-
Już myślałem, że nie przyjedziesz - drzwi do rezydencji Uchihów
otworzył mi sam Itachi. - Czemu się nie odzywałaś? - zapytał,
gdy weszłam do środka.
Nie
zdziwiło mnie jego pytanie ani trochę. Od jego ostatniej wizyty u
mnie nie dałam po sobie znaku życia.
-
Wolałam prosto w oczy cię ochrzanić - odpowiedziałam podnosząc
głos.
-
A co ja takiego zrobiłem? - podszedł do mnie z drwiącym
uśmieszkiem na twarzy.
-
Po pierwsze! - rzuciłam pudło na stolik, w którym wczoraj dostałam
czarną sukienkę. - Czy ciebie do końca pojebało, żeby mi dawać
takie drogie rzeczy?!
-
Tak mi dziękujesz za prezent? - Itachi parsknął śmiechem i nalał
mi ciemnego trunku do szklanki. Od razu rozpoznałam mój ulubiony
napój.
-
Przecież to coś musiało kosztować majątek!
-
To prawda, ale na bankiecie nie możesz się pojawić w byle czym.
Zależy mi, abyś wszystkich zaskoczyła - odpowiedział i podał mi
szklankę.
Jakoś
nie miałam ochoty na whisky.
-
Ale wystarczyło coś innego! Coś co nie jest z jednego z
najdroższych butików w tym mieście!
-
Daj spokój, będziesz w tym pięknie wyglądać, a tylko po to
jedziesz. - umilkł.
TYLKO
PO TO JADĘ?!
Chyba
zorientował się, że jego słowa są dla mnie niezrozumiałe i
kontynuował dalej.
-
Gość, z którym mam podpisać pewne papiery jest
bardzo...specyficzny. Interesują go plotki i skandale. Muszę mu się
przypodobać.
-
Przypodobasz się mną? - zdziwiłam się.
Co
to ma w ogóle znaczyć?!
-
Dokładnie - chrząknął. - Chodzi o to, że on szanuje ludzi,
którzy nie mają nudnego życia osobistego.
-
To jest chore.
-
Wiem. Uwierz mi, ten człowiek jest chory, ale jak zobaczy, że
zabrałem do hotelu piękną i w dodatku dużo młodszą kobietę to
będzie zachwycony moją osobą i będzie chciał mieć ze mną
lepszy kontakt.
-
To jest chore.
-
Proszę, nie przejmuj się niczym, żadnymi kosztami, tylko jedź ze
mną, żeby spędzić miły wieczór. Gwarantuje ci, że jak podpisze
z nim te papiery to będę mógł ci za te pieniądze kupić tuzin
takich sukienek - odpowiedział.
Ah
to życie milionera...
Patrzyłam
na niego z grymasem na twarzy. Nie podobało mi się to, ani trochę.
Zaprosił mnie tylko dlatego, że jestem dużo młodsza? I na mnie
zarobi pieniądze?
Spojrzał
na mnie z błagalnym wzrokiem. Chyba naprawdę zależy mu na tym
kontrakcie.
Ale
co jeśli tylko na kontrakcie?
A
nie na mnie?
Cieszyłam
się, że spędzę z nim weekend, ale do cholery jasnej nie chcę być
przedmiotem do interesów, jakkolwiek to brzmi!
-
To jest chore - skomentowałam jeszcze raz.
-
Zrób to dla mnie - podszedł bliżej i spojrzał mi w oczy. Zmiękłam
na widok jego uśmiechu.
Gdyby
nie był taki przystojny byłoby mi łatwiej odmówić!
-
Chore - westchnęłam i przytaknęłam na znak, że się zgadzam.
~
. ~ . ~
Padał
deszcz. W samochodzie słychać było tylko dźwięk kropel, które
uderzały w szybę. To było takie denerwujące!
Miałam
bardzo mieszane uczucia co do wyjazdu. Gdzieś tam w środku moja
intuicja podpowiadała mi, że źle robię. Nigdy nie byłam na takim
przyjęciu. Jak mam się zachowywać? O czym rozmawiać z resztą
biznesmenów? Co jeśli się nie spodobam temu choremu człowiekowi,
na którym zależy Itachiemu? Co jeśli po wszystkim Uchiha powie, że
już mu nie jestem do niczego potrzebna? I czemu do cholery zaczęło
mi naprawdę zależeć na tym draniu!?
Powiedziałam
to.
Przyznałam
się, że nie jest mi obojętny.
Nawet
nie wiem kiedy to się stało!
-
Itachi, na miłość boską, włącz chociaż radio bo zwariuję -
warknęłam zaciskając pięści, a on nieco zdziwiony podskoczył i
posłuchał mojej rady.
-
Czemu się złościsz? - zapytał zdezorientowany.
Czemu?
Bo
nie zabiera się mnie na randki!
Bo
nie całuje się mnie gdy śpię!
Bo
nie kupuje się mi drogich sukienek!
Bo
nie wiem co do mnie czujesz!
Bo
nie wiem co się ze mną dzieje!
-
Bo pogoda jest okropna - mruknęłam, a wzrok dalej miałam wlepiony
w szybę.
~
. ~ . ~
-
Państwa pokój znajduje się na trzecim piętrze, za plecami mają
państwo windy. Bagaże już czekają w środku - odpowiedziała
recepcjonistka ze sztucznym uśmiechem, która podała nam dwie karty
magnetyczne, które służyły jako klucz.
Uchiha
bez słowa odwrócił się i poszedł w skazane miejsce, a ja snułam
się za nim z rękoma skrzyżowanymi na piersiach. Po kilku minutach
mogłam już podziwiać nasz ogromny apartament. A było co
podziwiać!
Ciemna,
miękka wykładzina, jasno-kawowe meble i kremowe ściany, które
były ozdobione przeróżnym, drogimi obrazami. Stół i sofy miały
ciemniejszy odcień niż meble, a przed nimi wisiał na ścianie
plazmowy telewizor. Przyciemniane lampy dodawały romantycznego
klimatu i ciepła. W części sypialnej w oczy rzucało się ogromne
okno balkonowe, za którym można było oglądać panoramę naszego
miasta oraz wielkie łóżko małżeńskie, które zostało
pościelone jak dla pary królewskiej.
-
Wooow - cicho skomentowałam.
-
Nie zastanawiałem się długo, żeby zarezerwować akurat ten
apartament, gdy zobaczyłem go na zdjęciach - oznajmił. - Mam
nadzieję, że ci się podoba.
-
Podoba? Jest przepiękny! Ale jakoś tak...wydaje mi się, że nie
pasuję do tego miejsca - usiadłam niepewnie na sofie. Trochę mnie
przytłaczał ten luksus. - A tak na marginesie - spojrzałam na
Itachiego, żeby jakoś atmosfera między nami się polepszyła,
ponieważ od samochodu to pierwsze słowa jakie zamieniliśmy. - Mam
nadzieję, że wanna jest dość duża, żebyś się w niej wyspał
do jutra - uśmiechnęłam się.
-
Wanna? - jego brew i kąciki ust powędrowały ku górze. - No cóż,
sama zobacz - roześmiał się, a ja od razu podbiegłam do łazienki.
Moja
szczęka opadła.
To
nie była wanna. Tylko basen ze złotymi kafelkami!
-
Cofam to, ja biorę łazienkę - przełknęłam ślinę. - Ty możesz
spać na łóżku.
-
Enma, muszę już wychodzić, zaraz zaczyna się moja konferencja -
oznajmił i szybko odświeżył się swoją wodą kolońską, która
momentalnie uderzyła mnie swoim nieziemskim zapachem. - Masz jakieś
dwie godziny wolnego, potem zacznij się proszę zbierać na bankiet
- podszedł do drzwi i chwycił za klamkę - A tak na marginesie,
myślę, że oboje się zmieścimy i na łóżku i w wannie -
zatrzasnął za sobą drzwi, a ja zastygłam w części wypoczynkowej
jak kamień.
-
Co to miało znaczyć? - jęknęłam sama do siebie.
Czy
on właśnie zaproponował mi...?
~
. ~ . ~
Jeszcze
pieprzona godzina.
Leżałam
na sofie i bezmyślnie przełączałam na pilocie programy, nie
skupiając na żadnym swojej większej uwagi. Próbowałam się czymś
zająć, tak jak powiedział Itachi, ale po prostu nie miałam czym i
się nudziłam! Nie chciało mi się wychodzić z pokoju, jeszcze bym
się zgubiła i weszła tam gdzie nie trzeba, a odpowiadałby za to
Pan-Milioner-Uchiha.
Moje
myśli były w wielkim nieładzie, a nastój był zmienny, jak pogoda
w Konoha. Tym razem, podczas gapienia się w ekran próbowałam
zrozumieć mój...związek? Znajomość? Cokolwiek to..coś co było
między mną, a starszym Uchihą.
Dręczyła
mnie sytuacja w jego domu, gdy powiedział, że jadę tylko, żeby
ładnie wyglądać...Tak jakbym była przedmiotem transakcji. A z
drugiej strony jego ostatnie słowa brzmiały dwuznacznie, ale też
było to urocze...
Po
za tym ostatnio mnie pocałował!
ZNOWU!
Trzeba
to podkreślić. Dwa razy już nasze wargi się złączyły.
Pierwszy...cudowny, najlepszy jaki przeżyłam na przednim siedzeniu
jego samochodu, a drugi jak słodko sobie chrapałam! A on zachowuje
się jakby nic się nie stało, nic nie zmieniło. Może on oczekuje
tego co ja od Nejiego? Przyjemności, bez zobowiązań?
Mam
nadzieję, że nie...
Ale
niepokoi mnie to małżeńskie łóżko! To facet, wątpię, żeby
trzymał rączki przy sobie.
Ale...Itachi
nie jest typowym mężczyzną. Nie raz się przekonałam, że niczego
nie mogę się po nim spodziewać.
Ale...
Cholera!
Za dużo ale!
Głupi
mózg!
I
wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Czyżby spotkanie się
skończyło? Przecież Itachi miał swoją kartkę magnetyczną.
Wyskoczyłam
z sofy i podbiegłam otworzyć.
-
Pani Enma Kirei? - w progu zobaczyłam drobną blondynkę w koku
ubraną w biało-brązowe kimono, na którym widniała plakietka z
nazwiskiem i logo hotelu.
-
Tak? - chrząknęłam.
-
Pani zabieg kosmetyczny oraz wykupiony pakiet w spa właśnie ma się
rozpocząć, proszę za mną - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
-
Spa? Zabieg? Co?
-
Pan Uchiha zamówił dla Pani pakiet na godzinę przed rozpoczęciem
się bankietu - odpowiedziała przesadnie miłym głosem i znowu się
uśmiechnęła.
No
super, ciekawe co on jeszcze wymyśli.
~
. ~ . ~
Zgrabna,
z cudownym wcięciem w tali, szerokimi biodrami i nieziemskimi
plecami, które zostały pokazane, dzięki wycięciu, które było
największym atutem czarnego materiału, idealnie dopasowanego do jej
kształtów. Jej nogi, które były dość masywne, zostały
wysmuklone przez cienkie pończochy.
Tak
właśnie widziałam osobę odbijającą się w lustrze. Osobę,
która w zupełności nie przypominała mnie.
W
salonie kosmetycznym, blondyneczka, która przyszła pod moje drzwi
godzinę temu zrobiła mi piękne smoky eyes w kolorach czerni i
fioletu, a usta były podkreślone bordową pomadką. Przed tym
jednak miałam peeling całego ciała, maseczkę na twarz z
wodorostów i masaż gorącymi kamieniami. Nie wiem jakim cudem
wszystkie te panie kosmetyczki się wyrobiły w godzinę, ale
podziwiam je za to.
Przyznam,
że było to niesamowite doznanie! Jednak...czułam się jeszcze
bardziej przytłoczona luksusem niż na początku, gdy tu przyszłam.
To
wszystko nie było dla mnie. Stanowczo wolałam wypłowiałą
koszulkę i szorty.
-
Wyglądasz niesamowicie - usłyszałam za sobą i dopiero wtedy
zauważyłam w lustrze sylwetkę mężczyzny.
-
Taa, postarały się, ale naprawdę obeszłoby się bez tych
wszystkich zabiegów - wymamrotałam. - I nie zapominaj o moim ego -
uśmiechnęłam się.
-
No tak! W takim razie, twoje tłuste dupsko zaraz wyskoczy z tyłu, a
nogi w tych pończochach wyglądają jak baleron - roześmiał się.
Okrutny!
-
Najbardziej nie podoba mi się twoja fryzura - powiedział
żartobliwie.
Podszedł
do mnie i delikatnie zaplątał palce w moich kosmykach.
-
Jedyna rzecz, którą mi kosmetyczka pozwoliła zrobić samodzielnie
- parsknęłam i zdziwiłam się, że akurat zwykły, wysoko upięty
kucyk mu się spodobał. - Jak konferencja? - zmieniłam temat, żeby
już nie skupiać takiej wielkiej uwagi na moim wyglądzie.
-
W porządku, raczej wszystko pójdzie po mojej myśli - uśmiechnął
się i podszedł do sypialni, gdzie dopiero teraz zauważyłam
wiszący przy szafie świeżo wyprasowany garnitur. - Przebiorę się
i możemy schodzić na sale bankietową - zamknął za sobą drzwi.
Spojrzałam
znowu w lustro, żeby nie myśleć o tym, że Itachi tuż za ścianą
jest całkiem nagi. Znowu zaczęłam zwracać na szczegóły w moim
stroju.
Cienkie
ramiączka pokazywały moje ramiona, a dekolt był idealnie głęboki,
żeby podkreślał to co trzeba, a nie przesadnie eksponował cycki..
Czułam się, jakby sukienka była szyta specjalnie dla mnie. Tylko
była ciut za krótka.
Zapamiętać
- nie wolno się schylać!
Mój
wzrok powędrował na nogi, a potem stopy.
O
kurwa, buty!
Poderwałam
się i zapominając, że Uchiha właśnie się przebiera wtargnęłam
do niego z krzykiem.
-
Itachi! Przecież ja nie mam butów do tej sukienki!!
Czarnowłosy
podskoczył, ale na szczęście dolna część garderoby była już
na swoim miejscu. Nie wiem jak mogłabym znieść ten widok.
-
Jak to? Nie masz szpilek? - zapytał.
-
A wyglądam ci na osobę, która nosi buty na wysokim obcasie? -
warknęłam z przekąsem. - Mam tylko czarne, brudne trampki, albo
glany w domu!
Itachi
wybuchnął głośnych śmiechem.
-
Co cię tak śmieszy?! Przecież to tragedia! Wszyscy cię wyśmieją,
że przyprowadziłeś mnie ze sobą!
-
Bzdura - parsknął. - Moim zdaniem, będziesz najpiękniejszą damą
w trampkach jaką sobie można wyobrazić.
~
. ~ . ~
Ogromna
sala, na której naliczyłam osiem okrągłych stołów, a przy
każdym znajdowało się osiem krzeseł. Przy każdej zastawie była
karteczka z przydzielonym nazwiskiem, co oznaczało, że już z góry
jest ustalone z kim będziemy spędzać kolację.
Itachi
najwidoczniej doskonale wiedział, gdzie mamy usiąść, ponieważ
trzymając mnie pod ramie, pewny siebie, kierował się do stolika
przy oknie. Niezgrabnie kuśtykałam, żeby dotrzymać mu kroku.
Koniec
końców, dzięki karcie kredytowej naszego milionera w ciągu
dziesięciu minut do pokoju przysłano mi fioletowe szpilki, które
idealnie pasowały pod kolor mojego makijażu. Oczywiście przed
bankietem musiałam się najpierw nauczyć w nich chodzić, co nie
bardzo mi wychodziło. Itachiego nie zdziwił fakt, że nigdy nie
miałam na nogach czternasto centymetrowych szczudeł. Wiedziałam,
że chodzę jak pokraka w nich, ale starałam się jak mogłam
utrzymać równowagę.
Gdyby
mnie chłopaki widzieli...
W
końcu usiedliśmy przy swoich karteczkach, ale zauważyłam, że
jesteśmy pierwsi przy stole. Ledwo przysunęłam krzesło bliżej, a
kelner już nalał nam do kieliszka białego wina.
-
Niech zgadnę, przy tym stole będzie siedział też ten nienormalny
koleś, któremu mam się spodobać? - spytałam.
-
Dokładnie - odparł. - Widzę, że się już nie możesz doczekać -
uśmiechnął się.
-
Taa, uwierz mi, chce mieć to już za sobą - westchnęłam.
-
Spokojnie, poznasz go szybciej niż myślisz - odpowiedział i nagle
wstał zapinając swoją marynarkę i wysunął prawą dłoń.
-
Itachi, jak zwykle punktualny - usłyszałam męski głos. - Mam
nadzieję, że długo na mnie nie czekacie.
Spojrzałam
w stronę nieznajomego i zobaczyłam mężczyznę o fioletowych
oczach, który przesadził z żelem do włosów. Siwych włosów co
najdziwniejsze. Wyglądał mi na około dwadzieścia osiem, góra
trzydzieści lat. To przykre, że jego głowę pokryła siwizna w tak
młodym wieku.
-
Dopiero co znaleźliśmy nasze miejsce - odparł Itachi ściskając
jego dłoń. - Pozwól, że ci przedstawię - kontynuował i lekko
mnie kopnął, żebym wstała, przez co cicho syknęłam i o mało co
nie wylałam wina na obrus. - To moja dziewczyna, Enma Kirei.
ŻE
CO?!
Nogi
się pode mną ugięły i prawie nie przewaliłam się na bok.
Nazwał
mnie...swoją dziewczyną?
Normalnie
dałabym mu za to w twarz, albo wylała zawartość kieliszka na jego
białą koszulę. Nigdy nie pozwalałam innym facetom nazywać mnie
'ich dziewczyną, ich własnością'.
Ale...tym
razem się ucieszyłam....
-
Tak jak obiecywałeś - uśmiechnął się znacząco i spojrzał mi w
oczy. - Piękna i młoda, ale widać już po pierwszych sekundach, że
z pewnością posiada ciekawą osobowość - chwycił za moją dłoń
i nachylając się, lekko ją pocałował. Chyba mi się przedstawił,
ale w uszach brzmiały mi wcześniejsze słowa Uchihy. Uspokoiłam
swoje bicie serca i się otrząsnęłam.
Nie
mogę się zbłaźnić. Nie mogę się zbłaźnić. Nie mogę się
zbłaźnić.
-
Przepraszam, mógłbyś powtórzyć jak się nazywasz? - wymamrotałam
niepewnie, czując jak policzki lekko się rumienią, ale z pewnością
nie było tego widać, dzięki grubej warstwie podkładu. Dopiero
teraz doceniłam robotę kosmetyczki.
-
Jakiś problem ze słucham? - parsknął tak, jakby to był najlepszy
żart wypowiedziany z jego ust. - Jestem Hidan, moja droga.
Hi...Hidan?
No
i już jest. Wróciłam z wakacji i przyznam, że odpoczynek dobrze
mi zrobił c:
Chciała
dalej pisać, ale wydaje mi się, że takie zakończenie was bardziej
zaciekawi i będziecie oczekiwać na numer 16 :D
Co
myślicie o ostatnich słowach Itachiego? Co myślicie o Hidanie? Jak
się wszystko potoczy? Czekam na wasze opinie ;)
Wydaje mi się, że wakacje naprawdę dobrze ci zrobiły. Ten rozdział naprawdę sprawił, że nie mogłam odwrócić wzroku, dopóki całego nie przeczytałam :) Niby dużej akcji w tej notce nie było, ale tak ciekawie to opisałaś...te rozterki i przemyślenia i wieczne humorki Enmy :D Świetne to było! A jak Itachi nazwał ją swoją dziewczyną to zaczęłam piszczeć jak mała dziewczynka :D Zaskoczyło mnie że to właśnie Hidan miał być tym kolesiem od kontraktu!! Ciekawe co Enma teraz postanowi.
OdpowiedzUsuńMordo ty moja, w końcu wróciłaś! :3 Zaraz mi musisz opowiedzieć o romantycznych wakacjach nad morzem!
OdpowiedzUsuńA teraz rozdział...
OMJ! Itachi!!! *.* Jaki on jest cudowny! Nie wierzę, że przedstawił ją jako dziewczynę! Mam nadzieję, że tak uważa, a nie tylko popisuje się przed Hidanem.
A właśnie Hidan. Coś mi tu śmierdzi. Nie uwierzę, że Hidan chciał poznać ją tylko dlatego, żeby podpisać papiery z Itasiem. Przecież oboje są w Akatsuki! I Hidan z pewnością wie, że Enma jest z Przeklętych! Coś się kroi...mam nadzieję, że Itachi będzie wierny Enmie, a nie swojemu gangowi. Chociaż coraz bardziej mi się wydaje, że Itachi tylko gra przed nią uśmiechniętego, wesołego, kochanego faceta. OBYM SIĘ MYLIŁA!
Ich "rozmowa w samochodzie".... przykro mi było, że Enma tak bardzo walczyła z sobą w środku i okazywała obojętność do Itachiego. To potwierdza, że na pewno jest w ciąży XD Inaczej nie mogę skomentować tych jej humorków.
Ten rozdział chyba jest jednym z lepszych.
I kurwa dręczy mnie ten Hidan! Co ty kombinujesz, diablico?! >.<
Dawaj następny <3
,, - Cofam to, ja biorę łazienkę - przełknęłam ślinę. - Ty możesz spać na łóżku. '' XDDDDDDD JEBŁAM JAK TO CZYTAŁAM. Albo sytuacja z butami XD Czemu Itachi akurat musiał być ubrany, no... ja bym tam chętnie poczytała jakby nie był :DDD
OdpowiedzUsuńKompletnie się nie spodziewałam rozdziału i nie wiem co napisać. Jestem w rozsypce... wszyscy piszą, publikują, a ja stoję w miejscu.. Ej, nie, nie będę zawracać głowy kolejnej osobie! ;w; Byłabym jeszcze bardziej okrutna
O czo kaman z tym Hidanem???? Moje skleroza się odezwała i nie pamiętam czy powinnam go kojarzyć z poprzednich rozdziałów.. Niby gdzieś tam w głowie mi świta, że chłopaki o nim Emmie powiedzieli, ale nie jestem pewna. :_:
Chce więcej takich scen jak z łóżkime/łazienką/butami.. Powiedziałabym, że Cię kocham, ale aż tak Cię nie wielbię.. znaczy no wiesz... Uwielbiam bardzo, ale kocham to nie, kocham to za mocne słowo.
Meh, nie wycisnę z siebie nic więcej. Powinnam pisać Czarnego Kota, ale mi się motywacja skończyła. Więc chyba sobie pójde paznokcie malować. A Ty pisz! Bo masz talent i świetnie Ci to wychodzi.
I ja tak po cichu liczę na coś W łóżku... ;;
Pozdrawiam i weny ;3;
W poprzednim rozdziale Enma czytała artykuł o Hidanie i się zorientowała, że jest z Akatsuki ;)
UsuńHIDAAN? no to teraz będzie sie dzialo! Next!
OdpowiedzUsuńTo będzie interesujące spotkanie XD czekam na rozdział :)
OdpowiedzUsuńten rozdział pobił wszystkie!
OdpowiedzUsuńEnma pięknie wyglądała ^^ To przykład, że osoby z grubymi nogami mogą być atrakcyjne (jest dla mnie nadzieja xd)
Hahaha tekst o tej wannie i łóżku mnie rozwalił!
A Hidan? Czytając poprzedni rozdział nie sądziłam, że tak szybko go spotkamy.
HIDAN <33333 O mój Jashinie! W końcu pojawi się ktoś z Akasiów :3 Troche to zajęło, ale coś czuję, że z każdym rozdziałem, będzie więcej tych kretynów <33 Kocham bardzo! Najbardziej czekam chyba jak wykreujesz Tobiego XD Mam nadzieję, że Tobi jako dobry chłopiec, a nie Madara. Chociaż Madarą też nie pogardzę ;>
OdpowiedzUsuńCudowna sukienka i cudne szpilki! Sama miałabym problem z czternastkami, a co dopiero "brudna" dziewczyna z gangu xD w trampach nie wyglądałaby źle ;)
Szybko kolejny rozdział proszę!
czemu ja od początku mam wrażenie ze poznanie Enmy i Itachiego to nie był przypadek oraz fakt całeości tego przedwsięzięcia jest podrobiony??? jak by specjlanie Sasuke przenióśłsię do tej szkoły,jak by specjalnie Itachi rozkochuje w sobie Enmę oraz te wszystkie sytuacje które wg mnie dzieją się za szybko??
OdpowiedzUsuńSzczerze nawet jak Itachi coś dopowiadał półsłówkiem aż zalatywało mi podstępem... Wydaje mi się ze takwłasnie jest.
ALE TO INTRYGUJĄCE LASKA PISZ WIĘCEJ BOM SIĘ ZACZYTAŁA PRZEZ CIEBIE DZISIAJ CAŁY DZIEŃ BO CHCIAŁAM WSZYSTKIE DOSTĘPNE ROZDZIAŁY PRZECZYTAĆ!!!!
Wybacz ten krzyk ale poważka ześ mnie wciągneła w swój świat:D
?
Hahaha bardzo ucieszył mnie twój komentarz! :D
UsuńPowiem tak:
Może Itachi coś kombinuje...może nie.
Może to jeden wielki przypadek...a może część planu?
NIE WIADOMO.
Żeby się dowiedzieć - trzeba czekać, czytać i komentować <3
Pozdrawiam! :D
Uwielbiam cie właśnie Potwierdziłas moje przypuszczenia yey.... Buziaczki dobry duszki 😘
UsuńHidan <3 nareszcie
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńNo... Cześć!
OdpowiedzUsuńGłupio mi pisać pierwszy komentarz trochę po tym, kiedy dostałam u siebie... Zwłaszcza, że czytam od 3 rozdziału. No, przepraszam, no... Ale ja jestem leniwa. xc
Więc... Kocham tego bloga. Łatwo się go czyta, a kiedy skończę rozdział mam takie 'co, to już koniec?'. Historia wręcz świetna, te wszystkie gangi, biznesmen Itachi, którego Enma poznała przez projekt... Uwielbiam to.
No cóż... może napiszę od razu odnośnie tego rozdziału, bo długo by opisywać poprzednie w jednym komentarzu. Chyba jest najlepszy ze wszystkich. Może bez żadnych fenomenalnych, akcji, no, ale... Czekaj, wróć. Itaś przedstawił ją jako swoją dziewczynę! To jest fenomenalna akcja.
Ej, ale spoko by było jakby wyszła w trampkach. ^^ Tak... oryginalnie.
Itachi opisuje kolesia jako kompletnego zjeba, a ja myślę 'co ta Enma wymyśli...'. A tu bum, Hidan. Mogłam się domyślić, bo on JEST porządnie pieprznięty, że tak brzydko się wyrażę.
No cóż, rozdział świetny, blog świetny, czekam na więcej, życzę weny i czekolady...
No i pozdrawiam!
Kisame Omori
Dziękuję bardzo za komentarz i że w końcu pokonałaś lenistwo i coś napisałaś! Jest mi bardzo miło ;) mam nadzieję że częściej będą się one pojawiać :D
UsuńPozdrawiam!
Proszę dodaj następną notkę bo umieram z ciekawości <3
OdpowiedzUsuńHidan <3 Wreszcie ciekawe czy coś wykombinuje
OdpowiedzUsuńItachi <3 Hidan <3 kiedy kolejna notka? <3
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i takie "co?! koniec?! tak wcześnie?!" Ten rozdział po prostu pochłonęłam, w sumie zawsze mam niedosyt i chcę więcej ale teraz to pobiłaś samą siebie.
OdpowiedzUsuńAle notka ciekawa mimo "braku akcji".
Sorry że późno, ale nie miałam pomysłu co napisać.
Yo, pamiętasz jeszcze o nas?
UsuńPamiętam, pamiętam! Cierpliwości, w tym tygodniu rozdział się pojawi :)
OdpowiedzUsuń