Nie...To
niemożliwe.
Tutaj?!
Teraz?!
-
Co się nic nie odzywasz, słoneczko? Aaa pewnie słyszałaś o mnie
w jakiś szmatławcach - znowu głośno parsknął śmiechem, który
był jeszcze bardziej denerwujący niż u mojego ojca. - Powiem ci
coś na ten temat - nachylił się nade mną i dopiero wtedy
zauważyłam, że na szyi ma wisior w kształcie symbolu Jashina. -
To wszystko kłamstwo - szepnął, a po chwili znowu jego śmiech
rozległ się na sali.
Nie
mogłam się otrząsnąć. Stałam jak wryta i czułam jak krew
gotuje mi się w żyłach.
To
jeden z nich.
Pierwszy
raz od tylu lat rozgryzłam chociaż jednego...
Akatsuki...
Z
rozmyśleń wyrwał mnie Itachi, który znowu kopnął mnie w kostkę.
Dopiero wtedy zauważyłam, że Hidan i Uchiha siedzą na swoich
miejscach. Zawstydzona szybko padłam na krzesło.
Byłam
bardzo zdenerwowana i nie odzywałam się ani słowem. Śledziłam
każdy ruch Hidana. Każde jego słowo próbowałam zapamiętać, aby
szczegółowo opowiedzieć o nim chłopakom.
W
każdej chwili miałam ochotę uciec i zadzwonić po Odyna i resztę.
Po
chwili do stołu przysiadły się również dwie kobiety. Jedna o
krótkich, różowych włosach i zielonych oczach. Dopiero jak
usłyszałam jej nazwisko to sobie przypomniałam, że chodziłam z
nią do gimnazjum.
-
Sakura Haruno - mruknęła wyraźnie wiedząc kim jestem oraz kim
jest Itachi. No tak, oczywiście, że znała Itachiego, w końcu od
podstawówki latała zakochana za Sasuke. Starszy Uchiha też ją
kojarzył i po ich krótkiej pogawędce dowiedziałam się, że
chodzi do bardzo dobrego, prywatnego liceum na biol-chem i marzą jej
się studia pielęgniarskie. Teraz odbywa praktyki w klinice
krwiodawstwa Hidana i dzięki bardzo dobrym wynikom została tutaj
zaproszona.
Druga
- niebieskowłosa, krótko ścięta z bardzo pięknym makijażem,
który podkreślał jej bursztynowy kolor oczu. Była bardzo
małomówna. Dowiedziałam się tylko, że nazywa się Konan i jest
właścicielką tego hotelu. Sama go zaprojektowała i wszystkie
ozdoby wykonała własnoręcznie za co Itachi bardzo ją chwalił.
Dopiero po tym, jak powiedziała, że robi własnoręczne dekoracje i
ozdoby, zauważyłam w jej włosach piękną, dużą spinkę, która
była w kształcie różny.
Resztę
miejsc zajęły osoby z pracy siwowłosego. Nie zapamiętałam ani
jednego nazwiska. Raczej mało się odzywali, a jeśli już to tylko
w kwestii podpisania umowy między najważniejszymi osobami przy
stole.
Siódemka
bardzo znanych, szanowanych oraz obrzydliwie bogatych osób siedziała
ze mną przy jednym stole, a między nimi ja - mała, nic nie
znacząca osoba towarzysząca.
Rozmawiali
tylko o interesach , a ja miałam ochotę, albo zacząć krzyczeć,
albo wziąć nóż i pokroić twarz Jashinisty na kawałki i dodać
je do sałatki, którą przyniesiono nam na przystawkę. Podobno on
tak robił swoim ofiarom - wyczytałam oczywiście w internecie.
Po
przystawce, którą ciężko było mi przełknąć, nadszedł czas na
danie główne. Mały kawałek ryby z puree i jadalnymi kwiatami.
Nie
wystarczyło coś normalnego?
Wzięłam
kilka kęsów, które od razu miałam ochotę zwrócić. Mdliło mnie
za każdym razem, gdy przyglądałam się Hidanowi.
Zaraz
zwariuję.
-
Przepraszam, ale muszę wyjść do łazienki - to były moje pierwsze
słowa odkąd usiedliśmy do stołu.
-
Wszystko w porządku? - usłyszałam zatroskany głos Itachiego.
-
Muszę się tylko odświeżyć - rzuciłam pierwsze co mi przyszło
do głowy i szybko poszłam do łazienki, uważając żeby nie
połamać sobie nóg na szpilkach.
Stanęłam
przed lustrem i oparłam się o umywalkę. Oddychałam ciężko, a
pot zaczął zmywać mój podkład z twarzy.
Muszę
powiadomić resztę.
Próbowałam
wymyślić jakąś wymówkę, żeby dostać się do pokoju i
zadzwonić. Członek Akatsuki tuż pod moim nosem, a ja nie
wiedziałam co z tym zrobić!
I
wtedy przypomniałam sobie słowa Tetsu - "Znaleźć i zajebać".
Znalazłam.
Trudnej będzie zajebać.
Przemyłam
ręce i poprawiłam włosy, żeby nie latały mi do oczu, a następnie
zaciskając pieści wyszłam.
-
Co się stało? - podskoczyłam, gdy usłyszałam męski głos.
-
Itachi, do cholery, nie skradaj się tak - próbowałam się uspokoić
i udawać, że wszystko jest w porządku.
-
Co się stało? - spytał ostrzej.
-
Nic. Po prostu, źle się czuje w tym towarzystwie. Mówiłam, że to
zły pomysł, żebym tu przyjeżdżała - warknęłam. - Nie mam
pojęcia jak się zachowywać.
-
Nie kłam. Coś innego leży ci na sercu - powiedział chłodnym
głosem, a jego twarz momentalnie zmieniła swój wyraz.
Zimny.
Niczym lód.
-
Nic się nie stało, mówię, że źle się czuję przy tym chorym
człowieku - odpowiedziałam bez jakichkolwiek emocji.
Złagodniał.
-
Czemu w ogólne nie siedzisz z nimi? Z tego co słyszałam to interes
się powiedzie - zmieniłam temat, żeby mu nie przyszło do głowy
znowu wypytywać.
-
Zaczęły się tańce. Poszły pierwsze kolejki i towarzystwo się
rozluźniło - odpowiedział i znowu wrócił mój uśmiechnięty
Itachi.
-
Ja powinnam chyba wrócić do pokoju - mruknęłam.
-
Nie ma takiej opcji, idziesz ze mną tańczyć - i jednym ruchem ręki
przysunął mnie do siebie, a jego ręka powędrowała na talię.
Naglę sobie przypomniałam jak obejmował mnie podczas skoku na
pierwszej randce.
-
Serio uważasz, że ja potrafię tańczyć? - parsknęłam głośnym
śmiechem. - Jeszcze w tych butach?! - patrzyłam na niego z
rozbawioną miną.
-
Oj dasz radę, moja dziewczyna musi umieć tańczyć - puścił mi
oczko.
Dziewczyna.
Znowu
to powiedział.
W
dodatku bezpośrednio do mnie.
-
No właśnie, a propos tego - zarumieniłam się. - Od kiedy niby nią
jestem?
Chyba
zdziwiło go to pytanie.
-
Od pamiętnego pocałunku w samochodzie - odparł jakby to było
takie oczywiste.
-
Szkoda, że dopiero dziś się tego dowiaduję - parsknęłam.
-
A co, nie chcesz nią być? - zapytał z żalem w oczach.
O
JA PIERDZIELE.
NIE
WIERZE...
ALE
CHCE.
BARDZO.
-
Tego nie powiedziałam - mruknęłam, a jego kąciki ust powędrowały
ku górze. Pocałował mnie w czoło i zaczęliśmy iść pod rękę
w stronę sali. - Ale to i tak nie oznacza, że będę tańczyć!
~
. ~ . ~
Oczywiście
nie udało mi się przekonać Pana Milionera, że mam dwie lewe nogi
i porwał mnie na parkiet. Nie wiem jak on to robił, ale prowadził
mnie w tańcu z taką lekkością i płynnością, że przez chwilę
uwierzyłam, że nie wyglądam jak pokraka!
Tańczyliśmy
długo. Muzyka była różna, przeróżna. Nawet puścili najbardziej
oklepany utwór zespołu Metallica
- "Nothing else matters" i
chyba każdy tańczył wolnego. Przez ten utwór na chwilę
zapomniałam o świecie i byłam wpatrzona w czarne oczy Itachiego.
Mojego Itachiego. Znowu przypominałam sobie nasze wspólne, miłe
chwile. A dopóki James Hetfield nie zaśpiewał ostatniej zwrotki to
miałam przed oczami wieczór, kiedy Uchiha grał mi na gitarze
utwory właśnie tego wykonawcy.
Po
tym utworze miałam dość. Łydki zaczęły boleć i robiło mi się
coraz cieplej. Za długo byłam w jego objęciach. Za długo.
Westchnęłam.
-
Nigdy w życiu nie tańczyłam - usiadłam na swoim miejscu i
zaczęłam rozsmarowywać nogę. - Nie wiedziałam, że można się
przy tym tak zmęczyć - parsknęłam.
-
Dobrze ci poszło - Itachi chwycił za kieliszki z winem.
A
może tak whisky?
-
Już macie dość? - usłyszałam za sobą głośny, złośliwy
śmiech. - Zabawa się dopiero rozpoczyna.
I
cały urok tego wieczoru znowu prysnął, gdy obok nas dosiadł się
Hidan. Zacisnęłam zęby, żeby czasami nie powiedzieć czegoś co
by mnie zdemaskowało.
-
Chwila na napicie się czegoś dobrego - odparł Uchiha i podał mi
do ręki jeden kieliszek.
-
Tak, najlepiej z procentami - wybuchnął śmiechem Jashinista.
Wzięłam
głęboki wdech i żeby zaraz nie przywalić siwowłosemu wypiłam
duszkiem całą zawartość szkła.
-
Wybaczcie, ale muszę zmienić buty. Szpilki mnie wykończą -
uśmiechnęłam się sztucznie i wstałam.
-
Ale ty nie masz butów na przebranie - nagle roześmiał się Itachi.
- Chyba, że jednak postawisz na trampki - zobaczyłam na jego twarzy
drwiący uśmieszek.
-
Z pewnością jakaś miła pani w tym hotelu załatwi mi normalne
buty - mruknęłam sarkastycznie i nie czekając co odpowie, szybko
skierowałam się w kierunku windy.
~
. ~ . ~
Przeklęte
buty.
Moje
nogi błagały o uwolnienie się z fioletowych narzędzi tortur, ale
nie miałam czasu się nimi wtedy zajmować. Zaczęłam szybko szukać
po szafce nocnej mojego telefonu. Odetchnęłam z ulgą i wybrałam
numer Odyna.
Brak
zasięgu.
Kurwa.
Nie
czekając wybiegłam na balkon. Deszcz w końcu przestał padać, a
na wyświetlaczu pojawiła się jedna kreska zasięgu.
Sukces!
Sama
nie wiedziałam czemu, ale byłam bardzo zdenerwowana. Ręce trzęsły
się za każdym razem gdy przykładałam słuchawkę do ucha.
-
Czemu ten kretyn nie odbiera?! - warknęłam sama do siebie.
-
A do kogo tak wydzwaniasz? - usłyszałam za sobą i o mało nie
dostałam zawału.
Czy
dziś każdy będzie naskakiwał mnie od tyłu?!
Przełknęłam
ślinę i nie odwracając się znowu wybrałam numer.
-
Do nikogo ważnego. Lepiej powiedz mi jak się dostałeś do pokoju
- robiłam wszystko co w mojej mocy, żeby mój głos nie
drżał.
-
Twój partner się martwił czemu tak nagle wyszłaś i żeby go
uspokoić uznałem, że pójdę za tobą - odparł, a jego lakierki
coraz głośniej stukały o kafelki. - Mam nadzieję, że nie jesteś
zła. Po za tym nie zamknęłaś z pośpiechu drzwi.
-
Oczywiście nie mam powodu do złości, Hidanie - znowu przełknęłam
ślinę, a w rękach dalej ściskałam telefon.
-
Dowiem się w końcu do kogo tak pragniesz się dodzwonić?
-
Jak mówiłam wcześniej chciałam zamówić jakieś płaskie i
wygodne buty - powiedziałam pewna siebie, ale byłam przerażona,
gdy stanął zaraz za mną.
-
No tak. Sprytnie - mruknął. Wstrzymałam oddech. W jednej sekundzie
poczułam coś zimnego i metalowego na szyi, a w drugiej jego dłoń
zgłuszyła mój krzyk. - Ale mnie nie oszukasz, podła żmijo.
Próbowałam
złapać oddech, ale gdy tylko się zorientowałam, że przykłada
nóż do mojego gardła nie odważyłam się nawet drgnąć.
-
Myślisz, że nie widziałem jak się na mnie patrzysz? Z jakim
wstrętem i złością? - przybliżył się jeszcze bliżej, a jego
twarz była zaraz obok mojej. - A najlepsze było, gdy spod koszuli
widniał mój medalion - roześmiał się. - Nie jestem idiotą, moja
droga - syknął jeszcze głośniej. - Rozpoznałaś mnie. Nie wiem
jakim cudem, ale rozpoznałaś. A ja nie mogę czekać aż
sprowadzisz tu swoich pierdolonych koleżków - wyszeptał mi wprost
do ucha, a ja zacisnęłam powieki. Nagle poczułam jak dłonią,
którą zakrywał mi usta chwycił rękę, która nie tak dawno
została postrzelona. - A teraz, bardzo cię proszę rzuć telefon
przez ten balkon, albo twoja dopiero co zagojona rana, znów będzie
krwawić.
Wzięłam
głęboki oddech.
-
No dalej! Ty też nie bądź idiotką, wiesz, że bez problemu mogę
cię skrzywdzić - dodał, a ja drżącą ręką zrobiłam co kazał.
Aż stąd usłyszałam jak komórka roztrzaskuje się na drobne
kawałki.
-
Grzeczna dziewczynka - zaśmiał się zdradziecko.
-
Sk...- chciałam coś powiedzieć, ale od razu poczułam, że mocniej
przycisnął ostrze do mojego gardła.
-
Zamknij się - warknął.
Nie
miałam wyboru. Zacisnęłam zęby i próbowałam opanować szybkie
bicie serca.
I
co teraz?
Nie
musiałam chyba mówić, jak poczułam się bezsilna. Rozglądałam
się po balkonie, ale nie widziałam nic czym mogłabym się
posłużyć.
I
nagle dostałam skurczu w łydce! Olśniło mnie! Cały czas miałam
na nogach fioletowe, czternasto centymetrowe szpilki!
-
Teraz posłuchaj mnie uważnie - usłyszałam. - Pójdziemy na
dół jakby nigdy nic się nie stało. Będziemy się świetnie
bawić, rozmawiać, tańczyć. A nad samym ranem, gdy wszyscy już
pójdą spać, przyjdziesz do mnie i wtedy sobie porozmawiamy.
-
Niby o czym? - wymsknęło mi się i automatycznie narzędzie zostało przyciśnięte do mojej skóry tak, że lekko się dusiłam.
-
Muszę przemyśleć co z tobą zrobić, moja droga - zaśmiał się
cicho i złośliwie.
Teraz
mam szansę.
Gdy
tylko poczułam, że nóż już nie jest przyklejony do szyi to
wstrzymałam oddech i nacisnęłam mu szpilką na stopę. Gdy syknął
i stracił równowagę popchnęłam go do tyłu swoim ciężarem,
kucnęłam i podcięłam mu nogi w taki sposób, że wylądował z
hukiem na plecach. Ściągnęłam jedną szpilkę i nie wahając się,
jednym ruchem wbiłam mu ostry koniec w klatkę piersiową.
I
wtedy zauważyłam, że coś jest nie tak.
Rozumiem,
że rana nie była głęboka, ale...
Powinien
zwijać się, do cholery, z bólu!
Zamiast
tego zaczął się śmiać. Donośnie i chrapliwie.
-
Oj moja droga, nie wiesz z kim zaczęłaś - odparł. - Nie czytałaś,
że Jashinistów podnieca ból? - i znowu rozległ się jego okropny
śmiech.
Patrzyłam
na niego nietęgą miną i przez jego słowa straciłam koncentracje.
Nawet nie wiem kiedy i w jaki sposób znalazłam się pod barierką
balkonu. Siwowłosy szybko się pozbierał i dalej trzymając nóż w
ręku kopnął mnie z całej siły w brzuch. Ból przeszedł mnie
całą, ale mimo to nie mogłam się poddać. Zagryzłam wargi do
takiego stopnia, że poczułam smak własnej krwi i znowu
zaatakowałam fioletowym butem. Tym razem koniec wbił się lekko w
jego łydkę i tak naprawdę zrobił niewielką ranę. W odpowiedzi
znowu dostałam kopniakiem.
Chciałam
krzyknąć, ale nie byłam w stanie, ponieważ łapczywie próbowałam
złapać oddech. Łzy lekko zaczęły mi rozmazywać obraz przed
oczami i wtedy Hidan chwycił mnie za mój koński ogon i pociągnął
do góry. Poczułam jak kilka pasm włosów zostało siłą wytargane. Gdy
spojrzałam mu w oczy, jednym zamachem rozciął mi policzek. Rana
była niewielka i pieczenie nie było aż tak strasznie dokuczliwe jak skurcz
brzucha.
Pochylił
się nade mną i z wścibskim uśmieszkiem na twarzy przyglądał się
mojej krwi pozostawionej na nożu.
-
Pycha... - odparł i zrobił coś czego się kompletnie nie
spodziewałam! Oblizał go! Oblizał cały nóż, a czerwona ciecz
została mu jeszcze na dolnej wardze.
Chore...i
ohydne.
-
Twoja krew jest bardzo słodka, nie wiem czy zdajesz sobie z tego
sprawę - parsknął. - A właśnie. Zapomniałem spytać...Jak się
miewa wasz rudy kolega? - wybuchnął śmiechem.
Drgnęłam.
Przed
oczami znowu zobaczyłam Ryoko.
-
Ty sukinsynie...
Nie
mogłam pozwolić, żeby obrażał mojego brata!
Nie
mogłam pozwolić, żeby wygrał!
Nie
mogłam pozwolić, żebym się znowu poddała!
Nie
mogłam pozwolić, żeby...zakosztował więcej...krwi?
Pierdolony
wampir.
Dostałam ataku wściekłości. Zacisnęłam rękę w pięść
i wymierzyłam w niego prawym sierpowym o takiej sile, że aż
usłyszałam jak chrupnęło mu coś w szczęce.
Mężczyzna
odchylił się do tyłu i puścił moje włosy. Moja pewność siebie
wzrosła i w końcu usłyszałam jak moje brudasy z piskiem opon
zbliżają się do hotelu.
NO
W KOŃCU!
Mój
plan się powiódł i na czas zdołali namierzyć mój
telefon...dopóki nie rozwalił się na milion kawałeczków.
Jak
ja kocham, tych frajerów!
I
wtedy poczułam jak znowu ktoś ciągnie mnie za włosy.
-
Miałaś nie zawiadamiać swoich pierdolonych koleżków! - Hidan
szarpnął mną i próbował dźgnąć nożem.
O
nie tym razem...mój drogi.
Nabrałam dużego zamachu i obcas, który trzymałam cały czas w ręku
wbił się w jego fioletowe oko, a moja pięść znowu porachowała
mu szczękę.
Poczułam, jakbym się odrodziła na nowo.
I
wtedy...
Wszystko potoczyło się za szybko...
W
jednej chwili wyrwałam siwowłosemu nóż w ręki, a w
drugiej...leżałam na nim i trzymając w prawej dłoni jego
narzędzie, a w lewej mój but...przecięłam mu krtań.
A
potem...
Policja...
Ambulans...
Głos
Odyna...
Tłum
ludzi...
Oraz
zimne, zawiedzione oczy Itachiego.
Uff!
Napisałam.
Znacie
to uczucie kiedy wracacie po wakacjach do szkoły i jesteście
wypoczęci i chętni do nauki? JA TEŻ NIE. W dodatku zachciało mi
się robić prawo jazdy...I idę na praktyki we wrześniu do
Zakopanego ;_; Znowu będę miesiąc czyściła kible. Jupi!
A
teraz co do rozdziału. Jest. Spóźniony, ale jest. Chujowy, ale
jest. No.
Nie
chciałam, żeby ta potyczka między Enmą, a Hidanem tak wyglądała.
Wyszło jak wyszło. Akacja szybko się potoczyła, ale naprawdę nie
wiedziałam już jak to zakończyć, albo jak to ciągnąć...
Nie chce mi się już sprawdzać tekstu. Piszcie jak będą jakieś błędy, a może ich być sporo ;_;
No
to teraz czekam na wasze opinie!
Świetny tytuł XD idealnie pasujący do tego rozdziału
OdpowiedzUsuńOna mu jebla szpilą w klatkę a ten się śmieje XD CAŁY ON
I ten moment gdy zlizywał krew z noża *.* ta scena będzie mnie prześladować już do końca...
Akcja była! działo sie dużo ale nie mogę zapomnieć o słodkim itachim! dopiero teraz są parą prawda?
I końcowa scena...kurwa mam nadzieje, ze Itachi jej nie rzuci przez to! jejku jak ja testem ciekawa jak on zareaguje!!!! *.*
Szyyyyybkoooo next next next next <3
Hahaha, gdy skończyłam pisać rozdział też przez dobrą godzinę miałam Hidana przed oczami XD
UsuńDzięki za komentarz! Postaram napisać następny rozdział do dwóch tygodni :)
Genialna była ta akcja z telefonem i sprtynie wykombinowala ze zadzwoniła w idealnym momencie do Odyna :D
OdpowiedzUsuńSzpilki, jak ja ich nienawidzę ale od teraz dobra broń na bandytów xd
No wreszcie rozdział, a co do rodziały to fajny ciekawe co będzie dalej
OdpowiedzUsuńYmhymhmymym jestem podjarana Itasiem i Enmą <333333333333
OdpowiedzUsuńFajnie było. Wiedziałam, że szpilki nie są tylko dla odcisków. B| Fioletowe narzędzia tortur w akcji! Przeklęci powinni zacząć ich używać. ^^
Tsa... Wampir to idealne określenie dla Hidana xd I z tą szpilką.... #tak_bardzo_Hidan Szczerze? Cieszę się, że go zajebałaś.
Jak Itachi zerwie z En przez Hidana to cię definitywnie znielubię.
Za mało Itasia i En, za mało Deia.... :c A tak to zajebiście.
Oh, i jeszcze fajnie, że chłopaki ją namierzyli, bo by miała problem...
No, to chyba tyle. Nie mam weny na komentarze, so sorry.
Eh, musiałaś dodać rozdział wczoraj, akurat jak nie miałam wifi? Arigato... ;-;
Pozdrowionka!
Kisame Omori
Wiem, wiem, że za mało Itachiego i Deidary, ale w następnych rozdziałach będzie ich tylko więcej :D
UsuńDzięki za komentarz <3
UMIERAM ;_____; ALE NAPISZE CHOCIAZ DWA ZDANIA, ŻEBY NIE BYŁO.
OdpowiedzUsuńWięc, fajnie, Emma zabiła Hidana. Nie, to nie jest fajnie, no, ale fajnie, że jakaś akcja była. I Itachi, no czego ten frajer jest zawiedziony jak jest w Akatsuki? No czego? Sam wiedział, w co się pakuje i tego.. no frajer i tyle xD Ale ma byc go więcej, całe rodziały o nim i tyle i nic więcej do szczęscia nie trzeba.
I fajnie, że się frajery pojawily, ale się chyba spóźniły XDDDDD Chociaż jak nie Emma to oni by go zabili, ale te buty... tez będe zabijac butami. Dobra, wiem, że nożem dźgnęła, ale moja teroia spiskowa mówi mi, że to były szpilki. FIOLETOWE.
I tak znam to uczucie, gdy wracasz po wakacjach i chce Ci się uczyć. WRÓĆ. ZNAŁAM. W tym roku mnie opuściło :CCC Po prostu wyjebane, ale uczyc się będę, no, znaczy zmuszac do nauki.
TAK, WIEM, ŻE NAPISALAM JAKBYM BYLA NACPANA, ALE TO NIE TAK. TO TYLKO ZMĘCZENIE I BRAK KAWY <///3333
WENY ;3 i pisz szybko!
Tak. Szpilki tym razem głównym bohaterem i głównym narzędziem zbrodni :D
UsuńNacpana Kaori? Ale mnie spoko hahha :D
Dzięki że dalej tu jesteś!
Enma i taniec? wybuchowa mieszanka.
OdpowiedzUsuńJa też nie wytrzymałabym w szpilkach.
Gdzie był Itachi jak Hidan rozprawiał się z Enmą?! albo raczej ona z nim..
Odyn kretyn nie odbiera..no kto by pomyślał?!
Łączę się z tobą w bólu, też zdaje na prawko i od sierpnia zaliczyłam dopiero połowę kursu.
Trochę chaotyczny ten komentarz, ale trudno.
No właśnie. Gdzie był Itachi? Dobre pytanie ale jeszcze dluugo poczekasz aż na nie odpowiem :D
UsuńDziękuję za komentarz!
Jak mogłaś zabić mi Hidana T_T
OdpowiedzUsuńUwielbiam Akatsuki i twój blog, moimi ulubionymi postaciami są Hidan, Itachi i Pain. W połowie wakacji zaczełam czytać twojego bloga, nie mogłam się oderwać do tego stopnia, że zrobiłam to w jedną noc (!), zaczynając o 21 i kończąc o 4 nad ranem. Skończyłaś w takim momencie, że do końca wakacji wręcz nie potrafiłam myśleć o niczym innym...
OdpowiedzUsuńI wreszcie nadszedł ten pamiętny czwartek <3 troszkę szkoda, że tak szybko zakończyłaś ten wątek z Hidankiem, a zdążyłam się już napalić... Ale jeszcze nie wszystko stracone :3
No i ten zawiedziony Itachi... Uch, znowu się podnieciłam, wprost nie mogę się doczekać.
No to nic, będę z cierpliwością czychać na następny rozdział ;* pozdrawiam, Basia :3
Dziękuję za miłe słowa! :D
UsuńPowoli chyba każdy z Akatsuki sie pojawi więc będzie więcej podobnych wątków :D
Ciesze się że komuś podoba się to co robię :)
Jeeejku *^* Śledzę cię i twoje wpisy już trochę i już cię kocham! <3 Bosh...pięknie piszesz, tym razem akcja z Hidanem... ;-; Jak mogłaś go zabić? :D Jesteś złem... T^T Itacz i Enma? >D Ja tak bardzo uwielbiam jak piszesz. A po za tym cieszę się że właśnie na twojego bloga trafiłam, tego to już chyba nie muszę mówić ^^ Itachi zawiedziony...? Weź mi ty to szybko odkręć! No, i jeszcze te szpilki *^* Czekam na kolejny wpis! :) Pozdrawiam, Sino ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz mam nadzieję, że pojawi się ich więcej z twojej strony :D
UsuńHidan musiał zginąć :c taka kolej rzeczy. Teraz sie zastanawiam kto będzie następny :))) chociaż może powinnam uspokoić się z tym zabijaniem? :o
O stara, prawie przegapiłam rozdział! CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE!?
OdpowiedzUsuńWięc nadrabiam i komentuje!
Najlepsze 'proszenie o chodzenie' jakie w życiu widziałam! Jesteś moją dziewczyną i koniec, to oczywiste, nie musisz wiedzieć od kiedy XD Uchiha mistrz <3
Enma, pokraka udawała, że umie tańczyć. Jakbym siebie widziała na swojej studniówce XD
Szpilki od teraz nie są tylko do prezentacji nóg i tyłka, ale też narzędziem do zabijania! Dla mnie bomba!
Hidan. [*] Na zawsze w naszych sercach.
Mimo, że to pierdolony wampir to i tak uwielbiany przez wszystkich!
O stara! Coś mi się wydaje, że Itachi się wkurwi i to on kazał zaatakować Enmę. BŁAGAM CIĘ, OBYM SIE MYLIŁA. ONI MAJĄ SIĘ KOCHAĆ I SEKSIĆ! A nie być parą i zrywać w ciągu godziny .___.
Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko. Nie każ znowu na siebie czekać!
Powodzenia na praktykach w sprzątaniu i życzę, żebyś się nie zabiła jak będziesz jeździć samochodem! Najpierw skończ bloga, potem możesz mieć wypadek :D Tak wiem, kochasz mnie <3
Coś słaby ten komentarz dziś ode mnie :/ Coś się popsułam.
Popsułaś to mało powiedziane!
Usuńjak mogłaś ominąć rozdział?! Zawsze byłaś pierwsza XD
"klinice krwiodawstwa Hidana" XDDDDDDDDDDDD Czemu mnie to bawi? "Znalazłam. Trudnej będzie zajebać." XDD Jak ja kocham te Twoje teksty. :D Ej no ;c Przez chwilę odniosłam wrażenie, że to ostatni rozdział. Wszystko przez to zakończenie. Nie chciałabym żegnać się z Enmą. Kurde, akcja z Hidanem chora i popieprzona. Cały czas bałam się o Enmę i liczyłam na to, że do pokoju wpadnie Itaś. Tymczasem ona musiała sobie sama porazić. Jak pójdzie do więzienia z a zabicie debila to znajdę Cię i zamorduję. :<
OdpowiedzUsuńHahaha spokojnie, na zakończenie bloga przyjdzie czas, ale to jeeeeszcze nie teraz :D I będzie lepsze niż to. To znaczy taką mam nadzieję. XD
UsuńWłaśnie wbiłam ci 27000 wyświetlenie. B| Ciesz się.
OdpowiedzUsuńOmori
Hahaha dzięki! <3
Usuń