-
Pójdzie pani z nami na komisariat - odpowiedział policjant, który
właśnie skończył mnie przesłuchiwać na miejscu zdarzenia.
-
Ona nigdzie nie pójdzie - wtrącił się nieźle nabuzowany Akira.
Zawsze tak się zachowuje gdy widzi facetów w niebieskich mundurach.
w pobliżu.
-
Takie są procedury. Nic na to nie poradzę - tłumaczył się facet,
który miał zamiar lada chwila potraktować bruneta paralizatorem.
-
Nie słyszałeś co powiedziała? Została zaatakowana i tylko się
broniła! Słyszałem przez telefon jak ten kutas jej grozi, wiec
bądź tak miły człowieku i zostaw ją w spokoju - Odyn również
był na skraju wytrzymania. Wszyscy moi chłopcy wstawili się za
mnie i zaręczali, że mówię prawdę.
Bo
mówiłam prawdę.
Nie
chciałam go osobiście zabić.
To
nie tak miało wyglądać.
Czułam
się dziwnie. Coś mnie ściskało w żołądku, a ręce cały czas
się pociły. Byłam zdenerwowana i uczulona na każdy najmniejszy
dźwięk.
Czyżby
to były...wyrzuty sumienia?
Nie.
Nie. Nie.
Dobrze
zrobiłam. Musiałam tak zrobić. Przecież to jeden z nich...
Więc
czemu mam ochotę cofnąć czas?!
Wokół
było mnóstwo ludzi, paparazzi i policjantów, którzy
przesłuchiwali każdego, kto znajdował się na bankiecie. Wśród
nich wszystkich, ja byłam wpatrzona tylko na mężczyznę, który
zdenerwowany palił cygaro za cygarem i próbował się dowiedzieć
co się dokładnie stało.
Był
na mnie wściekły.
Wiedziałam
to. Za każdym razem gdy przypadkowo nasze oczy się spotkały
zagryzał zęby, odwracał się i odpalał kolejne cygaro. Drugi raz
w życiu widziałam go w takim stanie. Pierwszy, gdy niechcący
weszłam mu do biura w domu i rozmawiał z kimś przez telefon.
Trzeba przyznać, że nie palił nigdy w moim towarzystwie.
Prawdopodobnie, żeby mnie tym nie wkurzać jak reszta facetów.
Czy
taki naprawdę jest Itachi Uchiha? A przede mną gra kogoś innego?
-
Słuchaj, zaraz włożę ci tą pałę do dupy, jeśli jej nie
zostawicie dziś w spokoju! Już dosyć przeszła! - Akira wydzierał
się, a Hisaki musiał go powstrzymywać od tego, żeby faktycznie
pałka policjanta nie wylądowała w miejscu, które wskazał mój
brudas.
-
On ma rację. Proszę ją zostawić - usłyszałam znajomy głos, po
czym odwróciłam się w stronę tej osoby.
-
Panie Itachi, nie mo...
-
Niech dziś pojedzie ze swoimi znajomymi do domu, odpocznie, a jutro
ją zabierzecie, gdy będzie w mniejszym szoku - odpowiedział, a
jego wyraz twarzy...był bez jakichkolwiek uczuć. W stu procentach
wolałam już, gdy chodząc w kółko przeklinał wszystkich dookoła.
- Myślę, że tyle wystarczy - Uchiha podarował policjantowi
zielone banknoty zwinięte w rulon.
Łapówka?
Policjant
chrząknął pod nosem i rozglądając się czy jego koledzy z pracy
niczego nie widzą, przyjął całą sumę pieniędzy.
-
Jest pani wolna. Do jutra - warknął i odszedł, a zaraz za nim
Itachi, który nawet na mnie nie spojrzał...
-
No mała! Aleś nas wystraszyła! Ale za to jak dokopałaś jednemu z
Akatsuki!! Twój ojciec będzie wniebowzięty! - Akira poczochrał mi
włosy, a ja w odpowiedzi tylko się lekko uśmiechnęłam.
-
Wsiadaj - usłyszałam Skazę, który zaczął zakładać swój kas.
- Odwiozę cię - mruknął.
Przytaknęłam
i na lekko roztrzęsionych nogach podeszłam do niego.
-
A tak na marginesie - usłyszałam jego głos, a zaraz potem ryk
silnika - Co ty do cholery na siebie włożyłaś? - parsknął
śmiechem.
-
Oj zamknij się już - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
To był jedyny ułamek sekundy, kiedy moje kąciki warg podniosły
się ku górze.
~
. ~ . ~
3
miesiące później.
-
W imieniu prawa, Sąd, po rozpatrzeniu sprawy przeciwko Enmie Kirei,
oskarżonej o morderstwo, stwierdza, że działa w obronie koniecznej
i zostaje uniewinniona - na sali sądowej rozległ się stuk młotka,
a zaraz potem szmery i szepty.
Pierwszy
raz byłam oskarżona w sądzie. Zazwyczaj na moim miejscu siedzieli
chłopaki z gangu, a mi zawsze wszystko uszło płazem. Teraz też
nie powinnam narzekać, a nawet powinnam się cieszyć z wyroku.
Powinnam...
Chłopaki
byli szczęśliwi, inni z Klanu Hyuuga, albo Białych Kłów mieli do
mnie jeszcze większy szacunek niż przedtem...a ojciec pierwszy raz,
tak naprawdę, był ze mnie dumny. Mimo tego wszystkiego, czułam się
nieswojo.
Pusto.
Dobrze
wiedziałam, dlaczego. Przyczyną był on. Ubrany w szary krawat,
białą koszulkę i czarny garnitur, który był jednym z
najważniejszych dla sądu świadków.
Przez
długi okres czasu byłam co chwila na komisariacie, co chwila byłam
przesłuchiwana, co chwila były nowe dowody, nowi świadkowie.
Powinnam
być zamknięta za kratami do wyjaśnienia sprawy, ale dzięki mojemu
ojcu normalnie mogłam chodzić do szkoły, pracy, Piwnicy.
Tak
jakby ten sąd był tylko formalnością, a ja miałam wrócić do
normalnego życia.
Normalnego
życia?
Czy
mogę nazwać moje życie normalnym?
Odkąd
tylko umyłam ręce z krwi nie mogę spać. Nie mogę się
skoncentrować. Nawet nie mogę patrzeć w lustro.
Czy
tak się czują mordercy?
Ponieważ
ja nim jestem. I codziennie jestem tego świadoma.
~
. ~ . ~
Po
rozprawie wyszłam z budynku i brudasy zaczęły mi gratulować.
Rzadko widziałam ich w aż tak dobrych humorach. Dlaczego tylko ja
nie mogłam się cieszyć? Przecież o to mi od początku chodziło!
Znaleźć i zajebać...
-
Enma... - stanęłam nieruchomo, gdy usłyszałam za sobą ten głos.
- Możemy porozmawiać?
Nie
widziałam go od trzech miesięcy, nie rozmawiałam z nim od trzech
miesięcy, nie dawał po sobie znaku życia od trzech miesięcy.
Najdłuższe,
pierdolone trzy miesiące w moim życiu.
A
teraz tak po prostu chce porozmawiać?
-
Po tak długim czasie nie wiem czy jest sens - skłamałam. Chciałam
z nim pogadać. Chciałam się wyżalić. Chciałam mu wszystko
wyjaśnić. Naprawdę tego chciałam.
-
Ja uważam wręcz przeciwnie.
-
Ej mała, koleś się naprzykrza? Zajebać mu? - usłyszałam głos
Tetsu. Zatroskany o mnie jak zawsze.
-
Nie trzeba. Wszystko w porządku - mruknęłam i w końcu zdobyłam
się na odwagę, żeby się odwrócić i spojrzeć Itachiemu w oczy.
- Widzimy się w Piwnicy - mruknęłam na koniec w stronę blondyna.
Przemyślałam
sobie dużo spraw przez te tygodnie.
O
mnie.
O
nim.
Pora
to zakończyć.
-
Jesteś pewna?
-
Już... - warknęłam. Kolejny raz nie musiałam powtarzać. Już po
niecałej minucie usłyszałam oddalające się ryki silników. -
Więc o czym chcesz porozmawiać?
~
. ~ . ~
Pojechaliśmy
do domu Uchihów. Jechałam swoją Perełką, a Itachi Mercedesem,
dzięki czemu nie czułam się nieswojo siedząc zaraz obok niego.
Chciał
porozmawiać. A ja bałam się tego jak cholera. Bałam się, że
jest na mnie dalej wściekły, a nic mu nie zrobiłam.
Fuck,
co ja mówię?!
Przecież
zabiłam kolesia, który zaprosił nas na bankiet!
A
jeszcze bardziej bałam się tego, czy zdołam mu powiedzieć
wszystko o czym myślałam przez te kilaka miesięcy. Mimo mojej
decyzji, chciałam żeby jakoś mnie zrozumiał...Tylko jak Pan
Milioner, którego największym problemem jest czy ubrać krawat
czerwony czy niebieski może zrozumieć dziewczynę, która prowadzi
wojnę z gangiem motocyklowym?
Popieprzone
to wszystko.
Co
ja sobie w ogóle myślałam zadając się z nim? Że będziemy
tworzyli cudowny związek, trzymali się za ręce, chodzili do kina i
na romantyczne kolacje co weekend?! Jesteśmy w dwóch odmiennym
światów, które w żaden sposób nie są w stanie się porozumieć.
Z
każdym kolejnym pokonanym kilometrem moje serce biło szybciej. Co
minutę rozważałam czy nie lepiej będzie, gdy zawrócę.
Stanowczo
za szybko dotarliśmy na miejsce.
Zatrzymałam
się tuż przed domem, zgasiłam maszynę i długo się wahałam,
żeby zsiąść.
Co
ty robisz kobieto?
Uciekaj!
-
Idziesz? - usłyszałam za sobą i wiedziałam, że już nie ma
odwrotu. Bez słowa zdjęłam z głowy kask i niepewnym krokiem
skierowałam się w stronę drzwi.
Jak
ja dawno nie byłam w tym salonie.
Chyba
będę za nim tęsknić. I za gitarą w kącie. I za wylaną gorącą
czekoladę. I za jego łazienką. I granatową koszulką.
-
Napijesz się czegoś? Może głodna jesteś? - zaproponował.
-
Itachi, daj spokój - odparłam cicho, prawie szeptem. - Nie
przedłużajmy tego.
Uchiha
westchnął głośno i usiadł na sofie w odpowiedniej odległości
ode mnie. Mimo tego i tak poczułam jego wodę kolońską.
Patrzyłam
przed siebie, nie chciałam odwracać głowy w jego stronę.
Wiedziałam, że zobaczę jego zimny wyraz twarzy, zamiast uśmiechu.
Za
uśmiechem też będę tęsknić.
-
Dlaczego mi nie powiedziałaś? - w końcu zaczął.
-
Co miałam ci niby powiedzieć? - zdziwiłam się.
-
Wiem, że twoi koledzy...mają problemy z gangiem, do którego
należał Hidan, ale, że nikt z was nie wie kto tak naprawdę się
kryje za każdym z tych motocyklistów - mówił wolno i starał się
dobierać słowa w taki sposób, żeby prawdopodobnie mnie nie
urazić. - A ty go rozpoznałaś. Wiedziałaś dobrze od początku
kim jest, więc dlaczego mi nie powiedziałaś?
Zatkało
mnie. To było takie bezsensowne!
-
Jak miałam ci powiedzieć? Jak sobie to wyobrażałeś? -
przerwałam, ponieważ poczułam, że każde kolejne słowo będzie
mi przychodziło z trudnością. - Ej Itachi, twój kumpel to
zdradziecka szuja z Akatsuki, muszę go zabić, zawołasz mnie jak
będzie deser?
Cisza.
-
Czyli od początku to planowałaś? Nie broniłaś się? - spytał
smutnym głosem.
-
Nie, planowałam, żeby zadzwonić po chłopaków, wtedy ten skurwiel
przyszedł i przyłożył mi nóż do gardła - warknęłam. - A ty
za ten czas sączyłeś sobie wino na bankiecie.
Cisza.
Pierdolona
cisza.
Czyżbym
przesadziła?
Dobra,
weź się w garść kobieto i powiedz mu...
-
Przecież ja nie...
-
Tak wiem, nie miałeś o niczym pojęcia - podniosłam głos. - I to
rozumiem, a teraz proszę wyjaśnij mi po co mnie tu sprowadziłeś?
-
Ponie...
-
Oczekujesz ode mnie przeprosin? - przerwałam mu. Nerwy mi puściły.
- To okej, przepraszam za przecięcie krtani twojego kumpla od
interesów, CHĘTNIE ZROBIŁABYM TO JESZCZE RAZ! - wstałam
nabuzowana emocjami i pośpiesznie skierowałam się do drzwi, ale
zaraz po tym poczułam jak chwyta za moją rękę i przyciąga mnie
do tyłu. Przechyliłam się i w końcu byłam z nim twarzą w twarz.
-
Nie oczekuję od ciebie przeprosin, kretynko!
-
Więc czego?!
-
Nie chcę dopuścić, żeby nasza znajomość skończyła się w tak
beznadziejny sposób! - krzyknął.
Nie
słuchaj go, nie słuchaj go, nie słuchaj go.
-
MOŻE TAK BĘDZIE LEPIEJ! - również odpowiedziałam krzykiem i
próbowałam wyrwać się z jego uścisku.
-
TEGO WŁAŚNIE CHCESZ?!
OCZYWIŚCIE,
ŻE NIE CHCE!!!
-
CHCĘ! Nie masz bladego pojęcia o moim życiu, o tym ile przeżyłam,
przez tych skurwysynów z Brzasku, a ty po prostu nie zrozumiesz
mnie, ponieważ nigdy nie będziesz w takiej sytuacji! - zacisnęłam
pięść i próbowałam odpędzić nabierające się łzy w oczach. -
Idź lepiej zajmować się swoimi milionami!
-
Więc chce poznać twoje życie, chcę cię wysłuchać, dowiedzieć
się ile straciłaś, ile przeżyłaś!
-
ALE PO CO?!
-
BO SIĘ KURWA, W TOBIE ZAKOCHAŁEM!
~
. ~ . ~
Jedno
słowo, a zmieniło wszystko.
Stałam
nieruchomo, wpatrzona w jego czarne oczy i drżące wargi.
To
nie tak miało wyglądać.
Miałam
przyjść, skończyć tę zabawę w związek, a potem wyjść
trzaskając za sobą drzwiami.
A
zamiast tego mam ochotę rzucić mu się za szyję.
Pierwszy
raz ktoś powiedział, że mnie kocha.
Pierwszy
raz pozwoliłam komuś, żeby powiedział o swoich uczuciach.
Pierwszy
raz nie dałam takiej osobie w twarz.
Pierwszy
raz chyba też się zakochałam.
-
Enma, daj mi szansę poznać cię lepiej - usłyszałam po chwili.
Dać
szansę?
Pozwolić,
żeby ktoś wpadł do mojego życia z brudnymi buciorami, a w tym
przypadku lakierkami i namieszał?
Przełknęłam
ślinę i zamykając oczy, wtuliłam się w jego tors. Objął mnie
ramionami, a ja poczułam, jak policzki robią się wilgotne.
-
Nie chciałam go tak naprawdę zabić, ale nie miałam wyboru -
powiedziałam cicho łkając. - Muszę znaleźć i zniszczyć
Akatsuki - szepnęłam. - Wszystkich.
~ . ~ . ~
Obudził mnie telefon, który dostałam tydzień temu od ojca. A tak dokładniej to obudziła mnie wibracja, która niemiłosiernie brzęczała pod poduszką. Z zamkniętymi oczami przycisnęłam odbierz i przysunęłam słuchawkę do ucha.
- Ha...?
- JA PIERDOLE ENMA, CAŁĄ NOC PRÓBUJĘ SIĘ DO CIEBIE DODZWONIĆ, MIAŁAŚ KURWA BYĆ W PIWNICY, GDZIE TY SIĘ PODZIEWASZ, KURWA, MY TU UMIERAMY ZE STRACHU, KURWA, KURWA, KURWA!! - usłyszałam krzyk Akiry.
- Daj spokój...w domu jestem - wymamrotałam nieprzytomna.
- JAK W DOMU!? Przecież jesteśmy w twoim pokoju do cholery jasnej!
- E? - chrząknęłam i dopiero wtedy byłam wstanie odlepić powieki od gałek ocznych.
To nie moje meble. To nie moje ściany. To nie moje łóżko.
KURWA, DOM UCHIHÓW!
Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Yyy, to znaczy jestem...tam gdzie nie powinnam być. Ale spoko, żyje, nic mi nie jest - mówiłam zdezorientowana.
- Jesteś z tym Uchihą? Przysięgam, zabije gościa jeśli cię przytrzymywał, albo coś zrobił - warknął.
- Nie! Spokojnie. Rozmawialiśmy i pewnie zasnęłam.
Co niestety często mi się zdarza w jego obecności.
- Wpadnę dziś do warsztatu, bez spiny, skarbie - oznajmiłam i się szybko rozłączyłam. Patrzyłam przed siebie próbują sobie przypomnieć jak się tu znalazłam. Naglę pościel się poruszyła i odwróciłam głowę w bok.
O CHOLERA!
Momentalnie, całym ciężarem swojego ciała, jebłam o podłogę.
- Yyy, co jest? - usłyszałam i z pościeli wyłoniły się ciemne, długie włosy. - Enma, dlaczego śpisz na podłodze?
- Mam lepsze pytanie, dlaczego, do cholery jasnej, śpię z tobą?!
O
matko. Wiem, beznadziejny rozdział. Krótki, chyba najkrótszy jaki
napisałam., ale nie mogłam już nic dodać. Miał się skończyć
tylko na tym jak się przytulali, ale uznałam, że parę zdań muszę
jeszcze dopisać, bo wstyd jak nie wiem co XD
Dobra,
skończę praktyki to będę miała więcej czasu, więc te rozdziały
nie będą takie...bez akcji i takie...SŁODKIE.
Nie
no trochę słodyczy trzeba czasem dodać.
Czekam
na komentarze!
Człowieku rozjebałaś systeeem.
OdpowiedzUsuńZacznijmy nie od początku, ale od KOCHAM CIĘ, co ogólnie było urocze, słodki i normalnie, no... Nie umiem się wyrazić. A potem ona mu kurwa pierdoli, że zabije Akasiów? WTF WGL?!
Na początku były tylko opisy, za którymi nie przepadam, ale te twoje są spoko. Te wszystkie nie ogary z sądem... Dobrze, że ją uniewinniono, choć można się było spodziewać.
Ej, ale bez jaj, przynajmniej Sasek im nie wlazł... Nareszcie jest ItaEnma(?) co mnie uszczęśliwia, teraz czekam na DeiDeia.
Boshh, Omfg i wgl... znowu usnęła. Co ona, chora jest na coś? Chociaż wnioskując z obrazka to jest w samym biustonoszu, sooo...
Rozdział krótki, więc mój kom krótki. Zmotywowałaś mnie do zabrania się za tego nowego bloga, któremu wciąż zmieniam nazwę. No, bynajmniej chyba będę pierwsza *podjarana*.
Pozdrawiam, weny!
Kisame Omori
No właśnie i w tym tkwi problem. My wiemy, że w Akatsuki jest też Itachi, ale ona nie :3 ojj namiesza sie jeszcze w ich związku.
UsuńDziękuję że jesteś i czytasz :*
Tak! Wreszcie kocham cię kobieto!
OdpowiedzUsuńNormalnie leje że smiechu jak można spać w jednym łóżku z takim przystojniakiem i nie pamiętać ja bym nie spala w ogóle... Powodzenia i zajebisty rozdział... Buziaki dobry duszku 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘
OdpowiedzUsuńHahah już ci wyjaśniłam. Mdleje. Ja też bym mdlała przy nim :D
UsuńDziękuję za komentarz :*
Wiesz jaki to uczuć znosić obecność natrętnego komara tylko po to, by przeczytać jeden, krótki rozdział? Jak łapie w swoje łapy to zabije ( ciebielub komara-interpretacja ddowolna)
OdpowiedzUsuń❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤
''bo cię, kurwa, kocham '' marzy mi sie o takie wyznanie miłości ( ˘ ³˘)❤ Chętnie bym się z Emmą zamieniła byleby tylko ktoś mi tak wykrzyczał w twarz.
CUDOWNY ROZDZIAŁ.
A teraz wybacz, bateria w tel musi mi keszcze wystarczyc do polnocy, zebym miała jak książkę czytać w ciemnościach.
WENY ! ;33
Przepraszam za błędy! :|
UsuńTak. Itachi taki romantyk xD ale widzisz, wykrzyczał w brutalny sposób miłość i rano budzi się w łóżku obok niej xD
UsuńDzięki za komentarz! :*
Rozdział był zajebisty, tylko tyle napisze.
OdpowiedzUsuńStraciłam wenę na pisanie komentarzy(tak taka odmiana również istnieje).
Przegapiłam trochę ale już jestem :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się spodobał, poprzednie również, ale rozwaliło mnie to wyznanie Itachiego <3
Itaś to Itaś jego nie da się nie kochać ;P
Obiecuję, że już teraz będę na bieżąco xD A no i wróciłam do pisania, bo za bardzo tęskniłam, a uznałam, że jakoś sobie poradzę :D
Pozdrawiam i życzę mega dużo weny ^^
Powróciła!! <3 witaj znowu!
UsuńDodałam rozdział 5 :D Nie dość, że jestem to jeszcze mi wena dopisuje :P
UsuńZbiłaś mnie z pantałyku. Już nie wiem czy Itachi jest w Akatsuki czy może na nich poluje... Spotkanie z Hidanem wskazuje to drugie. Jestem bardzo ciekawa rozwoju sytuacji. No i ten, 17 rozdział.. Ich relacja mogłaby już bardziej się rozwinąć xx
OdpowiedzUsuńNareszcie zaczyna się układać tak jak powinno :) poza tym rozmowa Akiry z policjantem MEGA :D
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńCierpliwości, proszę! <3
UsuńJa chce rozdział
OdpowiedzUsuńKomentarz napisała Sayuri