Fartuszek,
Fartuszek, Fartuszek!!
Piękny,
różowy z napisem "Szef kuchni". Musiałam zacisnąć
wargi, żeby nie zacząć się śmiać, albo piszczeć.
Wspomniałam,
że nienawidzę gotować, ale mężczyzn, którzy to robią
uwielbiam!
Uśmiechnęłam
się. Wygląda zupełnie inaczej niż przed szkołą, albo w
warsztacie. Jest ubrany w zwykłe, szare dresy i czarną koszulkę.
No i do tego ten fartuszek.
Wydawało
mi się, że tacy ludzie śpią nawet w swoich garniturach.
Zagryzłam
wargę. Z jednej strony ten widok był komiczny, ale z
drugiej...uroczy.
-
Ej! Słyszysz mnie? - dopiero po chwili zorientowałam się, że coś
do mnie mówi. Potrząsnęłam lekko głową.
-
Yyy przepraszam, mówiłeś coś? - czułam, że policzki robią mi
się bardziej różowe.
-
Pytałem jak się ma samochód mojego brata. To ty, jak dobrze
pamiętam, pracujesz w tym warsztacie? - uśmiechnął się.
-
Powinien być gotowy za kilka dni - wymamrotałam.
Jak
mam się skupić i w miarę normalnie rozmawiać, jak on jest w
fartuszku??????
-
Enma, chodź do mojego pokoju, pomyślimy nad zadaniem - powiedział
Sasuke.
Dziwnie
się czułam w towarzystwie jego brata, więc szybko poderwałam się
i poszłam za Siusiaczkiem.
Są
tylko trzy rzeczy, które potrafią mnie zdezorientować i wybić z
racjonalnego myślenia. Numer jeden - długie, gęste brody. Niestety
w Konoha bardzo rzadko spotykane. Numer dwa - Harley Davidson, a
numer trzy - mężczyźni w fartuszkach!
Przez
półtora godziny Sasuke omawiał, tłumaczył i przedstawiał swój
pomysł na zadanie. Szczerze to nawet nie wiedziałam o czym on gada,
więc przytaknęłam dwa razy i pozwalałam mu kontynuować.
Powiedział, że wszystkim się zajmie, ale żeby nie było, że nic
nie robię, kazał mi piec ciastka i ślęczeć w kącie za każdym
razem jak będę u niego przesiadywać.
Ciastka
chyba mu zasmakowały. Zjadł całe pudełko. Nie sądziłam, że
taki z niego smakosz słodyczy. Zgodziłam się na taki układ.
Przynajmniej dostanę piątkę z fizyki i będę mogła podglądać
Itachiego w fartuszku.
Chyba
muszę przekonać Nejiego, żeby sobie taki kupił. Oooo taak.
~
. ~ . ~
-
Sasuke, zaproś koleżankę na obiad - usłyszałam głos starszego
Uchihy. Już widziałam, że Sasuke ma zniesmaczona minę.
Uśmiechnęłam się.
-
Spoko, Siusiaczku. Nie jestem głodna - i w tym momencie jak na złość
zaczęło mi burczeć w brzuchu. Miałam nadzieje, że nie było tego
aż tak słychać, ale się pomyliłam. Młody Uchiha westchnął i
kiwnął, żebym poszła za nim. Ostatecznie zostałam. W końcu
darmowe żarcie, trzeba korzystać! Po za tym przyrządzone przez Itachiego Uchihę.
Itachiego, który przyrządzał to w fartuszku. Bardzo słodkim
fartuszku.
Usiedliśmy
przy nakrytym stole. Znowu wszystko do siebie pasowało. Talerze,
serwetki, obrus. Jak ja jem w domu, co rzadko się zdarza, to
zazwyczaj jestem owinięta kocem i siedzę na kanapie przed
telewizorem oglądając jakieś bezsensowne seriale. Tutaj czuję się
jak w jakieś drogiej restauracji.
Trzeba
przyznać, że jedzenie świetnie wyglądało, a zapach spowodował,
że poczułam się jeszcze bardziej głodna.
Tylko
jedno mnie martwiło. Itachi już nie miał fartuszku.
Wielka
szkoda.
-
Coś do picia? - zapytał. - Mam bardzo dobre wino, jeśli lubisz.
Albo whisky?
-
Nie dziękuję, prowadzę - wymamrotałam mimo, że jego ostatnia
propozycja była kusząca.
Zaczęliśmy
jeść. To było takie dobre!! Mięso pokrojone w kostki idealnie,
pikantnie przyprawione, ryż nierozgotowany, a zestaw surówek
świetnie dobrany.
-
A więc, chodzicie do tej samej klasy, tak? Dziwne, nie
przypuszczałem, że dziewczyny mogą interesować się motoryzacją
- zaczął rozmowę Itachi.
-
Ona zawsze była inna. Nie zdziwiłbym się gdyby miała kutasa w
spodniach - Sasuke musiał dodać swoje pięć groszy.
Skurwiel.
-
Coś powiedział, frajerze?! - próbowałam nie podnosić głosu, ale
chyba mi się to nie udało.
-
Sasuke! - warknął straszy Uchiha. Spojrzał na niego zimnym
wzrokiem, a potem z lekkim uśmiechem odwrócił się w moją stronę.
- Wybacz, mój brat czasami zachowuje się jakby sam nie miał
kutasa.
Uśmiechnęłam
się.
Już
go lubię.
Próbowałam
powstrzymać się od śmiechu, ale to było trudne, gdy widziałam
pulsującą żyłkę na czole Siusiaczka.
~
. ~ . ~
Po
obiedzie podziękowałam i uznałam, że czas na mnie. To było
dziwne, ale na prawdę miło spędziłam popołudnie. Mimo,że Sasuke
jest bardzo irytujący to nie nudziłam się. Nie sądziłam, że
jego brat jest taki. W mojej głowie wyglądał raczej na
kulturalnego i ułożonego człowieka, ale słownictwo czasami ma
bardzo wulgarne.
Jest
wcześnie. Dopiero kilka minut po osiemnastej. Nie chce mi się
jechać do domu, więc skręciłam w stronę Piwnicy.
Gdy
dojechałam na miejsce podeszłam i usiadłam przy barze. Neji
powitał mnie uśmiechem i nawet nie zamieniając ze mną słowa
zaczął nalewać do szklanki Jacka Danielsa.
Usłyszałam
głośny huk, charakterystyczny dla pijanych gości, którzy często
spadają ze schodów, gdy schodzą do Pubu. Od razu rozpoznałam
głośne "kurwa", które rozniosło się na cały bar.
-
Hahahaha, jaka z ciebie ofiara, Akira - usłyszałam śmiech Skazy.
-
Spierdalaj, kutasie! - brunet zaczął podnosić się z podłogi.
Oboje mnie
zauważyli.
-
Enma, kochanie moje, cudowne! Wyglądasz pięknie jak zawsze! - gdy
Akira zaczyna mnie komplementować to, albo coś chce, albo jest
pijany.
-
Gdzie chłopaki się tak urządziliście? - uśmiechnęłam się, a
potem odepchnęłam mojego kolegę z bandaną na głowie, gdy
poczułam jego oddech.
-
Odyn kazał nam nastraszyć takiego gościa z monopolowego. Tak go
zaskoczyliśmy, że zaproponował, abyśmy wzięli co chcemy i sobie
poszli.
-
Więc wychlaliście jego cały towar? - parsknęłam śmiechem.
Skaza
uśmiechnął się i zaczął szperać po kieszeniach. Zapewne szuka
paczki papierosów. Momentalnie przestał, gdy obok niego przeszła
niebieskowłosa dziewczyna. Zakręciła tyłkiem jak różdżką i
magicznym sposobem brunet był obok niej.
Facetom nie potrzeba wiele do szczęścia.
Akira
oparł się łokciami o bar, spojrzał na mnie, a potem było słychać
jak wali czołem o blat. Zaczął chrapać. Bardzo głośno chrapać.
Oj,
chłopaki, kocham was, ale czasami nie mam do was siły.
Pocałowałam
bruneta w głowę. Wtedy usłyszałam wycie policyjnych syren. Coś
we mnie drgnęło. Zawsze tak mam i zazwyczaj wtedy chodzi, albo o
mnie, albo o chłopaków. Oczywiście się nie myliłam.
Niestety.
Kilku
mężczyzn w mundurach zbiegło po schodach.
-
Cisza! Wszyscy ręce za głowę! - krzyknęli i wymierzyli pistolety
w stronę ludzi. Nikt nie podniósł rąk. Po prostu stanęli
nieruchomo. Zamiast szumu, przekleństw i śpiewów było słychać
syreny, a pomiędzy nimi utwór Iron Maiden - Run to the hills.
-
Szukamy niejakiej Enmy Kirei. Proszę ją wskazać inaczej wszyscy
będą zatrzymani i przeszukani!
Trzask!
Zaspany Akira wywalił się na krześle i runął pod nogi
policjantów. Przygryzłam wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Biedak,
zawsze musi się w coś wkopać.
-
Ale milicjancie, o co chodzi? - język zaczął mu się plątać, ale
starał się mówić normalnie. Władza powinna doceniać dobre chęci
współpracy, prawda? Policjant skrzywił się.
Coś
mi świta!
Rozpoznaje
go. Ooo tak, już miałam z nim do czynienia. Krzywi swoją twarz
jakby pistolet uwierał go w dupę. Identyczną minę miał, gdy
byłam zatrzymana za rozbój i przyszedł odebrać mnie tata. Nie
chciał mnie wypuścić, ale mój ojciec potrafi być bardzo
przekonywujący.
-
Enma Kirei. Mówi ci coś to nazwisko? - Akira drgnął i wyglądało
to jakby od razu wytrzeźwiał. Wstał.
-
Po co wam ona? - mówił już całkiem normalnie.
Ehh,
niedobrze.
Akira
zacznie się z nimi kłócić. Nie może być znowu zabrany na
komisariat. Ostatnio za dużo razy odwiedzał to miejsce.
-
Enma Kirei to ja - powiedziałam cicho, ale dość wyraźnie. Neji
odwrócił gwałtownie głowę w moją stronę. Spojrzałam na
policjantów. - W czym mogę pomóc? - widziałam zdziwienie na
twarzy Akiry, ale gdy on zobaczył, że jestem pewna siebie od
razu się uspokoił i nawet lekko uśmiechnął.
-
Zostajesz zatrzymana! W Sunagakure na stacji benzynowej przy głównej
drodze doszło do morderstwa trzech osób. Zidentyfikowaliśmy pani
naskórek. - wtedy przypomniałam sobie, że zostałam trafiona w
rękę.
Wszystko jasne.
Uśmiechnęłam się.
-
A więc proszę, aresztujcie mnie - powiedziałam ostro, nie
przestając się uśmiechać. Zaskoczyło to grupkę w mundurach.
Mężczyzna z krzywym ryjem przyjrzał mi się jeszcze uważniej.
Chyba sobie o mnie przypomniał, a raczej mojego tatuśka. Dowodem
jest strach w jego oczach.
-
Szefie. Przecież to córka... Przeklętego.
- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, gdy to usłyszałam.
Policjant, który kierował lufę pistoletu w moją stronę powoli ją
opuścił.
Ooo
tak, grzeczna psinka.
Odwróciłam
się lekko plecami, aby zabrać szklankę z moim ulubionym alkoholem.
Zrobiłam
to specjalnie. Musiałam pokazać moją piękną naszywkę na
skórzanej kurtce. Wtedy policjant bez wahania schował broń i
zakłopotany nie wiedział co ze sobą zrobić. Przez chwilę
panowała cisza. Od początku wiedziałam, że nic mi nie grozi.
-
Prze...przepraszamy. Musiała nastąpić jakaś pomyłka w
laboratorium. Z pewnością to nie może być pani DNA. - wycofali
się z przerażeniem na twarzy. Wzięłam łyk i uśmiechnięta znowu
usiadłam przy barze jak gdyby nigdy nic.
~
. ~ . ~
+18!
-
Enma, czekaj! - usłyszałam zza pleców głos Hyuugi, gdy chciałam
założyć swój kask i pojechać do domu. - Zabieram cię do mnie i
to bez gadania! - wziął mnie na ręce.
-
Oj Neji, chciałam się dziś wyspać - powiedziałam obojętnie.
-
Zrobisz to u mnie - pocałował mnie w policzek. Automatycznie się
odsunęłam. Nie lubię jak robi to w miejscu publicznym. To co nas
łączy powinno zostać w jego pokoju. - Daj spokój, powinnaś się
odstresować. W końcu prawie zostałaś zatrzymana - zaczął iść
w stronę swojego samochodu.
Eh
no dobra... Niech już będzie. Może faktycznie ma rację.
Otworzył
drzwi swojego pokoju. Zasłonił żaluzje i zaczął nalewać do
szklanki whisky. Ja za ten czas usiadłam wygodnie na jego białej
pościeli. Jest świeżo zmieniona. Zawsze jak tu przychodzę jest
wyprana i pachnąca. Zawsze też przed seksem wypijamy toast.
Wzięłam
łyk zimnego trunku. Poczułam na języku znajomy smak Johnnie
Walkera. Zamknęłam oczy. Rytuał naszej nocy się powtarza. Jeden
łyk, a następnie Neji jeszcze wilgotnymi wargami całuje moje
ramię. W odpowiedzi odchylam lekko głowę, aby ułatwić mu dostęp do szyi.
Położył rękę na mojej nodze i delikatnie zaczął przesuwać ją
na wewnętrzną stronę ud. Wzięłam lekki wdech i położyłam
szklankę na małym nocnym stoliku. Poczułam jak zaczyna rozpinać
mój pasek z ćwiekami. U nas nie istnieją gry wstępne. On i ja
wiemy po co tu jesteśmy.
Pozbył
się moich szortów, a jego oczom ukazały się koronkowe, czarne
majtki. Drugą rękę zaplątał we włosy.
Zawsze
te same ruchy. Te same czynności. Te same doznania.
Teraz, jak zawsze, ściąga sobie koszulkę i kładzie mnie na plecy. Moja
bluzka idzie w górę, a jego dłoń w dół. Dotyka opuszkami palców
skraj mojej dolnej bielizny i powoli wkłada rękę coraz niżej. W
tym momencie moje napięcie znika i pozwalam mu na dalszy ciąg.
To
znajome rozluźnienie...
Coś
podobnego, gdy nabierasz powietrza do płuc i nie oddychasz najdłużej
jak się da, a potem otwierasz usta i twoja klatka piersiowa opada, a
ty wiesz, że możesz już swobodnie oddychać.
Neji
całuje moją szyję, policzki i od czasu do czasu usta. Dotyka moich
piersi i brzuch. Zawsze omija okolicę mojej blizny.
To
kolejna rzecz, za którą go lubię.
Zamknęłam
oczy. Gdy je odtworzyłam długowłosy był już całkiem nagi. Mi
został biustonosz. Pocałował mnie, a potem usta wędrowały niżej.
Osunął ze mnie jedno ramiączko i lekko obniżył stanik, żeby
mógł zobaczyć moje piersi. Znów zamknęłam oczy. Lekko musnął
mój sutek wargami, a potem zaczął przygryzać. Wtedy poczułam jak
jego kutas ociera się o mnie, a pół minuty później wypełnia
mnie w środku. Westchnęłam. Mój mózg przestał myśleć. Była
tylko ta chwila, ten moment. To rozluźnienie i przyjemność.
Posuwał
się we mnie coraz szybciej. Z każdym pchnięciem czułam się
bardziej wilgotna. Moje sutki sterczały, ale oddech miałam
spokojny, co jest rzadko spotykane przy stosunku.
Neji
pieścił moje ciało. Wiedział co mu wolno, a czego nie.
Wiele
osób uważa mnie pewnie za dziwkę. Robię to z mężczyzną,
którego wcale nie uważam za partnera. Widzę się z nim tylko przy
barze i w tym łóżku. Nie mamy pojęcia czym się interesujemy i co
robimy po za przebywaniem w Piwnicy, ale wiemy co nam
wolno i nie wolno podczas seksu. Tylko to nas łączy. Dla mnie i dla
niego był to idealny układ. Nikt nie zadawał pytań, po prostu
robiliśmy swoje.
Usłyszałam
jak jego oddech jest coraz szybszy. Wiedziałam, że zaraz skończy i
się nie myliłam. Pocałował mnie i szybko wyszedł z mojej pochwy.
Chwile potem poczułam ciepłą, lepką spermę na moim brzuchu. (aut.: Szybko poszło XD) Opadł obok mnie, a ja wytarłam nasienie o pościel.
Zaraz
pewnie chwyci za paczkę papierosów.
-
Ej Enma - usłyszałam jego cichy głos - zastanawiałaś się może
kiedyś...no wiesz, o nas?
Ooo
nie! Nie ma opcji nawet, żebym o tym rozmawiała.
Nie odezwałam się. Spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem i zacisnęłam pięści. Zauważył to, lekko zakłopotany podniósł się z łóżka i zaczął szperać po swojej kurtce.
Wyciągnął paczkę Marlboro.
-
Nie chciałem cię urazić. Po prostu już długo to robimy i tak się
zastanawiam czy my..
-
Nie, nie, nie, nie! - krzyknęłam. - Wszystko zepsułeś! -
wkurzyłam się. Bardzo. Szybko ubrałam szorty i koszulkę nie
zwracając uwagi na to, że nie mam jeszcze na sobie majtek.
-
Co ty robisz?! - zaniepokoił się Hyuuga.
-
Powiedziałam nie!!! - warknęłam i wybiegłam z pokoju.
Co
za kretyn! Yhh, czemu nagle zaczął tę rozmowę? Nie było mu
dobrze jak do tej pory? Po tylu miesiącach! Nie chce zobowiązań! Powinien mi dziękować, że
mógł od czasu do czasu sobie poruchać, a nie zaczynać jakieś
bezsensowne dyskusje!
Jedyny
plus tego wszystkiego jest taki, że nie musiałam dziś czuć dymu
nikotynowego...
~
. ~ . ~
Kolejny
dzień. Jak co ranek obudziłam się dwie minuty przed budzikiem.
Dalej jestem zdenerwowana wczorajszą "rozmową" z Nejim.
Często wybucham. Mam to podobno po ojcu. Jednak dawno już nie
czułam takiej frustracji!
Zimny
prysznic dobrze mi zrobi.
Spojrzałam
przez okno. Zabrałam bieliznę, długie czarne jeansy i bordową
bluzkę z długim rękawem. Jest dziś chłodniej, więc zamiast
trampek wygrzebałam moje kochane glany - czarne, brudne i zdarte w
niektórych miejscach. Zasługą tego są koncerty, na które od
czasu do czasu wybieram się z chłopakami.
Będąc
w kabinie prysznicowej czułam dreszcze, które wywoływał zimny
strumień wody. Gdy zakręciłam wodę, stałam przez chwile
nieruchomo. Wzięłam głęboki wdech i uderzyłam się z całej siły
dłońmi w twarz.
Dziewczyno,
ogarnij się!
~
. ~ . ~
Nie
poszłam dziś do szkoły. Zamiast tego skręciłam do warsztatu.
Chłopaki jeszcze nie skończyli naprawiać samochodu Uchihy, więc
mogłam im w czymś pomóc.
Zaparkowałam
przed budynkiem i jednym kopnięciem otworzyłam sobie drzwi od
garażu. Moje brudasy na chwilę oderwali się od pracy i spojrzeli w
moją stronę.
-
Dajcie mi jakąś robotę, bo oszaleję - warknęłam.
Nie
odezwali się za co im dozgonnie dziękuję. Znali mnie jak nikt
inny. Wiedzieli, że jak jestem wkurzona wystarczy dać mi szmatę i
narzędzia do ręki. Zamiast
zadawać głupie pytania po prostu pogłośnili muzykę z wieży i
wrócili do roboty.
Kocham
was chłopaki!
Chwyciłam
za szmatę, włożyłam do tylnej kieszeni spodni i śpiewając pod
nosem "I'm
Broken" Pantery zajęłam
się tym co lubię najbardziej.
~
. ~ . ~
Brudne
ręce od smaru, a do tego zapach benzyny i papierosów.
To
mój świat!
Od
małego jestem do tego przyzwyczajona i nie oddałabym tego zakładu
za żadne skarby! Chłopaki potrafią często wkurzyć, ale
są...troskliwi na swój sposób. Wiem, że tylko im mogę w stu
procentach zaufać.
Zamknęłam
przednią maskę i odsunęłam się trochę.
-
Tetsu, odpalamy! - krzyknęłam, żeby usłyszał mój głos, który
był przytłumiony muzyką.
Rzucił
brzęczącymi, metalowymi kluczami i weszłam na miejsce kierowcy.
Wymieniliśmy
tylne siedzenia i maskę. Rura wydechowa też była wygięta i do
niczego. Lekkie problemy z akumulatorem, ale daliśmy radę. Autko
wyglądało jak nowe. Teraz wystarczyło po prostu je umyć.
Włożyłam
klucz do stacyjki i przekręciłam. Uśmiechnęłam się słysząc
jego silnik, a w szybie widziałam zadowolonych chłopaków
przybijających sobie piątki. Robota skończona.
-
Pan Uchiha będzie musiał wypisać bardzo ładną sumkę za to autko
- oznajmił Ryoko odpalając papierosa.
W
tym momencie odstałam smsa. Spojrzałam na wyświetlacz.
O
wilku mowa.
Nadawca:
Sasuke
Godzina:
14:12
Treść:
Szanowna Pani Enmo. Nie wiem czemu nie zawitała Pani do szkoły, ale
raczę przypomnieć, że mamy do zrobienia pierdolone zadanie z
fizyki!
PS:
Upiecz ciastka :)
Parsknęłam
śmiechem.
Bezczelny
i arogancji jak zawsze. Ja tu się trudzę, żebyś jeszcze nacieszył
się swoim drogim autkiem, frajerze!
Odpisałam
mu.
Adresat:
Sasuke
Godzina:
14:15
Treść:
Nie martw się. Przywiozę coś więcej niż tylko ciastka. O której
mam być?
Momentalnie
dostałam odpowiedź.
Nadawca:
Sasuke
Godzina:
14:16
Treść:
16:00, tylko się nie spóźnij!
Ja
się nigdy nie spóźniam, Siusiaczku.
Wytarłam
swoje ręce i założyłam kurtkę na plecy.
-
Chłopaki, będę tu za godzinę, no może półtorej. Wyszorujcie to
maleństwo, a ja je odwiozę do państwa Uchihów - powiedziałam i
wybiegłam przed warsztat.
~
. ~ . ~
W
domu wzięłam dokładny prysznic i założyłam ciuchy, które nie
śmierdziały smarem.
Poprosiłam
mamę, żeby za ten czas przygotowała dla mnie składniki na ciastka
i nastawiła piekarnik. Błyskawicznie zmieliłam płatki owsiane i
kawałki czekolady. Trochę miodu, jajka, mąka, masło i proszek do
pieczenia. Wszystkie składniki wymieszałam i nałożyłam na
blaszkę. Włożyłam do piekarnika na 10-15 minut.
Lubie
piec.
Cieszę
się, że Sasuke mnie o to prosi. W dodatku dzięki ciastkom będę
miała dobrą ocenę z fizyki.
Gdy
moje wypieki były gotowe na chwile je odstawiłam za okno, żeby
ostygły. Spojrzałam na zegarek. Godzina 15:20. Za dziesięć minut
wychodzę. Zapakuje się do samochodu Sasuke i w dwadzieścia minut
będę pod jego domem.
Idealnie.
Jak
zawsze, potrafię dysponować czasem.
~
. ~ . ~
Zajechałam
pod dom Uchihów. Nie mogłam się oprzeć...Zamiast zapukać do
drzwi zaczęłam trąbić. Tak długo, dopóki ktoś nie przyjdzie
mnie ładnie powitać. Czekam, trąbię, czekam, trąbię, aż w
końcu zauważyłam, że drzwi wejściowe się otwierają, a w nich
Itachi. Wyszłam z samochodu lekko zakłopotana, ale zaraz po tym
moja pewność siebie wróciła.
-
Wybacz, że nie zadzwoniłam, ale uznałam, że zrobię niespodziankę
twojemu braciszkowi - powiedziałam rzucając w niego kluczyki. -
Miałam jednak nadzieje, że to on wyjdzie jako pierw... - nie
dokończyłam, ponieważ Sasuke wybiegł z domu jak torpeda i zaczął
prawie piszczeć na widok samochodu.
-
Łoooł, kobieto! Niesamowite!!! Wygląda cudownie! - krzyknął.
Pierwszy raz widziałam w nim taki entuzjazm.
-
Dziękujemy ci. Podaj kwotę jaka się należy, a ja zrobię szybko
przelew - powiedział Itachi oglądając tył samochodu.
Był
w eleganckiej, jasnej, ale pomiętej już koszuli z
niedopiętymi dwoma guzikami. Sama nie wiem, czemu zwróciłam na to
uwagę.
Seksownie
to wygląda.
Potrząsnęłam
głową. Nie czas na głupie myśli.
-
Nie ma sprawy, a i przypilnuj swojego braciszka, żeby następnym
razem nie wjeżdżał w budynek szkoły - puściłam oczko w stronę
starszego Uchihy.
-
Spierdalaj - warknął Sasuke. - Masz ciastka? - roześmiałam się i
wyciągnęłam pudełko z tylnego siedzenia.
-
Trzymaj, Siusiaku.
~
. ~ . ~
Nie
sądziłam, że ten dzień tak będzie wyglądał.
Na
początku Sasuke coś tam gadał na temat fizyki, ale oczywiście
nic, a nic nie rozumiałam. Gdy widział moją obojętność na
twarzy zrezygnował z tłumaczenia. Coś tam zaczął szperać w
internecie i w książce. Wziął jakąś makietę i zaczął w tym
dłubać. Od czasu do czasu zajadał moje ciastka. Nudziłam się
niesamowicie. Rozglądałam się po pomieszczeniu, żeby znaleźć
coś co mogłoby przykuć moją uwagę. Pokój był typowy dla
nastolatka. To znaczy typowy dla bogatego nastolatka. Duże łóżko
pod ścianą, telewizor naprzeciwko, jakieś gry, płyty, Xbox ,
książki na półkach, biurko i laptop na nim. Ściany były koloru
niebieskiego co mnie nie dziwi. Zawsze ten kolor mi się z nim
kojarzył. Sama nie wiem czemu.
Gdy
przeanalizowałam każdą rzecz w tym pomieszczeniu uznałam, że
muszę rozprostować nogi.
-
Gdzie jest łazienka? - spytałam i się przeciągnęłam.
-
Zaraz po prawej stronie od drzwi - mruknął, ale był tak zajęty,
że nawet na mnie nie spojrzał. Pomaszerowałam na korytarz,
skręciłam i faktycznie od razu znalazłam drzwi łazienki. Weszłam
i próbowałam się zamknąć na klucz, ale ku mojemu zdziwieniu nie
było go.
No
tak, dwóch facetów w jednym domu, więc nie mają niczego do
ukrycia.
Nawet
tutaj jest wszystko idealnie poukładane. Na półkach koło umywalki
wody kolońskie, woda po goleniu i dezodoranty. Z boku zobaczyłam
suszarkę na ubrania, a na niej męskie slipki. Trochę mi się
zrobiło niedobrze, gdy pomyślałam, że Sasuke je nosił.
Spojrzałam
w lustro. Byłam ubrana w czarne, sprane legginsy i krótką czarną
koszulkę na ramiączkach z napisem "Fack the World, I'm a
Panda".
Dziwny
napis, ale lubię ją nosić. Pewnie dlatego, że fascynują mnie te
zwierzęta. Biało-czarne misie, które tylko śpią i jedzą. Też
bym tak chciała.
Włosy
miałam w nieładzie, a moje oczy były bardzo mocno pomalowane
czarnymi cieniami, które już trochę się rozmazały. Nie pasowałam
do tego miejsca. Do idealnie poukładanego domu Uchihów.
Westchnęłam
i odkręciłam wodę z kranu, żeby trochę namoczyć włosy i je w
miarę ogarnąć. Wtedy drzwi łazienki się otworzyły, a ja
momentalnie się odwróciłam. W progu stał zamurowany Itachi z
rozpuszczonymi włosami i samym ręczniku, który był związany
wokół pasa.
O
cholera!
Poczułam
jak moje policzki zaczynają płonąć, a on zakłopotany nie wie co
powiedzieć.
-
Sorki, próbowałam się zamknąć, ale nie macie klucza, ani
zatrzasku, więc nic nie mogłam zrobić, a Sasuke pozwolił mi
skorzystać z łazienki - powiedziałam na jednym wydechu i
próbowałam nie zwracać uwagi na to, że stoi przede mną prawie
cały nagi.
-
Nic się nie stało, na prawdę. To raczej ja powinienem przeprosić,
ale nie spodziewałem się, że znajdę cię w mojej łazience -
uśmiechnął się.
Jego
łazience? No oczywiście, państwo milionerzy moją osobne łazienki!
-
Ehh to Siusiak mówił mi, że mam skręcić w prawo! - prychnęłam
śmiechem. - Musiałam coś pomieszać, ale spoko, już wychodzę -
kąciki ust mi lekko drżały. Byłam rozbawiona całą tą sytuacją.
-
W porządku - uśmiechnął się szczerze i chwycił za
ręcznik, żeby przypadkiem mu się nie osunął nieco niżej.
Taa,
to na prawdę byłaby wielka szkoda, gdyby tak się stało...
Wyszłam
szybko, bardzo szybko. Prawie wybiegłam, żeby nie czuć już tego
skrępowania.
-
Jeszcze raz przepraszam - rzuciłam mijając go i lekko drasnęłam
go ramieniem, a moje ciało przeszedł dreszcz.
Zamknął
za sobą drzwi, a ja stanęłam na korytarzu i próbowałam nie
wybuchnąć śmiechem. Z jednej strony byłam zawstydzona, ale z
drugiej miło było popatrzeć... na tak zbudowanego mężczyznę. I
ten ręcznik wcale nie był potrzeb...
Opamiętaj
się, dziewczyno!
Uderzyłam
się lekko w twarz i uśmiechając się pod nosem wróciłam do
pokoju Sasuke.
-
Susiaku, jak mogłeś zaprowadzić mnie do łazienki twojego brata?!
- warknęłam, trzaskając za sobą drzwi.
-
Że co? - spytał zdziwiony. - Przecież kazałem ci iść w prawo,
po lewej jest Itachiego - przerwał zdanie - Aaa sorki, pewnie
poszłaś w twoje prawo, a nie moje - roześmiał się cicho.
-
Jesteś beznadziejny - mruknęłam pod nosem.
-
A co? Mój brat przyłapał cię jak właśnie puściłaś wielkiego
bąka i zaśmierdziałaś mu cała łazienkę? - wybuchnął
śmiechem.
-
Spierdalaj, Siusiaku! Kobiety nie pierdzą! - sama zaczęłam się
śmiać. Wiem, że to co powiedział było ohydne, ale jestem
przyzwyczajona to takiego typu żartów. W końcu pracuję z
sześcioma mężczyznami, którzy potrafią czasami powiedzieć coś
znacznie gorszego.
-
Twoje rumieńce i zakłopotanie potwierdzają moje słowa! - nie
przestawał rechotać, a ja zaczęłam rzucać w niego poduszkami.
-
Nie podskakuj, bo może ci się stać krzywda - krzyknęłam i
oparłam się o ścianę, ponieważ już brzuch zaczął mnie boleć
od śmiechu.
-
Dobra, dobra. Koniec - wstał i podszedł do drzwi. - Idziemy się
czegoś napić? - spytał.
-
A co z zadaniem?
-
Będziemy kończyć w następnym razem. Chodź, mam dwa piwa w
lodówce - lekko się uśmiechnął i wyszedł.
-
Nie piję piwa. Masz coś innego? - poszłam za nim.
-
Wino? Whisky? Może jakiegoś drinka?
-
Whisky, zdecydowanie! - skoro jest już taki hojny to tym razem
skorzystam z propozycji. I tak nie mam motocyklu, więc będę
musiała po kogoś zadzwonić, żeby mnie odwiózł do domu.
Minęłam
łazienkę i usłyszałam, że Itachi bierze prysznic. Przygryzłam
lekko wargę przypominając sobie jego mięśnie brzucha i ten
nieszczęsny ręcznik.
~
. ~ . ~
-
Pojebanych masz znajomych - roześmiał się Sasuke.
-
Uważaj! Wystarczy jedno moje słowo, a przestrzelą ci dupę -
odpiłam łyk z mojej szklanki. Rozmawialiśmy o moim gangu. To
znaczy nie powiedziałam mu o naszych akcjach, misjach, wyścigach
itd. Nie mogę o tym mówić, nawet jeśli całe miasto wie kim
jestem i co robię to nie mogę opowiadać o tym na prawo i lewo.
Mówiłam raczej o charakterach moich chłopców. O imprezach
w Piwnicy,
koncertach, ogniskach i takie tam. Nie sądziłam, że kiedykolwiek
to powiem, ale Sasuke nie jest taki zły. Owszem jest bezczelny,
pewny siebie i chamski, ale już mam mniejszą ochotę uszkodzenia
jego twarzy.
Do
salonu, gdzie siedzieliśmy, wszedł starszy Uchiha. Niestety od razu
przypomniałam sobie sytuację w łazience, ale z tego co widziałam
on już chyba o tym zapomniał. Zaczął biegać tam i z powrotem.
Pakował coś do teczki i rozmawiał przez telefon, prawdopodobnie
wychodzi, świadczy o tym fakt, że ubrał garnitur.
-
Dobra, ja się będę zbierać - wymamrotałam i sięgnęłam po swój
telefon.
-
Ej to czekaj, Itachi cię odwiezie - zaproponował brunet.
-
Nie trzeba. Na prawdę! Odyn, albo Tetsu po mnie przyjadą.
-
Ej, bro! Odwieziesz ją? - krzyknął Sasuke, a jego brat waśnie
odłożył słuchawkę. Spojrzał na mnie tymi swoimi czarnymi jak
smar oczami, a mnie przeszły ciarki. Sama nie wiem dlaczego...
-
Pewnie, za minutę wychodzę - odpowiedział, ale te słowa bardziej
kierował do mnie niż do brata.
-
Nie chce robić problemu - dobre wychowanie mnie tknęło. Jednak
Itachi mnie nie słuchał. Zabrał kluczyki, które leżały na
komodzie i machnął w stronę wyjścia. Przytaknęłam.
-
Nie zapomnij, że jutro też masz upiec ciastka! I dzięki za
samochód! - krzyknął na pożegnanie Siusiak. Zasalutowałam i
wyszłam.
Nawet
nie zauważyłam, że przesiedziałam u Uchihów trzy i pół
godziny. No, ale cóż. Jakby mnie mieli dość to z pewnością
Sasuke by mi o tym powiedział.
~
. ~ . ~
Jechaliśmy
w milczeniu. Odezwałam się tylko, gdy poprosił o mój adres. Jego
samochód był piękny. Tapicerki miały granatowy kolor i było w
nim tak czysto, że mogłam się przejrzeć. Irytująca była cisza.
Nie włączył żadnej muzyki mimo, że radio i zamontowane głośniki
były z najwyższej półki. Nie powinno mnie to dziwić, w końcu
jest ułożonym biznesmenem, który musi odbierać milion telefonów
dziennie, a nie jak moi znajomi, którzy bez ciężkiej, metalowej
muzyki i szluga w ustach nie potrafią funkcjonować.
Dojechaliśmy.
Zatrzymał się zaraz pod moimi schodami. Przez pół minuty
siedzieliśmy nieruchomo. W końcu odpięłam pasy i otwierając
drzwi odezwałam się:
-
Dziękuję za... - nie dał mi dokończyć.
-
Przepraszam cie jeszcze raz za to, że wtargnąłem do łazienki -
uśmiechnął się. Spojrzałam w jego oczy i kąciki ust lekko mi
drgnęły.
-
Spoko, fajnie było cię pooglądać przez krótką chwilę -
jego oczy zabłysły, ale minę miał jakby analizował każde słowo jakie właśnie do niego wypowiedziałam. Nie dziwie mu się.
SAMA
NIE WIERZE, ŻE TO POWIEDZIAŁAM!
Znowu
poczułam, że policzki mi się czerwienią. Zazwyczaj byłam pewna
siebie i takie teksty nie krępowały mnie. Jednak w jego obecności
poczułam się dziwnie.
Itachi się cicho zaśmiał pod nosem.
-
Miłego wieczoru - odparł, a ja wyszłam. Zamykając drzwi
usłyszałam jeszcze jak krzyknął - A i fajna koszulka!
Uśmiechnęłam
się szeroko na te słowa.
Zdjęcie
Itachiego może i nie jest w ręczniku, ale ten szlafroczek też
fajny, nie? :3
Bez
pandy by się nie obeszło!
Dalej
mam bzika na punkcie tych zwierząt. :D
Jest to jak dotąd mój najdłuższy rozdział. Co myślicie?
Enma
wyszła troszkę na zboczoną i napaloną istotę XD
Komentujcie,
wyrażajcie zdania, na prawdę wypowiadajcie się ile tylko chcecie
pod spodem :*
jaki długi rozdział! <33 cudowny jest i tyle Itachiego. Ręczniczek, fartuszek łohohho same wypasy i to tylko w dwa dni u Uchihów XD co będzie dalej?!
OdpowiedzUsuńHahahah Sasuke rozjebał mnie z tym bąkiem na całą łazienkę XD Przez dobre pięć minut się z tego śmiałam i nie mogłam uspokoić xd Szybko nowy rozdział pisz XDD
"Nie pasuję do idealni pokładanego domu Uchihów" - świetny tekst, który wg mnie jest esencją tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńFartuszek? O to chodziło?! Kawaii! :3
Też lubię gotujących mężczyzn. Piąteczka! Sama chętnie bym spróbowała dania Itachiego.
Scena erotyczna z Nejim?!?!?!?! Tego się nie spodziewałam! Mrrr miło było poczytać. Mimo, że szybko doszedł, biedak. Coś nie jest w formie. XD I w dodatku dostał opierdol od Enmy.Coś mi się wydaję, że czarnowłosa szybko zmieni partnera do łóżka...Czekam na to z utęsknieniem!
Policjanci prawie się posrali ze strachu przed jej ojcem. Ciekawa jestem kiedy tatusiek się pojawi!
Brudny warsztat. Brudne ręce. Brudne narzędzia. Brudna muzyka. Brudne myśli na temat Itachiego! Ha!
Najpierw fartuszek,a potem ręcznik? Ja bym chyba zemdlała ze szczęścia. Takie widoki. Taki facet!
Sasuke był tutaj na prawdę w porządku ziomkiem! Też nie wierze, że to mówię. XD Nie ma to jak rozmowa o pierdach.
O matko! Enma ma zajebistą koszulkę. Nie dziwie się, że podoba się naszemu przystojniaczkowi. Ogólnie ostatnia scena - miodzio! Trochę się wymsknęło naszej Enmie, że jej się podobało...w łazience. XD
Chyba tyle mam do powiedzenia. Kochana, coramz bardziej lubię to opowiadanie. Trzymaj się i pisz dalej. Wciągnęła mnie ta historia. Idę teraz się położyć i fantazjować co by było, gdyby ręczniczek starszego Uchihy niechcący spadł. :D (Ups, nie tylko Enma wyszła dziś na zboczeńca i napaleńca!)
Coraz bardziej cię lubię <33
UsuńWcale nie wyszła na napaloną, która na widok Itasia by się nie napaliła? :P bardzo mi się podobał rozdział. Co prawda Sasek buja się w tle i nic o nim nie wiemy, nie wiemy też jeszcze dlaczego Enma tak gwałtownie zareagowała na słowa Nejiego. Natomiast Itachi zaplusował umiejętnościami kulinarnymi.
OdpowiedzUsuńNormalnie Kocham Twoje opowiadanie. :D
OdpowiedzUsuńJak zaczynam czytać, to nawet nie wiem kiedy znajduje się na końcu.
Oj ta Enma... Taka lekko zboczona, ale i pewna siebie. No dobra nie zawsze pewna siebie.
Itachi..... Boski!!
Sasuke da się normalnie rozmawiać? No cud normalnie!
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :)
Epicko!!!! I ten fartuszek!!!! I ta panda!!! Też ubóstwiam te zwierzątka ^^ A rozdział jest po prostu boski. Ach Neji... I siusiaczek... I te jej ciasteczka.... No i oczywiście gliny były bezbłędne XD już się nie mogę doczekać jej ojca. Musi być tak samo extra jak Enma. Ale i tak Itachi w fartuszku i ręczniku pobił wszystko na głowę i zostanie to ze mną na bardzo, bardzo, bardzo długi czas. A ogółem to bardzo dziękuję za kolejny wspaniały rozdział przy którym śmiałam się na głos. Jeszcze raz dziękuję i życzę buuuużooo weny by kolejne rozdziały były jeszcze lepsze :*
OdpowiedzUsuńSeksowny Itachi w fartuszku <3 i reczniku <3 i w szlafroku XD <3
OdpowiedzUsuńLubie takie twarde, pewne siebie laski, Enma nawet jak policjant do niej z pistoletu mierzy to zachowuje spokoj.
Oczywiscie gdy sie pojawia itachi ona nie wie co ze soba zrobic ale nie dziwie jej sie XDD
Sorki ze pisze bez znakow polskich ale mam tylko telefon do dyspozycji ktory ich nie wychwyca ;<
Next, next, next prosze <333 ;)
Emm.... HAHA... Nie wiem co napisać xD
OdpowiedzUsuńTen rozdział mnie rozwalił. I nie tylko mnie, bo przyjaciółka też zaczęła czytać bloga od poczatku.... Aż się boję, jak po tym rozdziale zechce odbić mi mojego Itasia. W Fartuszku xD W ręczniku xD
I jeszcze to zdjęcie na końcu... gdzieś Ty to znalazła?!
Pisz szybciutko! ^w^
Pozdrawiam ciebie i przyjaciółkę <3
UsuńCo jeszcze mi sie rzuciło w oczy w tym rozdziale, ale zapomniałam wcześniej napisać - kreujesz Enmie "podwójny" wizerunek, jestem ciekawa, czy świadomie. Jak ktoś napisał wyżej jest z niej twarda laska - moim zdaniem aż za bardzo, bo potrafie sobie wyobrazić ludzi nie znających strachu, ale nie kilkunastoletnią dziewczyne w takiej roli. W każdym razie, w scenie erotycznej jest inna osobą. uderzyło mnie, że tylko Neji działał, a ona była bierna. Wyciągam z tego pewne wnioski, nie wiem czy słuszne, bo to zależy od tego jak traktujesz sceny ero w ficku - czy jako ozdobniki, jak wiele osób, czy jako pretekst do pokazania pewnych cech bohaterów i relacji między nimi - ja tak robię i podejrzewam, że Ty także, pewnie sie tego dowiem czytając kolejne rozdziały
OdpowiedzUsuńNic nie jest przypadkowe w tym co piszę :) Nie bez powodu jest taka pewna siebie, ale w niektórych sytuacjach "wymięka", nie bez powodu nie udziela się podczas stosunku, nie bez powodu wstaje dwie minuty wcześniej, nie bez powodu pije tylko whisky...
UsuńI dużo by mówić, ale krok po kroku wszystkiego się dowiecie :)
CZEŚĆ :*
OdpowiedzUsuńDziś trafiłam na Twojego bloga i już Cię kocham! (cóż za dziki entuzjazm) Nie dość, że Enma je obiady tak samo jak ja (inaczej nie umiem) to jeszcze stawiasz ogromny dylemat....otóż...KTÓRY ITACHI LEPSZY? FARTUSZEK CZY RĘCZNIK? Coś czuję, że dzisiejsza noc będzie decydująca, który wygra :D I tak dziwię się, że Enma dała radę się 'ogarnąć'. Gdybym ujrzała Itachiego...takiego superekstrawyeksponowanego, zemdlałabym ze szczęścia (hehe). A seks był mega, nawet jeżeli to był Neji. XD
A Siusiaczek przejawia cechy luzaka (rozmowa o pierdach, mistrz XD)
Słowo kutas w ustach Itachiego brzmi bardzo kulturalnie! :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :*
buziak :*
Twój blog został pomyślnie zareklamowany na naszym spisie. Dziękujemy, że zgłosiłeś się do nas. :) Zapraszamy do zgłaszania nowych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mayako ze
Świata Blogów Narutomanii
Przeczytała w jeden dzień! Powiem ci, że to jest świetny pomysł na opowiadanie. I mam nadzieje, że tego nie zepsujesz, ponieważ fabuła coraz bardziej mi się podoba :) W komentarzu wyżej napisałaś, że nic co piszesz nie jest przypadkowe. TAK MNIE TYM ZACIEKAWIŁAŚ, ŻE MODLĘ SIĘ ABYŚ DODAŁA JAK NAJSZYBCIEJ ROZDZIAŁ! Uwielbiam to uczucie jak krok po kroku wszystkie tajemnice się rozwiązują! <3
OdpowiedzUsuńMasz poczucie humoru też :) Czytałam kilka rodziałów twojego starego bloga i tam sikałam XD Ale nie obraź się, tamten blog był serio beznadziejny jeśli chodzi o fabułę XD Ale za to teksty, zdarzenia i wszystko inne na prawdę potrafiły polepszyć człowiekowi humor :D
Teraz pisownia, ortografia...i wszystko ci się polepszyło. Nie trzymaj mnie długo w niepewności tylko kontynuuj historię do końca. Pozdrawiam serdecznie :)
Hej,
OdpowiedzUsuńok, Itachi w fartuszku widok do nie zapomnienia, potem to wparowanie do łazieńki boskie, Sasuke i ciasteczka i jego reakcja na widok samochodu, a potem to w klubie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia