niedziela, 29 marca 2015

#9 - Zmysły.

      - Nie skoczę! - krzyknęłam stanowczo. Itachi stał naprzeciwko mnie trzymając pasy asekuracyjne w ręku. Dowiedziałam się, że jego rodzice nie wiedzieli jak zrobić przejście z punktu widokowego pod domek, ponieważ jest stromo, a skały są śliskie, więc wymyślili bungee. 

      Bungee! B-U-N-G-E-E!! Po co komu schody, jak można mieć Banguee!

      - Po skoku jak znowu dostaniemy się na górę? - spytałam przełykając ślinę, gdy patrzyłam w dół.
      - Jest druga droga, która zaczyna się na dole, a potem łączy ze schodkami po których szliśmy - powiedział roześmiany.

      Jest inna droga, inna, ale po co, jak jest banguee...

      - Do dlaczego, do cholery jasnej, nie poszliśmy od razu po tej ścieżce?! - czułam się bezsilna i zdezorientowana.

      Czy on sobie robi ze mnie jaja?

      - Ale wtedy nie zobaczyłabyś tego... - spojrzał mi prosto w oczy. I wtedy musiałam mu przyznać rację. Widok był naprawdę oszałamiający. - Jak chcesz możemy się wrócić, ale to będzie jakieś czterdzieści minut pieszo - prychnął śmiechem.
      - Nie ma takiej opcji... - wymamrotałam na jednym wdechu. Jestem zbyt leniwa i głodna.
      - No to chodź - chwycił mnie za rękę i przysunął do siebie.
      - Wszyscy w waszej rodzinie cierpią na 'ciężki przypadek nienormalności'? - zmarszczyłam brwi.
      - Można tak powiedzieć - zaczął zapinać nam szelki, a następnie złączył nas jakimś dodatkowym pasem. Spojrzałam w górę. Lina do której byliśmy przypięci była wmurowana w metalowe rury, które wydawał się solidne.
      - Twoi rodzice zrobili coś takiego, a nie mogli zamontować widny? - jęknęłam.
      - Oj daj spokój, nie byłoby wtedy zabawy - zapiął ostatnią szelkę przy naszych stopach i małymi kroczkami przeszliśmy do płotu. Z boku była furtka, z której prawdopodobnie wszyscy skakali. Gdy ją otworzył serce mi szybciej zabiło. Spojrzałam znowu w dół i nogi mi się ugięły. Mimo, że byłam całkowicie przypięta do Itachiego to przywarłam do jego ciała jeszcze mocniej.
      - Enma, nie mów mi, że masz lęk wysokości.

      Fuck.

      - Nie mam... - jęknęłam, ale jak znów spojrzałam w dół szybko się cofnęłam i objęłam go rękami - Dobra, mam!
      Itachi parsknął śmiechem.
      - Spokojnie, jestem obok. Robiłem to milion razy, uspokój się, a gwarantuję, że nie będziesz żałowała - i w tym momencie również mnie objął rękami, a ja poczułam jakąś...ulgę. Spojrzałam na niego i przełknęłam ślinę.
      - Ufam ci - powiedziałam. Uchiha drgnął zdziwiony, ale zaraz potem obdarzył mnie swoim ciepłym uśmiechem.

      Ufam mu. Naprawdę mu ufam...Mimo, że jest szalony.

      - Policz do trzech, głośno i wyraźnie, a potem wyskoczymy razem - powiedział i sprawdził jeszcze nasze zapięcia.
      - Okej - jęknęłam i wzięłam głęboki wdech.
      - Gotowa? - spytał i podeszliśmy jeszcze bliżej. Zakręciło mi się w głowie i zrobiło trochę niedobrze. Itachi widział prawdopodobnie moją zieloną twarz i drżące usta, więc chwycił mnie za rękę, a ten mały gest spowodował, że strach się...ulotnił.
      - Jeden - powiedziałam i znowu spojrzałam w dół. Zawroty minęły! Moja pewność siebie wracała. - Dwa...
      - A i jeszcze jedno, widzisz te kwiaty wiśni na dole? Zakrywają one basen, do którego skaczemy - powiedział szybko.
      - ŻE CO?!
      - Trzy! - ostatnią liczbę wypowiedział za mnie i wtedy odbiliśmy się nogami, a następnie poczułam jak spadam bezwładnie w dół. Zaczęłam piszczeć i schowałam twarz przy jego torsie.
      - Otwórz oczy - usłyszałam jego szept przy uchu. Dopiero teraz zorientowałam się, że mnie przytula. Po sekundzie zrobiłam tak jak powiedział i otworzyłam oczy...

~ . ~ . ~

      Czuliście się kiedyś wolni? Ale tak naprawdę wolni? Jakby ktoś przypiął do waszych pleców skrzydła i mogliście oglądać świat zupełnie z innej perspektywy? Ja tak się czułam...Spadałam w dół, a miałam wrażenie, że się unoszę...Że moje lęki i złe wspomnienia się rozpływają w powietrzu. Czas się zatrzymał, stałam się wolna, a moimi skrzydłami był...On.

 ~ . ~ . ~

      - I znowu jestem przy tobie cała przemoczona! - warknęłam wchodząc do domku, wyciskając wodę z włosów.
      - Wybacz, zapomniałem o tym drobnym szczególe - roześmiał się.
Faktycznie wpadliśmy wprost do basenu. Gdyby mi o tym powiedział wcześniej znowu bym się kłóciła, że jest nienormalny i chce mnie zabić. Jednak po tym cudownym locie, zimna woda w basenie i pływające w nim kwiaty były jak orzeźwiający koktajl w upalne dni.
      Zadziwił mnie refleks Itachiego, jak tylko poczułam wodę na ciele i wstrzymałam oddech, jedną ręką rozpiął klamry i linki przy naszych stopach, dzięki czemu mogłam bez problemu wypłynąć na powierzchnię.
      - Dalej nie wierzę, że żyję... - parsknęłam śmiechem i weszłam do pokoju, gdzie moim oczom ukazał się niski stół, wokół niego pełno poduszek, a na nim świece i różne smakołyki. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było przytulnie i ciepło, nie jak u niego w domu - proporcjonalnie i surowo.
      - Twoi staruszkowie wiedzieli na co wydać kasę...
      - Trzymaj - powiedział, po czym poczułam coś ciepłego na plecach. Był to brązowy koc. Szczerze mówiąc to go nie potrzebowałam. Adrenalina i obecność Itachiego mnie już dość rozgrzewają.
      - Sam gotowałeś? - wskazałam na stół.
      - Tak, siadaj proszę - uśmiechnął się, a ja tak też zrobiłam. Otulona w koc usiadłam na miękkich poduszkach. - Ale mam prośbę!
      - Tak? - zapytałam odgarniając mokre włosy z czoła.
      - Zawiąż oczy - wtedy oniemiałam, a on jeszcze szerzej się uśmiechnął i wręczył mi do ręki opaskę. Patrzyłam na niego z nietęgą miną.
      - Itachi....po jaką cholerę mam to niby robić? - próbowałam mówić spokojnie, powstrzymując się od śmiechu.
      - Mówiłem ci, że to nie będzie taka typowa kolacja. Będziesz zgadywała smaki - roześmiał się.
      - Itachi twoja choroba się poszerza! Jesteś naprawdę nienormalny!
      - Hahaha, uwielbiam to twoje zaskoczenie w oczach, zawsze gdy coś proponuję. Czy chociaż na jedną rzecz nie możesz się zgodzić bez marudzenia? - śmiał się głośno, a mi na ten widok zrobiło się ciepło na duszy. Uśmiechnęłam się szeroko i patrzyłam na jego pogodne oczy, lekkie zmarszczki, charakterystyczne rysy twarzy i na mokre krople, które mieniły się na jego włosach. Był taki...miły, przystojny i...kochany. Od zawsze się słyszy, że Uchiha są bez serca, zawsze nadęci i obrażeni na cały świat, a przecież to nieprawda! Itachi jest...niesamowity. Prawie nic o niem nie wiem, ale wiem jedno...

      Chcę oglądać jego uśmiech całymi dniami.

      - Ej, Enma! - dopiero wtedy zorientowałam się, że coś do mnie mówi. Potrząsnęłam głową.
      - Yy, tak? - spytałam zakłopotana.
      - Znowu gdzieś odleciałaś...Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale czasami myślami jesteś zupełnie gdzie indziej.
      - Tylko przy tobie tak mam... - mruknęłam, a ona drgnął. - Yyym, nieważne! Wracając do tematu.

      Znowu nie panuję nad tym co mówię!

       - Rozgryzłam cię! - spojrzałam na niego marszcząc brwi i uśmiechając się zadziornie. - Na początku chciałeś żebym padła ze zmęczenia wchodząc po tych schodach i zakopać mnie w tym lesie, niestety jeszcze jakąś tam kondycję mam i się nie udało! Potem chciałeś mnie zabić skacząc z urwiska...Do basenu! Pewnie na wszelki wypadek, jakbym się nie rozbiła o skały to przynajmniej się utopię, ale znowu nie wyszło, więc teraz chcesz mnie otruć, tak? - patrzyłam na niego mrużąc oczy.
Cisza.
Itachi mrugał i patrzył na mnie z nietęgą miną, a po sekundzie...wybuchnął śmiechem. Również nie mogłam się powstrzymać i prychnęłam.
      - Enma, jesteś niesamowita.

      O nie, to ty jesteś niesamowity.

      - Tylko tak mogę tłumaczyć twoje dziwne zachowanie wobec mnie - uśmiechnęłam się. Wtedy podszedł do mnie i wziął opaskę, a następnie zawiązał mi ją sam na oczach.
      - Siedź cicho, może teraz też unikniesz śmierci - szepnął mi do ucha, a moje ciało przeszły dreszcze.
      - Mam nadzieję, że przynajmniej umrę najedzona - roześmiałam się.
Kompletnie nic nie widziałam przez bawełnianą opaskę, tylko dzięki słuchowi i intuicji mogłam przewidywać ruchy Uchihy.
      - Ej, Itachi, powiedz mi tylko, twoi rodzice też mieli tak...interesujące randki? -
      - Nie wiem, nigdy ich o to nie zapytałem - chrząknął trochę..zmieszany? To chyba dobre słowo. Nie wiem czemu, ale poczułam się głupio. Wypytywałam go o rodziców, a zmarli przecież dość niedawno...Pięć lat to wcale nie jest długo, a od tego czasu przecież wszystkie obowiązki spadły na niego.
      - Prze.. -
      - Nie musisz przepraszać - przerwał mi zdanie. - To normalne, że ciekawi cię moja osoba. Tak samo jak ty ciekawisz mnie... - ostatnie zdanie powiedział ciszej, a ja czułam wyraźnie jego wzrok na mnie.
      - Interesuję cię? - spytałam wytężając słuch. Szurał nogami o podłogę i przekładał naczynia, które były na stoliku.
      - Inaczej nie chciałbym spędzać z tobą czasu, nie sądzisz? - nie wiem czemu, ale ucieszyłam się po tych słowach.
Nagle coś mi zaświtało w głowie.
      - Mam pomysł! - uniosłam podekscytowana głos. - Za każdym razem, gdy odgadnę potrawę zadam ci pytanie, a jeśli chcesz ja również mogę ci coś o sobie opowiedzieć - uśmiechnęłam się i mimo, że nic nie widziałam, byłam pewna, że on też to zrobił.
      - W takim razie zaczynajmy zabawę - usłyszałam jak stuknął sztućcem o talerz. - Otwórz usta - powiedział, a ja od razu się zarumieniłam.

      Te słowa można odbierać dwuznacznie!

       Odchyliłam lekko wargi i gdy poczułam coś na nich wzięłam do ust cały kęs.
       - Hmm... - mruknęłam. - Miękki ser tofu...Trochę smakuje jak plastelina - gdy to powiedziałam Itachi głośno parsknął śmiechem - ale jest słodkie, to chyba sos... - przeżuwałam i uważnie próbowałam wychwycić wszystkie smaki. - Dango w syropie? - zaryzykowałam.
      - Bingo - roześmiał się, a ja dumna z siebie pokłoniłam się lekko.
      - Czyli zadam pierwsza pytanie! - uśmiechnęłam się i nie zastanawiałam się nad nim długo - Jacy byli twoi rodzice?
      - Hmm... - mruknął - Ojciec był perfekcjonistą i najważniejsze dla niego było dobro naszej firmy i rodziny, a mama była opiekuńcza.
      - Tylko tyle? - mruknęłam dziwnie się czując. To jednak jego rodzice, trochę więcej powinien o nich wiedzieć.
      - Myślę, że to co powiedziałem idealnie opisuje ich charaktery - znowu usłyszałam jak nabiera coś na sztućce. - To samo pytanie kieruję do ciebie...
      - Moja mama jest wesoła i zazwyczaj uśmiechnięta. Pracuje jako kelnerka, od 10:00 do 18:00. Uwielbia żartować i dbać o urodę. Niestety o zdrowie już nie bardzo, ale to już swoją drogą. Jest również... - nie zdołałam dokończyć zdania.
      - Co masz na myśli mówiąc, że nie dba o zdrowie? - przerwał mi.

      Super.

      Nie chciałam jeszcze mówić o tych sprawach. Za mało się znamy, nie chce, żeby wiedział o jej problemach, ale z drugiej strony nie chce go okłamywać.
     - Czasami wieczorem wypije kieliszek wina, mimo, że lekarz jej zabronił - tylko trochę nagięłam prawdę. Pije, ale nie czasami tylko codziennie i nie kieliszek, a całą butelkę...I nie tylko wino.
     - A ojciec? - spytał, a jego ton głosu trochę się zmienił...Albo tylko mi się wydawało. Szkoda, że mam zawiązane oczy, niekomfortowo się czuję nie widząc jego twarzy.
     - Mój ojciec jest niesamowity! Podziwiam go pod każdym względem! Jest silny, odważny i pyskaty! Ma wiele wrogów to prawda, ale przyjaciół również, a jeśli on kogoś uważa za przyjaciela to tak jakby był członkiem rodziny - mówiłam dumna, cały czas się uśmiechając. - Jest inteligenty i sprytny. Ma milion pomysłów na sekundę i nigdy nie można się przy nim nudzić!
      - Pierwszy raz widzę, żeby ktoś mówił z takim entuzjazmem o swoim ojcu - roześmiał się.
      - No cóż...chciałabym być po prostu taka jak on.
      - Trochę słyszałem o nim, ale niezbyt dobre rzeczy...
      - To prawdopodobnie mówili ludzie, którzy wcale go nie znają - powiedziałam lekko rozzłoszczona.

      Ludzie to kurwy. Mówiłam to już kiedyś?

      - Dobra, kolejna potrawa - Itachi znów podał mi do ust kawałek, a ja znowu w skupieniu próbowałam odgadnąć co to może być. Od razu wiedziałam, że to krewetki, uwielbiam je, chciałam jeszcze rozpoznać dodatki.
      - Mmm w tym sosie jest czosnek to pewne...nie jestem pewna, ale czuje też majonez, wiec to pewnie krewetki z dipem majonezowym - oblizałam lekko usta.

      Pycha!

      - Tak i do tego jeszcze trochę soku z cytryny dodałem - powiedział z uznaniem. - Dobra jesteś.
      - To dlatego, że dobrze gotujesz - uśmiechnęłam się szeroko.- Mogę jeszcze?
      - Potem zjesz całą potrawę, zadaj pytanie i zostały jeszcze dwa smakołyki.
      - Hmmm...Jak pogodziłeś się z utratą rodziców? - wahałam się z zadawaniem tych pytań, ale wolę zaryzykować, w końcu, albo mi odpowie, albo nie.
      - Po prostu, z czasem się przyzwyczaiłem do tego, że jestem sam z Sasuke.
      - Tylko tyle? - mruknęłam zdziwiona. Jejku, chyba naprawdę nie chce rozmawiać o jego rodzinie. Nie zdążyłam nic dodać, a on już wyrwał się z pytaniem.
      - Co ci się stało w udo? - tego pytania się nie spodziewałam. Na chwilę umilkłam zdezorientowana. Zapomniałam, że mam tam ranę, którą opatrzył mi Deidara.
      - Skąd...
      - Widzę opatrunek pod spodniami - jego głos był jakiś taki...zdenerwowany?
      - Przewróciłam się i upadłam na szkło - powiedziałam, tym razem nie kłamiąc, tylko po prostu nie mówiąc wszystkiego...
      - Jak to? Gdzie i kiedy?
      - Kilka dni temu - chrząknęłam. - To naprawdę nic takiego.
      - Enma, czy ktoś cię skrzywdził? - podniósł głos, a ja drgnęłam. Zacisnęłam pięści pod stołem, próbując ukryć swoje rozdrażnienie. Znowu biłam się z myślami, robiąc wszystko, żeby znowu nie widzieć przed oczami tego faceta.
      - Upadłam i tyle - powiedziałam zachrypniętym głosem. Cisza.

      Błagam cię, nie drążmy tematu!!

      - Okej...W takim razie uważaj następnym razem - odetchnęłam z ulgą, gdy to powiedział.

      Te jego pytania robią się nieciekawe...

      - Dobra, otwórz usta, to powinno być dla ciebie łatwe - usłyszałam i zapominając o poprzednim pytaniu, odchyliłam wargi. Potrawa, a raczej deser był chrupiący i bez wahania odpowiedziałam.
      - Ciastka owsiane! - roześmiałam się.
      - Próbowałem zrobić tak, żeby chociaż trochę smakowały jak twoje - odpowiedział.
      - Czyli nie tylko Sasuke je lubi - wywnioskowałam i puściłam koc z moich pleców, gdy już poczułam, że robi mi się za ciepło.
      - Gdy je przynosisz w naszym domu wybucha wojna, kto zje więcej - Itachi znowu się głośno zaśmiał, a ja miałam ochotę ściągnąć w końcu tą przeklętą opaskę i móc zobaczyć jego twarz.
      - Dobra, teraz trochę łatwiejsze pytanie. Lubisz swoją pracę? - spytała znów oblizując usta.
      - Nienawidzę jej! Jest stresująca, czasochłonna, muszę pracować z kretynami, ale przynajmniej mam zyski.
      - Prawie jak w moim gangu - roześmiałam się. - Też się stresuję, też zabiera mi dużo czasu i też pracując z kretynami oraz mam jakieś zyski, różnica jest taka, że ja to kocham!
      - Taak, bardzo podobne zajęcia - powiedział, ale nie wyczułam sarkazmu. - Mam jedno do ciebie pytanie, a raczej propozycję.
      - O NIE! Trucizna nie działa i znowu wymyśliłeś jakiś pojebany plan mojego unicestwienia? - wybuchnęłam śmiechem.
      - Chociaż jedna rzecz bez marudzenia, proszę! - powiedział rozbawiony, a ja, gdybym nie miała opaski na oczach, przewróciłabym nimi, wyraźnie dając do zrozumienia, że jego pomysły są naprawdę chore.
      - No niech ci będzie, a mogę już ściągnąć to cholerstwo z twarzy? - spytałam z nadzieją.
      - Nie! Został jeszcze jeden...deser - jego głos znów zmienił tonację, ale nie wiedziałam co to oznacza.
      - Wiec co chcesz mi zaproponować?
      - Za tydzień mam spotkanie biznesowe w Otogakure, konferencja połączona z małą imprezą. Muszę na niej być, aby podlizać się pewnemu przedsiębiorcy, tylko, że muszę zabrać osobę towarzyszącą i...
      - Konferencja? Przecież ja się na tym kompletnie nie znam!
      - Ale ty się tylko pokażesz na wieczornej imprezie, że tak powiem, a twoje jedyne zadanie to ładnie wyglądać obok mnie.
      - Nie! - zaprotestowałam.
      - Miałaś nie marudzić!
      - Ale to znowu jest głupi pomysł! Czemu akurat mnie?! - podniosłam głos, a on umilkł. Siedziałam tak patrząc w ciemność i czekając na odpowiedź. Powoli zaczęłam się denerwować, zaprasza mnie na randkę ,a potem jeszcze na konferencję.

      Co on wyczynia?!
     
      - To może przejdźmy do ostatniego poczęstunku.

      Taa, pewnie, uciekaj od odpowiedzi!

      Nie chciało mi się już o tym gadać, nie zgodziłam się i chyba pierwszy raz dziś zaakceptował moje zdanie. W brzuchu mi zaburczało i w głowie miałam te przepyszne krewetki, które jadłam jakąś chwilę temu.
      - Gotowa? Na pewno nic nie widzisz? - usłyszałam.
      - Nic, a nic, tylko czarną otchłań - roześmiałam się i odchyliłam usta. Nie usłyszałam jak zabiera sztućce, nie usłyszałam jak nabiera jedzenie...
      Moje wargi czekały, aż poczują jakiś smak...

      I poczuły...

      Delikatne, lekko wilgotne, ale chyba najpyszniejsze...usta jakie dane mi było całować!

      Oniemiałam! Miałam ochotę krzyczeć i domagać się wyjaśnień! Normalnie dałabym takiemu facetowi w twarz, ale nie...w tej chwili odwzajemniłam jego pocałunek, który był delikatny, a zarazem pobudzał każdą komórkę mojego ciała! Nie chciałam nic widzieć, nie chciałam nic słyszeć...chciałam czuć.
      Nagle przestał i odsunął ode mnie twarz, a ja wstrzymałam oddech. Odwiązał mi jedna ręką opaskę z oczu i w końcu mogłam zobaczyć na własne oczy, że to wcale nie był sen.

      - To jest odpowiedź, na twoje pytanie... - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
No to mamy drugą część randki.
Osobiście chciałam, żeby inaczej to wyglądało, żeby skupić bardziej uwagę na zmysłach, które Itachi pobudził w tym rozdziale, ale wyszło jak wyszło i niech już będzie.
Czekam na wasze opinie, piszcie, hejtujcie, marudźcie, wyżywajcie się na klawiaturze ile wlezie!
Miłego dnia! 

25 komentarzy:

  1. Pisz następny - bo zdechnę!

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany... Ale z tego Itasia bajerant. Chciałabym shejtować, niestety nic nie przychodzi mi do głowy. Świetny pomysł z tą grą w zgadywanie, udało Ci się podkręcić atmosferę nawet bez rozbierania. Ciekawe, czy pójdą na całość :D Jeszcze chyba nigdy nie czekałam tak niecierpliwie na kolejny rozdział, zakończenie w takim momencie jest perfidne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pobudziło zmysły! I to jeszcze jak!

    Zmysł wzroku - przepiękny obraz wolności, gdy spadała przytulona do Itachiego i mogła oglądać wszystko wokół!
    Zmysł węchu i smaku - odgadywała jedzenie. Niby banalne, ale coś czuję, że musiało być tak przepyszne!!!
    Zmysł słuchu - rozpoznawanie co Uchiha robi, jakie emocje pokazuje w głosie!
    Zmysł dotyku - POCAŁUNEK!

    Jprdl jprdl jprdl pocałowali się!!!!!!!!!!
    Haha to się nazywa deser! Też bym taki chciała posmakować!
    Na pytanie odpowiedział pocałunkiem :3333 mmmm!

    Enma jest chyba troszkę przewrażliwiona, że Itachi chce ją zabić XD Chociaż ona jeszcze nie wie, że on jest w Akatsuki, więc to może być prawdopodobne xD

    Ale świetny rozdział, masz bujną wyobraźnię! Ja bym nie wymyśliła tak oryginalnej randki :D

    Świetny rozdział, jestem taka podekscytowana, że się pocałowali, że zaraz spadnę z krzesła! <3

    Teraz ciekawe jak zareaguje na to nasza bohaterka. N
    ie każ mi czekać kolejnych 2 tygodni, mogłabyś coś szybciej opublikować!
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam wrażenie, że Itachi ma za zadanie jej coś złego zrobić, albo wyłudzić jakieś informacje (dopytywał się o jej ojca), ale powoli zaczyna się w niej zakochiwać i mam wrażenie, że będzie chciał ją uchronić przed gangiem :) Co o tym myślisz?

      Usuń
    2. Informacje? To z pewnością! I w sumie teoria o tym, że zakochuje się i nie chce jej skrzywdzić też prawdopodobna.
      Jednak byłoby za pięknie, a znając autorkę (tak Enma, obgaduję cię), to musi polać się krew, łzy i tak dalej xd
      No nic, tylko czekać co się stanie dalej ;D Teraz najważniejsze, że w końcu duży krok do przodu zrobili <3 A raczej skok.

      Usuń
  4. 8yberfhwunfuhnwefnojrk-o8h94unfvmjnn WYŻYŁAM SIĘ NA KLAWIATURZE! To było tak zajebiste ;D
    To była najlepsza randka ever! co ja mówię, ona się jeszcze nie skończyła!
    pisz,pisz,pisz!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze chciałam skoczyć z banguee ale za bardzo się boje xd z Itachim to bym bez wahania skakała nawet bez zabezpieczeń, hahaha :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodko ^^ mrr... Itachi <3 Skok na banguee mnie rozwalił choc sama pewnie bym wymyslala jakies wymowki zeby nie skoczyc hahaha xD Jestem ciekawa kolejnego rozdzialu na ktory czekam z niecierpliwością oraz pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ItaSaku? XD Ktoś tu chyba w chuja leci i nie czyta całego opowiadania XD

      Usuń
    2. Yuko, bez wulgaryzmów!
      Mam nadzieje, że to tylko pomyłka, ponieważ autorka komentarza bardzo lubi różowowłosą XD

      Usuń
    3. Bez wulgaryzmów? I mówisz mi to ty?! Enma, która zamiast przecinka używa słowo 'kurwa' xDD <3

      Usuń
    4. No bez przesady!

      I spierdalaj, bo robisz mi spam, Yuko XD

      Usuń
    5. Wybacz mój błąd bo w trakcie pisania komentarza kolerzanka truła mi o kolejnej notce do mojego bloga o Itasaku :D Matko...ale mnie zawstydziłaś -.-

      Usuń
  8. A ja się wolę nie wyzywać na klawiaturze xd
    Itachi.... <3
    Własnie skończyłam czytać ksiązkę, dziś, i tam był pocałunek, ale czytając to miałam miloin razy większe ciarki i większa radochę :D
    Rozdział super, ajk mi się marzy taka kolacja. Ta, tylko z kim?
    Podobało mi się, i ten basen! Trzeba byc bogatym i tyle
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ''czytając to''- czyli Twojego bloga, dla jasności

      Usuń
    2. Pocałunek opisany lepiej niż w książce? Łoł, kobieto, zaskoczyłaś mnie. Wielkie dzięki!!! <3

      Usuń
  9. No to jeszcze raz przepraszam za mój błąd którego sobie nie mogę wybaczyć...Tym razem napiszę to poprawnie.Muszę podziękować ci Yuko,bo gdyby nie ty,to nie zauważyłabym tego błędu,a ciebie Enma przepraszam i to bardzo,bo wiem,że mogło cię to zranić :( No dobra jeszcze raz:




    Cholera!Cholera!Cholera!Czy ty zawsze musisz kończyć w takich momentach?!No ja się pytam!Kiedy co raz bardziej mnie ciekawiło,co będzie dalej ty kończysz rozdział.Chcę więcej tak mnie ciekawi co będzie dalej,że nie zniosę czekania.Weź się postaraj i szybko napisz kolejny rozdział.Proszeeeeee^^
    Jeśli chodzi o całość,to bardzo ciekawiły mnie pytania zarówno Enmy jak i Itasia i ich odpowiedzi.Muszę przyznać,że zaskoczyłaś mnie tym pocałunkiem xD Oby w twoich dalszych rozdziałach pojawiło się równie dużo Itachiego i Enmy :*
    Ja cię tak ładnie proszę o szybkie napisanie rozdziału xD No i dużo,dużo weny życzę <3


    Mam nadzieję,że już nie ma takich strasznym błędów w moim wykonaniu.Naprawdę bardzo przepraszam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu, rozumiem, że ktoś może się pomylić ;)
      Dziękuję za miłe słowa!

      Usuń
  10. Noooo to był duży krok do przodu! Świetny rozdział i jestem ciekawa jak teraz potoczy się ich znajomość :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. AAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaa przegapiłam rozdział T_T Ale wrócę tu jutro czytać! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Okej, zaczęłam czytać to opowiadanie dzisiaj, i dzisiaj również skończyłam. NIESAMOWICIE mnie to wciągnęło. Pokochałam główną bohaterkę i jej gang. I cholernie nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów.
    Życzę weny i nowych pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super opowiadanie, czekam na kolejny rozdział !! Teksty mnie czasem rozwalaja ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    och kolacja świetna, czyzby Itachi się zakochał wlaśnie w naszej Emmie? och tak Itachi i Sasuke imta walka o ciasteczka bosko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń