środa, 16 września 2015

#17 - Bo się, kurwa, w tobie zakochałem.

         - Pójdzie pani z nami na komisariat - odpowiedział policjant, który właśnie skończył mnie przesłuchiwać na miejscu zdarzenia.
         - Ona nigdzie nie pójdzie - wtrącił się nieźle nabuzowany Akira. Zawsze tak się zachowuje gdy widzi facetów w niebieskich mundurach. w pobliżu.
         - Takie są procedury. Nic na to nie poradzę - tłumaczył się facet, który miał zamiar lada chwila potraktować bruneta paralizatorem.
         - Nie słyszałeś co powiedziała? Została zaatakowana i tylko się broniła! Słyszałem przez telefon jak ten kutas jej grozi, wiec bądź tak miły człowieku i zostaw ją w spokoju - Odyn również był na skraju wytrzymania. Wszyscy moi chłopcy wstawili się za mnie i zaręczali, że mówię prawdę.

          Bo mówiłam prawdę. 

          Nie chciałam go osobiście zabić.

          To nie tak miało wyglądać.

          Czułam się dziwnie. Coś mnie ściskało w żołądku, a ręce cały czas się pociły. Byłam zdenerwowana i uczulona na każdy najmniejszy dźwięk. 

          Czyżby to były...wyrzuty sumienia? 

          Nie. Nie. Nie. 

          Dobrze zrobiłam. Musiałam tak zrobić. Przecież to jeden z nich...

          Więc czemu mam ochotę cofnąć czas?! 

          Wokół było mnóstwo ludzi, paparazzi i policjantów, którzy przesłuchiwali każdego, kto znajdował się na bankiecie. Wśród nich wszystkich, ja byłam wpatrzona tylko na mężczyznę, który zdenerwowany palił cygaro za cygarem i próbował się dowiedzieć co się dokładnie stało.
Był na mnie wściekły.
Wiedziałam to. Za każdym razem gdy przypadkowo nasze oczy się spotkały zagryzał zęby, odwracał się i odpalał kolejne cygaro. Drugi raz w życiu widziałam go w takim stanie. Pierwszy, gdy niechcący weszłam mu do biura w domu i rozmawiał z kimś przez telefon. Trzeba przyznać, że nie palił nigdy w moim towarzystwie. Prawdopodobnie, żeby mnie tym nie wkurzać jak reszta facetów. 

          Czy taki naprawdę jest Itachi Uchiha? A przede mną gra kogoś innego?  

          - Słuchaj, zaraz włożę ci tą pałę do dupy, jeśli jej nie zostawicie dziś w spokoju! Już dosyć przeszła! - Akira wydzierał się, a Hisaki musiał go powstrzymywać od tego, żeby faktycznie pałka policjanta nie wylądowała w miejscu, które wskazał mój brudas.
          - On ma rację. Proszę ją zostawić - usłyszałam znajomy głos, po czym odwróciłam się w stronę tej osoby.
          - Panie Itachi, nie mo...
          - Niech dziś pojedzie ze swoimi znajomymi do domu, odpocznie, a jutro ją zabierzecie, gdy będzie w mniejszym szoku - odpowiedział, a jego wyraz twarzy...był bez jakichkolwiek uczuć. W stu procentach wolałam już, gdy chodząc w kółko przeklinał wszystkich dookoła. - Myślę, że tyle wystarczy - Uchiha podarował policjantowi zielone banknoty zwinięte w rulon.

          Łapówka?

          Policjant chrząknął pod nosem i rozglądając się czy jego koledzy z pracy niczego nie widzą, przyjął całą sumę pieniędzy.
          - Jest pani wolna. Do jutra - warknął i odszedł, a zaraz za nim Itachi, który nawet na mnie nie spojrzał...
          - No mała! Aleś nas wystraszyła! Ale za to jak dokopałaś jednemu z Akatsuki!! Twój ojciec będzie wniebowzięty! - Akira poczochrał mi włosy, a ja w odpowiedzi tylko się lekko uśmiechnęłam.
          - Wsiadaj - usłyszałam Skazę, który zaczął zakładać swój kas. - Odwiozę cię - mruknął.
          Przytaknęłam i na lekko roztrzęsionych nogach podeszłam do niego.
          - A tak na marginesie - usłyszałam jego głos, a zaraz potem ryk silnika - Co ty do cholery na siebie włożyłaś? - parsknął śmiechem.
          - Oj zamknij się już - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. To był jedyny ułamek sekundy, kiedy moje kąciki warg podniosły się ku górze.

~ . ~ . ~
3 miesiące później.

          - W imieniu prawa, Sąd, po rozpatrzeniu sprawy przeciwko Enmie Kirei, oskarżonej o morderstwo, stwierdza, że działa w obronie koniecznej i zostaje uniewinniona - na sali sądowej rozległ się stuk młotka, a zaraz potem szmery i szepty.
          Pierwszy raz byłam oskarżona w sądzie. Zazwyczaj na moim miejscu siedzieli chłopaki z gangu, a mi zawsze wszystko uszło płazem. Teraz też nie powinnam narzekać, a nawet powinnam się cieszyć z wyroku.

          Powinnam...

         Chłopaki byli szczęśliwi, inni z Klanu Hyuuga, albo Białych Kłów mieli do mnie jeszcze większy szacunek niż przedtem...a ojciec pierwszy raz, tak naprawdę, był ze mnie dumny. Mimo tego wszystkiego, czułam się nieswojo.

          Pusto.

          Dobrze wiedziałam, dlaczego. Przyczyną był on. Ubrany w szary krawat, białą koszulkę i czarny garnitur, który był jednym z najważniejszych dla sądu świadków.
         Przez długi okres czasu byłam co chwila na komisariacie, co chwila byłam przesłuchiwana, co chwila były nowe dowody, nowi świadkowie.
Powinnam być zamknięta za kratami do wyjaśnienia sprawy, ale dzięki mojemu ojcu normalnie mogłam chodzić do szkoły, pracy, Piwnicy.
          Tak jakby ten sąd był tylko formalnością, a ja miałam wrócić do normalnego życia.

          Normalnego życia?

          Czy mogę nazwać moje życie normalnym? 

          Odkąd tylko umyłam ręce z krwi nie mogę spać. Nie mogę się skoncentrować. Nawet nie mogę patrzeć w lustro.

          Czy tak się czują mordercy? 

          Ponieważ ja nim jestem. I codziennie jestem tego świadoma.

~ . ~ . ~ 

          Po rozprawie wyszłam z budynku i brudasy zaczęły mi gratulować. Rzadko widziałam ich w aż tak dobrych humorach. Dlaczego tylko ja nie mogłam się cieszyć? Przecież o to mi od początku chodziło! Znaleźć i zajebać...
          - Enma... - stanęłam nieruchomo, gdy usłyszałam za sobą ten głos. - Możemy porozmawiać?

    Nie widziałam go od trzech miesięcy, nie rozmawiałam z nim od trzech miesięcy, nie dawał po sobie znaku życia od trzech miesięcy.
     
          Najdłuższe, pierdolone trzy miesiące w moim życiu.

          A teraz tak po prostu chce porozmawiać? 

          - Po tak długim czasie nie wiem czy jest sens - skłamałam. Chciałam z nim pogadać. Chciałam się wyżalić. Chciałam mu wszystko wyjaśnić. Naprawdę tego chciałam.
          - Ja uważam wręcz przeciwnie. 
          - Ej mała, koleś się naprzykrza? Zajebać mu? - usłyszałam głos Tetsu. Zatroskany o mnie jak zawsze. 
          - Nie trzeba. Wszystko w porządku - mruknęłam i w końcu zdobyłam się na odwagę, żeby się odwrócić i spojrzeć Itachiemu w oczy. - Widzimy się w Piwnicy - mruknęłam na koniec w stronę blondyna.

          Przemyślałam sobie dużo spraw przez te tygodnie. 

          O mnie.

          O nim.

          Pora to zakończyć. 

          - Jesteś pewna?
          - Już... - warknęłam. Kolejny raz nie musiałam powtarzać. Już po niecałej minucie usłyszałam oddalające się ryki silników. - Więc o czym chcesz porozmawiać?

~ . ~ . ~

          Pojechaliśmy do domu Uchihów. Jechałam swoją Perełką, a Itachi Mercedesem, dzięki czemu nie czułam się nieswojo siedząc zaraz obok niego.
          Chciał porozmawiać. A ja bałam się tego jak cholera. Bałam się, że jest na mnie dalej wściekły, a nic mu nie zrobiłam.

          Fuck, co ja mówię?!

          Przecież zabiłam kolesia, który zaprosił nas na bankiet!

          A jeszcze bardziej bałam się tego, czy zdołam mu powiedzieć wszystko o czym myślałam przez te kilaka miesięcy. Mimo mojej decyzji, chciałam żeby jakoś mnie zrozumiał...Tylko jak Pan Milioner, którego największym problemem jest czy ubrać krawat czerwony czy niebieski może zrozumieć dziewczynę, która prowadzi wojnę z gangiem motocyklowym?

          Popieprzone to wszystko.

          Co ja sobie w ogóle myślałam zadając się z nim? Że będziemy tworzyli cudowny związek, trzymali się za ręce, chodzili do kina i na romantyczne kolacje co weekend?! Jesteśmy w dwóch odmiennym światów, które w żaden sposób nie są w stanie się porozumieć.

          Z każdym kolejnym pokonanym kilometrem moje serce biło szybciej. Co minutę rozważałam czy nie lepiej będzie, gdy zawrócę.
          Stanowczo za szybko dotarliśmy na miejsce.
          Zatrzymałam się tuż przed domem, zgasiłam maszynę i długo się wahałam, żeby zsiąść.

          Co ty robisz kobieto?

          Uciekaj!

          - Idziesz? - usłyszałam za sobą i wiedziałam, że już nie ma odwrotu. Bez słowa zdjęłam z głowy kask i niepewnym krokiem skierowałam się w stronę drzwi.
         
          Jak ja dawno nie byłam w tym salonie.

          Chyba będę za nim tęsknić. I za gitarą w kącie. I za wylaną gorącą czekoladę. I za jego łazienką. I granatową koszulką.

          - Napijesz się czegoś? Może głodna jesteś? - zaproponował.
          - Itachi, daj spokój - odparłam cicho, prawie szeptem. - Nie przedłużajmy tego.
Uchiha westchnął głośno i usiadł na sofie w odpowiedniej odległości ode mnie. Mimo tego i tak poczułam jego wodę kolońską.
          Patrzyłam przed siebie, nie chciałam odwracać głowy w jego stronę. Wiedziałam, że zobaczę jego zimny wyraz twarzy, zamiast uśmiechu.

          Za uśmiechem też będę tęsknić.

          - Dlaczego mi nie powiedziałaś? - w końcu zaczął.
          - Co miałam ci niby powiedzieć? - zdziwiłam się.
          - Wiem, że twoi koledzy...mają problemy z gangiem, do którego należał Hidan, ale, że nikt z was nie wie kto tak naprawdę się kryje za każdym z tych motocyklistów - mówił wolno i starał się dobierać słowa w taki sposób, żeby prawdopodobnie mnie nie urazić. - A ty go rozpoznałaś. Wiedziałaś dobrze od początku kim jest, więc dlaczego mi nie powiedziałaś?
          Zatkało mnie. To było takie bezsensowne!
          - Jak miałam ci powiedzieć? Jak sobie to wyobrażałeś? - przerwałam, ponieważ poczułam, że każde kolejne słowo będzie mi przychodziło z trudnością. - Ej Itachi, twój kumpel to zdradziecka szuja z Akatsuki, muszę go zabić, zawołasz mnie jak będzie deser?
          Cisza.
          - Czyli od początku to planowałaś? Nie broniłaś się? - spytał smutnym głosem.
          - Nie, planowałam, żeby zadzwonić po chłopaków, wtedy ten skurwiel przyszedł i przyłożył mi nóż do gardła - warknęłam. - A ty za ten czas sączyłeś sobie wino na bankiecie.
          Cisza.
          Pierdolona cisza.

          Czyżbym przesadziła?

          Dobra, weź się w garść kobieto i powiedz mu...

           - Przecież ja nie...
           - Tak wiem, nie miałeś o niczym pojęcia - podniosłam głos. - I to rozumiem, a teraz proszę wyjaśnij mi po co mnie tu sprowadziłeś?
           - Ponie...
           - Oczekujesz ode mnie przeprosin? - przerwałam mu. Nerwy mi puściły. - To okej, przepraszam za przecięcie krtani twojego kumpla od interesów, CHĘTNIE ZROBIŁABYM TO JESZCZE RAZ! - wstałam nabuzowana emocjami i pośpiesznie skierowałam się do drzwi, ale zaraz po tym poczułam jak chwyta za moją rękę i przyciąga mnie do tyłu. Przechyliłam się i w końcu byłam z nim twarzą w twarz.
          - Nie oczekuję od ciebie przeprosin, kretynko!
          - Więc czego?!
          - Nie chcę dopuścić, żeby nasza znajomość skończyła się w tak beznadziejny sposób! - krzyknął.

          Nie słuchaj go, nie słuchaj go, nie słuchaj go.

          - MOŻE TAK BĘDZIE LEPIEJ! - również odpowiedziałam krzykiem i próbowałam wyrwać się z jego uścisku.
          - TEGO WŁAŚNIE CHCESZ?!

          OCZYWIŚCIE, ŻE NIE CHCE!!!

          - CHCĘ! Nie masz bladego pojęcia o moim życiu, o tym ile przeżyłam, przez tych skurwysynów z Brzasku, a ty po prostu nie zrozumiesz mnie, ponieważ nigdy nie będziesz w takiej sytuacji! - zacisnęłam pięść i próbowałam odpędzić nabierające się łzy w oczach. - Idź lepiej zajmować się swoimi milionami!
          - Więc chce poznać twoje życie, chcę cię wysłuchać, dowiedzieć się ile straciłaś, ile przeżyłaś!
          - ALE PO CO?!
          - BO SIĘ KURWA, W TOBIE ZAKOCHAŁEM!

~ . ~ . ~

          Jedno słowo, a zmieniło wszystko.

          Stałam nieruchomo, wpatrzona w jego czarne oczy i drżące wargi.

          To nie tak miało wyglądać.

          Miałam przyjść, skończyć tę zabawę w związek, a potem wyjść trzaskając za sobą drzwiami.

          A zamiast tego mam ochotę rzucić mu się za szyję.

          Pierwszy raz ktoś powiedział, że mnie kocha.

          Pierwszy raz pozwoliłam komuś, żeby powiedział o swoich uczuciach.

          Pierwszy raz nie dałam takiej osobie w twarz.

          Pierwszy raz chyba też się zakochałam.

          - Enma, daj mi szansę poznać cię lepiej - usłyszałam po chwili.
         
          Dać szansę?

          Pozwolić, żeby ktoś wpadł do mojego życia z brudnymi buciorami, a w tym przypadku lakierkami i namieszał?

          Przełknęłam ślinę i zamykając oczy, wtuliłam się w jego tors. Objął mnie ramionami, a ja poczułam, jak policzki robią się wilgotne.
          - Nie chciałam go tak naprawdę zabić, ale nie miałam wyboru - powiedziałam cicho łkając. - Muszę znaleźć i zniszczyć Akatsuki - szepnęłam. - Wszystkich.

~ . ~ . ~ 

         Obudził mnie telefon, który dostałam tydzień temu od ojca. A tak dokładniej to obudziła mnie wibracja, która niemiłosiernie brzęczała pod poduszką. Z zamkniętymi oczami przycisnęłam odbierz i przysunęłam słuchawkę do ucha.
          - Ha...?
          - JA PIERDOLE ENMA, CAŁĄ NOC PRÓBUJĘ SIĘ DO CIEBIE DODZWONIĆ, MIAŁAŚ KURWA BYĆ W PIWNICY, GDZIE TY SIĘ PODZIEWASZ, KURWA, MY TU UMIERAMY ZE STRACHU, KURWA, KURWA, KURWA!! - usłyszałam krzyk Akiry.
          - Daj spokój...w domu jestem - wymamrotałam nieprzytomna.
          - JAK W DOMU!? Przecież jesteśmy w twoim pokoju do cholery jasnej! 
          - E? - chrząknęłam i dopiero wtedy byłam wstanie odlepić powieki od gałek ocznych. 
To nie moje meble. To nie moje ściany. To nie moje łóżko.

          KURWA,  DOM UCHIHÓW!

          Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej.
          - Yyy, to znaczy jestem...tam gdzie nie powinnam być. Ale spoko, żyje, nic mi nie jest - mówiłam zdezorientowana. 
          - Jesteś z tym Uchihą? Przysięgam, zabije gościa jeśli cię przytrzymywał, albo coś zrobił - warknął.
          - Nie! Spokojnie. Rozmawialiśmy i pewnie zasnęłam.

          Co niestety często mi się zdarza w jego obecności.

          - Wpadnę dziś do warsztatu, bez spiny, skarbie - oznajmiłam i się szybko rozłączyłam. Patrzyłam przed siebie próbują sobie przypomnieć jak się tu znalazłam. Naglę pościel się poruszyła i odwróciłam głowę w bok.

          O CHOLERA! 

          Momentalnie, całym ciężarem swojego ciała, jebłam o podłogę. 
          - Yyy, co jest? - usłyszałam i z pościeli wyłoniły się ciemne, długie włosy. - Enma, dlaczego śpisz na podłodze? 
          - Mam lepsze pytanie, dlaczego, do cholery jasnej, śpię z tobą?!

O matko. Wiem, beznadziejny rozdział. Krótki, chyba najkrótszy jaki napisałam., ale nie mogłam już nic dodać. Miał się skończyć tylko na tym jak się przytulali, ale uznałam, że parę zdań muszę jeszcze dopisać, bo wstyd jak nie wiem co XD
Dobra, skończę praktyki to będę miała więcej czasu, więc te rozdziały nie będą takie...bez akcji i takie...SŁODKIE. 
Nie no trochę słodyczy trzeba czasem dodać. 
Czekam na komentarze! 

17 komentarzy:

  1. Człowieku rozjebałaś systeeem.
    Zacznijmy nie od początku, ale od KOCHAM CIĘ, co ogólnie było urocze, słodki i normalnie, no... Nie umiem się wyrazić. A potem ona mu kurwa pierdoli, że zabije Akasiów? WTF WGL?!
    Na początku były tylko opisy, za którymi nie przepadam, ale te twoje są spoko. Te wszystkie nie ogary z sądem... Dobrze, że ją uniewinniono, choć można się było spodziewać.
    Ej, ale bez jaj, przynajmniej Sasek im nie wlazł... Nareszcie jest ItaEnma(?) co mnie uszczęśliwia, teraz czekam na DeiDeia.
    Boshh, Omfg i wgl... znowu usnęła. Co ona, chora jest na coś? Chociaż wnioskując z obrazka to jest w samym biustonoszu, sooo...
    Rozdział krótki, więc mój kom krótki. Zmotywowałaś mnie do zabrania się za tego nowego bloga, któremu wciąż zmieniam nazwę. No, bynajmniej chyba będę pierwsza *podjarana*.
    Pozdrawiam, weny!
    Kisame Omori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie i w tym tkwi problem. My wiemy, że w Akatsuki jest też Itachi, ale ona nie :3 ojj namiesza sie jeszcze w ich związku.
      Dziękuję że jesteś i czytasz :*

      Usuń
  2. Tak! Wreszcie kocham cię kobieto!

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie leje że smiechu jak można spać w jednym łóżku z takim przystojniakiem i nie pamiętać ja bym nie spala w ogóle... Powodzenia i zajebisty rozdział... Buziaki dobry duszku 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah już ci wyjaśniłam. Mdleje. Ja też bym mdlała przy nim :D
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  4. Wiesz jaki to uczuć znosić obecność natrętnego komara tylko po to, by przeczytać jeden, krótki rozdział? Jak łapie w swoje łapy to zabije ( ciebielub komara-interpretacja ddowolna)
    ❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤👍❤
    ''bo cię, kurwa, kocham '' marzy mi sie o takie wyznanie miłości ( ˘ ³˘)❤ Chętnie bym się z Emmą zamieniła byleby tylko ktoś mi tak wykrzyczał w twarz.
    CUDOWNY ROZDZIAŁ.
    A teraz wybacz, bateria w tel musi mi keszcze wystarczyc do polnocy, zebym miała jak książkę czytać w ciemnościach.
    WENY ! ;33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za błędy! :|

      Usuń
    2. Tak. Itachi taki romantyk xD ale widzisz, wykrzyczał w brutalny sposób miłość i rano budzi się w łóżku obok niej xD
      Dzięki za komentarz! :*

      Usuń
  5. Rozdział był zajebisty, tylko tyle napisze.
    Straciłam wenę na pisanie komentarzy(tak taka odmiana również istnieje).

    OdpowiedzUsuń
  6. Przegapiłam trochę ale już jestem :D
    Rozdział bardzo mi się spodobał, poprzednie również, ale rozwaliło mnie to wyznanie Itachiego <3
    Itaś to Itaś jego nie da się nie kochać ;P

    Obiecuję, że już teraz będę na bieżąco xD A no i wróciłam do pisania, bo za bardzo tęskniłam, a uznałam, że jakoś sobie poradzę :D

    Pozdrawiam i życzę mega dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powróciła!! <3 witaj znowu!

      Usuń
    2. Dodałam rozdział 5 :D Nie dość, że jestem to jeszcze mi wena dopisuje :P

      Usuń
  7. Zbiłaś mnie z pantałyku. Już nie wiem czy Itachi jest w Akatsuki czy może na nich poluje... Spotkanie z Hidanem wskazuje to drugie. Jestem bardzo ciekawa rozwoju sytuacji. No i ten, 17 rozdział.. Ich relacja mogłaby już bardziej się rozwinąć xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie zaczyna się układać tak jak powinno :) poza tym rozmowa Akiry z policjantem MEGA :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chce rozdział
    Komentarz napisała Sayuri

    OdpowiedzUsuń