sobota, 10 stycznia 2015

#4 - Fuck the world, I'm a Panda!

      Fartuszek, Fartuszek, Fartuszek!!

      Piękny, różowy z napisem "Szef kuchni". Musiałam zacisnąć wargi, żeby nie zacząć się śmiać, albo piszczeć.
  
      Wspomniałam, że nienawidzę gotować, ale mężczyzn, którzy to robią uwielbiam!

      Uśmiechnęłam się. Wygląda zupełnie inaczej niż przed szkołą, albo w warsztacie. Jest ubrany w zwykłe, szare dresy i czarną koszulkę. No i do tego ten fartuszek.
Wydawało mi się, że tacy ludzie śpią nawet w swoich garniturach.
      Zagryzłam wargę. Z jednej strony ten widok był komiczny, ale z drugiej...uroczy.
      - Ej! Słyszysz mnie? - dopiero po chwili zorientowałam się, że coś do mnie mówi. Potrząsnęłam lekko głową.
      - Yyy przepraszam, mówiłeś coś? - czułam, że policzki robią mi się bardziej różowe.
      - Pytałem jak się ma samochód mojego brata. To ty, jak dobrze pamiętam, pracujesz w tym warsztacie? - uśmiechnął się.
      - Powinien być gotowy za kilka dni - wymamrotałam.

      Jak mam się skupić i w miarę normalnie rozmawiać, jak on jest w fartuszku??????

      - Enma, chodź do mojego pokoju, pomyślimy nad zadaniem - powiedział Sasuke.
Dziwnie się czułam w towarzystwie jego brata, więc szybko poderwałam się i poszłam za Siusiaczkiem.

      Są tylko trzy rzeczy, które potrafią mnie zdezorientować i wybić z racjonalnego myślenia. Numer jeden - długie, gęste brody. Niestety w Konoha bardzo rzadko spotykane. Numer dwa - Harley Davidson, a numer trzy - mężczyźni w fartuszkach!

      Przez półtora godziny Sasuke omawiał, tłumaczył i przedstawiał swój pomysł na zadanie. Szczerze to nawet nie wiedziałam o czym on gada, więc przytaknęłam dwa razy i pozwalałam mu kontynuować. Powiedział, że wszystkim się zajmie, ale żeby nie było, że nic nie robię, kazał mi piec ciastka i ślęczeć w kącie za każdym razem jak będę u niego przesiadywać.
      Ciastka chyba mu zasmakowały. Zjadł całe pudełko. Nie sądziłam, że taki z niego smakosz słodyczy. Zgodziłam się na taki układ. Przynajmniej dostanę piątkę z fizyki i będę mogła podglądać Itachiego w fartuszku.

      Chyba muszę przekonać Nejiego, żeby sobie taki kupił. Oooo taak.

~ . ~ . ~ 

      - Sasuke, zaproś koleżankę na obiad - usłyszałam głos starszego Uchihy. Już widziałam, że Sasuke ma zniesmaczona minę. Uśmiechnęłam się.
      - Spoko, Siusiaczku. Nie jestem głodna - i w tym momencie jak na złość zaczęło mi burczeć w brzuchu. Miałam nadzieje, że nie było tego aż tak słychać, ale się pomyliłam. Młody Uchiha westchnął i kiwnął, żebym poszła za nim. Ostatecznie zostałam. W końcu darmowe żarcie, trzeba korzystać! Po za tym przyrządzone przez Itachiego Uchihę. Itachiego, który przyrządzał to w fartuszku. Bardzo słodkim fartuszku. 
      Usiedliśmy przy nakrytym stole. Znowu wszystko do siebie pasowało. Talerze, serwetki, obrus. Jak ja jem w domu, co rzadko się zdarza, to zazwyczaj jestem owinięta kocem i siedzę na kanapie przed telewizorem oglądając jakieś bezsensowne seriale. Tutaj czuję się jak w jakieś drogiej restauracji. 
      Trzeba przyznać, że jedzenie świetnie wyglądało, a zapach spowodował, że poczułam się jeszcze bardziej głodna.
Tylko jedno mnie martwiło. Itachi już nie miał fartuszku. 

      Wielka szkoda.

      - Coś do picia? - zapytał. - Mam bardzo dobre wino, jeśli lubisz. Albo whisky?
      - Nie dziękuję, prowadzę - wymamrotałam mimo, że jego ostatnia propozycja była kusząca.
Zaczęliśmy jeść. To było takie dobre!! Mięso pokrojone w kostki idealnie, pikantnie przyprawione, ryż nierozgotowany, a zestaw surówek świetnie dobrany.
      - A więc, chodzicie do tej samej klasy, tak? Dziwne, nie przypuszczałem, że dziewczyny mogą interesować się motoryzacją - zaczął rozmowę Itachi.
      - Ona zawsze była inna. Nie zdziwiłbym się gdyby miała kutasa w spodniach - Sasuke musiał dodać swoje pięć groszy. 

      Skurwiel.

      - Coś powiedział, frajerze?! - próbowałam nie podnosić głosu, ale chyba mi się to nie udało.
      - Sasuke! - warknął straszy Uchiha. Spojrzał na niego zimnym wzrokiem, a potem z lekkim uśmiechem odwrócił się w moją stronę. - Wybacz, mój brat czasami zachowuje się jakby sam nie miał kutasa.
Uśmiechnęłam się.

      Już go lubię.

      Próbowałam powstrzymać się od śmiechu, ale to było trudne, gdy widziałam pulsującą żyłkę na czole Siusiaczka.

~ . ~ . ~ 

      Po obiedzie podziękowałam i uznałam, że czas na mnie. To było dziwne, ale na prawdę miło spędziłam popołudnie. Mimo,że Sasuke jest bardzo irytujący to nie nudziłam się. Nie sądziłam, że jego brat jest taki. W mojej głowie wyglądał raczej na kulturalnego i ułożonego człowieka, ale słownictwo czasami ma bardzo wulgarne.
      Jest wcześnie. Dopiero kilka minut po osiemnastej. Nie chce mi się jechać do domu, więc skręciłam w stronę Piwnicy.
      Gdy dojechałam na miejsce podeszłam i usiadłam przy barze. Neji powitał mnie uśmiechem i nawet nie zamieniając ze mną słowa zaczął nalewać do szklanki Jacka Danielsa.
Usłyszałam głośny huk, charakterystyczny dla pijanych gości, którzy często spadają ze schodów, gdy schodzą do Pubu. Od razu rozpoznałam głośne "kurwa", które rozniosło się na cały bar.
      - Hahahaha, jaka z ciebie ofiara, Akira - usłyszałam śmiech Skazy.
      - Spierdalaj, kutasie! - brunet zaczął podnosić się z podłogi. Oboje mnie zauważyli.
      - Enma, kochanie moje, cudowne! Wyglądasz pięknie jak zawsze! - gdy Akira zaczyna mnie komplementować to, albo coś chce, albo jest pijany.
      - Gdzie chłopaki się tak urządziliście? - uśmiechnęłam się, a potem odepchnęłam mojego kolegę z bandaną na głowie, gdy poczułam jego oddech.
      - Odyn kazał nam nastraszyć takiego gościa z monopolowego. Tak go zaskoczyliśmy, że zaproponował, abyśmy wzięli co chcemy i sobie poszli.
      - Więc wychlaliście jego cały towar? - parsknęłam śmiechem. 
Skaza uśmiechnął się i zaczął szperać po kieszeniach. Zapewne szuka paczki papierosów. Momentalnie przestał, gdy obok niego przeszła niebieskowłosa dziewczyna. Zakręciła tyłkiem jak różdżką i magicznym sposobem brunet był obok niej. 

      Facetom nie potrzeba wiele do szczęścia.

      Akira oparł się łokciami o bar, spojrzał na mnie, a potem było słychać jak wali czołem o blat. Zaczął chrapać. Bardzo głośno chrapać. 

      Oj, chłopaki, kocham was, ale czasami nie mam do was siły.

      Pocałowałam bruneta w głowę. Wtedy usłyszałam wycie policyjnych syren. Coś we mnie drgnęło. Zawsze tak mam i zazwyczaj wtedy chodzi, albo o mnie, albo o chłopaków. Oczywiście się nie myliłam. 

      Niestety. 

      Kilku mężczyzn w mundurach zbiegło po schodach.
      - Cisza! Wszyscy ręce za głowę! - krzyknęli i wymierzyli pistolety w stronę ludzi. Nikt nie podniósł rąk. Po prostu stanęli nieruchomo. Zamiast szumu, przekleństw i śpiewów było słychać syreny, a pomiędzy nimi utwór Iron Maiden - Run to the hills.
      - Szukamy niejakiej Enmy Kirei. Proszę ją wskazać inaczej wszyscy będą zatrzymani i przeszukani!
Trzask! Zaspany Akira wywalił się na krześle i runął pod nogi policjantów. Przygryzłam wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem. 

      Biedak, zawsze musi się w coś wkopać.

      - Ale milicjancie, o co chodzi? - język zaczął mu się plątać, ale starał się mówić normalnie. Władza powinna doceniać dobre chęci współpracy, prawda? Policjant skrzywił się.

      Coś mi świta! 

      Rozpoznaje go. Ooo tak, już miałam z nim do czynienia. Krzywi swoją twarz jakby pistolet uwierał go w dupę. Identyczną minę miał, gdy byłam zatrzymana za rozbój i przyszedł odebrać mnie tata. Nie chciał mnie wypuścić, ale mój ojciec potrafi być bardzo przekonywujący.
      - Enma Kirei. Mówi ci coś to nazwisko? - Akira drgnął i wyglądało to jakby od razu wytrzeźwiał. Wstał.
      - Po co wam ona? - mówił już całkiem normalnie. 

      Ehh, niedobrze.

      Akira zacznie się z nimi kłócić. Nie może być znowu zabrany na komisariat. Ostatnio za dużo razy odwiedzał to miejsce.
       - Enma Kirei to ja - powiedziałam cicho, ale dość wyraźnie. Neji odwrócił gwałtownie głowę w moją stronę. Spojrzałam na policjantów. - W czym mogę pomóc? - widziałam zdziwienie na twarzy Akiry, ale gdy on zobaczył, że jestem pewna siebie od razu się uspokoił i nawet lekko uśmiechnął.
      - Zostajesz zatrzymana! W Sunagakure na stacji benzynowej przy głównej drodze doszło do morderstwa trzech osób. Zidentyfikowaliśmy pani naskórek. - wtedy przypomniałam sobie, że zostałam trafiona w rękę. 

      Wszystko jasne. 

      Uśmiechnęłam się.
      - A więc proszę, aresztujcie mnie - powiedziałam ostro, nie przestając się uśmiechać. Zaskoczyło to grupkę w mundurach. Mężczyzna z krzywym ryjem przyjrzał mi się jeszcze uważniej. Chyba sobie o mnie przypomniał, a raczej mojego tatuśka. Dowodem jest strach w jego oczach.
      - Szefie. Przecież to córka... Przeklętego. - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, gdy to usłyszałam. Policjant, który kierował lufę pistoletu w moją stronę powoli ją opuścił.

     Ooo tak, grzeczna psinka.

     Odwróciłam się lekko plecami, aby zabrać szklankę z moim ulubionym alkoholem.
Zrobiłam to specjalnie. Musiałam pokazać moją piękną naszywkę na skórzanej kurtce. Wtedy policjant bez wahania schował broń i zakłopotany nie wiedział co ze sobą zrobić. Przez chwilę panowała cisza. Od początku wiedziałam, że nic mi nie grozi.
      - Prze...przepraszamy. Musiała nastąpić jakaś pomyłka w laboratorium. Z pewnością to nie może być pani DNA. - wycofali się z przerażeniem na twarzy. Wzięłam łyk i uśmiechnięta znowu usiadłam przy barze jak gdyby nigdy nic.

~ . ~ . ~ 
+18!

      - Enma, czekaj! - usłyszałam zza pleców głos Hyuugi, gdy chciałam założyć swój kask i pojechać do domu. - Zabieram cię do mnie i to bez gadania! - wziął mnie na ręce.
      - Oj Neji, chciałam się dziś wyspać - powiedziałam obojętnie.
      - Zrobisz to u mnie - pocałował mnie w policzek. Automatycznie się odsunęłam. Nie lubię jak robi to w miejscu publicznym. To co nas łączy powinno zostać w jego pokoju. - Daj spokój, powinnaś się odstresować. W końcu prawie zostałaś zatrzymana - zaczął iść w stronę swojego samochodu. 

      Eh no dobra... Niech już będzie. Może faktycznie ma rację.

      Otworzył drzwi swojego pokoju. Zasłonił żaluzje i zaczął nalewać do szklanki whisky. Ja za ten czas usiadłam wygodnie na jego białej pościeli. Jest świeżo zmieniona. Zawsze jak tu przychodzę jest wyprana i pachnąca. Zawsze też przed seksem wypijamy toast.
      Wzięłam łyk zimnego trunku. Poczułam na języku znajomy smak Johnnie Walkera. Zamknęłam oczy. Rytuał naszej nocy się powtarza. Jeden łyk, a następnie Neji jeszcze wilgotnymi wargami całuje moje ramię. W odpowiedzi odchylam lekko głowę, aby ułatwić mu dostęp do szyi. Położył rękę na mojej nodze i delikatnie zaczął przesuwać ją na wewnętrzną stronę ud. Wzięłam lekki wdech i położyłam szklankę na małym nocnym stoliku. Poczułam jak zaczyna rozpinać mój pasek z ćwiekami. U nas nie istnieją gry wstępne. On i ja wiemy po co tu jesteśmy.
Pozbył się moich szortów, a jego oczom ukazały się koronkowe, czarne majtki. Drugą rękę zaplątał we włosy.

      Zawsze te same ruchy. Te same czynności. Te same doznania.

      Teraz, jak zawsze, ściąga sobie koszulkę i kładzie mnie na plecy. Moja bluzka idzie w górę, a jego dłoń w dół. Dotyka opuszkami palców skraj mojej dolnej bielizny i powoli wkłada rękę coraz niżej. W tym momencie moje napięcie znika i pozwalam mu na dalszy ciąg.

      To znajome rozluźnienie... 

      Coś podobnego, gdy nabierasz powietrza do płuc i nie oddychasz najdłużej jak się da, a potem otwierasz usta i twoja klatka piersiowa opada, a ty wiesz, że możesz już swobodnie oddychać.  
      Neji całuje moją szyję, policzki i od czasu do czasu usta. Dotyka moich piersi i brzuch. Zawsze omija okolicę mojej blizny. 

      To kolejna rzecz, za którą go lubię.

      Zamknęłam oczy. Gdy je odtworzyłam długowłosy był już całkiem nagi. Mi został biustonosz. Pocałował mnie, a potem usta wędrowały niżej. Osunął ze mnie jedno ramiączko i lekko obniżył stanik, żeby mógł zobaczyć moje piersi. Znów zamknęłam oczy. Lekko musnął mój sutek wargami, a potem zaczął przygryzać. Wtedy poczułam jak jego kutas ociera się o mnie, a pół minuty później wypełnia mnie w środku. Westchnęłam. Mój mózg przestał myśleć. Była tylko ta chwila, ten moment. To rozluźnienie i przyjemność.
Posuwał się we mnie coraz szybciej. Z każdym pchnięciem czułam się bardziej wilgotna. Moje sutki sterczały, ale oddech miałam spokojny, co jest rzadko spotykane przy stosunku.
      Neji pieścił moje ciało. Wiedział co mu wolno, a czego nie.
Wiele osób uważa mnie pewnie za dziwkę. Robię to z mężczyzną, którego wcale nie uważam za partnera. Widzę się z nim tylko przy barze i w tym łóżku. Nie mamy pojęcia czym się interesujemy i co robimy po za przebywaniem w Piwnicy, ale wiemy co nam wolno i nie wolno podczas seksu. Tylko to nas łączy. Dla mnie i dla niego był to idealny układ. Nikt nie zadawał pytań, po prostu robiliśmy swoje.
Usłyszałam jak jego oddech jest coraz szybszy. Wiedziałam, że zaraz skończy i się nie myliłam. Pocałował mnie i szybko wyszedł z mojej pochwy. Chwile potem poczułam ciepłą, lepką spermę na moim brzuchu. (aut.: Szybko poszło XD) Opadł obok mnie, a ja wytarłam nasienie o pościel.

      Zaraz pewnie chwyci za paczkę papierosów.

      - Ej Enma - usłyszałam jego cichy głos - zastanawiałaś się może kiedyś...no wiesz, o nas?

      Ooo nie! Nie ma opcji nawet, żebym o tym rozmawiała.

      Nie odezwałam się. Spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem i zacisnęłam pięści. Zauważył to, lekko zakłopotany podniósł się z łóżka i zaczął szperać po swojej kurtce. Wyciągnął paczkę Marlboro.
      - Nie chciałem cię urazić. Po prostu już długo to robimy i tak się zastanawiam czy my..
      - Nie, nie, nie, nie! - krzyknęłam. - Wszystko zepsułeś! - wkurzyłam się. Bardzo. Szybko ubrałam szorty i koszulkę nie zwracając uwagi na to, że nie mam jeszcze na sobie majtek.
      - Co ty robisz?! - zaniepokoił się Hyuuga.
      - Powiedziałam nie!!! - warknęłam i wybiegłam z pokoju.

      Co za kretyn! Yhh, czemu nagle zaczął tę rozmowę? Nie było mu dobrze jak do tej pory? Po tylu miesiącach! Nie chce zobowiązań! Powinien mi dziękować, że mógł od czasu do czasu sobie poruchać, a nie zaczynać jakieś bezsensowne dyskusje! 
Jedyny plus tego wszystkiego jest taki, że nie musiałam dziś czuć dymu nikotynowego...

~ . ~ . ~

      Kolejny dzień. Jak co ranek obudziłam się dwie minuty przed budzikiem. Dalej jestem zdenerwowana wczorajszą "rozmową" z Nejim. Często wybucham. Mam to podobno po ojcu. Jednak dawno już nie czułam takiej frustracji! 

      Zimny prysznic dobrze mi zrobi.

      Spojrzałam przez okno. Zabrałam bieliznę, długie czarne jeansy i bordową bluzkę z długim rękawem. Jest dziś chłodniej, więc zamiast trampek wygrzebałam moje kochane glany - czarne, brudne i zdarte w niektórych miejscach. Zasługą tego są koncerty, na które od czasu do czasu wybieram się z chłopakami.
      Będąc w kabinie prysznicowej czułam dreszcze, które wywoływał zimny strumień wody. Gdy zakręciłam wodę, stałam przez chwile nieruchomo. Wzięłam głęboki wdech i uderzyłam się z całej siły dłońmi w twarz. 

      Dziewczyno, ogarnij się! 

~ . ~ . ~

       Nie poszłam dziś do szkoły. Zamiast tego skręciłam do warsztatu. Chłopaki jeszcze nie skończyli naprawiać samochodu Uchihy, więc mogłam im w czymś pomóc. 
      Zaparkowałam przed budynkiem i jednym kopnięciem otworzyłam sobie drzwi od garażu. Moje brudasy na chwilę oderwali się od pracy i spojrzeli w moją stronę. 
      - Dajcie mi jakąś robotę, bo oszaleję - warknęłam. 
Nie odezwali się za co im dozgonnie dziękuję. Znali mnie jak nikt inny. Wiedzieli, że jak jestem wkurzona wystarczy dać mi szmatę i narzędzia do ręki. Zamiast zadawać głupie pytania po prostu pogłośnili muzykę z wieży i wrócili do roboty. 

      Kocham was chłopaki!

      Chwyciłam za szmatę, włożyłam do tylnej kieszeni spodni i śpiewając pod nosem "I'm Broken" Pantery zajęłam się tym co lubię najbardziej. 

~ . ~ . ~ 

      Brudne ręce od smaru, a do tego zapach benzyny i papierosów. 

      To mój świat!

      Od małego jestem do tego przyzwyczajona i nie oddałabym tego zakładu za żadne skarby! Chłopaki potrafią często wkurzyć, ale są...troskliwi na swój sposób. Wiem, że tylko im mogę w stu procentach zaufać. 
       Zamknęłam przednią maskę i odsunęłam się trochę. 
      - Tetsu, odpalamy! - krzyknęłam, żeby usłyszał mój głos, który był przytłumiony muzyką. 
Rzucił brzęczącymi, metalowymi kluczami i weszłam na miejsce kierowcy. 
      Wymieniliśmy tylne siedzenia i maskę. Rura wydechowa też była wygięta i do niczego. Lekkie problemy z akumulatorem, ale daliśmy radę. Autko wyglądało jak nowe. Teraz wystarczyło po prostu je umyć. 
      Włożyłam klucz do stacyjki i przekręciłam. Uśmiechnęłam się słysząc jego silnik, a w szybie widziałam zadowolonych chłopaków przybijających sobie piątki. Robota skończona. 
      - Pan Uchiha będzie musiał wypisać bardzo ładną sumkę za to autko - oznajmił Ryoko odpalając papierosa. 
W tym momencie odstałam smsa. Spojrzałam na wyświetlacz.

      O wilku mowa.

Nadawca: Sasuke
Godzina: 14:12
Treść: Szanowna Pani Enmo. Nie wiem czemu nie zawitała Pani do szkoły, ale raczę przypomnieć, że mamy do zrobienia pierdolone zadanie z fizyki!
PS: Upiecz ciastka :)
      Parsknęłam śmiechem.

      Bezczelny i arogancji jak zawsze. Ja tu się trudzę, żebyś jeszcze nacieszył się swoim drogim autkiem, frajerze!

      Odpisałam mu.
Adresat: Sasuke
Godzina: 14:15
Treść: Nie martw się. Przywiozę coś więcej niż tylko ciastka. O której mam być?
      Momentalnie dostałam odpowiedź. 
Nadawca: Sasuke
Godzina: 14:16
Treść: 16:00, tylko się nie spóźnij!

      Ja się nigdy nie spóźniam, Siusiaczku.

      Wytarłam swoje ręce i założyłam kurtkę na plecy. 
      - Chłopaki, będę tu za godzinę, no może półtorej. Wyszorujcie to maleństwo, a ja je odwiozę do państwa Uchihów - powiedziałam i wybiegłam przed warsztat.

~ . ~ . ~ 

      W domu wzięłam dokładny prysznic i założyłam ciuchy, które nie śmierdziały smarem.
Poprosiłam mamę, żeby za ten czas przygotowała dla mnie składniki na ciastka i nastawiła piekarnik. Błyskawicznie zmieliłam płatki owsiane i kawałki czekolady. Trochę miodu, jajka, mąka, masło i proszek do pieczenia. Wszystkie składniki wymieszałam i nałożyłam na blaszkę. Włożyłam do piekarnika na 10-15 minut.

      Lubie piec. 

      Cieszę się, że Sasuke mnie o to prosi. W dodatku dzięki ciastkom będę miała dobrą ocenę z fizyki. 
      Gdy moje wypieki były gotowe na chwile je odstawiłam za okno, żeby ostygły. Spojrzałam na zegarek. Godzina 15:20. Za dziesięć minut wychodzę. Zapakuje się do samochodu Sasuke i w dwadzieścia minut będę pod jego domem. 

      Idealnie. 

      Jak zawsze, potrafię dysponować czasem.

~ . ~ . ~ 

      Zajechałam pod dom Uchihów. Nie mogłam się oprzeć...Zamiast zapukać do drzwi zaczęłam trąbić. Tak długo, dopóki ktoś nie przyjdzie mnie ładnie powitać. Czekam, trąbię, czekam, trąbię, aż w końcu zauważyłam, że drzwi wejściowe się otwierają, a w nich Itachi. Wyszłam z samochodu lekko zakłopotana, ale zaraz po tym moja pewność siebie wróciła.
      - Wybacz, że nie zadzwoniłam, ale uznałam, że zrobię niespodziankę twojemu braciszkowi - powiedziałam rzucając w niego kluczyki. - Miałam jednak nadzieje, że to on wyjdzie jako pierw... - nie dokończyłam, ponieważ Sasuke wybiegł z domu jak torpeda i zaczął prawie piszczeć na widok samochodu.
      - Łoooł, kobieto! Niesamowite!!! Wygląda cudownie! - krzyknął. Pierwszy raz widziałam w nim taki entuzjazm.
      - Dziękujemy ci. Podaj kwotę jaka się należy, a ja zrobię szybko przelew - powiedział Itachi oglądając tył samochodu. 
Był  w eleganckiej, jasnej, ale pomiętej już koszuli z niedopiętymi dwoma guzikami. Sama nie wiem, czemu zwróciłam na to uwagę.

      Seksownie to wygląda.

      Potrząsnęłam głową. Nie czas na głupie myśli.
      - Nie ma sprawy, a i przypilnuj swojego braciszka, żeby następnym razem nie wjeżdżał w budynek szkoły - puściłam oczko w stronę starszego Uchihy.
      - Spierdalaj - warknął Sasuke. - Masz ciastka? - roześmiałam się i wyciągnęłam pudełko z tylnego siedzenia.
      - Trzymaj, Siusiaku.

~ . ~ . ~

      Nie sądziłam, że ten dzień tak będzie wyglądał.

      Na początku Sasuke coś tam gadał na temat fizyki, ale oczywiście nic, a nic nie rozumiałam. Gdy widział moją obojętność na twarzy zrezygnował z tłumaczenia. Coś tam zaczął szperać w internecie i w książce. Wziął jakąś makietę i zaczął w tym dłubać. Od czasu do czasu zajadał moje ciastka. Nudziłam się niesamowicie. Rozglądałam się po pomieszczeniu, żeby znaleźć coś co mogłoby przykuć moją uwagę. Pokój był typowy dla nastolatka. To znaczy typowy dla bogatego nastolatka. Duże łóżko pod ścianą, telewizor naprzeciwko, jakieś gry, płyty, Xbox , książki na półkach, biurko i laptop na nim. Ściany były koloru niebieskiego co mnie nie dziwi. Zawsze ten kolor mi się z nim kojarzył. Sama nie wiem czemu.
Gdy przeanalizowałam każdą rzecz w tym pomieszczeniu uznałam, że muszę rozprostować nogi.
      - Gdzie jest łazienka? - spytałam i się przeciągnęłam.
      - Zaraz po prawej stronie od drzwi - mruknął, ale był tak zajęty, że nawet na mnie nie spojrzał. Pomaszerowałam na korytarz, skręciłam i faktycznie od razu znalazłam drzwi łazienki. Weszłam i próbowałam się zamknąć na klucz, ale ku mojemu zdziwieniu nie było go.

      No tak,  dwóch facetów w jednym domu, więc nie mają niczego do ukrycia.

      Nawet tutaj jest wszystko idealnie poukładane. Na półkach koło umywalki wody kolońskie, woda po goleniu i dezodoranty. Z boku zobaczyłam suszarkę na ubrania, a na niej męskie slipki. Trochę mi się zrobiło niedobrze, gdy pomyślałam, że Sasuke je nosił.
      Spojrzałam w lustro. Byłam ubrana w czarne, sprane legginsy i krótką czarną koszulkę na ramiączkach z napisem "Fack the World, I'm a Panda".

      Dziwny napis, ale lubię ją nosić. Pewnie dlatego, że fascynują mnie te zwierzęta. Biało-czarne misie, które tylko śpią i jedzą. Też bym tak chciała.

      Włosy miałam w nieładzie, a moje oczy były bardzo mocno pomalowane czarnymi cieniami, które już trochę się rozmazały. Nie pasowałam do tego miejsca. Do idealnie poukładanego domu Uchihów.
      Westchnęłam i odkręciłam wodę z kranu, żeby trochę namoczyć włosy i je w miarę ogarnąć. Wtedy drzwi łazienki się otworzyły, a ja momentalnie się odwróciłam. W progu stał zamurowany Itachi z rozpuszczonymi włosami i samym ręczniku, który był związany wokół pasa.

      O cholera!

       Poczułam jak moje policzki zaczynają płonąć, a on zakłopotany nie wie co powiedzieć.
      - Sorki, próbowałam się zamknąć, ale nie macie klucza, ani zatrzasku, więc nic nie mogłam zrobić, a Sasuke pozwolił mi skorzystać z łazienki - powiedziałam na jednym wydechu i próbowałam nie zwracać uwagi na to, że stoi przede mną prawie cały nagi.
      - Nic się nie stało, na prawdę. To raczej ja powinienem przeprosić, ale nie spodziewałem się, że znajdę cię w mojej łazience - uśmiechnął się.

      Jego łazience? No oczywiście, państwo milionerzy moją osobne łazienki!

      - Ehh to Siusiak mówił mi, że mam skręcić w prawo! - prychnęłam śmiechem. - Musiałam coś pomieszać, ale spoko, już wychodzę - kąciki ust mi lekko drżały. Byłam rozbawiona całą tą sytuacją.
      - W porządku - uśmiechnął się szczerze i chwycił  za ręcznik, żeby przypadkiem mu się nie osunął nieco niżej.

      Taa, to na prawdę byłaby wielka szkoda, gdyby tak się stało...

      Wyszłam szybko, bardzo szybko. Prawie wybiegłam, żeby nie czuć już tego skrępowania.
      - Jeszcze raz przepraszam - rzuciłam mijając go i lekko drasnęłam go ramieniem, a moje ciało przeszedł dreszcz.
      Zamknął za sobą drzwi, a ja stanęłam na korytarzu i próbowałam nie wybuchnąć śmiechem. Z jednej strony byłam zawstydzona, ale z drugiej miło było popatrzeć... na tak zbudowanego mężczyznę. I ten ręcznik wcale nie był potrzeb...

      Opamiętaj się, dziewczyno!

       Uderzyłam się lekko w twarz i uśmiechając się pod nosem wróciłam do pokoju Sasuke.
      - Susiaku, jak mogłeś zaprowadzić mnie do łazienki twojego brata?! - warknęłam, trzaskając za sobą drzwi.
      - Że co? - spytał zdziwiony. - Przecież kazałem ci iść w prawo, po lewej jest Itachiego - przerwał zdanie - Aaa sorki, pewnie poszłaś w twoje prawo, a nie moje - roześmiał się cicho.
      - Jesteś beznadziejny - mruknęłam pod nosem.
      - A co? Mój brat przyłapał cię jak właśnie puściłaś wielkiego bąka i zaśmierdziałaś mu cała łazienkę? - wybuchnął śmiechem.
       - Spierdalaj, Siusiaku! Kobiety nie pierdzą! - sama zaczęłam się śmiać. Wiem, że to co powiedział było ohydne, ale jestem przyzwyczajona to takiego typu żartów. W końcu pracuję z sześcioma mężczyznami, którzy potrafią czasami powiedzieć coś znacznie gorszego.
      - Twoje rumieńce i zakłopotanie potwierdzają moje słowa! - nie przestawał rechotać, a ja zaczęłam rzucać w niego poduszkami.
       - Nie podskakuj, bo może ci się stać krzywda - krzyknęłam i oparłam się o ścianę, ponieważ już brzuch zaczął mnie boleć od śmiechu.
      - Dobra, dobra. Koniec - wstał i podszedł do drzwi. - Idziemy się czegoś napić? - spytał.
      - A co z zadaniem?
      - Będziemy kończyć w następnym razem. Chodź, mam dwa piwa w lodówce - lekko się uśmiechnął i wyszedł.
      - Nie piję piwa. Masz coś innego? - poszłam za nim.
      - Wino? Whisky? Może jakiegoś drinka?
      - Whisky, zdecydowanie! - skoro jest już taki hojny to tym razem skorzystam z propozycji. I tak nie mam motocyklu, więc będę musiała po kogoś zadzwonić, żeby mnie odwiózł do domu.
      Minęłam łazienkę i usłyszałam, że Itachi bierze prysznic. Przygryzłam lekko wargę przypominając sobie jego mięśnie brzucha i ten nieszczęsny ręcznik.

~ . ~ . ~

      - Pojebanych masz znajomych - roześmiał się Sasuke.
      - Uważaj! Wystarczy jedno moje słowo, a przestrzelą ci dupę - odpiłam łyk z mojej szklanki. Rozmawialiśmy o moim gangu. To znaczy nie powiedziałam mu o naszych akcjach, misjach, wyścigach itd. Nie mogę o tym mówić, nawet jeśli całe miasto wie kim jestem i co robię to nie mogę opowiadać o tym na prawo i lewo. Mówiłam raczej o charakterach moich chłopców. O imprezach w Piwnicy, koncertach, ogniskach i takie tam. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale Sasuke nie jest taki zły. Owszem jest bezczelny, pewny siebie i chamski, ale już mam mniejszą ochotę uszkodzenia jego twarzy.
      Do salonu, gdzie siedzieliśmy, wszedł starszy Uchiha. Niestety od razu przypomniałam sobie sytuację w łazience, ale z tego co widziałam on już chyba o tym zapomniał. Zaczął biegać tam i z powrotem. Pakował coś do teczki i rozmawiał przez telefon, prawdopodobnie wychodzi, świadczy o tym fakt, że ubrał garnitur.
      - Dobra, ja się będę zbierać - wymamrotałam i sięgnęłam po swój telefon.
      - Ej to czekaj, Itachi cię odwiezie - zaproponował brunet.
      - Nie trzeba. Na prawdę! Odyn, albo Tetsu po mnie przyjadą.
      - Ej, bro! Odwieziesz ją? - krzyknął Sasuke, a jego brat waśnie odłożył słuchawkę. Spojrzał na mnie tymi swoimi czarnymi jak smar oczami, a mnie przeszły ciarki. Sama nie wiem dlaczego...
      - Pewnie, za minutę wychodzę - odpowiedział, ale te słowa bardziej kierował do mnie niż do brata.
      - Nie chce robić problemu - dobre wychowanie mnie tknęło. Jednak Itachi mnie nie słuchał. Zabrał kluczyki, które leżały na komodzie i machnął w stronę wyjścia. Przytaknęłam.
      - Nie zapomnij, że jutro też masz upiec ciastka! I dzięki za samochód! - krzyknął na pożegnanie Siusiak. Zasalutowałam i wyszłam.
      Nawet nie zauważyłam, że przesiedziałam u Uchihów trzy i pół godziny. No, ale cóż. Jakby mnie mieli dość to z pewnością Sasuke by mi o tym powiedział.

~ . ~ . ~

      Jechaliśmy w milczeniu. Odezwałam się tylko, gdy poprosił o mój adres. Jego samochód był piękny. Tapicerki miały granatowy kolor i było w nim tak czysto, że mogłam się przejrzeć. Irytująca była cisza. Nie włączył żadnej muzyki mimo, że radio i zamontowane głośniki były z najwyższej półki. Nie powinno mnie to dziwić, w końcu jest ułożonym biznesmenem, który musi odbierać milion telefonów dziennie, a nie jak moi znajomi, którzy bez ciężkiej, metalowej muzyki i szluga w ustach nie potrafią funkcjonować.
      Dojechaliśmy. Zatrzymał się zaraz pod moimi schodami. Przez pół minuty siedzieliśmy nieruchomo. W końcu odpięłam pasy i otwierając drzwi odezwałam się:
      - Dziękuję za... - nie dał mi dokończyć.
      - Przepraszam cie jeszcze raz za to, że wtargnąłem do łazienki - uśmiechnął się. Spojrzałam w jego oczy i kąciki ust lekko mi drgnęły.
      - Spoko, fajnie było cię pooglądać przez krótką chwilę - jego oczy zabłysły, ale minę miał jakby analizował każde słowo jakie właśnie do niego wypowiedziałam. Nie dziwie mu się.

      SAMA NIE WIERZE, ŻE TO POWIEDZIAŁAM!

      Znowu poczułam, że policzki mi się czerwienią. Zazwyczaj byłam pewna siebie i takie teksty nie krępowały mnie. Jednak w jego obecności poczułam się dziwnie.
Itachi się cicho zaśmiał pod nosem.
      - Miłego wieczoru - odparł, a ja wyszłam. Zamykając drzwi usłyszałam jeszcze jak krzyknął - A i fajna koszulka!
Uśmiechnęłam się szeroko na te słowa. 

Zdjęcie Itachiego może i nie jest w ręczniku, ale ten szlafroczek też fajny, nie? :3

Bez pandy by się nie obeszło!
Dalej mam bzika na punkcie tych zwierząt. :D
Jest to jak dotąd mój najdłuższy rozdział. Co myślicie?
Enma wyszła troszkę na zboczoną i napaloną istotę XD
Komentujcie, wyrażajcie zdania, na prawdę wypowiadajcie się ile tylko chcecie pod spodem :*

15 komentarzy:

  1. jaki długi rozdział! <33 cudowny jest i tyle Itachiego. Ręczniczek, fartuszek łohohho same wypasy i to tylko w dwa dni u Uchihów XD co będzie dalej?!
    Hahahah Sasuke rozjebał mnie z tym bąkiem na całą łazienkę XD Przez dobre pięć minut się z tego śmiałam i nie mogłam uspokoić xd Szybko nowy rozdział pisz XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie pasuję do idealni pokładanego domu Uchihów" - świetny tekst, który wg mnie jest esencją tego rozdziału.

    Fartuszek? O to chodziło?! Kawaii! :3
    Też lubię gotujących mężczyzn. Piąteczka! Sama chętnie bym spróbowała dania Itachiego.

    Scena erotyczna z Nejim?!?!?!?! Tego się nie spodziewałam! Mrrr miło było poczytać. Mimo, że szybko doszedł, biedak. Coś nie jest w formie. XD I w dodatku dostał opierdol od Enmy.Coś mi się wydaję, że czarnowłosa szybko zmieni partnera do łóżka...Czekam na to z utęsknieniem!

    Policjanci prawie się posrali ze strachu przed jej ojcem. Ciekawa jestem kiedy tatusiek się pojawi!

    Brudny warsztat. Brudne ręce. Brudne narzędzia. Brudna muzyka. Brudne myśli na temat Itachiego! Ha!

    Najpierw fartuszek,a potem ręcznik? Ja bym chyba zemdlała ze szczęścia. Takie widoki. Taki facet!

    Sasuke był tutaj na prawdę w porządku ziomkiem! Też nie wierze, że to mówię. XD Nie ma to jak rozmowa o pierdach.

    O matko! Enma ma zajebistą koszulkę. Nie dziwie się, że podoba się naszemu przystojniaczkowi. Ogólnie ostatnia scena - miodzio! Trochę się wymsknęło naszej Enmie, że jej się podobało...w łazience. XD

    Chyba tyle mam do powiedzenia. Kochana, coramz bardziej lubię to opowiadanie. Trzymaj się i pisz dalej. Wciągnęła mnie ta historia. Idę teraz się położyć i fantazjować co by było, gdyby ręczniczek starszego Uchihy niechcący spadł. :D (Ups, nie tylko Enma wyszła dziś na zboczeńca i napaleńca!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie wyszła na napaloną, która na widok Itasia by się nie napaliła? :P bardzo mi się podobał rozdział. Co prawda Sasek buja się w tle i nic o nim nie wiemy, nie wiemy też jeszcze dlaczego Enma tak gwałtownie zareagowała na słowa Nejiego. Natomiast Itachi zaplusował umiejętnościami kulinarnymi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Normalnie Kocham Twoje opowiadanie. :D
    Jak zaczynam czytać, to nawet nie wiem kiedy znajduje się na końcu.
    Oj ta Enma... Taka lekko zboczona, ale i pewna siebie. No dobra nie zawsze pewna siebie.
    Itachi..... Boski!!
    Sasuke da się normalnie rozmawiać? No cud normalnie!
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Epicko!!!! I ten fartuszek!!!! I ta panda!!! Też ubóstwiam te zwierzątka ^^ A rozdział jest po prostu boski. Ach Neji... I siusiaczek... I te jej ciasteczka.... No i oczywiście gliny były bezbłędne XD już się nie mogę doczekać jej ojca. Musi być tak samo extra jak Enma. Ale i tak Itachi w fartuszku i ręczniku pobił wszystko na głowę i zostanie to ze mną na bardzo, bardzo, bardzo długi czas. A ogółem to bardzo dziękuję za kolejny wspaniały rozdział przy którym śmiałam się na głos. Jeszcze raz dziękuję i życzę buuuużooo weny by kolejne rozdziały były jeszcze lepsze :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Seksowny Itachi w fartuszku <3 i reczniku <3 i w szlafroku XD <3
    Lubie takie twarde, pewne siebie laski, Enma nawet jak policjant do niej z pistoletu mierzy to zachowuje spokoj.
    Oczywiscie gdy sie pojawia itachi ona nie wie co ze soba zrobic ale nie dziwie jej sie XDD
    Sorki ze pisze bez znakow polskich ale mam tylko telefon do dyspozycji ktory ich nie wychwyca ;<
    Next, next, next prosze <333 ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Emm.... HAHA... Nie wiem co napisać xD
    Ten rozdział mnie rozwalił. I nie tylko mnie, bo przyjaciółka też zaczęła czytać bloga od poczatku.... Aż się boję, jak po tym rozdziale zechce odbić mi mojego Itasia. W Fartuszku xD W ręczniku xD
    I jeszcze to zdjęcie na końcu... gdzieś Ty to znalazła?!
    Pisz szybciutko! ^w^

    OdpowiedzUsuń
  8. Co jeszcze mi sie rzuciło w oczy w tym rozdziale, ale zapomniałam wcześniej napisać - kreujesz Enmie "podwójny" wizerunek, jestem ciekawa, czy świadomie. Jak ktoś napisał wyżej jest z niej twarda laska - moim zdaniem aż za bardzo, bo potrafie sobie wyobrazić ludzi nie znających strachu, ale nie kilkunastoletnią dziewczyne w takiej roli. W każdym razie, w scenie erotycznej jest inna osobą. uderzyło mnie, że tylko Neji działał, a ona była bierna. Wyciągam z tego pewne wnioski, nie wiem czy słuszne, bo to zależy od tego jak traktujesz sceny ero w ficku - czy jako ozdobniki, jak wiele osób, czy jako pretekst do pokazania pewnych cech bohaterów i relacji między nimi - ja tak robię i podejrzewam, że Ty także, pewnie sie tego dowiem czytając kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie jest przypadkowe w tym co piszę :) Nie bez powodu jest taka pewna siebie, ale w niektórych sytuacjach "wymięka", nie bez powodu nie udziela się podczas stosunku, nie bez powodu wstaje dwie minuty wcześniej, nie bez powodu pije tylko whisky...
      I dużo by mówić, ale krok po kroku wszystkiego się dowiecie :)

      Usuń
  9. CZEŚĆ :*
    Dziś trafiłam na Twojego bloga i już Cię kocham! (cóż za dziki entuzjazm) Nie dość, że Enma je obiady tak samo jak ja (inaczej nie umiem) to jeszcze stawiasz ogromny dylemat....otóż...KTÓRY ITACHI LEPSZY? FARTUSZEK CZY RĘCZNIK? Coś czuję, że dzisiejsza noc będzie decydująca, który wygra :D I tak dziwię się, że Enma dała radę się 'ogarnąć'. Gdybym ujrzała Itachiego...takiego superekstrawyeksponowanego, zemdlałabym ze szczęścia (hehe). A seks był mega, nawet jeżeli to był Neji. XD
    A Siusiaczek przejawia cechy luzaka (rozmowa o pierdach, mistrz XD)
    Słowo kutas w ustach Itachiego brzmi bardzo kulturalnie! :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :*
    buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój blog został pomyślnie zareklamowany na naszym spisie. Dziękujemy, że zgłosiłeś się do nas. :) Zapraszamy do zgłaszania nowych rozdziałów.

    Pozdrawiam, Mayako ze
    Świata Blogów Narutomanii

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytała w jeden dzień! Powiem ci, że to jest świetny pomysł na opowiadanie. I mam nadzieje, że tego nie zepsujesz, ponieważ fabuła coraz bardziej mi się podoba :) W komentarzu wyżej napisałaś, że nic co piszesz nie jest przypadkowe. TAK MNIE TYM ZACIEKAWIŁAŚ, ŻE MODLĘ SIĘ ABYŚ DODAŁA JAK NAJSZYBCIEJ ROZDZIAŁ! Uwielbiam to uczucie jak krok po kroku wszystkie tajemnice się rozwiązują! <3
    Masz poczucie humoru też :) Czytałam kilka rodziałów twojego starego bloga i tam sikałam XD Ale nie obraź się, tamten blog był serio beznadziejny jeśli chodzi o fabułę XD Ale za to teksty, zdarzenia i wszystko inne na prawdę potrafiły polepszyć człowiekowi humor :D
    Teraz pisownia, ortografia...i wszystko ci się polepszyło. Nie trzymaj mnie długo w niepewności tylko kontynuuj historię do końca. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    ok, Itachi w fartuszku widok do nie zapomnienia, potem to wparowanie do łazieńki boskie, Sasuke i ciasteczka i jego reakcja na widok samochodu, a potem to w klubie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń