Stacja
benzynowa. Dostaliśmy smsa od Histakiego, że tu się zatrzymali. Z
dala zauważyłam jego ścigacza. Podjechaliśmy do niego i
zgasiliśmy silniki.
-
Eeeej, daj gryza! - Akira zobaczył, że nasz kolega ma hot doga w
ręku.
-
Nie.
-
No weeeeź! Jechaliśmy długo za tobą, więc daj mi gryza,
frajerze! - warknął obrażony brunet.
-
Pierdol się. - Akira i Hisaki to zupełne przeciwieństwo. Zawsze
się sprzeczają o byle gówno.
Myślałam,
że zaraz znowu zacznie się kłótnia, ale Odyn ich uspokoił.
Rozejrzałam
się. Ciężarówka stała zaraz przed nami. Jakiś koleś tankował,
a lada moment ujrzałam jego towarzysza, który wychodził ze sklepu
z hot dogiem.
-
W drodze skonstruowałem bardzo trudny, ale skuteczny plan działania
- powiedział Tetsu.- Rozpierdalamy wszystko co
mamy w zasięgu wzroku.
Dla
mnie bomba!
-
Zabawę czas zacząć - chrząknął Skaza. Wyciągnął papierosa z
paczki i włożył go do ust. Ruszył na wprost. Obserwowaliśmy jak
idzie pewnym krokiem i koleś z parówką w bułce na niego wpada.
-
Ooo, przepraszam - Skaza skinął głową.
-
Jak leziesz, kretynie?! - usłyszeliśmy. Wiedziałam, że Skaza się
uśmiechnął w ten charakterystyczny dla niego sposób. Identyczny
jak jego bajkowy sobowtór , gdy zrzuca Mufasę ze skał. Wiedziałam
to, chociaż nie widziałam jego twarzy.
Obserwowałam
dalej przedstawienie.
Skaza
jednym kopniakiem w brzuch powala swojego nowego znajomego na ziemie,
wyciąga spluwę i ładuje mu dwie kulki w klatkę piersiową.
Szybko
i efektywnie.
-
Przeprosiłem. Trochę więcej kultury na przyszłość, skurwysynie
- po tych słowach podrapał się po bródce i splunął na ziem. Nie
zwlekając pobiegłam z całą resztą do ciężarówki. Facet, który
tankował usłyszał strzały i od razu chwycił za swoją broń.
Wymierzył go w Odyna, ale Ryoko zaskoczył go od tyłu i
obezwładnił. Nasz przywódca przywalił mu pięścią, a rudzielec
wymierzył pistolet przy jego skroni.
-
Zanim umrzesz chce żebyś wiedział kto cię załatwił - Ryoko tym
swoim szyderczym głosem powiedział mu wprost do ucha -
Jesteśmy Przeklęci,
ale to ty będziesz dziś zdychał w piekle - warknął i oddał
strzał. Spojrzałam na ubranie poległego. Koleś się zeszczał.
Wybuchłam śmiechem. Rozumiem, że nasz rudy kolega potrafi być
przerażający i jestem wdzięczna, że nie jestem jego wrogiem, ale
pierwszy raz widzę, żeby ktoś się tak wystraszył.
Musiałam
się otrząsnąć, zaraz moja kolej zabłysnąć.
Akira
wskoczył na dach ciężarówki. Stanęłam za nią. Nie wiedzieliśmy
czy ktoś jest jeszcze w środku, ale lepiej sprawdzić.
Tetsu
rozwalił kłódkę, która zamykała drzwi ciężarówki. Chwyciłam
za broń. Spojrzałam na blondasa i przytaknęłam. Drzwi się
otworzyły, a ja w skupieniu wpatrywałam się w ciemne wnętrze
auta.
Cisza.
Nikt nawet nie oddycha. Wypatrywałam i nasłuchiwałam najmniejszego
ruchu, żebym mogła strzelić. Zrobiłam krok do przodu i wtedy
dostałam czymś bardzo ciężkim w rękę. Spluwa wypadła mi z
dłoni, która zaczęła krwawić.
-
Kutas - warknęłam i nie zwlekając chwyciłam za rączkę od
dystrybutoru paliwa. On wyskoczył. Przecięłam gumowego węża i
się schyliłam, ponieważ napastnik znowu czymś rzucił. Z
przeciętej rurki wyciekała benzyna.
-
Enma, uważaj! - usłyszałam i znowu jakiś ciężki przedmiot
leciał w moją stronę.
Koniec
tego!
Trzymałam
gumowego węża i skierowałam otwór tak, że benzyna oblała
napastnika. Próbował się jeszcze bronić i chwycił za mój
pistolet, który leżał na ziemi.
Odyn
zgrabnie wymierzył mu kopniaka w twarz, przez co upadł, a moja broń
wypadła mu z ręki.
-
Robota skończona - chrapnął Skaza i odpalił swojego papierosa, a
zapałkę rzucił w zataczającego się mężczyznę.
Krzyk.
Wielki krzyk rozległ się na cała okolicę. Zaczął biegać we
wszystkie strony, a potem tarzać się po ziemi. Światło płomieni
pięknie się mieniło.
Bolesna,
ale widowiskowa śmierć.
Odyn
szybko podbiegł do ciężarówki i przekręcił kluczyk w stacyjce.
Wycofał, żeby przypadkiem samochód się nie zapalił. Podniosłam
mój pistolet i schowałam do kurtki. Musieliśmy spadać.
Gdy
biegłam zobaczyłam jak ketchup miesza się z krwią pierwszej
ofiary.
Aż
zgłodniałam.
Szybko
założyłam kask. Usłyszeliśmy wycie policyjnych syren.
Uśmiechnęłam się. Już dawno się tak dobrze nie bawiłam.
Wszyscy
zapalili swoje ukochane motocykle i ruszyliśmy.
~
. ~ . ~
-
To było zajebiste! - krzyknął Akira, który trzymał na kolanach
swoją rudą dziewczynę. Wszyscy przybiliśmy sobie toast.
Stuknęliśmy naczyniem o stół i wypiliśmy po łyku. Wszyscy
zamówili piwo, ja whisky z colą.
W
Piwnicy dziś bardzo tłoczno, ale nie przeszkadza mi to. Lubie
ludzi, którzy tu przychodzą.
Każdy
z chłopaków trzymał na kolanach jakąś dziewczynę. Przypadkowe
laski, które jutro będą płakać, gdy każdy z nich wyrzuci je z
domu po skończonym seksie i powiedzą, że nie zadzwonią.
-
Ooo tak. Białe
Kły będą
musieli nam dużo zapłacić za tę robotę - chrząknął Ryoko. -
Inaczej skończą tak samo - znów słychać było jego morderczy ton
głosu.
-
Uspokój się, jak uważasz, że zesikamy się w gacie jak tamten
koleś to bardzo się mylisz - roześmiał się Tetsu. Wszyscy w
cudownych humorach.
Podszedł
do naszego stolika Neji. Przyniósł mi trochę lodu. Koleś z
ciężarówki rzucił czymś bardzo ciężkim w moją stronę i ręka
strasznie mi spuchła. Podziękowałam mu, a on usiadł obok. Objął
mnie jedną ręką i trzymał ją na tali.
-
Wszystko gra? Czym on do ciebie rzucił? - spytał Odyn. Widać, że
się martwi. Jakby coś mi się stało wylądowałby na dywaniku u
mojego ojca.
-
Wszystko okej, ale nie mam pojęcia co to było. Kamień, cegła,
możliwe, że broń, która była w środku. - przyłożyłam kostki
na rękę. Poczułam przyjemne szczypanie.
-
Bronią się strzela, nie rzuca - parsknął śmiechem Akira.
-
Mógł być niezaładowany, kretynie - odezwał się Skaza.
-
Miał w chuj czasu na załadowanie, gdy wykańczaliśmy jego kolegów
- brunet z bandaną na czole wziął duży łyk piwa.
-
Jak myślicie, będzie policja węszyć? W końcu trzy trupy w biały
dzień - zaciągnął się Ryoko.
-
Policja zawsze będzie węszyć, ale proszę cię...Byliśmy w
Sunagakure, a tam dowodzi Gaara. Nic nam nie będzie - odpowiedział
uśmiechnięty Tetsu, który właśnie skręcał papierosy z własnym
tytoniem.
Nasz
blondasek dorabia sobie wyrabiając tytoń., przy czym połowę sam
wciąga do swoich płuc.
-
Ej, jutro trzeba zająć się samochodem tego prezesa czy kim on tam
jest - przypomniał sobie Tetsu. Wszyscy przytaknęli.
-
Pomogłabym wam, ale po szkole muszę iść do jego brata, żeby
robić pieprzone zadanie z fizyki - zmrużyłam oczy. Nie mięli nic
przeciwko temu. I tak nie zdołają tego zrobić w jeden dzień, więc
jeszcze się wykażę.
~
. ~ . ~
Neji
chciał, żebym do niego pojechała, ale wolałam dziś być
wcześniej w domu. Moja mama jeszcze nie spała, oglądała
telewizję. Usiadłam obok niej.
-
Co słychać? Co dziś robiłaś? - spytała uśmiechnięta. Dziś
nie piła. Bardzo mnie to ucieszyło.
-
Byłam z chłopakami. Musiałam im pomóc w pewnej robocie -
odwzajemniłam uśmiech.
-
Mam nadzieje, że w warsztacie. Nie mów mi, że znowu łamałaś
prawo - zmrużyła oczy. Wzruszyłam ramionami, a moje kąciki ust
coraz bardziej podnosiły się ku górze. Nie potrafię jej okłamać.
Jest chyba jedną osobą, której mówię o wszystkim. Mimo, że
rozmawiam z nią tak rzadko. Nie dlatego, że nie ma jej wiecznie w
domu, ponieważ pracuje. To mnie zazwyczaj nie ma. Zawsze się gdzieś
szlajam. Nie potrafię usiedzieć długo w tym miejscu. Wolałabym
chyba przenieść moje łóżko do warsztatu.
-
Wiesz co myślę o tej zabawie w niebezpieczny gang - próbowała
mówić jak surowa matka, ale potem się roześmiała. Dobrze
wiedziała, że i tak bym to robiła, po za tym mi ufa i jakimś
cudem ufa chłopakom. Lekko zaczęła sobie rozmasowywać kark.
-
W ramach kary, że byłaś niegrzeczną córeczką w niedziele robisz
mi masaż - uśmiechnęła się. Nie ma mnie w domu od poniedziałku
do soboty. Niedziele zawsze zostaje. To jedyny dzień tygodnia kiedy
spędzam z nią cały dzień. Albo pieczemy ciasta, albo fundujemy
sobie jakieś maseczki, peelingi, masaże itp. Plotkujemy o
chłopakach, o mojej szkole, o jej pracy. Chodzimy na zakupy, albo do
fryzjera. Są to w stu procentach babskie dni, które w żadnym
wypadku mi nie przeszkadzają i nikt nie będzie wstanie mi ich
odebrać.
-
Jesteś okrutna - uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w
policzek.
Spojrzałam
na zegar wiszący na ścianie. Dochodziła dopiero dwudziesta druga.
Nie zasypiam o tej godzinie. Stanowczo za wcześnie. Jutro po szkole
jadę do Uchihów. Pewnie będą mieli mega wielki, nowoczesny dom z
własną gosposią i sprzątaczką. Może nie powinnam iść z
pustymi rękami?
-
Mamy płatki owsiane? - spytałam mamy.
-
Raczej tak, a co? - uśmiechnęłam się.
-
Upiekę ciastka - pomaszerowałam do kuchni.
~
. ~ . ~
Moje
ciastka wyszły przepyszne. Cały dom nimi pachniał. Lubię piec,
ale gotować nienawidzę. Nie jestem jakimś wielkim cukiernikiem. Po
prostu czasami dobrze jest zjeść coś posiadającego o wiele za
dużo kalorii niż powinno.
Leżałam
patrząc w sufit jakieś dziesięć minut. Nie chciało mi się
jeszcze spać. Włączyłam radio i słuchając Black
Label Society rozmyślałam.
Za
dwa tygodnie kolejny wyścig. Spotkam się z tatą. Ciekawe co tam u
niego słychać. Jak tam mój brat, którego widziałam jakieś pół
roku temu. Ale najbardziej mnie zastanawia...
Kto
będzie kolejną ofiarą?
Szkoda,
że Akatuski nie
startują. Wykańczalibyśmy jednego po drugim.
Nie
znoszę ich, ale w jakiś sposób szanuję i trochę podziwiam. Przez
tyle lat są anonimowi. Dopiero teraz jednego udało się
zdemaskować, a i tak nie puścił pary z ust. Jestem bardzo ciekawa
kim są. Co robią? Jakie są ich plany? Mają jakąś rodzinę?
Czemu uwzięli się akurat na nasz gang?
~
. ~ . ~
Skończyłam
lekcje. Nudna, jedna wielka nuuuda! Nic się ciekawego nie wydarzyło.
Na każdym przedmiocie nauczyciele doprowadzali mnie do snu.
Upomnieli mnie dwa rady i na tym się skończyło.
Sasuke
czekał przy samochodzie swojego brata. Jak widzę pożyczył mu go
na czas naprawy Audi. Ja bym mu nie ufała.
Co
jak znowu wpadnie w ścianę?
Na
samą myśl chce mi się śmiać.
-
Jedź za mną, skończymy to szybko i będzie z głowy - wymamrotał.
Zapięłam kask i zasalutowałam.
-
Tak jest, panie Siusiaku! - uśmiechnęłam się na widok jego
obrażonej miny.
Ruszyliśmy.
~
. ~ . ~
No
dobra, przyznam, że tego się nie spodziewałam. Co prawda widać,
że kosztowało trochę to mieszkanie, ale obstawiałam jakiś pałac,
albo wille. No cóż, myliłam się, ale przynajmniej nie będę się
czuła dziwnie.
Weszliśmy
do środka.
Okej,
cofam wszystko.
Na
zewnątrz wygląda jak zwykły dom, ale wnętrze jest...łał. Tylko
to słowo nasuwa mi się na język. Jest niesamowicie czysto i
schludnie. Wszystko idealnie dopasowane, żaden przedmiot nie stoi tu
przypadkiem. Wszystko się zgrywa ze sobą. Pieniądze na prawdę
robią swoje.
-
Chatę to ty masz - mruknęłam. Nie odpowiedział tylko zaprowadził
mnie do salonu. Pozwoliłam sobie usiąść. On zrobił to samo.
Gapiliśmy się na siebie w ciszy. - Co jest Siusiaku? Nie
zaproponujesz mi nic do picia, albo jedzenia? - zapytałam.
-
Jakbyś była mile mi widziana to tak, w tym przypadku wal się -
uśmiechnął się złośliwie. No tak, przypominam sobie za co go
tak nie lubię.
-
Kulturalny to ty nie jesteś, ale za to ja upiekłam dla ciebie
ciastka – powiedziałam. Musiało go to zaskoczyć. Widać było,
że czuł się trochę głupio jak zobaczył pudełko z moimi
wypiekami.
Jestem
wredną suką dla niego, ale nauczono mnie manier.
Usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku.
O
mamuniu... Itachi Uchiha... Ubrany w... Uszczypnijcie mnie!
Rozdziały
miały być co dwa tygodnie, ale tego postanowiłam dziś
opublikować, ponieważ:
po
pierwsze - jutro sylwester (kompletnie nie będę miała czasu),
po
drugie - w nowy rok "odpoczywam" po sylwestrze (tak ładnie
to ujmę xD),
po
trzecie - w piątek prawdopodobnie wyjeżdżam i wrócę w niedzielę,
po
czwarte - moja szkoła jest pojebana i kazała mi przyjść z
milionem projektów i prac domowych w poniedziałek.
Po
za tym rozdział jest krótki.
Mam
nadzieję, że wam się podobał.
Jakieś
skargi, wyzwiska, hejty to proszę pisać ;)
I
życzę szczęśliwego Nowego Roku wszystkim :3
Krew się polała! Krew i ketchup!
OdpowiedzUsuńDziewczyna, która ma wokół siebie takich facetów i wielka szczęściara. Nie da się przy tym nudzić.
Ta wyprawa po ciężarówkę była szybka, ale za to efektywna! Idealny tytuł dla rozdziału.
Faceci to typowe chamy. Ruchają co popadnie, ale kurde no, podoba mi się! Są świetni na swój sposób. Nie wzięłabym takiego za męża, bo musiałabym każdy jego ruch kontrolować, ale takiego ziomka mieć przy sobie...jestem na tak!
Ha! Sasuke i co? Głupio ci. Świetne było to zdanie mówiące o wrednej suce z manierami :)
Dziewczyno ty chcesz na prawdę dostać po dupie. JAK MOŻNA KOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?! Co on ubrał ja się pytam?? Garnitur, piżamę, sukienkę (transwestyta?), a może wyszedł nago?! Ostatnia wersja przyznam mi się najbardziej podoba ^.^
Bardzo podoba mi się twój styl pisania. Jest to amatorskie, wiadomo, ale dziel się z nami swoja wyobraźnią i poczuciem humoru, bo jest extra! :)
Tyle ode mnie. Szczęśliwego Nowego Roku. Małego kaca życzę! Oraz weny i więcej czytelników i roku 2015! Pozdrawiam. :) :*
Łoo *.* ciekawe w co jest ubrany, zgaduje, że w coś mega seksownego :3 nie trzymaj nas długo w niepewności XD
OdpowiedzUsuńTaaa ja też z pewnością bym myślała o jedzeniu widząc trupy XDDD
Enma ma bardzo fajne stosunki z mamą :) czasami widzę, że pije, ale te niedziele to muszą być niezłe!
Taaa odpoczynek po sylwku XDD
Weny w nowy rok :*
Hej! Rozdział genialny! Juz sie nie mogę doczekać kolejnego. Czyżby Itaś wyszedł z kuchni ubrany w fartuszek z blacha ciastek w łapce? Mrrr takie ciacha ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Sheiwa
Ubrany w... W co? Rozdział wyszedł bardzo fajny, dobrze że w następnym będzie Itaś, bo brakuje go jak dotąd :D
OdpowiedzUsuńCoś ze mną chyba nie tak, skoro spodobał mi się ten blog ;-; Nie, że jest zły, bo wręcz przeciwnie, ale jestem raczej nietolerancyjna co do wulgaryzmów, chociaz ostatnio jakoś mi to... ulatuje.
OdpowiedzUsuńItachi! <3 Za nim poszłabym na koniec świata gdyby tylko żył w naszym świecie.
Może to troche za wiele powiedziane po kilku postach, ale...Kocham To. Kocham to zdecydowanie za dużo. Uwielbiam będzie w sam raz.
Pisz szybko i weny! :)
Naprawdę genialne. Już nie mogę doczekać się dalszych rozdziałów... ^^ Zakochałam się w bohaterach (Itachi <3), w tym jak piszesz i w historii. Już nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Jestem pewna że to będzie coś ;) Weny, czasu i miłego "odpoczynku" XD :*
OdpowiedzUsuńDłuugo szukałam takiego typu bloga, Itachi w paringu innym niż z tą głupią Sakurą. Zapowiada się super :3 Czekam z niecierpliwością na nexta ! :D No i szczęśliwego nowego roku ;)
OdpowiedzUsuńteż odpoczywałam po sylwestrze, dlatego dopiero teraz miałam czas żeby przeczytać rozdział xddd
OdpowiedzUsuńsuper wyszedł! ale chyba wiesz o tym xddd
szybko rozprawili się z tymi złodziejami. Widać że trzymali się planu Tetsu xddd
szczęśliwego, szczęśliwego jak najbardziej i pisz bo w następnym ma się pojawić itaś w koncu! *.*
... Ubrany w strój Adama! :3 no ew nowonarodzeniowy ;3
OdpowiedzUsuńNotka jest super, z niecierpliwością czekam na dalsze ;3
Chociaż mi brakuje większego motywu z Deidarą ;d
Czekam na kolejne rozdziały,
Weny i czasu ;)
Cierpliwości! Deidara pojawi sie gdzieś w 6 rodziale dopiero. :)
UsuńSuper rozdział, czekam z niecierpliwością na następny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://lookhowthestarsshineforu.blogspot.com/
Sasuke jako kutas bardzo mi się podoba. U mnie jest trochę.. Zniewieściały? Ale samo jakoś wyszło haha wybacz Sasuke.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry bo przemoc, motocykle i ta akcja na stacji benzynowej.. Kocham to
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział
Szkoda, że Twoje rozdziały są takie krótkie :< Rozdział przeczytany, ale komentarz dodam jak będę miała więcej czasu :*
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńakcja świetnie przeprowadzona, może Itachi należy do Akatsuki, ni i w co był ubrany...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia