszym dniu mojego życia.
          - Enma, proszę cię - zaczął cicho i spokojnie, ale widziałam, że jego warga lekko drga. - Bądź ze mną szczera.
Odwróciłam się w drugą stronę. Byłam wściekła, ale też smutna. Nie chciałam, żeby obrazy z tamtego dnia znowu powróciły. Nie chciałam, żeby zadawał więcej pytań. Nie chciałam dalej kontynuować tej rozmowy!
           Itachi przysunął się, a następnie mnie przytulił.
           - Już ci mówiłem, że chcę cię lepiej poznać, a szczególnie twoją przeszłość - wyszeptał. - Tylko tak ten związek ma szansę przetrwać.
           Poczułam jak jego ciepła dłoń lekko musnęła bliznę. Momentalnie podniosłam się z łóżka i wrzasnęłam.
           - NIE DOTYKAJ! - warknęłam i ubrałam na siebie koszulę nocną. Był wyraźnie zszokowany moją tak wybuchową reakcją.
           - Ale..
           - NIE! Temat skończony!!! - poczułam jak łzy napływały mi do oczu, ale szybko je wytarłam. - Nie mam zamiaru nic ci o tym opowiadać! NIKT NIE POWINIEN JEJ DOTYKAĆ! NIKT! - chciałam uciec. Ale nie do końca wiedziałam gdzie, a pomysł z łapaniem taksówki nie mając grosza przy sobie i być w dodatku w samej piżamie to kiepski pomysł. Do tego oparzona noga znowu dała o sobie znać. Sycząc z bólu, skuliłam się pod ścianą i schowałam twarz w dłonie.

          Dlaczego?

          Dlaczego musi być świadkiem wszystkich moich słabości?

          Chciałabym być dla niego idealna. Chciałabym, żeby zawsze uważał mnie za równego sobie. Chciałabym, żeby te mroczne rozdziały mojego życia nigdy nie zostały napisane.  Tak bardzo bym chciała być dla niego kimś innym.
          - Już dobrze... - usłyszałam szept i jego ciepły oddech na skórze. Obejmował mnie. Nawet nie zauważyłam kiedy wstał z łóżka i jak długo jesteśmy w takiej pozycji.
Zacisnęłam zęby i nie dopuszczając już łez do oczu rzuciłam mu się na szyję.
          - Proszę, nie wracajmy do tej rozmowy...- chlipnęłam. - Już nigdy.

~ . ~ .  ~

          - Kogo moje oczy widzą! - usłyszałam chrapliwy głos Tetsu. - Niedługo zamieszkasz u tego Uchihy - powiedział z lekką ironią w głosie.
          - Oj zamknij się - fuknęłam zmęczona i chwyciłam za butelkę wody, która stała na brudnym blacie warsztatu.
          - Kulejesz - stwierdził Hisaki tym swoim anielskim głosem.
          - Taaa, w teatrze był pożar. Ogólnie miałam przejebane - powiedziałam nie mając najmniejszej ochoty im się tłumaczyć.
          - Oj mała, trzeba się tobą opiekować jak dzieckiem - parsknął Skaza i klepnął mnie z całej siły w prawy pośladek, który zaczął boleć jak skurwysyn!
          - Więc zostaw to dziecko w spokoju, bo oskarżę o pedofilię! - warknęłam, a chłopaki jak zawsze w świetnych humorach zaczęli się śmiać. Nie miałam siły się z nimi użerać. W ogóle nie rozumiem dlaczego poprosiłam Itachiego, żeby mnie tutaj przywiózł. Powinnam iść do swojego pokoju i spać. Spać, spać, spać, spać. Aż wszystkie rany się zagoją, a mój mózg zapomni jak bardzo upokorzyłam się przed Uchihą pokazując mu bliznę.
           - Chłopaki! - krzyknął ze schodów Akira. - Ruszać swoje dupy, mamy robotę!
I jak na komendę wszyscy stanęli na baczność i szybko wbiegli do górnego budynku warsztatu. Mimo wielkiego zmęczenia, zrobiłam to co oni.
           W pokoju zebrań jak zwykle śmierdziało papierosami. Przy stole stał Odyn z telefonem w ręku. Każdy usiadł na swoim miejscu i czekał na rozkazy.
           - Witajcie skurwysyny i moja piękna córeczko - usłyszeliśmy głos z telefonu.

          Tata!

          - Trochę leniwi się staliście, a mamy przecież jednego z Akatsuki załatwić! - roześmiał się tym swoim przerażającym, ochrypłym śmiechem. - A więc... - kontynuował. - Odyn śledząc Kakuzu poprzez swój sprzęt zauważył, że nie oddala się on z banku na krok. Przemieszcza się codziennie koło dziesiątej po głównej sali banku, a potem znika w swoim gabinecie. Możliwe, że nosi inne ciuchy gdy wychodzi po za budynek, ale marynarka z czipem jest zawsze w banku. Co dla mnie jest niedorzeczne, ale skoro tak to najwyższa pora zaatakować. Jestem przekonany, że jest jednym z Akatsuki, a jeśli nie, to trudno. Każdy może się pomylić, prawda? - i znowu parsknął głośnym śmiechem. To dla niego takie typowe. - Odyn przedstawi wam szczegółowo plan działania. Radzę się wyspać i zrobić wszystko jak należy.
          - Znaleźć i zajebać - na twarzy Tetsu i reszty pojawił się chytry uśmieszek. Byli gotowi na wszystko. A ja przecież nie mogłam zostawić tych idiotów samych bo na pewno by coś schrzanili.
Widząc podniecenie na ich twarzach, aż sama poczułam ciepły przypływ adrenaliny.

          Coś czuję, że będziemy się dobrze bawić.

~ . ~ . ~

          - Wróciłam! - krzyknęłam i odruchowo weszłam do kuchni, żeby zobaczyć czy jest coś do jedzenia.
          - Rany boskie! Enma! Coś ty znowu zrobiła w rękę i nogę?! - aż podskoczyłam na głos mojej matki, która zaskoczyła minie od tyłu.
          - Może ten jej nowy facet lubi jakieś sadomaso - usłyszałam arogancki śmiech Deidary za plecami, ale długo się nie śmiał, ponieważ jabłko, które miałam w ręku wylądowało na jego twarzy.
          - To nic! Miałam...mały wypadek.
          - Martwię się o ciebie. Coraz więcej masz blizn i ran na sobie, to wszystko przez to chore towarzystwo twojego ojca - warknęła oburzona mama.
          - Nie musisz się niczym przejmować, przecież znasz dobrze chłopaków! A to...eh proszę cię, nie dziś. Nie mam na nic siły - mruknęłam.
          - Ja tam dalej uważam, że ten twój koleżka jest jakiś nienormalny - Deidara podszedł i zanurkował w lodówce.
          - Właśnie Enma, kiedy poznam swojego przyszłego zięcia! W ogóle go tutaj nie przyprowadzasz! Widziałam go może dwa razy i to tylko przez kilka sekund, gdy stał w drzwiach naszego domu! Deidara też pewnie chciałby go poznać.
          - Nie, spokojnie, ja mam to w dupie - roześmiał się. - W ogóle idę zaraz do Piwnicy, idziesz ze mną?

          Poważnie? Znowu idzie na piwo z chłopakami?

          - Baw się dobrze, księżniczko - odparłam i kopnęłam go w kostkę. - Tylko nie przychodź do mojego pokoju zapijaczony!
Blondasek syknął z bólu i spojrzał na mnie wrogo. Od razu widzę odechciało mu się ze mną rozmawiać. Uśmiechnęłam się na widok jego obrażonej miny.
          - Czyli wieczór z mamuśką? - spojrzała na mnie mama z nadzieją w oczach.

          No tak - niedziela.

          Nie pamiętam kiedy ostatnio z nią spędziłam babski dzień.
Uśmiechnęłam się i przytaknęłam, a ona zaczęła piszczeć z podekscytowania i już zaczęła mnie zasypywać pytaniami na temat Itachiego.

           Cała ona.
          Spojrzałam na blat i zauważyłam puste dwie butelki po winie. Westchnęłam i przyjrzałam się jej uważniej. Oczy lekko świeciły, a wargi drgały.

           Ehh...Cała ona....

~ . ~  . ~

           Ubrałam się identycznie jak w dniu, kiedy byłam tu pierwszy raz. Jednak uznałam, że założenie szpilek byłoby samobójstwem. W dodatku dalej trochę utykałam na poparzoną stopę. 
           Do budynku weszłam razem z Akirą, który...ani trochę nie przypominał Akiry. 
Wyjął wszystkie kolczyki z twarzy, oraz założył koszulkę, która była zapięta pod samą szyję. Spodnie z kantem dodały mu jeszcze większej elegancji. Miał również skórzaną kurtkę, ale oczywiście nie potarganą i bez naszywek.
          Sama nie mogę w to uwierzyć, ale pierwszy raz w życiu uczesał włosy! Już nie były rozrzucone po całej twarzy i nawet nie potrzebował bandany, żeby cokolwiek widzieć. Wyglądał...na dżentelmena, a nie brudasa z warsztatu.
          Powstrzymywałam się za każdym razem od śmiechu, gdy zdenerwowany poprawiał uwierającą koszulę. Wyglądał naprawdę dobrze, ale czuł się fatalnie. Nie dziwie mu się, też przeżywałam swoje pierwsze buty na obcasie.
          Stał przed kasą i udawał, że rozmawia przez telefon. Co jak co, ale gdy się postara to całkiem niezły z niego aktor. Ja natomiast byłam w kolejce do damskiej toalety. Przede mną były jakieś trzy kobiety, więc mogłam bez problemu obserwować windy, które lada moment powinny się otworzyć.
          Akira trzymał cały czas rękę w skórzanej kurtce. Chyba nie muszę mówić, dlaczego. Ja swoją zabawkę miałam w torebce.
          Spojrzałam kątem oka na drzwi wejściowe, w których właśnie pojawił się Hisaki. Równie elegancko ubrany, z spiętymi w kucyk włosami. Stanął w lobby w bardzo niedbałej pozie, oparty ramieniem o ścianę.
Muszę przyznać, że na tak wielki bank, ochronę mają tu beznadziejną! Nawet stąd widzę, jak jego pistolet jest w wewnętrznej kieszeni kurtki jeansowej.
          Dochodziła godzina dziesiąta.

          Gdzie ten dziwaczny skurwiel?

          Usłyszałam szmer, więc momentalnie zwróciłam się w stronę wind. Ale...to nie one się otworzyły, tylko frontowe drzwi, a w nich...

          Tylko nie to.

           To nie może być prawda.

           Co on tutaj robi?!

          Zamarłam. Poczułam ścisk w żołądku, a ręce zaczęły się trząść. Uchiha szedł szybko, jakby był spóźniony i momentalnie znalazł się w centrum zasadzki. Moje tętno przyśpieszyło i zaczęłam naprawdę panikować. 

          To jakieś fatum!

          Co teraz? Co jak mnie zobaczy? Co jak teraz wyjdzie Kakuzu? Co jak będzie chciał mnie powstrzymać? Aaaaa!!!! Za dużo myśli!

          Spojrzałam z przerażeniem w oczach na Akirę i próbowałam mimiką przekazać mu, że kończymy całą akcję, ale on...już na mnie nie zwracał uwagi, ponieważ winda się otworzyła.
"Nie myślcie o cywilach. Macie jeden cel." Przypomniałam sobie słowa Odyna z wczorajszego zebrania.
Moim chłopakom nie trzeba dwa razy mówić. Niestety.
          Brunet pospiesznie wsunął ręce do kieszeń, a ja nie mogłam nic innego zrobić jak tylko krzyknąć.
          - ITACHI!
          Wszystkie głowy zwróciły się w moim kierunku, ja jednak nie spuszczałam z oku Uchihy, który zdezorientowany nie wiedział o co chodzi. Hisaki i Akira nie przejmowali się ani mną ani nim. Błyskawicznie szarpnęli oboje za spust i wycelowali. 
Nagle wszystko widziałam w zwolnionym tempie.
Jedna kula lecąca w stronę Kakuzu. Druga w stronę Itachiego. 
Przestałam oddychać.
           Próbowałam krzyknąć, ale gdy zauważyłam, że czarnooki opada na ziemię, sycząc z bólu, stanęłam jak sparaliżowana, a moje gardło zostało zaciśnięte.
           Kasjerki i klienci podnieśli chóralny pisk i wszyscy padli na podłogę. Ochroniarze otoczyli Kakuzu i wybuchła bezładna strzelanina. Wtedy do banku wtargnął też Skaza, Odyn i Tetsu, którzy nie zwracając uwagi na cywili zaczęli strzelać gdzie popadnie. Wszędzie dookoła sypały się okruchy szkła z roztrzaskanych szyb. Spadły monitory komputerów, sypały się iskry, dokumenty fruwały, a huk wystrzałów był całkowicie ogłuszający.
          - Enma, na co czekasz?! - krzyknął Odyn i w tej samej chwili poczułam ostre ukłucie w policzek. Odłamek szkła wyraźnie rozciął mi skórę, a ja uświadomiłam sobie, że klęczę na podłodze wpatrzona w Itachiego, który leżał z twarzą skierowaną do podłogi i trzymał dłonie na głowie. Nie wiedziałam czy tylko próbuje unikać kul, czy się...nie rusza.
          Jeden z ochroniarzy próbował wezwać pomoc przez komórkę. Rzucił się do ucieczki przed nadbiegającym Akirą i w pośpiechu prawie podeptał leżącego Uchihę. 
Coś we mnie pękło. 
Chwyciłam za swój pistolet, a torebkę wyrzuciłam w kąt. Oddałam dwa strzały i teraz to ja mogłam spokojnie pobiegać po ochroniarzu.
          W powietrzu było już gęsto od dymu, swąd prochu dławił w gardle, a huk strzałów tylko przybierał na sile. Kakuzu dalej stał przy windzie i zauważyłam, że również ma spluwę w ręku. Próbowałam rozpoznać kto jest ranny. Zauważyłam, że już trzech ochroniarzy leżało w kałuży krwi i jedna kobieta o zielonych włosach. Zgaduje, że kasjerka, którą ostatnio tu poznałam. Wszystkie pracownice banku krzyczały i błagały o pomoc. Wielu osób z zewnątrz próbowało skontaktować się z policją, ale gdy tylko mieli komórkę przy twarzy, któryś z moich chłopaków wycelował w ich głowę.
           Brudasy z każdym strzałem zbliżali się do wind, ochroniarze i Kakuzu byli w bardzo niefortunnej sytuacji. Otaczaliśmy ich z każdej strony. Widziałam, że Odyn i Tetsu mają kamizelki kuloodporne dlatego szli przodem. Inni dobrze wiedzieli jak unikać nadchodzących naboi. 
           Uznałam, że muszę ochronić Uchihę przed jakąkolwiek z zabłąkanych kul, których było stanowczo za dużo. Sama musiałam uważać, ani trochę nie byłam bezpieczna.
          Gdy chłopaki przeszli obok Uchihy, pobiegłam do jednej z kas i chwyciłam za metalowe biurko. Użyłam go jako tarczy, żebym nie została ranna i na zgiętych kolanach szybko dostałam się do Uchihy. Biurko teraz jemu posłużyło jako tarcza.
            - Itachi... - szepnęłam, a może krzyknęłam. Już sama nie wiem. 
Drgnął i zacisnął pięść. Momentalnie odzyskałam oddech.

            Żyje. 

            Zauważyłam, że jego bok krwawi, więc potargałam część marynarki i próbowałam zatamować ranę.
            Usłyszałam płacz. Płacz chłopczyka, który wołał swoją mamę, a kobieta przytulająca go do piersi płakała razem z nim. Próbowałam nie dopuszczać dźwięków szlochu do swojego sumienia. Cały czas powtarzałam sobie, że to część planu. Że tak kazał tata. Że tylko w taki sposób możemy zabić kolejnego z Brzasku. 
A reszta ma tylko pecha, że znalazła się w tym miejscu.
            Kątem oka próbowałam zwrócić uwagę ile osób ogólnie jest w budynku. Spojrzałam na brunetkę przy kości, która przerażona próbowała czołgać się do wyjścia. Gdy była jakieś pięć metrów przed swoim celem, wstała i w biegu odwróciła się w moją stronę. Ledwo nasze spojrzenia się się zetknęły, polecała nagle do tyłu, jakby szarpnięta za ramię i zwaliła się między biurka. Westchnęłam i odwróciłam wzrok. Serce łomotało mi w klatce piersiowej, ale próbowałam się uspokoić. W końcu to nie pierwsza taka krwawa akcja, więc dlaczego nagle przejmuję się losem innych?
           Niespodziewanie na sali zapadła cisza.
           Spojrzałam w stronę wind. Wszyscy ochroniarze leżeli. Dwóch miało dreszcze, trzech kompletnie się nie ruszało. Kakuzu stał z bronią w ręku, ale najwyraźniej skończyły mu się naboje. Nagle wybuchnął ochrypłym śmiechem.
           Chłopaki spojrzeli na niego z nietęgą miną.
          - Popierdolony - skomentował Skaza, opuszczając broń, chwycił za paczkę papierosów i jednego z nich wsadził sobie do ust. 

          Taa, zawsze jest czas na szluga.

           - A więc gang Przeklętych, małymi kroczkami zaczęli nas rozgryzać? - wyraźnie spojrzał wtedy w moją stronę. - Witam Panią Ayame, a raczej córkę Przeklętego. 

           A więc wiedział? Wiedział kim jestem? 

           - Jesteś drugi, ale spokojnie. Niedługo całą waszą pieprzoną rodzinkę rozgryziemy - odparł Odyn. Zrobił trzy kroki na przód i wycelował w ciemnoskórego. - Pozdrów Hidana.
           Zanim zdążył wystrzelić, ten dziwak znowu zwrócił się do mnie.
           - Jesteśmy bliżej was, niż wam się wyda... - nie dokończył. 
Krew i szara tkanka mózgowa trysnęły na widny, a Kakuzu, z krwawą miazgą w miejscu twarzy, grzmotnął plecami o podłogę. Znowu zapadła cisza, którą po chwili przerwał jęk Itachiego. Momentalnie odwróciłam się w jego stronę. Nie odzyskał przytomności, ale oddychał. Z trudem, ale oddychał!
           - Idioci! Musimy go stąd zabrać! - warknęłam.
           - Co twój kochaś, do cholery jasnej robił w tym banku?! - Akira spojrzał w naszą stronę. Był cały spocony i we krwi ofiar. Zresztą jak wszyscy.
           - Znając jego, przyszedł w interesach! - próbowałam mówić ze złością, ale mój głos, z każdą kolejną sylabą, załamywał się. - Kretynie jak tylko go zauważyłam próbowałam cię ostrzec! - krzyczałam mimo, że dalej czułam swąd prochu w gardle. Zacisnęłam zęby i próbowałam zarzucić Itachiego na swoje ramię. - Nie sterczcie tak tylko mi pomóżcie! 
Tetsu podniósł go i razem zaczęliśmy taszczyć czarnookiego w stronę drzwi.
           - Musimy pozbyć się cywili i taśm z kamer - oznajmił Odyn.

          Poważnie?! Chcą zabić wszystkich, którzy resztami siły leżą pod biurkami modląc się, żeby obudzili się z tego koszmaru?

           - Za dużo świadków. Skaza i Akira macie się tym zająć, zaraz policja nas odwiedzi - rozkazał Odyn. - Enma, a ty gdzie go zabierasz?  
           - Do jego domu. Mam dość oglądana trupów jak na jeden dzień - mruknęłam stanowczo, ale w głębi duszy byłam przerażona.

~ . ~ . ~

          - Wiedziałem, że jak zacznie się z tobą zadawać to źle skończy - usłyszałam za plecami głos Sasuke. Siedziałam z podkulonymi nogami przy ścianie.
          W pokoju Itachiego panował półmrok. Jak tylko pojawiłam się w ich domu poprosiłam młodszego Uchihę o pomoc. Ten od razu zadzwonił do ich lekarza, który prawdopodobnie dwa dni temu mnie opatrywał. Cały czas dziwnie się mi przypatrywał. Jakby z żalem w oczach.
          - Masz, przyniosłem ci herbatę - Sasuke wręczył mi kubek, ale od razu po tym wyszedł z pokoju.
Moje serce dalej biło jak oszalałe, a w głowie nie przestało huczeć od strzałów. Trzęsłam się, ale nic na to nie mogłam poradzić. Te kilka dni były dla mnie istnym koszmarem. Najpierw pożar, potem upokorzenie przed Itachim...a teraz naraziłam jego życie.
Miałam się dobrze bawić z chłopakami! A chce mi się płakać, jeśli sobie uświadomię ile osób dziś zginęło.

           Znowu potwierdza się, że byłoby lepiej, gdybym była kimś innym!

           Normalna.

           Bez konfliktów.

           Bez krwi na rękach.

           Bez śmiertelnych wrogów.


           Z pewnością byłoby lepiej, gdyby...on był z kimś innym.


O rany, coraz rzadziej pisze.
Malutkimi krokami zbliżamy się do końca opowiadania! Ale od początku wiedziałam, że ten blog będzie miał dwa tomy. ^^ Ale spokojnie, najpierw trzeba to skończyć XD 
Uznałam, że pokażę w tym rozdziale, jaka Enma stała się wrażliwa przez Itachiego i jak sytuacje, które kiedyś były dla niej błahostkami, a nawet zabawą, teraz dotykają jej sumienia. 
Jeb, jeb. Kakuzu na odstrzał. Jak myślicie, kto będzie następny? :)))
No to czekam na bluzgi, przekleństwa i uwagi od was. 
Jeśli ktoś jeszcze tu jest o.O W końcu ponad miesiąc znowu mnie nie było...

22 komentarze:

  1. Czytałam Twój blog dobrych kilka razy. Piszesz wspaniale. Rozdział jak zwykle cudowny :) Z niecierpliwością czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. o rany !
    o rany !
    o m g !!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli wychodzi że każdy z Akatsuki wie kim jest nasz kochana bohaterka jeżeli moge ja tak nazwać i teraz boje się że Itachi i jego podstepy czy coś takiego no bo on mówił że ją bliżej niż jej się wydaje a jak Dei pozna Itachiego a raczej go zobaczy... ;-; będzie źle biedny Dei no chyba że to on jest tym szpiegiem ale mi się nie wydaje kto bierze transwestyte na szpiega...tyle mam chorych teori... ;-; biedny Kakuzu ale nadal najbardziej szkoda mi Hidana taki fajny zjeb z niego był ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'kto bierze transwestyte na szpiega' XDDDDD umarłam!!! XDDD Kocham cię! XDDD <3

      Usuń
  4. Rozdział świetny :D
    w każdym rozdziale coś sie dzieje wiec nigdy sie nie nudze ^^
    no prosze Enma zaczyna mieć uczucia, słodko <3 XD

    OdpowiedzUsuń
  5. JESTEŚ WREDNĄ BABĄ, NIE KOBIETĄ, B A B Ą. Nie wiem dlaczego, ale zawsze jak widzę Twój rozdział to rzucam wszystko, klikam w link i czytam. Nawet dziś 3 dni przed konkursem, gdy jestem zmęczona, niewyspana i mam dosyć wszystkiego. Jesteś niesamowitą Baba Jagą. Ja to po prostu wiem, rzuciłaś na mnie urok czy coś.
    Nie. Nie. Nie. Nie podoba mi się ta Enma, ta uczuciowa i przestrachana, z wyrzutami sumienia. I nie podoba mi się, że miłość tak ją zmienia. Nieeeee. :(((((
    Chociaż już dawno nie było żadenj akcji, strzelaniny, itd to jakoś wydaje mi się, że trochę to bylo nie realistyczne...? Dziwne? Przyziemne? ...dobra, nie słuchaj mnie. Pochłaniam za dużo fantastyki, to dlatego. ;__;
    Jestem ciekawa kiedy Enma dowie się, że Itaś jest zły. Ja już to chcę! Tak. I żeby potem dostał od każdego Brudasa po mordzie. XD Kocham go, ale... ale chce żeby mu się dostało, bo jest draniem. Zyłm i seksownym draniem. <333
    Już sobie idę, już nie truję Ci głowy.
    Weny i duzo czasu na pisanie! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam się ciesze ze specjalnie dla mnie rzucasz wszystko XD :*
      Szczerze? Tez nie lubię jej uczuciowej. Ale jak już dawno dawno powiedziałam zazwyczaj nic nie jest przypadkowe w tym opowiadaniu ;)
      Dzięki!

      Usuń
  6. To nie było fajne. Najpierw śmiałam się z sadomaso, a potem zamarłam, no...
    Na samym początku to była podjarka: Co z tą blizną, omg i wgl??? Potem trochę smutek, bo Enma odtrąciła Itachiego, ale Deidara poprawił mi humor. Potem akcja. Wiedziałam, że stanie się coś złego, ale myślałam, że któryś z chłopaków zostanie postrzelony. A tu Itachi. Itachi.
    NIE ZGADZAM SIĘ NA USZKADZANIE ITASIA.
    To też nie było fajne. Zwyzywałabym cię, ale jeszcze się obrazisz i nie dodasz następnego, więc spasuje...
    Następny może być Kisame, bo w sumie to nie lubię typa. Albo Zetsu. Wara od Sasoriego, Itachiego i Deidary, Paina i Konan też fajnie by było zostawić. I Tobi MUSI być żywy, bo to Tobi. No, chyba, że zrobiłaś Obito. Jego możesz zajebać. xDDD
    Jak będzie druga część będę meegaa szczęśliwa. Wybacz, że opóźniony komentarz, ale byłam na wsi. Pisz szybko dalej. :)
    Omori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deidara zawsze poprawia humor. Zawsze.
      Nie planowałam ranić Itachiego no ale jakoś tak wyszło xd jestem wredną babą xd
      Tobi się pojawi! Ale chyba dopiero w drugiej części opowiadania.
      Dziękuję za wszystko. Wiem ze mam u cb zaległości ale obiecuję ze jak najszybciej to nadrobie ;)

      Usuń
  7. Ja nie chce końca!! NIE MA TAKIEJ OPCJI!!! Biedna Enma tyle teraz przeżywa..
    Fajnie że była akcja strzelanina i wgl. Ale kurde, czemu Itachi oberwał?! On ma się szybko obudzić!
    Sasuke.. taa. On zawsze zostanie siusiakiem.
    Nawet nie wiesz jam bardzo ciesze sie że dodałaś rozdział. Naprawde poprawiłaś mi humor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! Za każdy komentarz i to jak czekasz zawsze na nowy rozdział! :D

      Usuń
  8. Ja nie chce końca!! NIE MA TAKIEJ OPCJI!!! Biedna Enma tyle teraz przeżywa..
    Fajnie że była akcja strzelanina i wgl. Ale kurde, czemu Itachi oberwał?! On ma się szybko obudzić!
    Sasuke.. taa. On zawsze zostanie siusiakiem.
    Nawet nie wiesz jam bardzo ciesze sie że dodałaś rozdział. Naprawde poprawiłaś mi humor.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu szacun!! Nie dość, że piszesz jak prawdziwa pisarka to masz takie ekstra pomysły. Zazdroszcze ci.;) Jestem bardzo ciekawa czy Kakuzu mówił o Deiu czy Itasiu. Pisz szybciej, duuuuuuuużooooo weny, czasu, zdrówka i tego aby nic poważnego nir stało się Itasiowi. Pozdro;):):)
    Midori

    OdpowiedzUsuń
  10. Ohayo!
    Wybacz, że nie skomentowałam... natłok pracy i obowiązków spadł mi dość drastycznie na barki... Teraz znalazłam chwilę w pracy, brak klientów czasami się przydaje xD
    Otóż: rozdział jakoś mnie zasmucił. Te wszystkie uczucia Enmy... Strasznie dobrze je opisałaś, aż mi serce ścisnęło. Z jednej strony pomyślałam: WTF? Od kiedy stała się taka miękka...? Ale z drugiej zaraz sobie uświadomiłam, że nie chodziło jej przecież o gangsterów, a o cywili, którzy tracą życie zupełnie przypadkowo... Mam wrażenie, że to, iż Itachi został postrzelony, uświadomiło jej, że przecież cywile, których zabili Przeklęci mają również swoje rodziny, dzieci, ukochanych, rodziców... I o ile dziewczyna zapewne nie odczuwałaby skruchy wtedy, gdy giną jedynie osoby, które na to zasłużyły, to dotknęła ją niesprawiedliwość bogu ducha winnych klientów banku... Ech... :< I to wcale nie oznacza słabości!
    Sprawiedliwość jest względna, ale wrażliwość jest cechą osób dobrych.
    Mam oczywiście nadzieję, że Itachi'emu nic poważnego nie będzie :< Jestem strasznie ciekawa czy on też jest w Akatsuki, bo na razie wszystko na to wskazuje!
    Czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem brak czasu. U mnie jest podobnie!
      Dziękuję ci za komentarz! Przyznam, że był trafny jeśli chodzi o 'miękkość' Enmy ;)
      Miłego!

      Usuń
  11. Słowo ma ogromną wartość. Wartość której nie potrafimy sobie nawet wyobrazić. Słowo ma moc. Przerażającą moc. Może razem nauczymy się, jak zapanować nad słowem?
    Healer Words to blog (chyba) felietonistyczny. Amatorka pisania – Helaer – postanowiła wkroczyć na nieznane dotąd wody oceanu i stworzyć coś, co pobudzi szare komórki Kociaków do myślenia. W codziennym biegu przeplatają się w naszym życiu prawdy oczywiste wyrażane słowami. Słowo ma moc. Tylko wytrawny gracz umie panować nad słowem, wyrażać słowami to, co czuje, chce przekazać innym.
    Nic chyba nie stoi na przeszkodzie byśmy stali się wytrawnymi graczami, prawda?
    Zapraszam na Healer Words
    Z ukłonami, Healer

    OdpowiedzUsuń