sobota, 2 maja 2015

#11 - To jest życie!

      - Enma, co to ma znaczyć?! Co ty sobie gówniaro wyobrażasz trzymając pod jednym dachem wroga?! - mój ojciec nie odwzajemnił uścisku, tylko spojrzał na mnie tym swoim wrogim wzrokiem, a jego żyłka na czole zabawnie pulsowała.

     Ehh...dopiero co przyjechał, a już o wszystkim wie...

      - Tato ja ci wszystko wytłumaczę - próbowałam mówić spokojnie. Czułam się trochę jak osoba, która ma rozbroić bombę, a nie wie który kabelek przeciąć. Każdy niewłaściwy ruch może spowodować eksplozję, a ta wywołana przez mojego ojca może ponieść za sobą dużo zniszczeń!
      - A więc słucham! - warknął, a dopiero wtedy zauważyłam, że Deidara chowa się za moją mamą, która patrzyła zniesmaczona w stronę ojca.
      - To jest złe miejsce na takie rozmowy! Czy nie możemy na spokojnie udać się do warsztatu na górę, żeby wszystko objaśnić?
      - Enma, nie tak cię wychowywałem!
      - Ty ją w ogóle nie wychowywałeś! - wtrąciła się mama.
      - Nie rozmawiam teraz z tobą! Po za tym co z ciebie za matka, skoro pozwalasz sprowadzać obcych facetów do własnego domu, w dodatku facetów, którzy mogą zabić naszą córkę!! - krzyknął w stronę swojej byłej żony.

      Taa...nie ma to jak rodzice po rozwodzie...

      - Tato! Do cholery jasnej zostaw ją w spokoju! A ty mamo się nie wtrącaj! - tupnęłam nogą w podłogę, jak mała, obrażona dziewczynka.
      - Nie będę słuchał żadnych twoich wyjaśnień, od razu zabije gnoja - i jednym zwinnym ruchem wyciągnął spluwę i skierował ją w stronę Deidary, który był jak sparaliżowany. Szybko skoczyłam pomiędzy nimi i odepchnęłam rękę ojca w bok. Zdążyłam w idealnym momencie, ponieważ pociągnął za spust i rozwalił wazon mojej rodzicielki, który stał z suszonymi kwiatami na szafce.
      - Znowu mój wazon! - krzyknęła mama. - Wypad mi jeden z drugim, nie mam zamiaru znowu po was sprzątać - powiedziała obrażona przewracając oczami. - A Deidara zostaje w domu ze mną. Jak już się dogadacie to róbcie z nim co chcecie, ale proszę was, nie w moim domu! Już mam dość wycierania krwi - machnęła ręką i wyszła z pomieszczenia. Blondasek był niesamowicie wystraszony i dopiero teraz sobie uświadomił, że zrobił jedną z najgłupszych rzeczy przyjeżdżając tu ze mną. I ja też zaczęłam się zastanawiać czy to faktycznie był dobry pomysł.
      - Tato, schowaj to i jedziemy razem do warsztatu. Uzgodnimy ze wszystkimi chłopakami co mamy zrobić - opanowałam swój głos, a ojciec złagodniał, mimo, że żyłka dalej pulsowała na jego czole.
      - Niech ci będzie - mruknął pod nosem, a ja odetchnęłam z ulgą.
      - A teraz tatusiu, możesz się ze mną normalnie już przywitać? - spytałam wyciągając dłonie, a on w końcu się uśmiechnął i mnie przytulił.
      - Cześć, słoneczko.

~ . ~ . ~

      Siedziałam przy naszym drewnianym, wielkim, ciemnym stole naprzeciwko ojca. Z mojej prawej strony był Ryoko, a lewej Tetsu. Koło rudego siedział Akira, a naprzeciwko niego Skaza. Hisaki natomiast miał miejsce obok blondyna, a Odyn opierał krzesło z prawej strony mojego taty.

      Cały komplet.

      - Miło was znowu widzieć chłopaki - wymamrotał mój ojciec, a reszta uśmiechała się czując wielki respekt przed swoim dowódcą. - Chyba nie muszę tłumaczyć po co tu jesteśmy, tak więc szybko i na temat. Kto jest za tym, żeby zabić jednego z Akatsuki? - i podniósł rękę do góry z zamiarem uderzenia nią w stół.
      - Stop! - przerwałam mu. - Jak się umawialiśmy?! Najpierw miałeś mnie wysłuchać!
      - Głupie formalności, dobra, mów - chrząknął tym swoim chrapliwym głosem, a reszta zwróciła wzrok w moją stronę.
      - Większość wie, dlaczego postanowiłam zaprosić Deidare do mojego domu, ale jak widzę muszę powtórzyć to jeszcze raz - założyłam nogę na nogę i skrzyżowałam ręce. - Ten blondasek może nam się naprawdę przydać. Uważa, że nic nie powie na temat swoich byłych znajomych - zaakcentowałam słowo byłych i kontynuowałam dalej. - To tylko kwestia czasu, a wszystko wyśpiewa.
      - Bzdura. Nie mamy pewności czy tak się stanie, po za tym czemu od razu nie wyjawi wszystkiego? Bo dalej jest z nimi! Perfidnie cię szpieguje, a ty się na to zgadzasz! - warknął w moją stronę tata.
      - Dziewięciu facetów, jedna kobieta. W dodatku jeden z nich czci Jashina - powiedziałam głośno i wyraźnie.
Obserwowałam zachowanie chłopaków, Tetsu wyraźnie się uśmiechał, a Akira patrzył zdumiony. Reszta oczekiwała co teraz powie mój ojciec.
      - I to nie wszystko... Jestem mu wdzięczna - powiedziałam już trochę ciszej.
      - Wdzięczna? - tata zacisnął pięści na stole. - Za co? Za rozwalenie naszych trzech wyścigów? Za kradzież naszej broni? Za to, że zabili Yasuo?! - krzyknął, a imię naszego byłego przyjaciela odbijało się po pomieszczeniu.
      - Jestem mu wdzięczna za to, że uratował mnie przed gwałtem - wypowiedziałam to zdanie na jednym wdechu, a ojciec oniemiał na te słowa. Spojrzałam mu głęboko w oczy, w których widać było żal, troskę, ale też wściekłość.
Cisza.
Chłopaki spuścili głowy, a ja wstrzymała na chwilę oddech, ale wtedy ojciec podrapał się po swojej brodzie, co było dla niego charakterystycznym nawykiem kiedy nad czymś intensywnie myślał.
      - Dobra, postanowiłem. Daje mu pół roku - odetchnęłam z ulgą słysząc te słowa. - Jeśli przez ten czas zrobi chociaż jedną rzecz, przez którą możemy mieć problemy od razu dostanie w skroń. Kto jest za? - podniósł rękę do góry i każdy po kolei przytakiwał i walił pięścią o stół. Na zakończenie obrad ojciec zawsze wykonywał ostatnie uderzenie co było zapieczętowaniem naszej wspólnej decyzji. - Na jutro chcę mieć wszystko ona temat Jashina i członków tej religii z Konohy i okolic, a teraz ruszcie dupy i przygotujcie się na wyścig. Zabawę czas zacząć.
      - NA WIELKI! - krzyknęliśmy wszyscy jednocześnie.
      - Dzięki, tato - wyszeptałam pod nosem, ale dobrze wiedziałam, że ojciec odczytał te słowa z moich ust.
      - Enma, muszę coś załatwić, więc idź z chłopakami.
Nie ucieszyła mnie ta wiadomość. Miałam nadzieję, że gdzieś pójdziemy razem, nie wiem, przejechać się, spotkać ze starymi znajomymi, cokolwiek...

~ . ~ . ~

      - Dobra, już wszystko opracowałem - powiedział Tetsu, gdy usiedliśmy wszyscy w Piwnicy, która normalnie o tej godzinie jest zamknięta, ale na czas wyścigu wiele osób przyjeżdża tutaj wcześniej z innych miejscowości.
Neji był za barem, ale miałam wielką nadzieję, że nie podejdzie do nas.
      - Hisaki, tak jak zawsze rozpierdol wszystkich na tym wyścigu i bądź pierwszy, albo ewentualnie drugi. Za miejsce trzecie dostaniesz wpierdol - chrząknął, a czarnowłosy jak zwykle tylko przytaknął. - Skaza i Ryoko oznaczają trasę, wysyłają do wszystkich smsy o godzinie startu, a jak już zaczną się wszyscy zjeżdżać macie przyjmować obstawy, jasne?
      - Pewnie - odpowiedzieli równo i z uśmieszkiem przybili sobie żółwie.

     Taa, kochają tą robotę.

      - Akira i ja jedziemy do Sunagakure pogadać z Gaarą, żeby jak coś trzymał naszą stronę, gdy pojawią się komplikacje, a potem upewniamy się, że policja nie wpierdala nos w nasze sprawy.
     - Kurwa, serio?! Dostałem najgorszą robotę!! - warknął Akira. - Czemu nie zabierzesz na przykład nie wiem...Ryoko? Ja chce zajmować się obstawianiem!
     - Akira, nie rób problemów przez jakąś głupia laskę!

     Yyy, Co?

     - Stary, ja też chce się zabawić dziś z panienkami, w czasie kiedy Ryoko będzie ruchał jakąś blondynę, ja będę gapił się na rudzielca bez brwi!
     - Ej, ludzie, chyba coś przegapiłam? - otrząsnęłam się i spojrzałam w stronę bruneta w bandanie. - Od kiedy chcesz ruchać znowu inne laski? Co z Karin?
     - Nie waż się wypowiadać imienia tej szmaty! - warknął.
     - Akira wczoraj po koncercie z nią zerwał - wyjaśnił mi w końcu Ryoko. - I od tej pory nienawidzi wszystkich, który mają rudy kolor włosów - westchnął i zrobiło mi się go żal, biedaczysko będzie musiał użerać się z Akirą dopóki mu nie przejdzie.
     - Serio? Czemu o niczym nie mówiliście?! - zdenerwowałam się, takie rzeczy od razu do mnie powinny trafiać, żeby opijać tą cudowną nowinę.
     - Była niedziela, a ty w niedziele jesteś zajęta. Byłem na chwilę wieczorem u ciebie, ale twoja mama powiedziała, że wyszłaś - odpowiedział Tetsu.
     - No więc wszyscy powinniście się zgodzić na to, żebym tutaj został - objaśnił Akira.
     - Nikt nie będzie zmieniał mojego planu! - blondyn spojrzał na kolegę wkurzony.
     - Mam złamane serce!
     - Mózg masz złamany!
I tak zaczęła się kłótnia, którą w końcu trzeba było zakończyć bo inaczej pozabijaliby się.
     - Ludzie! Mamy robotę! Albo inaczej...Tetsu powiedz co mam robić, żebym mogła już wyjść i nie patrzeć na wasze krzywe mordy...
     - Dobra, ty masz iść pilnować Deidarę, żeby pod żadnym pozorem nie dowiedział się gdzie jest wyścig i nie poinformował koleżków.
     - Ale on już.. - nie dokończyłam zdania.
     - Wiem, też nie sądzę, żeby chciał do nich wrócić, ale taka była prośba twojego ojca, a rozkaz Przeklętego jest dla mnie święty - opowiedział, a ja niestety musiałam się zgodzić. Nikt nigdy nie sprzeciwiał się mojemu ojcu, oprócz mnie, ale nie dziwie im się...
     - Dobra to idę siedzieć i nudzić się w domu...Napiszcie mi smsa, o której zacznie się zabawa - wstałam i pocałowałam każdego z osoba w policzek. - Nara, frajerzy.

~. ~ . ~

     - Ej, blondasku, przez ciebie muszę tkwić w tym domu i umierać z nudów. Za karę masz zorganizować mi jakąś rozrywkę - powiedziała głośno wchodząc bez pukania do pokoju, w którym znajdował się Deidara.
     - Kurwa mać! Enma nie strasz mnie! Myślałem, że to znowu twój ojciec! Kurwa, kurwa, kurwa ja umrę, prawda? - mówił szybko i był bardzo wystraszony. - Zajebie mnie! Albo podda jakimś torturom! Co ja tu kurwa jeszcze robię?!?! - lamentował, a ja miałam ochotę wybuchnąć mu śmiechem w twarz.
      - Człowieku, opamiętaj się - parsknęłam. - Masz pół roku próby. Jak nic nie przeskrobiesz to będziesz żył - roześmiałam się, a jego wyraz twarzy od razu się zmienił.
Rozejrzałam się po pokoju, w którym dopiero teraz zauważyłam jakieś małe figurki z białej gliny.
      - Ej, Deidara, tak się zastanawiałam...Jesteś tu już parę dni, ale mnie zazwyczaj nie ma w domu. Co ty, do cholery, wtedy robisz? -  podniosłam jedną brew do góry i oparłam się plecami o ścianę.
      - Tworzę sztukę, tylko to mi zostało - uśmiechnął się nagle od ucha do ucha.
      - Sztukę? - podeszłam zaciekawiona do małych figurek.
     - Nie dotykaj! Chyba, że chcesz wylecieć w powietrze! A twój ojciec wtedy mnie dopadnie! - zaprotestował i chwycił mnie za rękę, odsuwając od jego dzieła.
     - W powietrze?
     - Glina jest zmieszana z dużą ilością prochu, który aktywuje się, gdy spadnie na przykład z dużej wysokości - mówił wyprostowany i z takim entuzjazmem, jakby przedstawiał mi coś wartego milion dolarów.
     - Czyli sztuką nazywasz coś co zaraz ma eksplodować?
     - Tak - powiedział. - Idealnie to ujęłaś.
     - Jesteś psychiczny, to ani trochę nie przypomina dla mnie sztuki, jak można to podziwiać, jak zaraz tego nie ma? - chyba uraziły go moje słowa, ponieważ na jego twarzy pojawił się grymas.
     - Sama jesteś psychiczna, masz to po tatuśku - warknął. - Ale nie będę ci tłumaczył, jesteś za głupia na to - powiedział z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
     - Pierdol się - parsknęłam śmiechem. - Dobra, wracając do pierwszego tematu. Rozrywka! Coś żebym się nie nudziła, no już!
     - Rozrywka? Co mam ci, kurwa zatańczyć na róże?
     - Czemu nie - uśmiechnęłam się.
     - Idź się lecz, kobieto! Niech twój nowy facet cię zaspokaja - fuknął.
I wtedy sobie przypomniałam o wczorajszym dniu. Romantyczna kolacja, skok z wysokości, bieg w deszczu...pocałunek. Itachi doprowadzał mnie do tego, że nie byłam sobą, powinnam się tym martwić?

     Chyba nie.

     W końcu dziś jest nowy dzień, a ja znowu powróciłam do rzeczywistości. Mojej rzeczywistości z motocyklami, brudasami, konfliktami, wyścigami...

     Świetnie!

     Nagle sobie uświadomiłam, że na początku moją ucieczką od świata żywych był Neji i jego pokój... Teraz Uchiha i przednie siedzenie samochodu? Nie...To nie to samo.

     Itachi, ja...i "to coś" między nami.

     Yh! Nie mogę uporządkować myśli!

     Zostawiłam Deidarę samego w pokoju i idąc do siebie chwyciłam za telefon i od razu otworzyłam skrzynkę pocztową.
Adresat: Itachi
Godzina: 14:08
Treść: Itachi, a niech cię! Znowu przez ciebie nie mogę racjonalnie myśleć! Wstałam rano, usłyszałam krzyki, strzały, przekleństwa. DZIEŃ JAK CO DZIEŃ! Ale nagle sobie przypomniałam o tobie! I nie wiem już co się ze mną dzieje!

Przeczytałam to co napisałam, ale po chwili usunęłam całą treść.

     Idiotka, jeszcze pomyśli, że tracę dla niego głowę.

     A tracę?

Adresta: Itachi
Godzina: 14:13
Treść: Witaj porywaczu. Co słychać?
I przycisnęłam klawisz wyślij, a po krótkiej chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
Nadawca: Itachi
Godzina: 14:17
Treść: Próbuję uporać się ze stertą papierów, ale nie mogę się skupić bo moje myśli zaprząta pewna młoda dama o tłustym tyłku.
Wybuchłam głośnym śmiechem.

      Ostatnio dużo się śmieję.

Adretas: Itachi
Godzina: 14:20
Treść: Pamiętaj, że jutro masz mi zrobić coś dobrego na obiad. I szkoda, że jednak nie będzie cię na wyścigu, byłoby fajnie.

Nadawca: Itachi
Godzina: 14:24
Treść: Czyżby ktoś za mną tęsknił? Powiedzmy, że będę tam, ale po prostu nie będziesz mnie widzieć.
Przeczytałam tą wiadomość i mój wzrok skoncentrował się na słowie "tęsknić".

     Tęsknię?

     Bzdura.

     A może jednak?

Adresat: Itachi
Godzina: 14:26
Treść: Nie pochlebiaj sobie ;) Idź dalej zarabiaj swoje miliony, Uchiha. W końcu za tydzień wydasz na piękne dwa apartamenty.

Nadawca: Itachi
Godzina: 14:29
Treść: Dwa? Uwierz mi, w jednym spokojnie się pomieścimy. Muszę kończyć, miłej zabawy.
Uśmiechnęłam się.

     Faceci...

~ . ~ . ~

     - No w końcu! - krzyknęłam, gdy dostałam smsa od Skazy o dokładnej godzinie rozpoczęcia się wyścigu. - Ile można było czekać! - chwyciłam szybko za moją kurtkę skórzaną i ubrałam glany.
     - Ej, Enma, czekaj - usłyszałam głos blondaska.
     - Tak?
     - Wiem, że jakbym poszedł z tobą to twój ojciec by mnie zajebał, a jakby Akatsuki jeszcze wbiło to już w ogóle...Ale mam coś dla ciebie - podał mi do ręki jedna ze swoich małych figurek z gliny. - Jak będą komplikacje, użyj tego.
     - Sugerujesz, że twoi koleżkowie się pojawią? - spojrzałam na niego wrogo. Też się zastanawiałam nad tym, czy znowu zepsują nam zabawę.
Deidara spojrzał na mnie i smutno się uśmiechnął.
     - Nie wiem.
     - Hmm... - mruknęłam. - Dobra, to ten... dzięki - rzuciłam i wybiegłam z domu.
Deidara jest na prawdę w porządku, jeśli ojciec go nie zaakceptuje to naprawdę jest idiotą. Nie no dobra, mój ojciec jest geniuszem, ale mam nadzieję, że ta sprawa się dobrze zakończy.
     Wsiadłam na moją Perełkę i założyłam kask, a następnie wyjechałam z garażu. Skaza podał mi wszystkie dokładnie informacje. Trasa zaczyna się  i kończy nad jeziorem, kierowcy mają zrobić kółko koło mojej szkoły i wrócić w to same miejsce, odcinek ten ma jakieś pięć kilometrów.

     Czuje, że będzie ciekawie.

~ . ~ . ~

     Dojechałam na miejsce.

     W końcu!

     Kilkadziesiąt motocykli - różnych,  wielkich, czarnych maszyn obładowanych skórzanymi sakwami i kuframi, lśniące chromem żebra silników i trąby wydechów, błyszczące w słońcu kierownice, a wokół tych pięknych istot brudasy w skórach, łańcuchach i z piwami w ręku. Głośna metalowa muzyka, śmiechy, wrzaski, zupełnie jakbym znalazła się w wariatkowie.

     To jest życie!

     Po zaparkowaniu mojej Perełki przepychałam się między innymi. Dobiegały mnie głosy Skazy, gdzieś indziej przemknął mi Ryoko z jakąś laską, minęłam się też z Kakashim.
     - Enma! Jak ty pięknie wyglądasz! - usłyszałam zza pleców. Był to jeden z Przeklętych, który mieszkał Kumo-Gakura o imieniu Ryuu, machnęłam mu na przywitanie i poszłam dalej.
     - Dzień dobry, Enmo - usłyszałam od kolesia z innego, zaprzyjaźnionego gangu. 
Później jeszcze kilka osób mi się ukłoniło lub przywitało ciepłym uśmiechem.

     Jak ja kocham tych ludzi!

     Zdążyłam się za nimi naprawdę stęsknić.

     - Ha, panie Orochimaru, to jest właśnie moja piękna córka! - usłyszałam głos mojego ojca i ucieszyłam się, że w końcu spędzimy trochę czasu razem. Niestety wtedy też przykuł moją uwagę obleśny, starszy człowiek, który charakteryzował się długim językiem i skośnymi oczami. Dobrze wiem kim jest ten mężczyzna. Był, a w zasadzie dalej jest poszukiwany za tortury i eksperymenty na ludziach. Normalnie mój ojciec nim gardził, więc nie rozumiem dlaczego teraz przyjacielsko się obejmują.
     - Miałeś rację, jest piękna - uśmiechnął się i oblizał usta swoim językiem co mnie jeszcze bardziej obrzydziło.
     - Witam - rzuciłam. - Tato co robiłeś cały dzień? I czemu nie zabrałeś mnie ze sobą?
     - Wybacz, słoneczko, ale uzgadniałem z panem Orochimaru interesy. Wiedziałaś, że ten geniusz wie jak być nieśmiertelnym? - ojciec wybuchł swoim chrapliwym śmiechem.
     - Ta, obiło mi się o uszy - mruknęłam. Nie miałam pojęcia o co chodzi, dlaczego obdarowuje go sympatią, ale wiem, że ojciec nie jest głupi. Cokolwiek planuje, będzie naszym sukcesem.
     - Enma, widziałaś Ryoko?! Muszę mu obciąć fiuta - Akira wrzasnął tuż za mną.
     - Obciągnąć? - chyba się przesłyszałam.
     - OBCIĄĆ!  - warknął z niesmakiem, a ja się roześmiałam.
     - Co ty tu robisz? Miałeś być w Sunagakure.
     - Już wszystko załatwiliśmy z Gaarą. Tetsu też zaraz tu będzie, więc nie zmieniaj tematu tylko mów gdzie ten rudzielec?!
     - Co on ci znowu zrobił? - roześmiał się mój tata.
     - Podobno wyrwał już cztery laski! CZTERY, A JA ANI JEDNEJ.

     Matko...Jak dzieci, które kłócą się, kto ma więcej cukierków...

     - Tu jestem, frajerze - Ryoko z papierosem w ustach podszedł do nas z dwiema bliźniaczkami o marchewkowych włosach, nogami długimi do nieba i wielkimi, sylikonowymi piersiami. - Dziewczęta, to mój kolega, który bardzo chciał was poznać - skierował te słowa do dziewcząt, a one w podskokach pobiegły do naszego zdesperowanego kolegi z bandaną na głowie. Akira zdębiał, ale zaraz po tym na jego twarzy pojawił się szeroki, łobuzerki uśmieszek.
     - Stary, kocham cię - powiedział w stronę Ryoko, którego jeszcze chwilę temu nienawidził. Akira oddalił się z bliźniaczkami, które chichotały na każde jego zdanie, a do rudzielca momentalnie przykleiły się inne dziewczyny.
Parsknęłam śmiechem.

     Kochane, napalone brudaski.

~ . ~ . ~

      Impreza trwała, wszyscy w genialnych humorach pili, obstawiali zakłady, mówili o muzyce i motoryzacji. Łaziłam za ojcem krok w krok, chciałam jakoś spędzić z nim czas, jak na ostatnim wyścigu, ale on cały czas znikał, albo z Orochimaru, albo z dowódcą Klanu Hyuuga, albo z innymi kumplami. 
W końcu się poddałam i poszłam znaleźć Hisakiego, żeby wesprzeć go przed startem. Długowłosy majsterkował coś przy swojej maszynie, ale szybko przerwał i ucieszył się na mój widok.
     - Dobrze, że jesteś - powiedział swoim anielskim, spokojnym głosem. - Dziewczyna, która miała dziś rozpoczynać wyścig poszła z Nejim...no wiesz. Nie chciałabyś jej zastąpić? 

     Neji? I inna laska? A to dobre! 

     - Pewnie - zgodziłam się bez problemu, w końcu to nie będzie mój pierwszy raz. 
     - Super - odpowiedział, zapalił papierosa i znów zajął się swoim motocyklem. Usiadłam na krawężniku obok i przyglądałam się innym.
     - Ej jak myślisz, kto dziś zginie? - spytałam cicho.
     - Nie wiem, ale na pewno nie ja - wymamrotał niewyraźnie i poczułam uderzający zapach dymu nikotynowego. Prychnęłam.
     - No dziwne, żebyśmy swoich... - przerwałam zdanie. Nie można mi o tym głośno mówić, więc wstałam i otrzepałam spodnie z kurzu z zamiarem wzięcia sobie coś do picia. Najlepiej coś z colą. I najlepiej whisky.
      - Uwaga! Za dziesięć minut rozpoczynamy wyścig. Na stanowiska, sukinsyny! - usłyszałam chrapliwy śmiech ojca, który właśnie podchodził do nas. - Powodzenia, bracie - poklepał Hisakiego po plecach, a ten z uśmiechem założył kask na głowę. 

~. ~ . ~ 

     Stałam naprzeciwko lini startu, na wprost było około dziesięciu motocyklistów czekających na jeden znak. Czułam się świetnie! Jakbym rządziła nimi wszystkimi, jakbym rozpoczynała coś wielkiego! 

     Chociaż...przecież rozpoczynam! 

     Podniosłam prawą rękę, w której miałam czarno-białą flagę. Usłyszałam głośniejszy ryk silników. 

     Pięknie...

     Wzięłam głęboki wdech i już miałam machnąć, ale nie zdążyłam...Ból w nadgarstku mi to uniemożliwił i zdezorientowana spojrzałam na flagę, która nie była już czarno-biała, tylko czerwona. 

     Czerwona od mojej krwi. 


     - Wszyscy padnij! To Akatsuki!



Jestem mega wkurzona! Wiem dobrze, że ten rozdział jest taki...nijaki. 
Nie mam czasu na pisanie, dodałam z tygodniowym opóźnieniem, ale tylko dlatego, że dziś dwie godziny temu zaczęłam coś pisać. No i wyszło coś takiego. Mało Itachiego, a dużo bezsensownych scen. Ale przynajmniej trochę pokazałam wam tatuśka ;) 
Obiecuję, że następny rozdział będzie ciekawszy. Jeszcze raz przepraszam, ale nauka, do tego niedawno był u mnie pożar i pozostawił po sobie pękniętą ścianę w kuchni i sufit, więc mamy remont, pełno rzeczy do sprzątania, układania itd ;_;  
Ale nie będę was już zanudzać moim życiem prywatnym XD Czekam na obelgi, pozdrawiam :*

14 komentarzy:

  1. O matko, dopiero teraz ogarnęłam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału o.O Przepraszam!
    W tym za to się dużo wypowiem ^.^

    Kochane, napalone brudaski.

    O taaak! Ale bym przeszła się na taki zjazd przystojniaków z motocyklami!
    Oni naprawdę ruchają wszystko co si rusza XD Masakra XD

    Enma z sympatią chce się przywitać z ojcem, a on ją opierdala i zaczyna strzelać w kierunku jej znajomego...KOCHANY KURWA XD Hahahah serio jest psychiczny-jak to Deidara uznał. Ale wiedziałam ,że będzie miał ciężki charakterek. Chociaż wydaje mi się, że cięty język to Enma ma bardziej po mamie xd

    Pół roku? Serio jak sąd ostateczny xd Ale widać, że tatusiek mimo wszystko dba o córkę. W końcu dał mu pół roku tylko dlatego, że uratował ją.

    Słodkie smski z Itasiem! Aww *.*

    Akira zerwał z Karin? Buahahaha, dobrze jej tak XD I rozpierdoliłaś mnie z tym rudzielcem bez brwi XD

    - Muszę mu obciąć fiuta.
    - Obciągnąć?

    HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAA, umrę.

    Cudowne to było.


    Orochimaru? WTF?! Czemu czuję, że będą problemy przez tego człowieka?

    Wcale nieprawda, że wyszedł nijaki :) Prawda, tęsknie za Uchihą, ale twoje brudasy też są fajne i lubię jak opisujesz ich sceny.

    I ta ostatnia scena! Dostała w nadgarstek kulką? Ał... Nieźle. Konflikt się wyostrza, a przecież wiemy, że wśród nich jest Itachi :<

    Nowy rozdział. Czuje, że będzie rozpierdol, a Przeklęty zemści się nieźle, za to, że Enma została postrzelona.
    Właśnie, zauważyłam, że nie znamy imiona jej ojca. Wszyscy do niego mówią Przeklęty. Dowiemy się coś więcej?

    Ej stara, miałaś pożar w domu? o.O To ja się nie dziwie, że ty z opóźnieniem dodajesz notkę XD Mam nadzieję, że nic złego się nie stało. Trzymaj się i powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wybacze -.-
      i jak zwykle nie odpowiem na pytania xD
      czekaj i czytaj a sie dowiesz :*

      Usuń
  2. Czytam trzy blogi na raz, mistrzostwo xD Ale Twój i tak wygrał.
    Może mało akcji, ale mi i tak się podoba <3333333
    Och, moge zgadywać tylko kto strzelił w nadgarstek Emmy... Itachi, bo tylko on byłby zdolny do tego-zimny drań, a z drugiej strony czkilwy Uchiha. xd
    Weny ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka!
    Pierwszy raz komentuję Twój rozdział i od razu uprzedzam, że nie umiem tego robić!Także... no. Pamiętaj, że ostrzegałam.
    Przeklęty zostaje oficjalnie moją ulubioną postacią tego opowiadania!
    "- Jak się umawialiśmy?! Najpierw miałeś mnie wysłuchać!
    - Głupie formalności, dobra, mów"
    Mistrz! Po co słuchać czyichś tłumaczeń, lepiej od razu wpakować kulkę w łeb! ^^ Uwielbiam i chcę go więcej!

    Albo Akira i jego chęć ruchania lasek. Oczywiście nie można zapomnieć o jego sporze z Ryoko, no i o nienawiści do rudzielców. Tak, czy siak, najbardziej rozbroił jego, jakże trafny, opis Gaary. :D

    Stado brudasków na motorach? Chcę! Ile bym dała na udział w takim wyścigu... *3*

    Obciąć, obciągnąć - jeden pies. xD Myślałam, że się uduszę od śmiechu. Cudowne!

    Nie podoba mi się obecność Orochimarke. No i dziwna jest tak jego 'przyjaźń' z Przeklętym... Co ty knujesz, hmm?

    Mało Itaczka, ale w sumie wyszło to na dobre. Było więcej przeklętych. <3 I nie, nie było nijako. :p

    Zastanawiam się, jak to będzie z Itachim i Enmą. No bo on na pewno musiał wiedzieć o planach swojego gangu, więc czy pozwolił na postrzelenie Kirei? Czy w takim razie on cokolwiek do niej czuje? O.o Oj, za dużo pytań...

    Nie mogę się doczekać dwunastki! Będzie jatka! ^^ Przeklęty w akcji, ale super. :3

    Tak z błędów:
    - "tą robotę" powinno być "tę" ;)
    - "marchewkowych słowach" chodziło Ci o włosy, co nie? :D
    - "zatańczyć na róże" zamień "ó" na "u" i będzie git.

    Mam nadzieję, że wszystko mniej więcej zrozumiałaś. ;)
    Życzę weny oraz choć cienia spokoju i cierpliwości podczas remontu. ;)
    Chou xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i uwagi <3 cieszę się z nowych komentujących :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Zostałaś nominowana do LBA.
    Szczegóły na:
    http://gdy-ogarnie-cie-ciemnosc.blogspot.com/2015/05/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Mało Itachiego, ale wcale nie było bezsensownych scen ;) dopełniały one opowiadanie, dowiedziałam się o ojcu Enmy, jak brudasy bawią się na wyścigach i że Tetsu odpowiada za planowanie.
    Czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. metal, gangi, motocykle <3
    nie wiem czemu uwazasz ze to zly rozdzial moim zdaniem byl super zabawny ;dd
    z tym obciaganiem rozsmieszylas mnie jak nigdy xd a obecnosc orochimaru bardzo mnie zaciekawila. xddd super ;-dd

    OdpowiedzUsuń
  8. Koniec ;oooo Nie spodziewałam się tego. Byłam już taka radosna, podjarana Itachim. Te SMS mnie ucieszyły, Enma się śmieje, jest super. Choć na początku myślałam, że przez przypadek oberwie kulkę zasłaniając Dei, potem doszłam do wniosku, że jednak nie mogłabyś jej skrzywdzić. I co...? I GÓWNO! Mam nadzieję, że nie wymordujesz wszystkich w następnym rozdziale :<

    OdpowiedzUsuń
  9. Koniec ;oooo Nie spodziewałam się tego. Byłam już taka radosna, podjarana Itachim. Te SMS mnie ucieszyły, Enma się śmieje, jest super. Choć na początku myślałam, że przez przypadek oberwie kulkę zasłaniając Dei, potem doszłam do wniosku, że jednak nie mogłabyś jej skrzywdzić. I co...? I GÓWNO! Mam nadzieję, że nie wymordujesz wszystkich w następnym rozdziale :<

    OdpowiedzUsuń
  10. Ano, czasami takie "przerywniki" są konieczne, żeby pokazać coś poza romansem ze świata przedstawionego. Podobały mi się początkowe sceny, komiczne ;) A końcowa scena świetna. To, co mi przeszkadzało to błędy - widać, że nie miałaś czasu poprawić. Tak... Czekam na ciąg dalszy, ciekawe czy złapią tego kto strzelał.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    Itachi jest w Akatsuki,,akcja piękna, tatusiek się wkurzył, zaatakowali...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń