czwartek, 3 września 2015

#16 - Fioletowe narzędzia tortur.

          Nie...To niemożliwe.

          Tutaj?! Teraz?!

          - Co się nic nie odzywasz, słoneczko? Aaa pewnie słyszałaś o mnie w jakiś szmatławcach - znowu głośno parsknął śmiechem, który był jeszcze bardziej denerwujący niż u mojego ojca. - Powiem ci coś na ten temat - nachylił się nade mną i dopiero wtedy zauważyłam, że na szyi ma wisior w kształcie symbolu Jashina. - To wszystko kłamstwo - szepnął, a po chwili znowu jego śmiech rozległ się na sali.
          Nie mogłam się otrząsnąć. Stałam jak wryta i czułam jak krew gotuje mi się w żyłach.

          To jeden z nich.

          Pierwszy raz od tylu lat rozgryzłam chociaż jednego...

          Akatsuki...

         Z rozmyśleń wyrwał mnie Itachi, który znowu kopnął mnie w kostkę. Dopiero wtedy zauważyłam, że Hidan i Uchiha siedzą na swoich miejscach. Zawstydzona szybko padłam na krzesło.
          Byłam bardzo zdenerwowana i nie odzywałam się ani słowem. Śledziłam każdy ruch Hidana. Każde jego słowo próbowałam zapamiętać, aby szczegółowo opowiedzieć o nim chłopakom.
          W każdej chwili miałam ochotę uciec i zadzwonić po Odyna i resztę.
           Po chwili do stołu przysiadły się również dwie kobiety. Jedna o krótkich, różowych włosach i zielonych oczach. Dopiero jak usłyszałam jej nazwisko to sobie przypomniałam, że chodziłam z nią do gimnazjum.
          - Sakura Haruno - mruknęła wyraźnie wiedząc kim jestem oraz kim jest Itachi. No tak, oczywiście, że znała Itachiego, w końcu od podstawówki latała zakochana za Sasuke. Starszy Uchiha też ją kojarzył i po ich krótkiej pogawędce dowiedziałam się, że chodzi do bardzo dobrego, prywatnego liceum na biol-chem i marzą jej się studia pielęgniarskie. Teraz odbywa praktyki w klinice krwiodawstwa Hidana i dzięki bardzo dobrym wynikom została tutaj zaproszona.
          Druga - niebieskowłosa, krótko ścięta z bardzo pięknym makijażem, który podkreślał jej bursztynowy kolor oczu. Była bardzo małomówna. Dowiedziałam się tylko, że nazywa się Konan i jest właścicielką tego hotelu. Sama go zaprojektowała i wszystkie ozdoby wykonała własnoręcznie za co Itachi bardzo ją chwalił. Dopiero po tym, jak powiedziała, że robi własnoręczne dekoracje i ozdoby, zauważyłam w jej włosach piękną, dużą spinkę, która była w kształcie różny.
          Resztę miejsc zajęły osoby z pracy siwowłosego. Nie zapamiętałam ani jednego nazwiska. Raczej mało się odzywali, a jeśli już to tylko w kwestii podpisania umowy między najważniejszymi osobami przy stole.
          Siódemka bardzo znanych, szanowanych oraz obrzydliwie bogatych osób siedziała ze mną przy jednym stole, a między nimi ja - mała, nic nie znacząca osoba towarzysząca.
           Rozmawiali tylko o interesach , a ja miałam ochotę, albo zacząć krzyczeć, albo wziąć nóż i pokroić twarz Jashinisty na kawałki i dodać je do sałatki, którą przyniesiono nam na przystawkę. Podobno on tak robił swoim ofiarom - wyczytałam oczywiście w internecie.
          Po przystawce, którą ciężko było mi przełknąć, nadszedł czas na danie główne. Mały kawałek ryby z puree i jadalnymi kwiatami.

          Nie wystarczyło coś normalnego?

          Wzięłam kilka kęsów, które od razu miałam ochotę zwrócić. Mdliło mnie za każdym razem, gdy przyglądałam się Hidanowi.
       
          Zaraz zwariuję.

          - Przepraszam, ale muszę wyjść do łazienki - to były moje pierwsze słowa odkąd usiedliśmy do stołu.
          - Wszystko w porządku? - usłyszałam zatroskany głos Itachiego.
          - Muszę się tylko odświeżyć - rzuciłam pierwsze co mi przyszło do głowy i szybko poszłam do łazienki, uważając żeby nie połamać sobie nóg na szpilkach.
          Stanęłam przed lustrem i oparłam się o umywalkę. Oddychałam ciężko, a pot zaczął zmywać mój podkład z twarzy.

           Muszę powiadomić resztę.

           Próbowałam wymyślić jakąś wymówkę, żeby dostać się do pokoju i zadzwonić. Członek Akatsuki tuż pod moim nosem, a ja nie wiedziałam co z tym zrobić!
          I wtedy przypomniałam sobie słowa Tetsu - "Znaleźć i zajebać".
       
          Znalazłam. Trudnej będzie zajebać.

          Przemyłam ręce i poprawiłam włosy, żeby nie latały mi do oczu, a następnie zaciskając pieści wyszłam.
          - Co się stało? - podskoczyłam, gdy usłyszałam męski głos.
          - Itachi, do cholery, nie skradaj się tak - próbowałam się uspokoić i udawać, że wszystko jest w porządku.
          - Co się stało? - spytał ostrzej.
          - Nic. Po prostu, źle się czuje w tym towarzystwie. Mówiłam, że to zły pomysł, żebym tu przyjeżdżała - warknęłam. - Nie mam pojęcia jak się zachowywać.
          - Nie kłam. Coś innego leży ci na sercu - powiedział chłodnym głosem, a jego twarz momentalnie zmieniła swój wyraz.

          Zimny. Niczym lód.

          - Nic się nie stało, mówię, że źle się czuję przy tym chorym człowieku - odpowiedziałam bez jakichkolwiek emocji.
          Złagodniał.
          - Czemu w ogólne nie siedzisz z nimi? Z tego co słyszałam to interes się powiedzie - zmieniłam temat, żeby mu nie przyszło do głowy znowu wypytywać.
          - Zaczęły się tańce. Poszły pierwsze kolejki i towarzystwo się rozluźniło - odpowiedział i znowu wrócił mój uśmiechnięty Itachi.
          - Ja powinnam chyba wrócić do pokoju - mruknęłam.
          - Nie ma takiej opcji, idziesz ze mną tańczyć - i jednym ruchem ręki przysunął mnie do siebie, a jego ręka powędrowała na talię. Naglę sobie przypomniałam jak obejmował mnie podczas skoku na pierwszej randce.
           - Serio uważasz, że ja potrafię tańczyć? - parsknęłam głośnym śmiechem. - Jeszcze w tych butach?! - patrzyłam na niego z rozbawioną miną.
           - Oj dasz radę, moja dziewczyna musi umieć tańczyć - puścił mi oczko.

           Dziewczyna.

           Znowu to powiedział.

           W dodatku bezpośrednio do mnie.

           - No właśnie, a propos tego - zarumieniłam się. - Od kiedy niby nią jestem?
           Chyba zdziwiło go to pytanie.
           - Od pamiętnego pocałunku w samochodzie - odparł jakby to było takie oczywiste.
           - Szkoda, że dopiero dziś się tego dowiaduję - parsknęłam.
           - A co, nie chcesz nią być? - zapytał z żalem w oczach.

           O JA PIERDZIELE.

           NIE WIERZE...

           ALE CHCE.

           BARDZO.

           - Tego nie powiedziałam - mruknęłam, a jego kąciki ust powędrowały ku górze. Pocałował mnie w czoło i zaczęliśmy iść pod rękę w stronę sali. - Ale to i tak nie oznacza, że będę tańczyć!

~ . ~ . ~

          Oczywiście nie udało mi się przekonać Pana Milionera, że mam dwie lewe nogi i porwał mnie na parkiet. Nie wiem jak on to robił, ale prowadził mnie w tańcu z taką lekkością i płynnością, że przez chwilę uwierzyłam, że nie wyglądam jak pokraka!
          Tańczyliśmy długo. Muzyka była różna, przeróżna. Nawet puścili najbardziej oklepany utwór zespołu Metallica - "Nothing else matters" i chyba każdy tańczył wolnego. Przez ten utwór na chwilę zapomniałam o świecie i byłam wpatrzona w czarne oczy Itachiego. Mojego Itachiego. Znowu przypominałam sobie nasze wspólne, miłe chwile. A dopóki James Hetfield nie zaśpiewał ostatniej zwrotki to miałam przed oczami wieczór, kiedy Uchiha grał mi na gitarze utwory właśnie tego wykonawcy.
          Po tym utworze miałam dość. Łydki zaczęły boleć i robiło mi się coraz cieplej. Za długo byłam w jego objęciach. Za długo.
          Westchnęłam.
           - Nigdy w życiu nie tańczyłam - usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam rozsmarowywać nogę. - Nie wiedziałam, że można się przy tym tak zmęczyć - parsknęłam.
           - Dobrze ci poszło - Itachi chwycił za kieliszki z winem.

           A może tak whisky?

          - Już macie dość? - usłyszałam za sobą głośny, złośliwy śmiech. - Zabawa się dopiero rozpoczyna.
I cały urok tego wieczoru znowu prysnął, gdy obok nas dosiadł się Hidan. Zacisnęłam zęby, żeby czasami nie powiedzieć czegoś co by mnie zdemaskowało.
          - Chwila na napicie się czegoś dobrego - odparł Uchiha i podał mi do ręki jeden kieliszek.
          - Tak, najlepiej z procentami - wybuchnął śmiechem Jashinista.
Wzięłam głęboki wdech i żeby zaraz nie przywalić siwowłosemu wypiłam duszkiem całą zawartość szkła.
          - Wybaczcie, ale muszę zmienić buty. Szpilki mnie wykończą - uśmiechnęłam się sztucznie i wstałam.
          - Ale ty nie masz butów na przebranie - nagle roześmiał się Itachi. - Chyba, że jednak postawisz na trampki - zobaczyłam na jego twarzy drwiący uśmieszek.
          - Z pewnością jakaś miła pani w tym hotelu załatwi mi normalne buty - mruknęłam sarkastycznie i nie czekając co odpowie, szybko skierowałam się w kierunku windy.

~ . ~ . ~

          Przeklęte buty.

          Moje nogi błagały o uwolnienie się z fioletowych narzędzi tortur, ale nie miałam czasu się nimi wtedy zajmować. Zaczęłam szybko szukać po szafce nocnej mojego telefonu. Odetchnęłam z ulgą i wybrałam numer Odyna.

          Brak zasięgu.

          Kurwa.

          Nie czekając wybiegłam na balkon. Deszcz w końcu przestał padać, a na wyświetlaczu pojawiła się jedna kreska zasięgu.

          Sukces!

          Sama nie wiedziałam czemu, ale byłam bardzo zdenerwowana. Ręce trzęsły się za każdym razem gdy przykładałam słuchawkę do ucha.

         - Czemu ten kretyn nie odbiera?! - warknęłam sama do siebie.
         - A do kogo tak wydzwaniasz? - usłyszałam za sobą i o mało nie dostałam zawału.

          Czy dziś każdy będzie naskakiwał mnie od tyłu?!

         Przełknęłam ślinę i nie odwracając się znowu wybrałam numer.
         - Do nikogo ważnego. Lepiej powiedz mi jak się dostałeś do pokoju  - robiłam wszystko co w mojej mocy, żeby mój głos nie drżał.
         - Twój partner się martwił czemu tak nagle wyszłaś i żeby go uspokoić uznałem, że pójdę za tobą - odparł, a jego lakierki coraz głośniej stukały o kafelki. - Mam nadzieję, że nie jesteś zła. Po za tym nie zamknęłaś z pośpiechu drzwi.
         - Oczywiście nie mam powodu do złości, Hidanie - znowu przełknęłam ślinę, a w rękach dalej ściskałam telefon.
         - Dowiem się w końcu do kogo tak pragniesz się dodzwonić?
         - Jak mówiłam wcześniej chciałam zamówić jakieś płaskie i wygodne buty - powiedziałam pewna siebie, ale byłam przerażona, gdy stanął zaraz za mną.
         - No tak. Sprytnie - mruknął. Wstrzymałam oddech. W jednej sekundzie poczułam coś zimnego i metalowego na szyi, a w drugiej jego dłoń zgłuszyła mój krzyk. - Ale mnie nie oszukasz, podła żmijo.
Próbowałam złapać oddech, ale gdy tylko się zorientowałam, że przykłada nóż do mojego gardła nie odważyłam się nawet drgnąć.
         - Myślisz, że nie widziałem jak się na mnie patrzysz? Z jakim wstrętem i złością? - przybliżył się jeszcze bliżej, a jego twarz była zaraz obok mojej. - A najlepsze było, gdy spod koszuli widniał mój medalion - roześmiał się. - Nie jestem idiotą, moja droga - syknął jeszcze głośniej. - Rozpoznałaś mnie. Nie wiem jakim cudem, ale rozpoznałaś. A ja nie mogę czekać aż sprowadzisz tu swoich pierdolonych koleżków - wyszeptał mi wprost do ucha, a ja zacisnęłam powieki. Nagle poczułam jak dłonią, którą zakrywał mi usta chwycił rękę, która nie tak dawno została postrzelona. - A teraz, bardzo cię proszę rzuć telefon przez ten balkon, albo twoja dopiero co zagojona rana, znów będzie krwawić.
          Wzięłam głęboki oddech.
          - No dalej! Ty też nie bądź idiotką, wiesz, że bez problemu mogę cię skrzywdzić - dodał, a ja drżącą ręką zrobiłam co kazał. Aż stąd usłyszałam jak komórka roztrzaskuje się na drobne kawałki.
          - Grzeczna dziewczynka - zaśmiał się zdradziecko.
          - Sk...- chciałam coś powiedzieć, ale od razu poczułam, że mocniej przycisnął ostrze do mojego gardła.
          - Zamknij się - warknął. 
          Nie miałam wyboru. Zacisnęłam zęby i próbowałam opanować szybkie bicie serca.

          I co teraz?

          Nie musiałam chyba mówić, jak poczułam się bezsilna. Rozglądałam się po balkonie, ale nie widziałam nic czym mogłabym się posłużyć. 
I nagle dostałam skurczu w łydce! Olśniło mnie! Cały czas miałam na nogach fioletowe, czternasto centymetrowe szpilki!
          - Teraz posłuchaj mnie uważnie - usłyszałam. - Pójdziemy na dół jakby nigdy nic się nie stało. Będziemy się świetnie bawić, rozmawiać, tańczyć. A nad samym ranem, gdy wszyscy już pójdą spać, przyjdziesz do mnie i wtedy sobie porozmawiamy.
          - Niby o czym? - wymsknęło mi się i automatycznie narzędzie zostało przyciśnięte do mojej skóry tak, że lekko się dusiłam.
          - Muszę przemyśleć co z tobą zrobić, moja droga - zaśmiał się cicho i złośliwie.

          Teraz mam szansę.

          Gdy tylko poczułam, że nóż już nie jest przyklejony do szyi to wstrzymałam oddech i nacisnęłam mu szpilką na stopę. Gdy syknął i stracił równowagę popchnęłam go do tyłu swoim ciężarem, kucnęłam i podcięłam mu nogi w taki sposób, że wylądował z hukiem na plecach. Ściągnęłam jedną szpilkę i nie wahając się, jednym ruchem wbiłam mu ostry koniec w klatkę piersiową. 
I wtedy zauważyłam, że coś jest nie tak.
Rozumiem, że rana nie była głęboka, ale...

          Powinien zwijać się, do cholery, z bólu! 

          Zamiast tego zaczął się śmiać. Donośnie i chrapliwie. 
          - Oj moja droga, nie wiesz z kim zaczęłaś - odparł. - Nie czytałaś, że Jashinistów podnieca ból? - i znowu rozległ się jego okropny śmiech. 
          Patrzyłam na niego nietęgą miną i przez jego słowa straciłam koncentracje. Nawet nie wiem kiedy i w jaki sposób znalazłam się pod barierką balkonu. Siwowłosy szybko się pozbierał i dalej trzymając nóż w ręku kopnął mnie z całej siły w brzuch. Ból przeszedł mnie całą, ale mimo to nie mogłam się poddać. Zagryzłam wargi do takiego stopnia, że poczułam smak własnej krwi i znowu zaatakowałam fioletowym butem. Tym razem koniec wbił się lekko w jego łydkę i tak naprawdę zrobił niewielką ranę. W odpowiedzi znowu dostałam kopniakiem. 
          Chciałam krzyknąć, ale nie byłam w stanie, ponieważ łapczywie próbowałam złapać oddech. Łzy lekko zaczęły mi rozmazywać obraz przed oczami i wtedy Hidan chwycił mnie za mój koński ogon i pociągnął do góry. Poczułam jak kilka pasm włosów zostało siłą wytargane. Gdy spojrzałam mu w oczy, jednym zamachem rozciął mi policzek. Rana była niewielka i pieczenie nie było aż tak strasznie dokuczliwe jak skurcz brzucha.
           Pochylił się nade mną i z wścibskim uśmieszkiem na twarzy przyglądał się mojej krwi pozostawionej na nożu. 
           - Pycha... - odparł i zrobił coś czego się kompletnie nie spodziewałam! Oblizał go! Oblizał cały nóż, a czerwona ciecz została mu jeszcze na dolnej wardze. 

          Chore...i ohydne. 

          - Twoja krew jest bardzo słodka, nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę - parsknął. - A właśnie. Zapomniałem spytać...Jak się miewa wasz rudy kolega? - wybuchnął śmiechem.
          Drgnęłam. 
          Przed oczami znowu zobaczyłam Ryoko.
          - Ty sukinsynie...

          Nie mogłam pozwolić, żeby obrażał mojego brata!
        
          Nie mogłam pozwolić, żeby wygrał!

          Nie mogłam pozwolić, żebym się znowu poddała!

          Nie mogłam pozwolić, żeby...zakosztował więcej...krwi? 

          Pierdolony wampir. 

          Dostałam ataku wściekłości. Zacisnęłam rękę w pięść i wymierzyłam w niego prawym sierpowym o takiej sile, że aż usłyszałam jak chrupnęło mu coś w szczęce. 
          Mężczyzna odchylił się do tyłu i puścił moje włosy. Moja pewność siebie wzrosła i w końcu usłyszałam jak moje brudasy z piskiem opon zbliżają się do hotelu.

          NO W KOŃCU!

          Mój plan się powiódł i na czas zdołali namierzyć mój telefon...dopóki nie rozwalił się na milion kawałeczków.

          Jak ja kocham, tych frajerów!

          I wtedy poczułam jak znowu ktoś ciągnie mnie za włosy.
          - Miałaś nie zawiadamiać swoich pierdolonych koleżków! - Hidan szarpnął mną i próbował dźgnąć nożem.

          O nie tym razem...mój drogi. 

          Nabrałam dużego zamachu i obcas, który trzymałam cały czas w ręku wbił się w jego fioletowe oko, a moja pięść znowu porachowała mu szczękę.
 Poczułam, jakbym się odrodziła na nowo.

          I wtedy...
          Wszystko potoczyło się za szybko...
          W jednej chwili wyrwałam siwowłosemu nóż w ręki, a w drugiej...leżałam na nim i trzymając w prawej dłoni jego narzędzie,  a w lewej mój but...przecięłam mu krtań. 
          A potem...

               Policja... 
                    Ambulans...
                         Głos Odyna...
                              Tłum ludzi...

          Oraz zimne, zawiedzione oczy Itachiego. 




Uff! Napisałam. 
Znacie to uczucie kiedy wracacie po wakacjach do szkoły i jesteście wypoczęci i chętni do nauki? JA TEŻ NIE. W dodatku zachciało mi się robić prawo jazdy...I idę na praktyki we wrześniu do Zakopanego ;_; Znowu będę miesiąc czyściła kible. Jupi!
A teraz co do rozdziału. Jest. Spóźniony, ale jest. Chujowy, ale jest. No. 
Nie chciałam, żeby ta potyczka między Enmą, a Hidanem tak wyglądała. Wyszło jak wyszło. Akacja szybko się potoczyła, ale naprawdę nie wiedziałam już jak to zakończyć, albo jak to ciągnąć...
Nie chce mi się już sprawdzać tekstu. Piszcie jak będą jakieś błędy, a może ich być sporo ;_;
No to teraz czekam na wasze opinie!

21 komentarzy:

  1. Świetny tytuł XD idealnie pasujący do tego rozdziału
    Ona mu jebla szpilą w klatkę a ten się śmieje XD CAŁY ON
    I ten moment gdy zlizywał krew z noża *.* ta scena będzie mnie prześladować już do końca...
    Akcja była! działo sie dużo ale nie mogę zapomnieć o słodkim itachim! dopiero teraz są parą prawda?
    I końcowa scena...kurwa mam nadzieje, ze Itachi jej nie rzuci przez to! jejku jak ja testem ciekawa jak on zareaguje!!!! *.*
    Szyyyyybkoooo next next next next <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, gdy skończyłam pisać rozdział też przez dobrą godzinę miałam Hidana przed oczami XD
      Dzięki za komentarz! Postaram napisać następny rozdział do dwóch tygodni :)

      Usuń
  2. Genialna była ta akcja z telefonem i sprtynie wykombinowala ze zadzwoniła w idealnym momencie do Odyna :D
    Szpilki, jak ja ich nienawidzę ale od teraz dobra broń na bandytów xd

    OdpowiedzUsuń
  3. No wreszcie rozdział, a co do rodziały to fajny ciekawe co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Ymhymhmymym jestem podjarana Itasiem i Enmą <333333333333
    Fajnie było. Wiedziałam, że szpilki nie są tylko dla odcisków. B| Fioletowe narzędzia tortur w akcji! Przeklęci powinni zacząć ich używać. ^^
    Tsa... Wampir to idealne określenie dla Hidana xd I z tą szpilką.... #tak_bardzo_Hidan Szczerze? Cieszę się, że go zajebałaś.
    Jak Itachi zerwie z En przez Hidana to cię definitywnie znielubię.
    Za mało Itasia i En, za mało Deia.... :c A tak to zajebiście.
    Oh, i jeszcze fajnie, że chłopaki ją namierzyli, bo by miała problem...
    No, to chyba tyle. Nie mam weny na komentarze, so sorry.
    Eh, musiałaś dodać rozdział wczoraj, akurat jak nie miałam wifi? Arigato... ;-;
    Pozdrowionka!
    Kisame Omori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, że za mało Itachiego i Deidary, ale w następnych rozdziałach będzie ich tylko więcej :D
      Dzięki za komentarz <3

      Usuń
  5. UMIERAM ;_____; ALE NAPISZE CHOCIAZ DWA ZDANIA, ŻEBY NIE BYŁO.
    Więc, fajnie, Emma zabiła Hidana. Nie, to nie jest fajnie, no, ale fajnie, że jakaś akcja była. I Itachi, no czego ten frajer jest zawiedziony jak jest w Akatsuki? No czego? Sam wiedział, w co się pakuje i tego.. no frajer i tyle xD Ale ma byc go więcej, całe rodziały o nim i tyle i nic więcej do szczęscia nie trzeba.
    I fajnie, że się frajery pojawily, ale się chyba spóźniły XDDDDD Chociaż jak nie Emma to oni by go zabili, ale te buty... tez będe zabijac butami. Dobra, wiem, że nożem dźgnęła, ale moja teroia spiskowa mówi mi, że to były szpilki. FIOLETOWE.
    I tak znam to uczucie, gdy wracasz po wakacjach i chce Ci się uczyć. WRÓĆ. ZNAŁAM. W tym roku mnie opuściło :CCC Po prostu wyjebane, ale uczyc się będę, no, znaczy zmuszac do nauki.
    TAK, WIEM, ŻE NAPISALAM JAKBYM BYLA NACPANA, ALE TO NIE TAK. TO TYLKO ZMĘCZENIE I BRAK KAWY <///3333
    WENY ;3 i pisz szybko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Szpilki tym razem głównym bohaterem i głównym narzędziem zbrodni :D
      Nacpana Kaori? Ale mnie spoko hahha :D
      Dzięki że dalej tu jesteś!

      Usuń
  6. Enma i taniec? wybuchowa mieszanka.
    Ja też nie wytrzymałabym w szpilkach.
    Gdzie był Itachi jak Hidan rozprawiał się z Enmą?! albo raczej ona z nim..
    Odyn kretyn nie odbiera..no kto by pomyślał?!
    Łączę się z tobą w bólu, też zdaje na prawko i od sierpnia zaliczyłam dopiero połowę kursu.
    Trochę chaotyczny ten komentarz, ale trudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Gdzie był Itachi? Dobre pytanie ale jeszcze dluugo poczekasz aż na nie odpowiem :D
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  7. Jak mogłaś zabić mi Hidana T_T

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Akatsuki i twój blog, moimi ulubionymi postaciami są Hidan, Itachi i Pain. W połowie wakacji zaczełam czytać twojego bloga, nie mogłam się oderwać do tego stopnia, że zrobiłam to w jedną noc (!), zaczynając o 21 i kończąc o 4 nad ranem. Skończyłaś w takim momencie, że do końca wakacji wręcz nie potrafiłam myśleć o niczym innym...
    I wreszcie nadszedł ten pamiętny czwartek <3 troszkę szkoda, że tak szybko zakończyłaś ten wątek z Hidankiem, a zdążyłam się już napalić... Ale jeszcze nie wszystko stracone :3
    No i ten zawiedziony Itachi... Uch, znowu się podnieciłam, wprost nie mogę się doczekać.
    No to nic, będę z cierpliwością czychać na następny rozdział ;* pozdrawiam, Basia :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! :D
      Powoli chyba każdy z Akatsuki sie pojawi więc będzie więcej podobnych wątków :D
      Ciesze się że komuś podoba się to co robię :)

      Usuń
  9. Jeeejku *^* Śledzę cię i twoje wpisy już trochę i już cię kocham! <3 Bosh...pięknie piszesz, tym razem akcja z Hidanem... ;-; Jak mogłaś go zabić? :D Jesteś złem... T^T Itacz i Enma? >D Ja tak bardzo uwielbiam jak piszesz. A po za tym cieszę się że właśnie na twojego bloga trafiłam, tego to już chyba nie muszę mówić ^^ Itachi zawiedziony...? Weź mi ty to szybko odkręć! No, i jeszcze te szpilki *^* Czekam na kolejny wpis! :) Pozdrawiam, Sino ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz mam nadzieję, że pojawi się ich więcej z twojej strony :D
      Hidan musiał zginąć :c taka kolej rzeczy. Teraz sie zastanawiam kto będzie następny :))) chociaż może powinnam uspokoić się z tym zabijaniem? :o

      Usuń
  10. O stara, prawie przegapiłam rozdział! CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE!?

    Więc nadrabiam i komentuje!

    Najlepsze 'proszenie o chodzenie' jakie w życiu widziałam! Jesteś moją dziewczyną i koniec, to oczywiste, nie musisz wiedzieć od kiedy XD Uchiha mistrz <3

    Enma, pokraka udawała, że umie tańczyć. Jakbym siebie widziała na swojej studniówce XD

    Szpilki od teraz nie są tylko do prezentacji nóg i tyłka, ale też narzędziem do zabijania! Dla mnie bomba!

    Hidan. [*] Na zawsze w naszych sercach.
    Mimo, że to pierdolony wampir to i tak uwielbiany przez wszystkich!

    O stara! Coś mi się wydaje, że Itachi się wkurwi i to on kazał zaatakować Enmę. BŁAGAM CIĘ, OBYM SIE MYLIŁA. ONI MAJĄ SIĘ KOCHAĆ I SEKSIĆ! A nie być parą i zrywać w ciągu godziny .___.

    Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko. Nie każ znowu na siebie czekać!
    Powodzenia na praktykach w sprzątaniu i życzę, żebyś się nie zabiła jak będziesz jeździć samochodem! Najpierw skończ bloga, potem możesz mieć wypadek :D Tak wiem, kochasz mnie <3

    Coś słaby ten komentarz dziś ode mnie :/ Coś się popsułam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popsułaś to mało powiedziane!
      jak mogłaś ominąć rozdział?! Zawsze byłaś pierwsza XD

      Usuń
  11. "klinice krwiodawstwa Hidana" XDDDDDDDDDDDD Czemu mnie to bawi? "Znalazłam. Trudnej będzie zajebać." XDD Jak ja kocham te Twoje teksty. :D Ej no ;c Przez chwilę odniosłam wrażenie, że to ostatni rozdział. Wszystko przez to zakończenie. Nie chciałabym żegnać się z Enmą. Kurde, akcja z Hidanem chora i popieprzona. Cały czas bałam się o Enmę i liczyłam na to, że do pokoju wpadnie Itaś. Tymczasem ona musiała sobie sama porazić. Jak pójdzie do więzienia z a zabicie debila to znajdę Cię i zamorduję. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha spokojnie, na zakończenie bloga przyjdzie czas, ale to jeeeeszcze nie teraz :D I będzie lepsze niż to. To znaczy taką mam nadzieję. XD

      Usuń
  12. Właśnie wbiłam ci 27000 wyświetlenie. B| Ciesz się.
    Omori

    OdpowiedzUsuń