środa, 20 maja 2015

#12 - Ciemność.

      Oszołomiona padłam nisko na ziemię i zacisnęłam mocno nadgarstek drugą dłonią. Czułam niewyobrażalny ból, a krew nie przestawała się sączyć.

      Przypuszczałam, że się pojawią, ale nie obstawiałam, że jeszcze przed startem!

      - Enma, wsiadaj! - usłyszałam głos Hisakiego, gdy podjeżdżał na swoim motocyklu. Chwyciłam go za ramię, które wystawił w moją stronę , szybko poderwałam się i usiadłam zaraz za nim, wtedy automatycznie przyśpieszył. Zatrzymał się za budynkiem, który był niedaleko i wiele osób już znalazła przy nim schronienie.
      - Masz tu siedzieć - powiedział oschle.
      - Nie ma takiej opcji! - warknęłam, ale Hisaki nie miał zamiaru się kłócić, zrzucił mnie z motocyklu i bez słowa odjechał.

      SZLAG!

      Przeklinałam w myślach i oparłam się o mury budynku. Czerwona ciecz lała się litrami i wtedy sobie przypomniałam, że dalej mam flagę. Chwyciłam za nią i mocno ścisnęłam na ranie, żeby chociaż trochę zatamować krwotok.
     - Może ci pomóc? - zapytał jeden z gangu, który pochodził z Kusagakure. Machnęłam tylko ręką i lekko się nachyliłam, żeby zobaczyć co się dzieje.
      Przez to, że był wieczór i straciłam dość dużo krwi mało widziałam, ale jedno było pewne. Akatsuki w swoich płaszczach rozpierdalali wszystko co napotkali na drodze. Wszyscy dookoła zaczęli, albo uciekać, albo kierować swoje spluwy w stronę Brzasku. Niektórzy leżeli na ziemi i nie wiedziałam, czy byli już tak pijani, że nie kontaktują czy dostali kulkę.
      Przeklinałam w myślach.

      Co tu zrobić?! Jak pomóc?!

      Nie miałam zamiaru przyglądać się bezczynnie. Zawsze każą mi uciekać, ale ja zawsze mam to w dupie i tak było też tym razem.
      Nagle przyszło mi do głowy, że z dachu tego budynku mogłabym mieć widok na wszystkich i osłaniałabym chłopaków. Co prawda nie mam zbyt dobrego cela z takiej odległości, ale warto spróbować.
Poderwałam się i zaczęłam szukać wejścia do bloku, gdy już zobaczyłam frontowe drzwi wbiegłam na klatkę schodową. Zaciskając cały czas nadgarstek, mijałam kolejne piętra najszybciej jak się da. Gdy byłam coraz wyżej, moje uda odczuwały skutki przebiegnięcia mnóstwa schodów.
Zobaczywszy drzwi, które prowadzą do wejścia na dach jeszcze bardziej przyśpieszyłam. Szarpnęłam za klamkę i głośno przeklęłam.

     Zamknięte!!!

     Kopnęłam kilka razy te cholerne drzwi, ale to nic nie dało. Chwyciłam więc za swoją broń i trzema strzałami udało mi się wyrwać zamek.

     Wreszcie!

     Podbiegłam do skraju i wychyliłam się. Miejsce idealne dla snajpera. Widzę wszystkich, a mnie nikt, a nikt. Jest tylko jeden mały problem...

     Ja snajperem nie jestem.

     Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam najpierw kalkulować co się dzieje na dole. Akatsuki się wyróżniali przez swoje czarno-czerwone płaszcze, ale z moimi chłopakami było już ciężko. Inne gangi próbowały pomóc, dlatego niezbyt wiedziałam kto jest kim. Rozpoznałam mojego ojca, który był w swoim żywiole i kręcąc się w kółko strzelał ze swoich dwóch pistoletów jak koleś, który właśnie uciekł z zakładu psychiatrycznego. Blond włosy Tetsu też rzuciły mi się w oczy. Chłopak jak zwykle planował ataki i mówił innym co mają robić.
Dwóch z Akatsuki byli twarzą w twarz z moim ojcem, ale jakimś cudem unikali każdej kuli! Zauważyłam, że z boku ktoś majstruje przy motocyklu jednego z naszych kumpli z gangu Białch Kłów.

      Czyżby on był ich główną ofiarą?

      Dwóch następnych z Brzasku byli dość daleko od reszty, albo oceniali co się dzieje, albo kryli tyły.
Zatrzymałam swój palec na spuście i wymierzyłam w dół. Chciałam na początku postrzelić tego co się kręcił przy motocyklu, ale właśnie wtedy zakręciło mi się w głowie. Puściłam broń na ziem i oparłam się zimną krawędź dachu.

      Szlag.

      Za dużo straciłam krwi. Flaga już cała przeciekła, a ja czułam się coraz słabsza. Chciałam pomóc chłopakom, a zaraz sama będę wołała o ratunek, żeby całkowicie nie stracić przytomności.

      Przeklęte Akatsuki! Mam nadzieję, że Deidara nie jest takim samym skurwysynem jak oni!

      Chwila...

     Deidara!

     Jak dobrze, że sobie przypomniałam o nim i o jego małym prezencie, gdy wychodziłam z domu.
Zaczęłam szukać po kieszeniach mojej kurtki figurek z gliny. Znalazłam jedną w kształcie pająka.

      No to zobaczymy, na czym polega ta jego sztuka...

      Wyjrzałam znów co się dzieje na dole. Niestety moi chłopaki byli również w centrum i jakbym rzuciła, też mogliby oberwać. Chwyciłam za telefon i szybko napisałam do każdego z nich smsa, żeby szybko wszystkich sprowadzili do jednego punktu, najlepiej zaraz przed blokiem.

      Mam nadzieję, że będą mieli chwilę, żeby odczytać to. Wystarczy, żeby chociaż jeden z nich zobaczył tą wiadomość, wtedy bez problemu sobie ją przekażą na dole.
Zacisnęłam figurkę od Deidary i czekałam. Mimo, że słabłam ,mimo, że obraz miałam coraz bardziej rozmyty, mimo, że leżałam już prawie cała w kałuży krwi, mimo, że miałam już dość...Nie poddawałam się.
I wtedy zauważyłam jak Tetsu razem z moim ojcem przykuli trójkę do ściany, a Skaza i Akira biegli w ich stronę ,a tuż za nimi kolejni z Brzasku.

      Bingo!

      Nachyliłam się i wyciągnęłam rękę, w której cały czas trzymałam glinianego pająka. I wtedy już wiedziałam, że muszę krzyknąć.
      - Chłopaki, kryjcie się! - i rzuciłam z całej siły w stronę naszych przeciwników.

      BUM! 

      Eksplozja spowodowała, że się zachwiałam i opadłam na ziem. Na początku zakryłam oczy, żeby kurz się do nich nie przedostał, ale po krótkiej chwili zauważyłam, jak czerwone smugi i kłęba dymu unosi się ku granatowym niebu.

      Wow! Takie małe gówno, a robi taką rozróbę!

      Zakrztusiłam się i powoli próbowałam wstać, żeby zobaczyć czy z chłopakami wszystko dobrze i wtedy znienacka dostałam prosto w twarz, upadłam.
      - To było bardzo złe posunięcie... - męski, zniekształcony i przerażający głos.
Nie zdążyłam się nawet odwrócić w jego stronę, a już dostałam wielkiego kopniaka w brzuch i ponownie wylądowałam na betonie. Chwyciłam za swoją broń, ale niestety...poczułam jak moja ręka drętwieje, a przed oczami widzę...ciemność.

~ . ~ . ~

      - Enma! ENMA! - usłyszałam krzyk i momentalnie poderwałam się z łóżka. Zobaczyłam pochyloną nade mną twarz.

      Deidara?

      - Kobieto, nie strasz już nas w ten sposób - usłyszałam głos Odyna, który stał obok okna. Po drugiej stronie łóżka pojawiła się nagle pielęgniarka z ogromną strzykawką, ale zanim zdążyłam się odsunąć, wbiła igłę w worek, zawieszony na metalowym stojaku. Zrozumiałam, że to coś jest podpięte do mnie, ponieważ poczułam dreszcze na ciele. Uczucie zimna trafiło we mnie jak pocisk - szybko i nagle.

      Pocisk. Nadgarstek.

      I wszystko sobie znowu przypomniałam.
      - Jak się tu znalazłam? - spytałam. W pomieszczeniu był jeszcze Skaza i Tetsu.
      - Po tym twoim fajnym numerze z wybuchem usłyszeliśmy strzały na dachu i od razu pobiegliśmy zobaczyć co z tobą - zaczął mówić chłopak z blizną.
      - I znaleźliśmy cię nieprzytomną - dokończył Tetsu. - Straciłaś dużo krwi, ale lekarze mówią, że za dwa do trzech dni cie wypiszą.
      - Trzy dni?! Mam tu siedzieć trzy dni?! - przeklęłam. - A co z Akatsuki, załatwiliśmy ich? - zmieniłam szybko temat, żeby nie myśleć o tym, że będę przykuta do łóżka szpitalnego.
      - Uciekli. Znowu - mruknął wkurzony Odyn.
      - Ale jakim cudem? Myślałam, że pająk od Deidary będzie skuteczny.
      - I byłby, ale Brzask jak usłyszeli twój krzyk z dachu szybko wstrzymali oddech i schowali twarze. Zostali poturbowani, ale i tak udało im się uciec - wytłumaczył mi blondasek.
      - Deidara, co ty tu w ogóle robisz?
      - Twoja mama prosił mnie, żebym przyjechał i spytał się czy czegoś nie potrzebujesz z domu - wymamrotał.
No tak, sama nie przyjedzie bo to oznacza, że spotka ojca. I znowu by się zaczęło...
      - Wystarczy mi telefon i ciuchy - mruknęłam. - A co z wyścigiem? - skierowałam to pytanie do Odyna.
      - Nie odbył się. Więc jesteśmy do tyłu o parę tysiaków.
      - Świetnie...

      Same straty i problemy z nimi!

      - Z tego co zdążyliśmy się dowiedzieć, jeden z Białych Kłów podpisał z nimi umowę, że przywiezie im nową broń, ale się nie wywiązał i chcieli go zajebać.
      - Widziałam jak jeden z nich sabotażował maszynę Daisuke.
      - To właśnie on. Z tego co wiem, Kakashi i reszta planują niezłą zemstę na Brzasku i zdrajcy, przez którego było to całe gówno.
Przez chwilę milczeliśmy. Nie wiem czemu, ale nagle poczułam, że nie mówią mi o wszystkim.
      - To my już będziemy lecieć...dzwoń jak...
      - Ejejej! Chwila! - przerwałam mu zdanie. - Czekajcie! - przypomniałam sobie sytuację, która nastąpiła tuż przed tym, jak zemdlałam. - Na dachu był jeden z tych skurwysynów. Co się z nim stało? - spytałam.
Cisza.

      Oho, czyli moje przeczucie mnie nie zawiodło.

      Wszyscy spuścili głowy, żeby uniknąć mojego spojrzenia. Nawet Deidara poczuł zakłopotanie.
      - Chłopaki, do kurwy nędzy co się tam wydarzyło?! - krzyknęłam.
Znowu nic.

      Zaraz mnie szlag trafi!

       - Mówicie, no już!
       - Ryoko... - chrząknął Skaza. - Był tam i widział jak ten koleś podchodzi do ciebie z pistoletem w ręku, a ty leżysz nieruchoma.
      - Powstrzymał go... - wtrącił się Tetsu.
      - To chyba dobrze. Załatwił go, prawda?
      - Nie, koleś z Akatsuki uciekł.
      - Szlag! Co za uparte skurwysyny, jak im się to udaje? - warknęłam zbulwersowana. - To gdzie jest Ryoko? Muszę mu podziękować.
I znowu nastąpiła cisza.

       Jest coś nie tak...

      Patrzyłam na nich zimnym wzrokiem, spoglądałam każdemu głęboko w oczy, żeby w końcu ich przełamać.
I wtedy mi zaświtało.

      Oni chyba nie chcą mi powiedzieć, że...?

      - Przykro nam Enma - odezwał się Odyn.

      - Ryoko nie żyje - warknął mój ojciec, który z ni stąd i zowąd pojawił się w drzwiach z zakrwawionymi po łokcie rękami.



Mój plan, żeby co dwa tygodnie dodawać rozdziały nie wypalił XD Znowu na szybko pisałam, żeby cokolwiek się tu pojawiło i żebym nie traciła czytelników :) 
Krótko, wiem, wiem. Beznadziejnie, wiem, wiem, ale i tak pozwalam wam oczerniać mnie w komentarzach xD 
Pozdrawiam wszystkich ;)

13 komentarzy:

  1. Ryoko ;___; [*] Jak mogłaś kogoś uśmiercić z chłopaków????

    Krótki rozdział, ale wstrząsający moim zdaniem.
    Czekam na więcej, niech cie ta wena nie opuszcza!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabiłaś Ryoko?! Jak mogłaś! ;'(
    Kabum Deidary zawsze spoko. Tylko troszku szkoda, że nikt nie wyleciał w powietrze. :") Hmm... Ciekawe, który z Akatsuki był wtedy na dachu. Mam nadzieję, że nie Itachi. (!)
    Taki lekko przykrótki ten rozdział, ale rozwalił mi psyche. Szkoda, że uśmierciłaś Ryoko... [*] Czekam na next'a, jak najdłuższego i jak najszybciej dodanego. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam do ciebie jedno "ale"....DLACZEGO DO CHOLERY ZABIŁAŚ RYOKO?! Ja tego gościa lubiałam,wiesz? T.T

    Wybuch!!!To było coś xD Sztuczki Deia zawsze są zajebiste.:) Akcja toczyła się szybko i nawet mi przez myśl nie przeszło,że ON może umrzeć.Akatsuki znowy nie zostali złapani i czuję,że będą z nimi większe problemy...

    Rozdział trochę krótki,ale to szczegół :D Czekam na kolejny...a i WENY życzę xD

    Mój kochany Ryoko nie żyje T.T Będę go miesiąc opłakiwać...(PS Żeby tylko Itaś się nie dowiedział co tu pisałam,bo mi jeszcze się na mnie obrazi,że go już nie kocham O.o) :P Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pieprzona rana w nadgarstku.

    kirnuwefndfqefngwiugbneowqopinqiwfueiqwfbnqndfob serioooooo?!?!?!?! Musiałaś uśmiercić kogoś, prawda? Musiałaś! Biedny rudzielec :c a zdążyłam go polubić.

    Zabawka od Deidary się nie sprawdziła, a miałam jednak nadzieję, że dzięki temu chociaż jednego złapią.

    Smutno mi.

    Serio. Zasmuciłaś mnie strasznie. Próbuje komentować dalej, ale zdołowałaś mnie :(

    Powiedz mi proszę, że to nie Itachi go zabił. Jak napisałaś, że 'zniekształcony głos' to niestety sugeruje mi to, że dlatego go nie poznała. NIE DOBRA! Muszę być dobrej myśli. Itachi jest kochany i nie skrzywdziłby jej. A koleś na dachu miał taki zamiar przecież...

    Krótko. BARDZO KRÓTKO. To też mnie zasmuciło.

    Dalej, no! Na co czekasz? Rusz swoją dupę i publikuj część dalszą!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wcale nie jest beznadziejnie :D Krótko (jak na Ciebie), ale ciekawie. Mało pozytywny rozwój sytuacji... Rozdział na plus ^

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podobalo :)
    polece innym twojego bloga.
    Zawsze sie cos dzieje i nie można się nudzic z twoimi bohaterami

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam jedno pytanie? Gdzie wcięło mój komentarz?! No nie wmawiajcie mi, że go nie napisałam... no ludzie-za młoda jestem na sklerozę xDD
    Ogólnie to trochę słaby rozdział... Nie chce Cię dołować, o nie! Ale po poprzednim zakończeniu spodziewałam się czegoś lepszego... w mojej głowie powstało kilka możliwych zakończeń, ale takiego się nie spodziewałam.
    Nie uśmierca się ludzi! Nie można... to jest złe. Edo tensei--tylko to może pomóc Ryoko! No, już. Skoro pojawił się Orochimaru to niech cos pożytecznego zrobi.
    Weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ryoko ;-; oddaj nam go.
    Już się bałam, że powiedzą, że to Itachi był na dachu ;__;

    Rozdział może i krótki, ale wstrząsający, dużo wnosi do fabuły, no i jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to nie wiadomo czy to Itachi czy nie :) kiedyś sie dowiecie ;)

      Usuń
    2. Nie strasz, kobieto ;-;

      Usuń
  9. Ja tam mysle, ze to Itachi byl na dachu :)) czekam na wiecej. Jak dla mnie mozesz smialo wydac wlasna ksiazke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Dzięki wielkie! Daleko mi do książki, ale dałaś mi pawera, żeby napisać nową notkę ;D

      Usuń
  10. Weszłam sprawdzić czy coś nowego dodałaś i NA SZCZĘŚCIE nie. Na szczęście, bo mam sesję, a kusi mnie żeby czytać blogi T_T

    OdpowiedzUsuń