poniedziałek, 30 listopada 2015

#19 - Cisza przed burzą.

          Godzina 07:57, trzy minuty do otwarcia największego i podobno najbezpieczniejszego banku w Konoha, którego właścicielem jest Kakuzu. Znowu obrzydliwie bogaty i potężny człowiek w mieście. Już kiedyś ustaliliśmy, że każdy z Brzasku jest bogaczem, a teraz ta hipoteza się sprawdza.
          Gdy tylko Sakura wypowiedziała jego imię pół nocy szukaliśmy informacji i planowaliśmy zasadzkę. Dziewczynę wypuściliśmy, ale chłopaki długo jej tłumaczyli co się z nią stanie, gdy komukolwiek powie co zaszło w pokoju zebrań.  Jestem pewna, że długo nie zapomni o tym bankiecie i naszym spotkaniu, ale to już nie moja sprawa. Po prostu znalazła się w niewłaściwym miejscu przy niewłaściwej osobie.
          Tetsu rozdzielił każdemu zadania. Ja miałam wejść do banku z prośbą o otworzenie konta i wpłacenia niezłej sumki z sześcioma cyframi. Do tak dużej wpłaty, albo wypłaty zawsze potrzebny jest kierownik, w tym przypadku był nim Kakuzu. Byłam obładowana podsłuchem i czipami, które pokazują w telefonie Odyna każdy mój ruch. To było oczywiste, że małe urządzenie musi znaleźć się w marynarce, albo torbie naszego podejrzanego. A co potem?

          Znaleźć i zajebać.

          Wiadomo.

          Byłam ubrana w białą koszulę, która była o jeden guzik za bardzo odpięta, oraz czarną spódnicę, sięgającą do połowy moich ud. Do tego przeklęte, fioletowe szpilki od Itachiego. Nie wiem dlaczego otrzymałam je z powrotem, w końcu były narzędziem zbrodni, ale czuję, że maczał w tym palce mój ojciec. Z tego co wiem od chłopaków jest ze mnie niesamowicie dumny, że zabiłam Hidana i pewnie chciał, żebym zatrzymała buty na pamiątkę.

          To coś w jego stylu.

         Miałam też przy sobie walizkę z pieniędzmi.

         Oczywiście fałszywymi.

         Gdy tylko zauważyłam, że jedna z pracownic otworzyła główne wejście od razu wyszłam z samochodu należącego do Tetsu i zaczęłam kuśtykać w stronę banku. Wchodząc do budynku od razu rzuciły mi się w oczy różne stanowiska, ale ja pewnym krokiem ruszyłam w stronę kasy.
Kobieta z zielonymi włosami, koło trzydziestki spojrzała na mnie z lekką pogardą, ale minutę potem przypomniała sobie o swojej etyce zawodowej i z sztucznym uśmiechem mnie przywitała.
         - W czym mogę pani pomóc? - spytała cichym i delikatnym głosem.
         - Chciałabym otworzyć konto w banku - odpowiedziałam.
         - Proszę skierować się do osobistego doradcy bankowego, ma pani cztery stanowiska do wyboru z prawej strony - mówiła automatycznie, ani razu nie jąkając się, jakby godzinami uczyła się tej regułki na pamięć.
         - Potem chciałabym wpłacić od razu pewną kwotę - mruknęłam. - I to dość dużą sumkę.
         Zielonowłosa nie zareagowała tylko kiwnęła w stronę drzwi, które były zaraz obok. Na nich widniało nazwisko i stanowisko osoby, która prawdopodobnie przyjmie mnie tak ciepło jak kasjerka. Weszłam od razu, żeby nie marnować czasu.
         Przywitała mnie tym razem brunetka, która cierpiała na szczękościsk. Ani na sekundę nie przestawała się szczerzyć w moją stronę. 

         Już chyba wolałam zielonowłosą.

         Wyjaśniła mi wszystkie procedury, jakie wykonuje się w tym banku, wszystkie zasady wypłacania i wpłacania pieniędzy. Mogłam nawet wybrać sobie kolor karty bankowej. Wybrałam fioletowy.

          Tak symbolicznie.

          Do utworzenia konta potrzebny był jej mój dowód osobisty, aby mogła wpisać wszystkie informacje o moich urodzinach, rodzicach i miejscu zamieszkania. To chyba logiczne, że miałam podrobiony dokument. Nie mogłabym pozwolić, że Akatsuki dowiedzą się, że powoli ich demaskujemy.

          Ayame Tokaji.

          Hmm, dość ładne zestawienie, chłopaki się postarali.

          Więc okej, tutaj jestem Ayame.

          Adres był podany warsztatu. A raczej budynku, w którym nikt nie mieszka nad warsztatem.

          Kobieta ze szczękościskiem wstukała wszystkie informacje i wydrukowała umowę, którą musiałam podpisać z pierdyriald razy, na każdej stronie.
          Karta miała przyjść mi do tygodnia z pinem, a pieniądze już od zaraz mogłam wpłacać.

          Cudownie.

           Gdy tylko usłyszałam 'do widzenia' ze strony brunetki pobiegłam do poprzedniej kasjerki. Tym razem nie odezwałam się tylko położyłam moją walizkę przed nią i lekko uchyliłam, żeby mogła zobaczyć banknoty. Mina od razu jej zrzedła, ale zaraz wykonała telefon, na który czekałam.

           - Panie prezesie, przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę naszą nową klientkę skierować do pana? - mówiła cicho z niebywałą uprzejmością w głosie. Gdy tylko odłożyła słuchawkę, wstała i razem skierowałyśmy się ku windom. Po chwili byłam na czwartym piętrze. Moim oczom ukazały się białe drzwi, na których było napisane wyraźnymi, dużymi literami KAKUZU. Poczułam ścisk w żołądku, ale wiedziałam, że plan Tetsu musi wypalić, więc zacisnęłam zęby i czekałam jak dalej moja misja się potoczy.
         Kasjerka zapukała lekko trzy razy i stanęła pół metra dalej od drzwi. Po kilku sekundach usłyszałam mocny, chrapliwy głos mężczyzny.
         - Niech wejdzie sama!
         Zielonowłosej nie trzeba było mówić dwa razy, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wind, a ja zostałam sama z wielkimi białymi drzwiami. Przełknęłam ślinę i nerwowo zacisnęłam dłonie na mojej walizce.

         Nie schrzań tego Enma...

         A raczej Ayame.

~ . ~ . ~

          To chyba najdziwniejszy człowiek jakiego kiedykolwiek widziałam.

          Ciemnoskóry, z ciemnobrązowymi włosami do ramion, z ciemnozielonymi tęczówkami i czerwonymi twardówkami. Nawet jego aura była jakaś ciemna...
Do tego blizny obok ust, które prawdopodobnie niedawno były zszywane.

          Chelsea smile, czy jak?

          Przerażające.

          Nic dziwnego, że się chowa całymi dniami w pokoju. Kto normalny wychodzi na świat z taką mordą?

          Przywitał mnie, oczywiście z pogardą w głosie i kazał usiąść na przeciwko.
          - Z jakiegoś powodu cię tu przysłano. Mów czego chcesz bo jestem zajęty liczeniem pieniędzy w skarbcu - warknął i upił łyk ze swojego kubka, który stał na biurku.
Patrzyłam na niego z nietęgą miną. Im dłużej mu się przypatrywałam tym dziwniejszy mi się zdawał.
          - Nie umiesz mówić czy chcesz mnie wkurwić? - burknął, a mnie aż ciarki przeszły. Wzięłam głęboki wdech. Postawiłam walizkę na biurku i założyłam nogę na nogę. Spojrzał na mnie spod łba i przysunął do siebie pieniądze. Lekko odchylił górną część, a na jego dziwacznej twarzy pojawił się dziwaczny uśmieszek  - Nie mogłaś tak od razu? - trochę złagodniał i zaczął coś stukać na klawiaturze. Poprosił mnie o numer konta i nazwisko. Przez kilka minut gapił się w ekran, więc nie mogłam zmarnować takiej okazji. Gdy znowu wystukiwał coś na klawiaturze, próbowałam znaleźć jakąś jego torbę, żebym mogła tak jak kazał Tetsu, wrzucić mały czip. Niestety nic oprócz biurka i komputera nie znajdowało się w pomieszczeniu. Zaczęłam się denerwować. Nie mogłam pojęcia co w takim wypadku robić.
          - Gotowe - usłyszałam. - Może pani wyjść, pieniędzmi się osobiście zajmę. Proszę tylko tutaj podpisać. - Wskazał na jakiś papierek, który wydrukował i podał mi długopis. Gdy zrobiłam co kazał dał mi wyraźnie do zrozumienia, że już powinnam wyjść.

          Niedobrze.

          Musze gdzieś zostawić ten pieprzony nadajnik.

          Odwróciłam się i wtedy mnie olśniło.
          Wieszak tuż koło drzwi, a na nim marynarka. Los jednak się do mnie uśmiechnął. Zerwałam się z miejsca i szybkim krokiem znalazłam się przy wyjściu.
          - Do widzenia - mruknęłam, udając, że mam jakieś maniery. Jemu najwyraźniej nie chciało się udawać, bo nawet na mnie nie spojrzał. Burknął złośliwie pod nosem i znowu zajął się moją walizką.

          Aż mu ślinka pociekła na widok tych pieniędzy.

          To była świetna okazja, żeby wykonać moje zadanie. Szybkim ruchem, wrzuciłam do kieszeni marynarki mały nadajnik i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
          I w końcu mogłam odetchnąć z ulgą.
          Po krótkiej chwili byłam na dole i znowu mogłam podziwiać pogardliwy wzrok mojej kasjerki. Wtedy miałam już kompletnie w dupie jej reakcję.
          Nie rozpoznał fałszywek, czip jest w jego ubraniu, a mnie prawdopodobnie już nigdy więcej nie zobaczy.
          Już miałam wychodzić, gdy nagle mignęła mi przed oczami znajoma sylwetka. Aż serce zaczęło mi szybciej bić.

          Niemożliwe.

          Szedł pewnym krokiem wprost w moją stronę ubrany w ciemny, szyty na miarę garnitur. Włosy jak zwykle spięte, a twarz miał zamyśloną i ponurą.

          Serio? Tu i teraz?!

          Itachi, cholera jasna, co ja z tobą mam!?

          Jednym ruchem rozpuściłam włosy i próbowałam jak najlepiej zakryć twarz w nich, żeby mnie nie rozpoznał. Udawałam, że rozmawiałam przed telefon i szłam z lekko opuszczoną głową.
          Na jego widok wszystkie pracownice w banku zaczęły go witać, umilać się, życzyć miłego dnia i podlizywać. On jednak wyglądał jakby miał je wszystkie głęboko w dupie.

          I bardzo dobrze.

          W końcu jest mój.

          Ale w tej chwili wolałabym się z nim nie spotkać.

          Czmychnęłam blisko ściany tak, żeby nikt na mnie nie zwracał uwagi i na szczęście minęłam go szerokim łukiem. Przy głównym wyjściu odwróciłam się i przez ramię widziałam jak zbliżał się do wind.

          Było blisko.

~ . ~ . ~

          - Młoda, jestem z ciebie naprawdę dumny - usłyszałam głos Tetsu i poczułam jak lekko klepnął mnie w tyłek, który zaczął szczypać po krótkiej chwili.
          - Kurwa, ile razy mam powtarzać?! Dotknijcie mnie jeszcze raz, a ukręcę wam wszystkim jaja! - warknęłam i znowu zajęłam się swoją pracą.
          Po całej akcji wróciliśmy do warsztatu. Omówiliśmy co dalej, a mianowicie Odyn będzie obserwował każdy jego ruch. Możliwe, że doprowadzi nas do lidera gangu, a jeśli nie... To wiemy gdzie mieszka. Możliwe, że ktoś go rano znajdzie z kulką w głowie.
          Po ustaleniu naszego kolejnego planu, który również miał tytuł Znaleźć i Zajebać, zajęliśmy się codziennymi obowiązkami. Ostatnio mamy wiele zleceń, nowych klientów i mnóstwo roboty. Dużo pomagał nam Deidara. Chłopaki naprawdę go polubili i zaakceptowali. Oczywiście obserwują każdy jego krok i jeśli zrobi cokolwiek co byłoby szkodliwe dla naszego gangu, od razu może się pożegnać z kończynami. Dziś też z nami pracował, ale musiał jakąś godzinę temu iść, ponieważ obiecał mojej mamie zrobić kolację.

          Musze przyznać, że jest niesamowity.

          Pomaga mi, chłopakom i mojej rodzinie jak może, a przecież kilka miesięcy temu z pewnością jechał za nami w czarnym płaszczu z czerwonymi chmurami, ze spluwą w ręku.
          Ufam mu. Wiem, że dużo przeszedł przez skurwysynów z Akatsuki i nie chce wracać do dawnego życia. Gdyby tylko powiedział co nieco o sowich byłych kumplach byłoby jeszcze lepiej.
          - Ała!- krzyknęłam, gdy znowu ktoś klepnął mnie w tyłek. - CZY DO WAS NIC NIE DOCIERA?! - odwróciłam się momentalnie z zamiarem spoliczkowania któregoś z tych frajerów. Na szczęście w porę się opanowałam, gdy zobaczyłam kto za mną stoi. - ITACHI?! - jęknęłam.
          - No cześć - jego lekki, złośliwy uśmieszek mówił wszystko. Gdy chłopki z warsztatu zorientowali się czemu znowu się wydzieram, wybuchli głośnym śmiechem.
          - Itachi, a myślałam, że chociaż ty jesteś przyzwoity - powiedziałam przewracając oczami. Ledwo powstrzymywałam się od uśmiechu.
          - Nie moja wina, że tak wypinasz swój tłusty tyłek - mrugnął prawym okiem, a na jego słowa Akira poklepał go po ramieniu i zaczął się głośno śmiać.
          - Panie Eleganciku, rozjebałeś system - prychnął tak, że aż łzy nabrały mu się do oczu.
          - Uważaj bo się zapowietrzysz - rzuciłam złośliwie w stronę bruneta.
          - Tak w ogóle... - blondyn wycierając swoje ręce, uwalone do łokci ciemną cieczą podszedł do nas bliżej. - Jestem Tetsu - i wyciągnął dłoń w stronę Uchihy. - Ostatnio dużo Enma z tobą spędza czasu, wiec myślę, że najwyższy czas się poznać - mruknął.
Itachi spojrzał na jego dłoń i chyba był lekko zniesmaczony widokiem dalej brudnych paluchów, ale ku mojemu zdziwieniu uścisnął ją.
          - Aaa pan Uchiha - rozpoznał go Skaza - jakiś czas temu ładne autko do nas przywiozłeś.
          - Co cię sprowadza do naszego warsztatu? - to niewiarygodne, nawet Hisaki się odezwał.
          Wydawało mi się, że Itachiego nie dziwią te pytania, za to mnie bardzo! 

          Po jaką cholerę się wtrącają?

          - Przyszedłem tylko, żeby zaprosić Enmę do teatru i...- nie dokończył zdania, ponieważ wszyscy z warsztatu głośno parsknęli.
          - Enma?! I teatr?! - Akira znowu prawie poryczał ze śmiechu. - Przecież tam trzeba mieć jakieś maniery...a ona...
Aż zaczęło się we mnie gotować, gdy to usłyszałam!
       
          Zaraz poleje się krew.

          - Ona jest stanowczo za głupia na teatr! - prychnął Tetsu. Nie wytrzymując chwyciłam na śrubokręt i wbiłam koniec między jego żebra.
          - BARDZO, KURWA, ŚMIESZNE - krzyknęłam ciesząc się na widok cierpiącego blondyna, który głośno przeklinał pod nosem.
          - Może ten spektakl będzie o jakimś zespole metalowym i potem będzie można nakurwiać pogo - odrzekł Skaza, więc automatyczne stanęłam mu z całej siły na stopę. Od razu się przymknął i zaczął syczeć z bólu.
          - Kontynuuj Itachi, proszę - powiedziałam słodkim głosem uśmiechając się od ucha do ucha, gdy wiedziałam, że te przeklęte brudasy, w końcu zamykają mordy.
Uchiha roześmiał się na widok tych tępaków i wyciągnął z kieszeni dwa bilety.
          - Sobota za dwa tygodnie, godzina osiemnasta, Akasuna Teatr Konoha. Myślę, że przedstawienie powinno ci się spodobać - uśmiechnął się.
          - Bardzo. Chętnie. Z. Tobą. Pojadę. Do. TEATRU - akcentowałam każde słowo, żeby wszyscy wyraźnie usłyszeli. Itachi parsknął cicho i odpowiedział:
          - To ja już ci nie przeszkadzam, napisz jak będziesz w domu - musnął lekko mój policzek, przez co byłam zmuszona zacisnąć szczęki i zamknąć oczy. Dreszcz przeszedł całe moje ciało, a przecież ledwo mnie dotknął. 
          Gdy otworzyłam oczy już go nie było. 
          - Enma, słońce moje - odezwał się Tetsu - wpadłaś po uszy.

          Tetsu, słońce moje...

          ...DOBRZE O TYM WIEM!

~  . ~  . ~ 

          Przez resztę dnia kończyłam pracę w warsztacie. Chłopaki pojechali oczywiście do Piwnicy, ja jednak wolałam wrócić do domu. Tam znalazłam moją mamę, uśmiechniętą, która niedawno zrobiła zakupy. Ku mojemu zdziwieniu w żadnej torbie nie było butelki z procentami.
          Przywitałam się z nią i porwałam jabłko z kuchni. Gryząc kawałek skierowałam się do swojego pokoju gdy nagle...
          - JA PIERDOLE! - i wielkie BUM!
          Krzyk oraz wybuch dobiegł z pokoju blondaska, więc nie zwlekając wtargnęłam do środka. Przywitały mnie kłęby ciemnego dymu, przez które się zakrztusiłam. 
          - Co ty człowieku odwalasz?! - krzyknęłam czując nieprzyjemny zapach siarki. Gdy dym opadł, zobaczyłam Deidarę, który również zaczął się krztusić.
          - Niechcący upuściłem jaskółkę - wymamrotał, a ja szybko podbiegłam otworzyć okno, żeby był dopływ do świeżego powietrza. 
          - Mógłbyś się nie bawić tymi przeklętymi, eksplodującymi zabawkami?! - warknęłam.
          - ZABAWKAMI?! Przecież to było zajebiste! Glina upadła na podłogę, a zaraz potem ze zwykłego pokoju stworzyłem arcydzieło w kształcie chmury!!!
          - Jesteś pierdolnięty - skomentowałam i zaczęłam mu pomagać w zbieraniu resztek tego wybuchowej figurki.
          - I kto to mówi - odpyskował.
          - Sorki, ja tylko zabijam twoich kumpli z gangu, to normalniejsze niż bawienie się z fajerwerkami - roześmiałam się, a on z obrażoną miną rzucił małym kawałkiem gliny w moją stronę. - Człowieku!! Ze mnie też chcesz zrobić wybuchowe arcydzieło?!
          - Gdyby to sprawiło, że przestałabyś kłapać tą jadaczką, to bardzo chętnie!!
          - Oj uważaj sobie bo znowu będziesz spał koło psiego gówna! 
          - Oooo to już przesada, zaraz wepchnę ci do dupy C3!! - poderwał się i chwycił mnie za nadgarstek. Odwróciłam się, a on perfidnie podłożył mi nogę przez to upadłam wprost na niego, on na szczęście na łóżko, a nie na jakieś eksplodujące rzeźby. 
          - Blondasku, zabije cię! - wybuchnęłam głośnym śmiechem, tak samo jak on, ale niestety długo nie mogliśmy, ponieważ dym znowu przedostał się do naszych płuc.
          - Nie gadaj już tyle tylko wypierdalaj z pokoju! Trzeba przeczekać, aż będzie można tu oddychać!
          - Masz, kurwa potem posprzątać ten syf- warknęłam. - Inaczej serio wylądujesz z psami.
          - Szmata! 
          - Też cię kocham, blondasku - wybuchłam śmiechem.

          Kochany jest, gdy się tak wkurza. 

~ . ~ . ~
Dwa tygodnie później. 
        
          Przez ostatnie dni moje życie toczyło się spokojnym tempem. Szkoła, warsztat, rezydencja Uchihów. W sprawie Kakuzu nie mamy żadnych wiadomości. Wygląda na to, że całymi dniami i nocami przesiaduje na terenie banku. Nie chcemy za szybko ingerować w tą sprawę jeśli nie będziemy mieć stu procentowej pewności, że jest członkiem Akatsuki.
          A jeśli chodzi o Itachiego...

          Ah!

          Na samą myśl się uśmiecham.
          Rozmawialiśmy dużo, chodziliśmy w przeróżne miejsca. Pokazywał mi wszystkie piękne zakątki na obrzeżach miasta, a co jakiś czas chodziliśmy na randki. Prawdziwe, nudne randki typu kino, spacer czy restauracja. Ale byliśmy wtedy razem, a ja z dnia na dzień czułam się jakby czas staną w miejscu, jakbym już zawsze mogła się uśmiechać i zapomnieć o sprawach związanych z gangiem. Cieszyło mnie wszystko co związane z Uchihą. Głupi kwiatek, który przysłał mi, gdy był w pracy, zwykłe 'dobranoc' w smsie, a nawet lekkie otarcie naszych dłoni wywoływał u mnie przyjemny ból brzucha! 
          Zbliżałam się do niego coraz bardziej, mając świadomość, że nie powinnam mu zaufać tak szybko. 

          A jednak zaufałam...

          Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że te sielankowe, piękne dni...

          ...To tylko cisza przed burzą. 

 ~ . ~ . ~ 

         - Enma jesteś już gotowa?! - usłyszałam pukanie.
         - No chwila, tylko rozpuszczę włosy! - krzyknęłam trzymając wsuwki w zębach i próbując ogarnąć jakoś moje kudły.

         Pasuje wyglądać dość przyzwoicie.

         - Przecież wiesz, jak lubię gdy masz je spięte - usłyszałam szept przy uchu i dopiero wtedy się zorientowałam, że wszedł do łazienki. Objął mnie w pasie i lekko przysunął do siebie. Chwycił za pasma moich czarnych kołtunów i związał je brązową gumką. A potem poczułam jego ciepłe usta na szyi. Zaczęłam szybciej oddychać, nie mogłam się ruszać. Serce rozpoczęło swój rytualny taniec, pompując do policzków strumień krwi. Kiedy się odsunął, powoli wypuściłam powietrze.
         - Chodź już bo się spóźnimy, a jest to przedstawienie mojego dobrego znajomego - cały czar prysnął.
         - Yhh, a było tak miło! - mruknęłam niezadowolona. - I niech zgadnę, mieliście jakieś wspólne interesy?
         Itachi cicho parsknął.
         - Jak ty mnie dobrze znasz - klepnął mnie lekko w tyłek i zaczął poprawiać rękawki od swojej szarej koszuli. Burknęłam cicho i spojrzałam w lustro. Tym razem miałam na sobie przewiewną, białą koszulę z długimi rękawami oraz rozkloszowaną czarną spódniczkę, która podkreśliła moją talię. Oczywiście nie obeszło się bez szpilek. Dzięki Bogu, czarnych.

          Czułam się...elegancko. I sztywnie.

          Sama nie wierzyłam, że byłam w stanie się poświęcić dla Uchihy mimo, że miałam ochotę te przeklęte buty wywalić przez okno, a białą koszulę poszarpać, żeby miała jakiś charakter. 

          Nienawidzę go za to, że przez niego tak diametralnie się zmieniam! 

          Ale jednocześnie go uwielbiam!

          SZLAG!

          Szybko się zebraliśmy i pojechaliśmy Mercedesem. Wypiłam dużą kawę przed spektaklem bo wydawało mi się, że w każdym teatrze wieje nudą. A to, że był to pierwszy mój udział w takim wydarzeniu to tylko mały szczegół.
          Akasuna Teatr Konoha. Brukowce piszą, że jest to jeden z najpiękniejszych teatrów w mieście, który należy do niejakiego Sasoriego. Zbudował to miejsce i jeśli ktoś raz był na jego przedstawieniu, czeka z niecierpliwością na drugi. Bilety potrafią się skończyć w ciągu pół godziny od ich wypuszczenia na rynek. 

To wszystko brzmi wspaniale, ale ja dalej nie mogę się przełamać i ekscytować jak inni. Robię to tylko, żeby pobyć z Uchihą. I móc się proszę na niego popatrzeć. To mi wystarczy. 
          - Dobry wieczór, Panie Uchiha - usłyszeliśmy od mężczyzny w garniturze, który odbierał bilety.
          Itachi przytaknął i trzymając mnie pod rękę skierowaliśmy się w stronę szatni, gdzie zostawiliśmy wierzchnią odzież. Po parę metrów ktoś witał się z Itachim, ściskał mu dłoń lub proponował szampana. A on ich tak perfidnie wszystkich olewał, że aż miło było popatrzeć i się pośmiać! 

          Rozmawiał tylko ze mną. Nie opuszczał mnie na krok. Tłumaczył gdzie co jest, a nawet zamówił mi whisky. 

          Kochany.

          Po jakimś czasie skierowaliśmy się na główną salę, która była cała w...złocie. Nie wiedziałam czy to prawdziwe złoto, ale ściany, lampy, balkony, a nawet okrycie na fotelach zapierały dech w piersiach. 
          Mieliśmy idealne miejsce, na środku, blisko sceny, ale nie tuż przy niej. Czułam się lekko zagubiona, ale Itachi dodawał mi otuchy. Tłum zaczął usadawiać się na swoich miejscach i niedługo po tym wszystkie rozmowy, szepty i szuranie ucichło.
          - Zobaczysz, spodoba ci się - usłyszałam kojący szept Itachiego. 

          Może się spodoba, może nie.

          Ale czemu do cholery...

          ...Mam złe przeczucie?


          I wtedy wszystkie światła zgasły. 

O matko ile ja się męczyłam z tym rozdziałem! 
Ani trochę nie jestem z niego zadowolona, bo po prostu jest...nudny. 
Ale przysięgam, gdy tylko wyrobię się z nauką, (szczególnie ogólnopolskim konkursem hotelarskich, do którego zostałam mianowana przez moją szkołę ;_; roboty w chuj, czasu mało, a nie wiem w ogóle czego mam się uczyć) w końcu zacznie się coś dziać! 
Już zaplanowałam pikantną scenkę z Itachim, więc wyczekujcie i nie bądźcie mną bardzo zawiedzeni! :3
No to teraz czekam na komentarze, mam nadzieję, że przez tą dość długą przerwę nie zostawiliście mnie ;_;
Miłego, pozdrawiam!
PS: Nie mam siły sprawdzać błędów! Proszę o wyrozumiałość i wychwycenie wszelkich literówek!
PS2: Ratunku! Nie wiem co kupić facetowi na urodziny! Pierwszy raz nie mam pomysłu! Szybko dajcie jakieś propozycje!!
PS3: Kocham was ludzie! :3 Ponad 32,000 wyświetleń i 50 obserwatorów <3 Jeszcze zacznijcie więcej komentować to już w ogóle będę najszczęśliwszą osobą na świecie!
PS4: Już ostatni XDD Założyłam facebooka! Przekonały mnie pewne osoby, wiec macie link, lajkujcie i bądźcie na bieżąco --> KLIKNIJ 

28 komentarzy:

  1. O kurczaki!
    Coraz więcej akatsuki się pojawia.
    Czyli spotkamy Sasoriego <3 cudownie
    No pisz szybko tą scenkę z itachim. Niech w końcu coś poważnego się stanie między nimi

    OdpowiedzUsuń
  2. Spotkamy marionetkę...to znaczy Sasoriego!!!:D Rozdział cudowny i niesamowity!!! W następnym komentarzu,pojawi się mój współlokator komentarza!!! Nazywa się Ayato Sakamaki(oglądałaś to anime?:Diabolik lovers)i Akame Akuma,moja kuzynka w tym komentarzu(oglądałaś to anime?:Akame ga kill)Twoja czytelniczka.1)Ps.Ostrzegam! na następnym komentarzu będę pisać inaczej jak teraz,ponieważ będę rozmawiać z moimi współlokatorami.2)Ps.Kiedy następny rozdział?. 3)Ps.Zmieniłam nick. 4)Ps.Jak chcesz to możesz odpisać. 5)Ps.Sayonara Enmo Kirei/Arisa Akuma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się pogubiłam w twoim komentarzu XD Ale spoko, już ogarniam!
      Dzięki za miłe słowa, a co do wymienionych anime oglądałam Akame ga kill :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hidan, potem Kakuzu, a teraz się dowiaduję, że będzie dodatkowo Sasori!!!
    zajebiiiiscieeee!!!!
    Ale przez całe twoje opowiadanie mam w glowie jedno pytanie - czy itachi jest w Akatsuki? Kuźwa...na pewno jest! To moze inaczej. Co Itachi planuje? Czy naprawde ją kocha czy to wszystko zwykła gra?
    Ahhh!!! Jeszcze nigdy nie chciałam wiedzieć jak zakończy się ta historia! Ale nie kończ jej zbyt szybko!
    Mój komentarz jest bez sensu, nie przejmuj się x-dd jestem za każdym razem pogubiona i podekscytowana gdy czytam twoje opowiadanie.
    Uwielbiam ponad wszystko ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, moja wspaniała Enma! Kurde, jesteś lepsza od kawy i muzyki dzisiaj, bo ani jedno, ani drugie jakos na mnie nie działa, a motywacja mi wysiadła. :/ ŚMIECHŁAM SOBIE MOCNO. Dziękuję!!
    Mrrrrrrrrr, ten Itachi. Co ja z nim mam? Jest taki.... mraśny. I zuy do potęgi, ale od jakiegoś czasu lubię zuych. <3
    I jeszcze ta scena w banku jak go mijała. *____* Brakowało tylko, żeby sie potknęła. XDDDD
    Deidaruś ;3 Mamo, chce takiego blondaska w domu! Co z tego, że mam brata? On się nie liczy! To .... nie Deidara. ;__;
    I... nie wiem co możesz kupić facetowi, bo ja mam problem z wymysleniem co kupić na gwiazdkę koledze z klasy! Sa długopisy i jakas ozdoba.... to takie pomysłowe, nie?
    #wcale_nie_pisze_tego_komentarza_żeby_opóźnić_naukę_niemieckiego_WCALE
    Konkursem się nie martw, ja też mam jeden polonistyczny i... trzymajmy się nadziei, że nam się uda!
    Buziaki! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy chciałby Deidare w domu :3
      Dzięki za wszystko <3

      Usuń
  5. Wybacz, że komentuję dopiero dzisiaj, ale wczorajszy dzień był naprawdę iście zakręcony!
    Dzisiaj czuję się koszmarnie (czyżby przeziębienie pukało do bram? ;_;), dodatkowo jestem mega niewyspana ale stwierdziłam, że MUSZĘ przeczytać Twój rozdział <3 W końcu tyyle na niego czekałam~! Co jakiś czas nawet wchodziłam na Twojego facebook'a, żeby zerknąć czy nie ominął mnie przypadkiem post o nowym rozdziale (a z racji takowej, że ostatnio nie mogę się skupić, dość często posty przelatują mi przed oczami a potem o nich nie pamiętam Q_Q)
    Ale! Wracajmy do opowiadania! Nienawidzę tego żydowskiego Kakuzu xD Więc jeżeli przejedzie go walec, poćwiartują go żywcem, wydłubią mu oczy plastikową łyżeczką lub nadzieją na pal... nie zrobi mi to różnicy a jedynie sprawi mi to jakąś chorą satysfakcję (wcale nie zabrzmiało to psychicznie <3
    Jeeej... wybacz jeżeli mój komentarz jest bez ładu i składu, ale umrę zaraz albo walnę twarzą w klawiaturę - a czeka mnie jeszcze godzinny trening! - tak więc kończę mój bezsensowny wywód. Czekam oczywiście na kolejny rozdział oraz życzę powodzenia w nadchodzącym konkursie. Dasz radę! Wierzę w Ciebie :3
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... nie mam pojęcia dlaczego ucięło mi połowę komentarza - i to z samego środka -_- Dzisiaj usiadło mi na ramieniu jakieś Fatum i nie chce mnie opuścić :<
      W zaginionej części wychwalałam pod niebiosa Itachi'ego a raczej to jak go wykreowałaś... wychwalałam tę ambiwalencje (w sumie nie wiem czy nazwać to ambiwalencją, rozdwojeniem jaźni czy zwykłą maską jaką narzuca Uchiha) - z jednej strony uczyniłaś z niego standardowego bogatego, eleganckiego mężczyznę o nienagannych manierach ale z drugiej strony - tej ciekawszej! - jest to typowy samiec alfa, którego odzywki są chamskie, a klepanie kobiety w tyłek... czy to przystoi Panu Itachi'emu? :D Uwielbiam tę postać <3 Narzekałam też, że lubię Sasori'ego i dlaczego nie miałabym nic przeciwko gdyby zginął - w sensie, że nie odrzuca mnie robienie z postaci złych charakterów, nawet gdy danego bohatera lubię. Czyni to opowiadanie ciekawszym, poza tym jest to ff, więc możemy dowolnie wykreować daną postać :3 Napisałam coś w ten deseń, ale mam wrażenie, że teraz bardziej skomplikowałam wypowiedź niż przedtem xD
      Za błędy przepraszam! I za mój dzisiejszy brak logiki!
      Jeszcze raz pozdrawiam <3

      Usuń
    2. Ciesze się ze zauważyłaś te różne strony Itachiego! Tak właśnie chciałam go przedstawić, a potem...a potem to się przekonacie co z nim zrobię w kolejnych rozdziałach :3
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  6. Zdecydowanie oazalas na siebie czekać... Doskonale rozumiem brak czasu i mawal roboty u mnie też ogtom tego i brak czasu heh.... Cieszevsie iednak że napisałaś ten rozdział i był świetny nawet jeśli twierdzisz że wiał nuda ale tak nie było.... Czułam się dość zaskoczona że Panem Itachi'm ale pozytywnie.... Czeoam zatem na więcej buziaki dobry duszku 😘😘😘😘😘😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja kocham te buty. <33333 Ej, srsly muszą być częściej, loool.
    Nareszcie kolejny z Akasiów! Niekoniecznie go lubię, no ale... Fajnie ci wyszło, jest taki... Kakuzowaty. Leci na hajsy i jest niezbyt miły. xD
    Ja coś tak podejrzewam, że Itachi ją zauważył, ale mądrze ogarnął, że ona się chowa (we włosach xD) i postanowił jej nie nakrywać.
    Jak mam być szczera, to po propozycji Itasia ryłam z Enmy razem z chłopakami. No bo... Jakoś tak... Enma w teatrze?! To ine przejdzie. xD Ale ta nazwa od razu do mnie przemówiła. Jaz zabijesz mi Sasoriego to przyjdę do ciebie i... no... zrobię coś zuego i mhhhhrocznego!
    TAAAAAK!!! Moje błagania o Deia zostały wysłuchane! Kocham cię za tą jakże dorosłą rozmowę. <3
    Nie ma moich ukochanych szpilek. :"( Ale przynajmniej wiem, że będzie się działo. To pociesza.
    No, czekam na akcję, Itachiego i Enmę i na Sasoriego. *w*
    Nie chce mi się patrzeć co logicznego napisałam w tym komentarzu, więc wybacz za wszystkie... dziwne rzeczy.
    Trzym się
    Omori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kakuzu miał być jak Kakuzu i widzę że mi się to udało XDD
      Chłopaki zareagowali w ten sposób na teatr jak moi znajomi gdy dowiedzieli się ze jadę do opery a nie na metalowy koncert XD
      Jeszcze nie wiem czy zabije Sasoriego. Zależy jaki będę miała humor xD
      Dzięki za wszystko!

      Usuń
  9. Jaka znowu cisza przed burzą?! Mam złe przeczucie, no. Kakuzu, wcale mnie nie dziwi, że siedzi cały czas w tym swoim banku. On po prostu już taki jest.
    Widzę, że wszystko zaczyna się ze sobą łączyć: Itachi, Hidan, Kakuzu, Sasori.. Deidara..
    Właśnie Dei jest zajebisty. Nie ma to jak rozwalić sobie pokój rozwalając jaskółkę z gliny.
    Enma w teatrze?! Ona serio się dla niego poświęca. Kochana jest.
    Jak ja bym chciała mieć takich znajomych jak Enma! Nigdy z nimi nie jest nudno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ''rozwalić pokój rozwalając..''-ja dzisiaj nie myślę

      Usuń
    2. O tak. Dobre stwierdzenie. Małymi kroczkami wszystko zaczynam łączyć i kto wie...może za kilka rozdziałów dowiecie się co planuje napisać od początku tego opowiadania!
      Dziękuję ze jesteś!

      Usuń
  10. Jeśli zabijesz Deidare to cię znaję powiesze kablem od ładowarki i złoże w ofierze Jashinowi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buahahaha nie wiecie co mi siedzi w głowie :3 xD

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nie podoba mi się twój ton(?) czuje że zabijesz go jakoś w style że on obroni główną albo Akatsuki go dopadną. Nieeeee proszę cię ;-;

      Usuń
    4. Będę płakać ;-; .-.

      Usuń
    5. Nic nie powiem :3 w swoim czasie się przekonacie :D

      Usuń
    6. Ja oczekuję jutro rozdziału. Amen.

      Usuń
  11. Zamiast pakować się na wyjazd do kraju na święta siedzę i czytam zajebiste opowiadanie. Pewnie zapomnę przez to połowę rzeczy, ale co tam, warto było.
    Zastanawiam się, czy Itachi podobnie jak w kanonie tylko szpiegował Akatsuki i chciał ich niejako rozjebać od środka. Nasuwa się też dużo pytań w jaki sposób dojdą i czy wogóle Przeklęci dojdą do pozostałych z Akatsuki. Będę mieć o czym myśleć w święta. Gdy pojawią się kolejne rozdziały zobaczę, czy moje domysły się sprawdziły.
    Wesołych Świąt i dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Myślę, że już niedługo w opowiadaniu znajdą się odpowiedzi na twoje pytania ;)
      Miłych Świąt!

      Usuń
  12. CZEKAM I CZEKAM I SIĘ CHYBA NIE ODCZEKAM KOLEJNEGO ROZDZIAŁU!

    OdpowiedzUsuń