-
Enma, co to ma znaczyć?! Co ty sobie gówniaro wyobrażasz trzymając
pod jednym dachem wroga?! - mój ojciec nie odwzajemnił uścisku,
tylko spojrzał na mnie tym swoim wrogim wzrokiem, a jego żyłka na
czole zabawnie pulsowała.
Ehh...dopiero
co przyjechał, a już o wszystkim wie...
-
Tato ja ci wszystko wytłumaczę - próbowałam mówić spokojnie.
Czułam się trochę jak osoba, która ma rozbroić bombę, a nie wie
który kabelek przeciąć. Każdy niewłaściwy ruch może spowodować
eksplozję, a ta wywołana przez mojego ojca może ponieść za sobą
dużo zniszczeń!
-
A więc słucham! - warknął, a dopiero wtedy zauważyłam, że
Deidara chowa się za moją mamą, która patrzyła zniesmaczona w
stronę ojca.
-
To jest złe miejsce na takie rozmowy! Czy nie możemy na spokojnie
udać się do warsztatu na górę, żeby wszystko objaśnić?
-
Enma, nie tak cię wychowywałem!
-
Ty ją w ogóle nie wychowywałeś! - wtrąciła się mama.
-
Nie rozmawiam teraz z tobą! Po za tym co z ciebie za matka, skoro
pozwalasz sprowadzać obcych facetów do własnego domu, w dodatku
facetów, którzy mogą zabić naszą córkę!! - krzyknął w stronę
swojej byłej żony.
Taa...nie
ma to jak rodzice po rozwodzie...
-
Tato! Do cholery jasnej zostaw ją w spokoju! A ty mamo się nie
wtrącaj! - tupnęłam nogą w podłogę, jak mała, obrażona
dziewczynka.
-
Nie będę słuchał żadnych twoich wyjaśnień, od razu zabije
gnoja - i jednym zwinnym ruchem wyciągnął spluwę i skierował ją
w stronę Deidary, który był jak sparaliżowany. Szybko skoczyłam
pomiędzy nimi i odepchnęłam rękę ojca w bok. Zdążyłam w
idealnym momencie, ponieważ pociągnął za spust i rozwalił wazon
mojej rodzicielki, który stał z suszonymi kwiatami na szafce.
-
Znowu mój wazon! - krzyknęła mama. - Wypad mi jeden z drugim, nie
mam zamiaru znowu po was sprzątać - powiedziała obrażona
przewracając oczami. - A Deidara zostaje w domu ze mną. Jak już
się dogadacie to róbcie z nim co chcecie, ale proszę was, nie w
moim domu! Już mam dość wycierania krwi - machnęła ręką i
wyszła z pomieszczenia. Blondasek był niesamowicie wystraszony i
dopiero teraz sobie uświadomił, że zrobił jedną z najgłupszych
rzeczy przyjeżdżając tu ze mną. I ja też zaczęłam się
zastanawiać czy to faktycznie był dobry pomysł.
-
Tato, schowaj to i jedziemy razem do warsztatu. Uzgodnimy ze
wszystkimi chłopakami co mamy zrobić - opanowałam swój głos, a
ojciec złagodniał, mimo, że żyłka dalej pulsowała na jego
czole.
-
Niech ci będzie - mruknął pod nosem, a ja odetchnęłam z ulgą.
-
A teraz tatusiu, możesz się ze mną normalnie już przywitać? -
spytałam wyciągając dłonie, a on w końcu się uśmiechnął i
mnie przytulił.
-
Cześć, słoneczko.
~
. ~ . ~
Siedziałam
przy naszym drewnianym, wielkim, ciemnym stole naprzeciwko ojca. Z
mojej prawej strony był Ryoko, a lewej Tetsu. Koło rudego siedział
Akira, a naprzeciwko niego Skaza. Hisaki natomiast miał miejsce obok
blondyna, a Odyn opierał krzesło z prawej strony mojego taty.
Cały
komplet.
-
Miło was znowu widzieć chłopaki - wymamrotał mój ojciec, a
reszta uśmiechała się czując wielki respekt przed swoim dowódcą.
- Chyba nie muszę tłumaczyć po co tu jesteśmy, tak więc szybko i
na temat. Kto jest za tym, żeby zabić jednego z Akatsuki?
- i podniósł rękę do góry z zamiarem uderzenia nią w stół.
-
Stop! - przerwałam mu. - Jak się umawialiśmy?! Najpierw miałeś
mnie wysłuchać!
-
Głupie formalności, dobra, mów - chrząknął tym swoim chrapliwym
głosem, a reszta zwróciła wzrok w moją stronę.
-
Większość wie, dlaczego postanowiłam zaprosić Deidare do mojego
domu, ale jak widzę muszę powtórzyć to jeszcze raz - założyłam
nogę na nogę i skrzyżowałam ręce. - Ten blondasek może nam się
naprawdę przydać. Uważa, że nic nie powie na temat swoich byłych
znajomych - zaakcentowałam słowo byłych i kontynuowałam dalej. -
To tylko kwestia czasu, a wszystko wyśpiewa.
-
Bzdura. Nie mamy pewności czy tak się stanie, po za tym czemu od
razu nie wyjawi wszystkiego? Bo dalej jest z nimi! Perfidnie cię
szpieguje, a ty się na to zgadzasz! - warknął w moją stronę
tata.
-
Dziewięciu facetów, jedna kobieta. W dodatku jeden z nich czci
Jashina - powiedziałam głośno i wyraźnie.
Obserwowałam
zachowanie chłopaków, Tetsu wyraźnie się uśmiechał, a Akira
patrzył zdumiony. Reszta oczekiwała co teraz powie mój ojciec.
-
I to nie wszystko... Jestem mu wdzięczna - powiedziałam już trochę
ciszej.
-
Wdzięczna? - tata zacisnął pięści na stole. - Za co? Za
rozwalenie naszych trzech wyścigów? Za kradzież naszej broni? Za
to, że zabili Yasuo?! - krzyknął, a imię naszego byłego
przyjaciela odbijało się po pomieszczeniu.
-
Jestem mu wdzięczna za to, że uratował mnie przed gwałtem -
wypowiedziałam to zdanie na jednym wdechu, a ojciec oniemiał na te
słowa. Spojrzałam mu głęboko w oczy, w których widać było żal,
troskę, ale też wściekłość.
Cisza.
Chłopaki
spuścili głowy, a ja wstrzymała na chwilę oddech, ale wtedy
ojciec podrapał się po swojej brodzie, co było dla niego
charakterystycznym nawykiem kiedy nad czymś intensywnie myślał.
-
Dobra, postanowiłem. Daje mu pół roku - odetchnęłam z ulgą
słysząc te słowa. - Jeśli przez ten czas zrobi chociaż jedną
rzecz, przez którą możemy mieć problemy od razu dostanie w skroń.
Kto jest za? - podniósł rękę do góry i każdy po kolei
przytakiwał i walił pięścią o stół. Na zakończenie obrad
ojciec zawsze wykonywał ostatnie uderzenie co było zapieczętowaniem
naszej wspólnej decyzji. - Na jutro chcę mieć wszystko ona temat
Jashina i członków tej religii z Konohy i okolic, a teraz ruszcie
dupy i przygotujcie się na wyścig. Zabawę czas zacząć.
-
NA WIELKI! - krzyknęliśmy wszyscy jednocześnie.
-
Dzięki, tato - wyszeptałam pod nosem, ale dobrze wiedziałam, że
ojciec odczytał te słowa z moich ust.
-
Enma, muszę coś załatwić, więc idź z chłopakami.
Nie
ucieszyła mnie ta wiadomość. Miałam nadzieję, że gdzieś
pójdziemy razem, nie wiem, przejechać się, spotkać ze starymi
znajomymi, cokolwiek...
~
. ~ . ~
-
Dobra, już wszystko opracowałem - powiedział Tetsu, gdy usiedliśmy
wszyscy w Piwnicy,
która normalnie o tej godzinie jest zamknięta, ale na czas wyścigu
wiele osób przyjeżdża tutaj wcześniej z innych miejscowości.
Neji
był za barem, ale miałam wielką nadzieję, że nie podejdzie do
nas.
-
Hisaki, tak jak zawsze rozpierdol wszystkich na tym wyścigu i bądź
pierwszy, albo ewentualnie drugi. Za miejsce trzecie dostaniesz
wpierdol - chrząknął, a czarnowłosy jak zwykle tylko przytaknął.
- Skaza i Ryoko oznaczają trasę, wysyłają do wszystkich smsy o
godzinie startu, a jak już zaczną się wszyscy zjeżdżać macie
przyjmować obstawy, jasne?
-
Pewnie - odpowiedzieli równo i z uśmieszkiem przybili sobie żółwie.
Taa,
kochają tą robotę.
-
Akira i ja jedziemy do Sunagakure pogadać z Gaarą, żeby jak coś
trzymał naszą stronę, gdy pojawią się komplikacje, a potem
upewniamy się, że policja nie wpierdala nos w nasze sprawy.
-
Kurwa, serio?! Dostałem najgorszą robotę!! - warknął Akira. -
Czemu nie zabierzesz na przykład nie wiem...Ryoko? Ja chce zajmować
się obstawianiem!
-
Akira, nie rób problemów przez jakąś głupia laskę!
Yyy,
Co?
-
Stary, ja też chce się zabawić dziś z panienkami, w czasie kiedy
Ryoko będzie ruchał jakąś blondynę, ja będę gapił się na
rudzielca bez brwi!
-
Ej, ludzie, chyba coś przegapiłam? - otrząsnęłam się i
spojrzałam w stronę bruneta w bandanie. - Od kiedy chcesz ruchać
znowu inne laski? Co z Karin?
-
Nie waż się wypowiadać imienia tej szmaty! - warknął.
-
Akira wczoraj po koncercie z nią zerwał - wyjaśnił mi w końcu
Ryoko. - I od tej pory nienawidzi wszystkich, który mają rudy kolor
włosów - westchnął i zrobiło mi się go żal, biedaczysko będzie
musiał użerać się z Akirą dopóki mu nie przejdzie.
-
Serio? Czemu o niczym nie mówiliście?! - zdenerwowałam się, takie
rzeczy od razu do mnie powinny trafiać, żeby opijać tą cudowną
nowinę.
-
Była niedziela, a ty w niedziele jesteś zajęta. Byłem na chwilę
wieczorem u ciebie, ale twoja mama powiedziała, że wyszłaś -
odpowiedział Tetsu.
-
No więc wszyscy powinniście się zgodzić na to, żebym tutaj
został - objaśnił Akira.
-
Nikt nie będzie zmieniał mojego planu! - blondyn spojrzał na
kolegę wkurzony.
-
Mam złamane serce!
-
Mózg masz złamany!
I
tak zaczęła się kłótnia, którą w końcu trzeba było zakończyć
bo inaczej pozabijaliby się.
-
Ludzie! Mamy robotę! Albo inaczej...Tetsu powiedz co mam robić,
żebym mogła już wyjść i nie patrzeć na wasze krzywe mordy...
-
Dobra, ty masz iść pilnować Deidarę, żeby pod żadnym pozorem
nie dowiedział się gdzie jest wyścig i nie poinformował koleżków.
-
Ale on już.. - nie dokończyłam zdania.
-
Wiem, też nie sądzę, żeby chciał do nich wrócić, ale taka była
prośba twojego ojca, a rozkaz Przeklętego jest dla mnie święty -
opowiedział, a ja niestety musiałam się zgodzić. Nikt nigdy nie
sprzeciwiał się mojemu ojcu, oprócz mnie, ale nie dziwie im się...
-
Dobra to idę siedzieć i nudzić się w domu...Napiszcie mi smsa, o
której zacznie się zabawa - wstałam i pocałowałam każdego z
osoba w policzek. - Nara, frajerzy.
~.
~ . ~
-
Ej, blondasku, przez ciebie muszę tkwić w tym domu i umierać z
nudów. Za karę masz zorganizować mi jakąś rozrywkę -
powiedziała głośno wchodząc bez pukania do pokoju, w którym
znajdował się Deidara.
-
Kurwa mać! Enma nie strasz mnie! Myślałem, że to znowu twój
ojciec! Kurwa, kurwa, kurwa ja umrę, prawda? - mówił szybko i był
bardzo wystraszony. - Zajebie mnie! Albo podda jakimś torturom! Co
ja tu kurwa jeszcze robię?!?! - lamentował, a ja miałam ochotę
wybuchnąć mu śmiechem w twarz.
-
Człowieku, opamiętaj się - parsknęłam. - Masz pół roku próby.
Jak nic nie przeskrobiesz to będziesz żył - roześmiałam się, a
jego wyraz twarzy od razu się zmienił.
Rozejrzałam
się po pokoju, w którym dopiero teraz zauważyłam jakieś małe
figurki z białej gliny.
-
Ej, Deidara, tak się zastanawiałam...Jesteś tu już parę dni, ale
mnie zazwyczaj nie ma w domu. Co ty, do cholery, wtedy robisz? -
podniosłam jedną brew do góry i oparłam się plecami o
ścianę.
-
Tworzę sztukę, tylko to mi zostało - uśmiechnął się nagle od
ucha do ucha.
-
Sztukę? - podeszłam zaciekawiona do małych figurek.
-
Nie dotykaj! Chyba, że chcesz wylecieć w powietrze! A twój ojciec
wtedy mnie dopadnie! - zaprotestował i chwycił mnie za rękę,
odsuwając od jego dzieła.
-
W powietrze?
-
Glina jest zmieszana z dużą ilością prochu, który aktywuje się,
gdy spadnie na przykład z dużej wysokości - mówił wyprostowany i
z takim entuzjazmem, jakby przedstawiał mi coś wartego milion
dolarów.
-
Czyli sztuką nazywasz coś co zaraz ma eksplodować?
-
Tak - powiedział. - Idealnie to ujęłaś.
-
Jesteś psychiczny, to ani trochę nie przypomina dla mnie sztuki,
jak można to podziwiać, jak zaraz tego nie ma? - chyba uraziły go
moje słowa, ponieważ na jego twarzy pojawił się grymas.
-
Sama jesteś psychiczna, masz to po tatuśku - warknął. - Ale nie
będę ci tłumaczył, jesteś za głupia na to - powiedział z
lekkim uśmieszkiem na twarzy.
-
Pierdol się - parsknęłam śmiechem. - Dobra, wracając do
pierwszego tematu. Rozrywka! Coś żebym się nie nudziła, no już!
-
Rozrywka? Co mam ci, kurwa zatańczyć na róże?
-
Czemu nie - uśmiechnęłam się.
-
Idź się lecz, kobieto! Niech twój nowy facet cię zaspokaja -
fuknął.
I
wtedy sobie przypomniałam o wczorajszym dniu. Romantyczna kolacja,
skok z wysokości, bieg w deszczu...pocałunek. Itachi doprowadzał
mnie do tego, że nie byłam sobą, powinnam się tym martwić?
Chyba
nie.
W
końcu dziś jest nowy dzień, a ja znowu powróciłam do
rzeczywistości. Mojej rzeczywistości z motocyklami, brudasami,
konfliktami, wyścigami...
Świetnie!
Nagle
sobie uświadomiłam, że na początku moją ucieczką od świata
żywych był Neji i jego pokój... Teraz Uchiha i przednie siedzenie
samochodu? Nie...To nie to samo.
Itachi,
ja...i "to coś" między nami.
Yh!
Nie mogę uporządkować myśli!
Zostawiłam
Deidarę samego w pokoju i idąc do siebie chwyciłam za telefon i od
razu otworzyłam skrzynkę pocztową.
Adresat:
Itachi
Godzina:
14:08
Treść:
Itachi, a niech cię! Znowu przez ciebie nie mogę racjonalnie
myśleć! Wstałam rano, usłyszałam krzyki, strzały, przekleństwa.
DZIEŃ JAK CO DZIEŃ! Ale nagle sobie przypomniałam o tobie! I nie
wiem już co się ze mną dzieje!
Przeczytałam
to co napisałam, ale po chwili usunęłam całą treść.
Idiotka,
jeszcze pomyśli, że tracę dla niego głowę.
A
tracę?
Adresta:
Itachi
Godzina:
14:13
Treść:
Witaj porywaczu. Co słychać?
I
przycisnęłam klawisz wyślij, a po krótkiej chwili usłyszałam
dźwięk przychodzącej wiadomości.
Nadawca:
Itachi
Godzina:
14:17
Treść:
Próbuję uporać się ze stertą papierów, ale nie mogę się
skupić bo moje myśli zaprząta pewna młoda dama o tłustym tyłku.
Wybuchłam
głośnym śmiechem.
Ostatnio
dużo się śmieję.
Adretas:
Itachi
Godzina:
14:20
Treść:
Pamiętaj, że jutro masz mi zrobić coś dobrego na obiad. I szkoda,
że jednak nie będzie cię na wyścigu, byłoby fajnie.
Nadawca:
Itachi
Godzina:
14:24
Treść:
Czyżby ktoś za mną tęsknił? Powiedzmy, że będę tam, ale po
prostu nie będziesz mnie widzieć.
Przeczytałam
tą wiadomość i mój wzrok skoncentrował się na słowie
"tęsknić".
Tęsknię?
Bzdura.
A
może jednak?
Adresat:
Itachi
Godzina:
14:26
Treść:
Nie pochlebiaj sobie ;) Idź dalej zarabiaj swoje miliony, Uchiha. W
końcu za tydzień wydasz na piękne dwa apartamenty.
Nadawca:
Itachi
Godzina:
14:29
Treść:
Dwa? Uwierz mi, w jednym spokojnie się pomieścimy. Muszę kończyć,
miłej zabawy.
Uśmiechnęłam
się.
Faceci...
~
. ~ . ~
-
No w końcu! - krzyknęłam, gdy dostałam smsa od Skazy o dokładnej
godzinie rozpoczęcia się wyścigu. - Ile można było czekać! -
chwyciłam szybko za moją kurtkę skórzaną i ubrałam glany.
-
Ej, Enma, czekaj - usłyszałam głos blondaska.
-
Tak?
-
Wiem, że jakbym poszedł z tobą to twój ojciec by mnie zajebał, a
jakby Akatsuki
jeszcze wbiło to już w ogóle...Ale mam coś dla ciebie - podał mi
do ręki jedna ze swoich małych figurek z gliny. - Jak będą
komplikacje, użyj tego.
-
Sugerujesz, że twoi koleżkowie się pojawią? - spojrzałam na
niego wrogo. Też się zastanawiałam nad tym, czy znowu zepsują nam
zabawę.
Deidara
spojrzał na mnie i smutno się uśmiechnął.
-
Nie wiem.
-
Hmm... - mruknęłam. - Dobra, to ten... dzięki - rzuciłam i
wybiegłam z domu.
Deidara
jest na prawdę w porządku, jeśli ojciec go nie zaakceptuje to
naprawdę jest idiotą. Nie no dobra, mój ojciec jest geniuszem, ale
mam nadzieję, że ta sprawa się dobrze zakończy.
Wsiadłam
na moją Perełkę i założyłam kask, a następnie wyjechałam z
garażu. Skaza podał mi wszystkie dokładnie informacje. Trasa
zaczyna się i kończy nad jeziorem, kierowcy mają zrobić
kółko koło mojej szkoły i wrócić w to same miejsce, odcinek ten
ma jakieś pięć kilometrów.
Czuje,
że będzie ciekawie.
~
. ~ . ~
Dojechałam
na miejsce.
W
końcu!
Kilkadziesiąt
motocykli - różnych, wielkich, czarnych maszyn obładowanych
skórzanymi sakwami i kuframi, lśniące chromem żebra silników i
trąby wydechów, błyszczące w słońcu kierownice, a wokół tych
pięknych istot brudasy w skórach, łańcuchach i z piwami w ręku.
Głośna metalowa muzyka, śmiechy, wrzaski, zupełnie jakbym
znalazła się w wariatkowie.
To
jest życie!
Po
zaparkowaniu mojej Perełki przepychałam się między
innymi. Dobiegały mnie głosy Skazy, gdzieś indziej przemknął mi
Ryoko z jakąś laską, minęłam się też z Kakashim.
-
Enma! Jak ty pięknie wyglądasz! - usłyszałam zza pleców. Był to
jeden z Przeklętych,
który mieszkał Kumo-Gakura o imieniu Ryuu, machnęłam mu na
przywitanie i poszłam dalej.
-
Dzień dobry, Enmo - usłyszałam od kolesia z innego,
zaprzyjaźnionego gangu.
Później
jeszcze kilka osób mi się ukłoniło lub przywitało ciepłym
uśmiechem.
Jak
ja kocham tych ludzi!
Zdążyłam
się za nimi naprawdę stęsknić.
-
Ha, panie Orochimaru, to jest właśnie moja piękna córka! -
usłyszałam głos mojego ojca i ucieszyłam się, że w końcu
spędzimy trochę czasu razem. Niestety wtedy też przykuł moją
uwagę obleśny, starszy człowiek, który charakteryzował się
długim językiem i skośnymi oczami. Dobrze wiem kim jest ten
mężczyzna. Był, a w zasadzie dalej jest poszukiwany za tortury i
eksperymenty na ludziach. Normalnie mój ojciec nim gardził, więc
nie rozumiem dlaczego teraz przyjacielsko się obejmują.
-
Miałeś rację, jest piękna - uśmiechnął się i oblizał usta
swoim językiem co mnie jeszcze bardziej obrzydziło.
-
Witam - rzuciłam. - Tato co robiłeś cały dzień? I czemu nie
zabrałeś mnie ze sobą?
-
Wybacz, słoneczko, ale uzgadniałem z panem Orochimaru interesy.
Wiedziałaś, że ten geniusz wie jak być nieśmiertelnym? - ojciec
wybuchł swoim chrapliwym śmiechem.
-
Ta, obiło mi się o uszy - mruknęłam. Nie miałam pojęcia o co
chodzi, dlaczego obdarowuje go sympatią, ale wiem, że ojciec nie
jest głupi. Cokolwiek planuje, będzie naszym sukcesem.
-
Enma, widziałaś Ryoko?! Muszę mu obciąć fiuta - Akira wrzasnął
tuż za mną.
-
Obciągnąć? - chyba się przesłyszałam.
-
OBCIĄĆ! - warknął z niesmakiem, a ja się roześmiałam.
-
Co ty tu robisz? Miałeś być w Sunagakure.
-
Już wszystko załatwiliśmy z Gaarą. Tetsu też zaraz tu będzie,
więc nie zmieniaj tematu tylko mów gdzie ten rudzielec?!
-
Co on ci znowu zrobił? - roześmiał się mój tata.
-
Podobno wyrwał już cztery laski! CZTERY, A JA ANI JEDNEJ.
Matko...Jak
dzieci, które kłócą się, kto ma więcej cukierków...
-
Tu jestem, frajerze - Ryoko z papierosem w ustach podszedł do nas z
dwiema bliźniaczkami o marchewkowych włosach, nogami długimi do
nieba i wielkimi, sylikonowymi piersiami. - Dziewczęta, to mój
kolega, który bardzo chciał was poznać - skierował te słowa do
dziewcząt, a one w podskokach pobiegły do naszego zdesperowanego
kolegi z bandaną na głowie. Akira zdębiał, ale zaraz po tym na
jego twarzy pojawił się szeroki, łobuzerki uśmieszek.
-
Stary, kocham cię - powiedział w stronę Ryoko, którego jeszcze
chwilę temu nienawidził. Akira oddalił się z bliźniaczkami,
które chichotały na każde jego zdanie, a do rudzielca momentalnie
przykleiły się inne dziewczyny.
Parsknęłam
śmiechem.
Kochane,
napalone brudaski.
~
. ~ . ~
Impreza
trwała, wszyscy w genialnych humorach pili, obstawiali zakłady,
mówili o muzyce i motoryzacji. Łaziłam za ojcem krok w krok,
chciałam jakoś spędzić z nim czas, jak na ostatnim wyścigu, ale
on cały czas znikał, albo z Orochimaru, albo z dowódcą Klanu
Hyuuga,
albo z innymi kumplami.
W
końcu się poddałam i poszłam znaleźć Hisakiego, żeby wesprzeć
go przed startem. Długowłosy majsterkował coś przy swojej
maszynie, ale szybko przerwał i ucieszył się na mój widok.
-
Dobrze, że jesteś - powiedział swoim anielskim, spokojnym głosem.
- Dziewczyna, która miała dziś rozpoczynać wyścig poszła z
Nejim...no wiesz. Nie chciałabyś jej zastąpić?
Neji?
I inna laska? A to dobre!
-
Pewnie - zgodziłam się bez problemu, w końcu to nie będzie mój
pierwszy raz.
-
Super - odpowiedział, zapalił papierosa i znów zajął się swoim
motocyklem. Usiadłam na krawężniku obok i przyglądałam się
innym.
-
Ej jak myślisz, kto dziś zginie? - spytałam cicho.
-
Nie wiem, ale na pewno nie ja - wymamrotał niewyraźnie i poczułam
uderzający zapach dymu nikotynowego. Prychnęłam.
-
No dziwne, żebyśmy swoich... - przerwałam zdanie. Nie można mi o
tym głośno mówić, więc wstałam i otrzepałam spodnie z kurzu z
zamiarem wzięcia sobie coś do picia. Najlepiej coś z colą. I
najlepiej whisky.
-
Uwaga! Za dziesięć minut rozpoczynamy wyścig. Na stanowiska,
sukinsyny! - usłyszałam chrapliwy śmiech ojca, który właśnie
podchodził do nas. - Powodzenia, bracie - poklepał Hisakiego po
plecach, a ten z uśmiechem założył kask na głowę.
~.
~ . ~
Stałam
naprzeciwko lini startu, na wprost było około dziesięciu
motocyklistów czekających na jeden znak. Czułam się świetnie!
Jakbym rządziła nimi wszystkimi, jakbym rozpoczynała coś
wielkiego!
Chociaż...przecież
rozpoczynam!
Podniosłam
prawą rękę, w której miałam czarno-białą flagę. Usłyszałam
głośniejszy ryk silników.
Pięknie...
Wzięłam
głęboki wdech i już miałam machnąć, ale nie zdążyłam...Ból
w nadgarstku mi to uniemożliwił i zdezorientowana spojrzałam na
flagę, która nie była już czarno-biała, tylko czerwona.
Czerwona
od mojej krwi.
-
Wszyscy padnij! To Akatsuki!
Jestem
mega wkurzona! Wiem dobrze, że ten rozdział jest taki...nijaki.
Nie
mam czasu na pisanie, dodałam z tygodniowym opóźnieniem, ale tylko
dlatego, że dziś dwie godziny temu zaczęłam coś pisać. No i
wyszło coś takiego. Mało Itachiego, a dużo bezsensownych scen.
Ale przynajmniej trochę pokazałam wam tatuśka ;)
Obiecuję,
że następny rozdział będzie ciekawszy. Jeszcze raz przepraszam,
ale nauka, do tego niedawno był u mnie pożar i pozostawił po sobie
pękniętą ścianę w kuchni i sufit, więc mamy remont, pełno
rzeczy do sprzątania, układania itd ;_;
Ale
nie będę was już zanudzać moim życiem prywatnym XD Czekam na
obelgi, pozdrawiam :*
O matko, dopiero teraz ogarnęłam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału o.O Przepraszam!
OdpowiedzUsuńW tym za to się dużo wypowiem ^.^
Kochane, napalone brudaski.
O taaak! Ale bym przeszła się na taki zjazd przystojniaków z motocyklami!
Oni naprawdę ruchają wszystko co si rusza XD Masakra XD
Enma z sympatią chce się przywitać z ojcem, a on ją opierdala i zaczyna strzelać w kierunku jej znajomego...KOCHANY KURWA XD Hahahah serio jest psychiczny-jak to Deidara uznał. Ale wiedziałam ,że będzie miał ciężki charakterek. Chociaż wydaje mi się, że cięty język to Enma ma bardziej po mamie xd
Pół roku? Serio jak sąd ostateczny xd Ale widać, że tatusiek mimo wszystko dba o córkę. W końcu dał mu pół roku tylko dlatego, że uratował ją.
Słodkie smski z Itasiem! Aww *.*
Akira zerwał z Karin? Buahahaha, dobrze jej tak XD I rozpierdoliłaś mnie z tym rudzielcem bez brwi XD
- Muszę mu obciąć fiuta.
- Obciągnąć?
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAA, umrę.
Cudowne to było.
Orochimaru? WTF?! Czemu czuję, że będą problemy przez tego człowieka?
Wcale nieprawda, że wyszedł nijaki :) Prawda, tęsknie za Uchihą, ale twoje brudasy też są fajne i lubię jak opisujesz ich sceny.
I ta ostatnia scena! Dostała w nadgarstek kulką? Ał... Nieźle. Konflikt się wyostrza, a przecież wiemy, że wśród nich jest Itachi :<
Nowy rozdział. Czuje, że będzie rozpierdol, a Przeklęty zemści się nieźle, za to, że Enma została postrzelona.
Właśnie, zauważyłam, że nie znamy imiona jej ojca. Wszyscy do niego mówią Przeklęty. Dowiemy się coś więcej?
Ej stara, miałaś pożar w domu? o.O To ja się nie dziwie, że ty z opóźnieniem dodajesz notkę XD Mam nadzieję, że nic złego się nie stało. Trzymaj się i powodzenia! :)
Nie wybacze -.-
Usuńi jak zwykle nie odpowiem na pytania xD
czekaj i czytaj a sie dowiesz :*
Czytam trzy blogi na raz, mistrzostwo xD Ale Twój i tak wygrał.
OdpowiedzUsuńMoże mało akcji, ale mi i tak się podoba <3333333
Och, moge zgadywać tylko kto strzelił w nadgarstek Emmy... Itachi, bo tylko on byłby zdolny do tego-zimny drań, a z drugiej strony czkilwy Uchiha. xd
Weny ! ;3
Hejka!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz komentuję Twój rozdział i od razu uprzedzam, że nie umiem tego robić!Także... no. Pamiętaj, że ostrzegałam.
Przeklęty zostaje oficjalnie moją ulubioną postacią tego opowiadania!
"- Jak się umawialiśmy?! Najpierw miałeś mnie wysłuchać!
- Głupie formalności, dobra, mów"
Mistrz! Po co słuchać czyichś tłumaczeń, lepiej od razu wpakować kulkę w łeb! ^^ Uwielbiam i chcę go więcej!
Albo Akira i jego chęć ruchania lasek. Oczywiście nie można zapomnieć o jego sporze z Ryoko, no i o nienawiści do rudzielców. Tak, czy siak, najbardziej rozbroił jego, jakże trafny, opis Gaary. :D
Stado brudasków na motorach? Chcę! Ile bym dała na udział w takim wyścigu... *3*
Obciąć, obciągnąć - jeden pies. xD Myślałam, że się uduszę od śmiechu. Cudowne!
Nie podoba mi się obecność Orochimarke. No i dziwna jest tak jego 'przyjaźń' z Przeklętym... Co ty knujesz, hmm?
Mało Itaczka, ale w sumie wyszło to na dobre. Było więcej przeklętych. <3 I nie, nie było nijako. :p
Zastanawiam się, jak to będzie z Itachim i Enmą. No bo on na pewno musiał wiedzieć o planach swojego gangu, więc czy pozwolił na postrzelenie Kirei? Czy w takim razie on cokolwiek do niej czuje? O.o Oj, za dużo pytań...
Nie mogę się doczekać dwunastki! Będzie jatka! ^^ Przeklęty w akcji, ale super. :3
Tak z błędów:
- "tą robotę" powinno być "tę" ;)
- "marchewkowych słowach" chodziło Ci o włosy, co nie? :D
- "zatańczyć na róże" zamień "ó" na "u" i będzie git.
Mam nadzieję, że wszystko mniej więcej zrozumiałaś. ;)
Życzę weny oraz choć cienia spokoju i cierpliwości podczas remontu. ;)
Chou xx
Dziękuję za miłe słowa i uwagi <3 cieszę się z nowych komentujących :)
UsuńPozdrawiam :*
Super
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA.
OdpowiedzUsuńSzczegóły na:
http://gdy-ogarnie-cie-ciemnosc.blogspot.com/2015/05/lba.html
Mało Itachiego, ale wcale nie było bezsensownych scen ;) dopełniały one opowiadanie, dowiedziałam się o ojcu Enmy, jak brudasy bawią się na wyścigach i że Tetsu odpowiada za planowanie.
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;***
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmetal, gangi, motocykle <3
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu uwazasz ze to zly rozdzial moim zdaniem byl super zabawny ;dd
z tym obciaganiem rozsmieszylas mnie jak nigdy xd a obecnosc orochimaru bardzo mnie zaciekawila. xddd super ;-dd
Koniec ;oooo Nie spodziewałam się tego. Byłam już taka radosna, podjarana Itachim. Te SMS mnie ucieszyły, Enma się śmieje, jest super. Choć na początku myślałam, że przez przypadek oberwie kulkę zasłaniając Dei, potem doszłam do wniosku, że jednak nie mogłabyś jej skrzywdzić. I co...? I GÓWNO! Mam nadzieję, że nie wymordujesz wszystkich w następnym rozdziale :<
OdpowiedzUsuńKoniec ;oooo Nie spodziewałam się tego. Byłam już taka radosna, podjarana Itachim. Te SMS mnie ucieszyły, Enma się śmieje, jest super. Choć na początku myślałam, że przez przypadek oberwie kulkę zasłaniając Dei, potem doszłam do wniosku, że jednak nie mogłabyś jej skrzywdzić. I co...? I GÓWNO! Mam nadzieję, że nie wymordujesz wszystkich w następnym rozdziale :<
OdpowiedzUsuńAno, czasami takie "przerywniki" są konieczne, żeby pokazać coś poza romansem ze świata przedstawionego. Podobały mi się początkowe sceny, komiczne ;) A końcowa scena świetna. To, co mi przeszkadzało to błędy - widać, że nie miałaś czasu poprawić. Tak... Czekam na ciąg dalszy, ciekawe czy złapią tego kto strzelał.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńItachi jest w Akatsuki,,akcja piękna, tatusiek się wkurzył, zaatakowali...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia