Wyłączyłam
budzik w telefonie. I tak już nie spałam. Zawsze budzę się dwie
minuty wcześniej.
To
dziwne, nieprawdaż? Od gimnazjum zawsze wyprzedzam ten głośny
dzwonek.
Wstałam
i wyciągnęłam jakieś jeansowe szorty z szafy, a do tego czarną
bokserkę. Świeżą bieliznę i poszłam do łazienki. Pod
prysznicem próbowałam zmyć zapach papierosowego dymu.
Nigdy
nie przyzwyczaję się do tego smrodu! Najgorsze jest to, że każdy
z warsztatu jest od nich uzależniony.
Tak,
pracuję w warsztacie. Kolejna ciekawostka. Młoda dziewczyna, która
jeszcze nie ukończyła osiemnastu lat dorabia sobie w takim miejscu,
zamiast jak inne moje rówieśniczki zamartwiać się o to czy pasek
pasuje do koszulki i jak szybko stracić dziewictwo.
Wszystkich
to dziwi. Najbardziej moją klasę.
Dwudziestu
trzech chłopaków i jedna dziewczyna na profilu mechanik
samochodowy. Pamiętam jak w pierwszej klasie nauczyciele bali się
cokolwiek mi dać do ręki na zajęciach praktycznych, żebym sobie
nic nie zrobiła. Rozśmieszali mnie tym. Rok minął szybko. Teraz
wszyscy są przyzwyczajeni do mnie. Nawet moja matka przestała
nalegać, żebym poszła do ogólniaka.
-
Enma, spóźnisz się do szkoły! - zdanie, które słyszę co
ranek.
Spokojnie
mamo. Ja się nigdy nie spóźniam.
Zgoliłam
łydki, uda i pachy. Kiedy myłam zęby, uchwyciłam moje odbicie w
lustrze. Czarne, lekko falowane włosy opadające na piersi. Oczy,
które błyszczały na złoto. Zadarty nosek i szerokie biodra.
Rozstępy na udach i lekko zarysowane mięśnie brzucha.
Strasznie
nie lubię mojego ciała.
To
znaczy nie uważałam się na brzydką dziewczynę. Byłam zwyczajna,
lubiłam moje rysy twarzy, ale jak to kobieta, chciałabym schudnąć
jakieś 6-7 kg. Niestety odziedziczyłam po mamie wielką dupę,
grube uda i stanowczo za wolny metabolizm. A jeszcze bardziej od tego
nienawidzę mojej blizny. Długa linia, która zaczyna się od lewej
piersi, a kończy tuż nad pępkiem.
Miałam
płaski brzuch, ale to od ćwiczeń, które wytrwale robię od kilku
miesięcy.
Mam
kompleksy, ale jakoś muszę z nimi żyć. Nikt nie jest perfekcyjny.
Przeczesałam
włosy, zrobiłam kreski eyelinerem, pomalowałam rzęsy. Ubrałam
się, porwałam skórzaną kurtkę z krzesła, założyłam torbę na
ramię, zawiązałam czarne trampki i byłam gotowa do wyjścia.
Zeszłam
do kuchni. Już ze schodów czułam zapach tostów, które robiła
mama. Pocałowałam ją w policzek i porwałam jednego.
-
Do zobaczenia, mamo - wymamrotałam niewyraźnie, trzymając w zębach
śniadanie. - Po szkole wstąpię do warsztatu.
-
Miłego dnia! - powiedziała zachrypniętym głosem.
Zarzuciłam
kurtkę na plecy i włożyłam kask na głowę. W garażu stało moje
kochane Ducati 1199 Panigale. Uwielbiałam ten lśniący, czerwony
kolor. Dostałam to cacko od taty na 16 urodziny. Dostałam też
spluwę, ponieważ właśnie wtedy zauważył, że faceci zaczynają
się za mną oglądać.
Kochany
z niego człowiek.
Niestety
nie mieszka z nami. Znalazł sobie jakąś nową laskę i zrobił jej
dziecko. Lubię mojego przyrodniego brata, ale gardzę jego matką.
No cóż, mój staruszek nigdy nie miał szczęścia do kobiet. Wiem,
że mama nie jest idealna, ale żeby iść od razu do takiego
babsztyla jak ta blondynka? Nigdy mnie nie przestanie zaskakiwać ten
człowiek. Ale kocham go mimo wszystko. I wiem, że on mnie też.
Odpaliłam
moją perełkę i spojrzałam na zegarek. Dokładnie 7:15. Idealnie,
co do minuty. Ruszyłam.
Moja
szkoła znajduje się na końcu miasta. Mam do niej zawsze kawałek
drogi, ale nie przeszkadza mi to. Uwielbiam jeździć. Nawet jakbym
miała jechać na drugi koniec świata, to mój uśmiech nie
schodziłby z twarzy.
Skaza
często mi mówił, że wyglądam jak psychopatka, gdy widzi mnie na
motocyklu.
Mam podobno rozszerzone źrenice i uśmiecham się jak
szaleniec. Ale to Skaza i on często ubarwia niektóre fakty.
Zastanawiacie
się czemu go tak nazywam? To proste. Tak na prawdę ma na imię
Fujio, ale koleś wygląda identycznie jak ten z Króla Lwa. Każdy
kto go widział powie, że mają takie same ryje! Kozia bródka,
rozczochrana grzywa, a pod prawym, zielonym okiem blizna. Charakter
też taki sam.
Jestem
pewna, że ten skurwiel również zabiłby Mufasę dla swoich
niecnych planów!
~
. ~ . ~
Wspinałam
się po betonowych stopniach do szkoły dokładnie pięć minut przed
czasem.
Jak
zawsze idealnie.
Usiadłam
na końcu sali. W ławce od początku byłam sama. Nie z powodu tego,
że koledzy mnie unikali. Co prawda część się mnie bała,
ponieważ dobrze wiedzieli, że jestem z gangu Przeklętych, ale
większość mnie lubiła. Nie miałam tu wrogów. Nikt nie robił mi
na złość, a ja odwdzięczałam się tym samym. Po prostu wolałam
siedzieć sama. Nie chciałam nikogo. Tak było mi dobrze i już.
Jeśli
chodzi o moje stopnie to były przeciętne. Z przedmiotów zawodowych
co prawda byłam jedną z lepszych, ale żeby dostać dopa z fizyki,
czy biologi to musiałam się natrudzić.
Poczułam
lekkie wibracje na udzie. Znak, że dostałam smsa.
Nadawca:
Akira
Godzina:
08:03
Treść:
Dorwaliśmy jednego.
Uśmiechnęłam
się automatycznie. Wczoraj wieczorem Odyn, czyli zastępca przywódcy
naszego gangu powiedział, że Brzask,
a inaczej nazywany Akatsuki, będą
na mieście robić interesy. Trochę im poprzeszkadzali chłopaki.
Też chciałam iść, ale matka znowu się spiła i musiałam się
nią zająć.
W
Konoha istnieją cztery gangi. Przeklęci
na Wieki, Klan Hyuuga, Brzask i Białe
kły.
Trzy gangi są ze sobą zaprzyjaźnione, wyjątkiem jest Akatsuki.
Zawsze przez nich nasze plany szlag trafia. Są niebezpieczni.
Zamordowali jednego z naszych na wyścigu. Przyjmują tajne zlecenia.
Zabijają za kasę. Najgorsze jest to, że nie wiemy jak wyglądają.
Zawsze mają na twarzach bandany i zakładają czarne płaszcze z
dziwnymi, czerwonymi chmurami. Wczorajsza akcja miała na celu złapać
chociaż jednego z nich. Jak widać się udało.
Zaraz
po szkole jadę do chłopaków.
-
Enma, schowaj ten telefon - wymamrotał mój wychowawca Kakashi.
Chrząknęłam
tylko cicho. Dobrze wiem, że nic mi nie zrobi. Uczniowie tego nie
wiedzą, ale on też jest motocyklistą. Z gangu Białych.
Co najciekawsze jego ojciec jest ich założycielem.
Dopiero
po chwili zwróciłam uwagę, że do klasy wszedł ktoś jeszcze. Aż
się wyprostowałam. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-
Od dziś w klasie mamy kolejnego ucznia. Nazywa się Uchiha Sasuke -
aż prychnęłam śmiechem jak zobaczyłam ten znajomy grymas twarzy.
Sasuke.
Kolega z gimnazjum. Najlepszy uczeń w szkole. Obrzydliwie bogaty.
Nie jedna laska na jego widok ma mokro w majtkach. Od zawsze mnie
irytował ten człowiek. Nigdy się nie lubiliśmy. Często razem
wylądowaliśmy po lekcjach za kłótnie i małe bójki.
To
znaczy nigdy mnie nie uderzył i miał szczęście. Wtedy chłopaki
by go zabili. Jednak jakieś szarpaniny i wyrzucanie podręczników
przez okno się pojawiały.
Nie
znosiłam mojego gimnazjum. Są chyba tylko dwie, albo trzy osoby z
którymi jestem na cześć.
Chwileczkę!!
To
nie możliwe, że on tu jest. Przecież dostał się do najlepszego
ogólniaka w mieście. Miał zostać biznesmenem i odziedziczyć
rodzinną firmę. On kompletnie nie nadaje się na mechanika.
-
Siadaj, na końcu sali masz miejsce.
Cholera.
Kskashi, czemu mi to robisz?
Brunetowi
od razu wyskoczyła żyłka na czole, gdy mnie zobaczył.
-
Gorzej być nie mogło - wymamrotał, a ja miałam ochotę odbić
okładkę książki, którą miałam na stoliku, na jego twarzy.
Jakimś cudem się powstrzymałam.
Usiadł
i przez następne 6 godzin lekcyjnych nie odezwał się, ani nawet
nie zerknął w moją stronę. Cieszyło mnie to, ale pięć minut
przed końcem lekcji postanowiłam, że zapytam czemu przeniósł się
do tej szkoły, skoro jego plany na przyszłość są zupełnie inne.
-
Nie twój, pieprzony interes - usłyszałam w odpowiedzi.
Milutki
jak zawsze.
Od
razu jak zadzwonił dzwonek to wybiegł z klasy. Co prawda dalej
nurtowało mnie to pytanie, ale nie mam zamiaru przecież za nim
gonić, jak jego fanki w gimnazjum.
Zgarnęłam
książki do torby i też ruszyłam w stronę wyjścia.
Usiadłam
na siedzeniu mojej czerwonej perełki i miałam już założyć kask.
Wtedy zwróciłam uwagę na czarnego mercedesa. Sasuke do niego
wsiadał. Zauważyłam, że na masce opiera się wysoki mężczyzna w
garniturze. Miał długie, spięte włosy. W jednym ręku trzymał
telefon, a w drugim cygaro.
Jeszcze
większe gówno niż szlugi! Śmierdzi dwa razy gorzej.
To
pewnie starszy brat Uchihy. Z tego co wiem ich rodzice zginęli w
wypadku i to właśnie on zdobył firmę. Teraz wychowuje tego głąba,
żeby potem też zarabiał miliony na swoje konto bankowe.
Czarne
oczy.
Widziałam je wczoraj. Stał w korku i
gapił się w stronę warsztatu.
Cóż za zbieg
okoliczności.
Tak
na marginesie - ten jego brat jest przystojniejszy. Ciekawe czy też
tyle lasek się za nim uganiało w szkole.
A
zresztą, co mnie to obchodzi...
Zapięłam
kask i ruszyłam w stronę warsztatu.
~
. ~ . ~
-
Cześć chłopaki! - krzyknęłam na powitanie. - Co tam słychać? -
ściągnęłam kurtkę i usiadłam na blacie. Był tylko Akira i
Skaza.
-
O jesteś w końcu. Chodź na górę. Pogadamy - Akira wyrzucił peta
na ziemię i ruszył po schodach.
Lubiłam go. Jest zboczony, ale
potrafi być opiekuńczy. Ma lekko potargane, brązowe włosy.
Zazwyczaj na czole zawiązuje bandanę. Dziewczyny lecą na jego
kwadratową szczękę, męski zarost i ładnie wyrzeźbione bicepsy.
Ma wiele tatuaży. Szczególnie na rękach i klacie. Ma też kilka
kolczyków w prawym uchu. Uwielbia nosić skórę i różne błyskotki
takie jak bransolety, sygnety czy wisiory. Jest najmłodszy z
chłopaków.
Weszliśmy
do pomieszczenia. Na środku stał wielki, drewniany stół z
siedmioma krzesłami. Ściany pokoju były brudne oraz oblepione
różnymi listami gończymi, zdjęciami, wycinkami z gazet. Okna były
zasłonięte. Tylko dzięki małej lampce w rogu mogłam cokolwiek
widzieć. Zauważyłam, że przy ścianie siedzi mężczyzna z
opuszczoną głową. Ręce i nogi miał przywiązane do krzesła.
Odyn, Hisaki, Tetsu i Ryoko nachylali się nad nim.
-
Mów skurwysynie wszystkie nazwiska waszego, pierdolonego gangu! -
potężny głos Odyna nie jednego potrafi wystraszyć.
Tak
na prawdę to ma na imię Matsuo. Nadaliśmy mu taką ksywę,
ponieważ nosi na oku przepaskę. Ci, którzy interesują się
mitologią nordycką, wiedzą, że Bóg wojny - Odyn też został
pozbawiony oka.
Jak
wspomniałam wcześniej jest zastępcą przywódcy Przeklętych.
A kto tak na prawdę nami dowodzi? To bardzo proste, mój ojciec.
Tylko z tego powodu zadaje się z tymi głąbami.
-
Mów! - krzyk znowu odbił się echem w pomieszczeniu.
-
Kto to jest? - na mój widok od razu złagodniał. Poprawił swoje
siwe włosy i się wyprostował.
-
Udało nam się ustalić, że nazywa się Deidara. Oczywiście sam
tego nie powiedział. Musieliśmy przeszukać kretyna i zabrać mu
dokumenty - warknął.
Chwyciłam
za krzesło i przysunęłam bliżej. Usiadłam okrakiem mając przed
sobą oparcie. Przyjrzałam mu się uważnie.
Koleś
był młody. Miał Jakieś 22 lata. Długie blond włosy i część z
nich związana w kitkę. Charakteryzowały go kobiece rysy twarzy.
Miał
podbite oczy. Rozwaloną wargę i potargane ubrania.
Zgaduje, że to sprawka naszych chłopaków.
Oddychał ciężko. Nie patrzył w moją stronę.
-
I po co ci to? Jakbyś grzecznie odpowiadał na ich pytania to by cię
tak nie skatowali - powiedziałam cicho.
Uśmiechnął
się.
-
Spierdalaj, laleczko - warknął.
-
Chłoptasiu, bez takich mi tu, proszę. Nie chcesz przedwcześnie
zginąć - odezwał się Tetsu.
Rany!
Teraz
zorientowałam się, że wygląda jak starsza wersja tego całego
Deidary. Taki sam kolor włosów i oczu. Tetsu ma wygolony bok i
lekki zarost. Tym się różnią.
-
Też mi różnica. Jak nie wy mnie zabijecie to mój gang, więc
teraz mi wszystko jedno, kurwy! - splunął na podłogę czerwoną
cieczą.
-
Wybuchowy... Rozumiemy, że chcesz być lojalny wobec nich, ale skoro
i tak uważasz, że cię zabiją to przynajmniej my ich dorwiemy
- Ryoko wyciągnął papierosa z paczki. Zaczął szukać
zapalniczki w tylnych kieszeniach spodni.
Ten
rudzielec jest dużo starszy, chociaż nie wygląda na takiego. Ma 37
lat, a każdy kto go zna, powiedziałby, że z 25. Charakteryzują go
kolczyki - w brwi, nosie i pod ustami.
-
Wyjdźcie stąd. Ja z nim pogadam - powiedziałam stanowczo.
-
ŻE CO? - krzyknęli jednocześnie.
-
Spokojnie, nic mi nie będzie - uśmiechnęłam się.
Są słodcy jak się martwią.
- Kobieta czasami
potrafi przegadać facetowi - niechętnie się zgodzili, ale wyszli.
-
Jak coś się stanie od razu nas zawołaj - mruknął Hisaki
zamykając drzwi za sobą.
Poprawiłam
moją koszulkę tak, aby trochę było mi widać koronowy
stanik.
Mężczyzna to jednak mężczyzna. Myśli
kutasem, nie mózgiem.
Wstałam
z krzesła i przybliżyłam lampkę bliżej, aby lepiej się mu
przyjrzeć. Nie jest brzydki. Trochę poobijany, ale ma coś w sobie.
-
Kim jesteście? - spytałam cicho, ale wyraźnie. On milczał.
Spuścił wzrok na podłogę. Podniosłam mu podbródek. Chciałam,
żeby patrzył mi w oczy, albo na dekolt.
-
Spierdalaj - warknął.
-
Słuchaj, dobrze wiesz, że ci za drzwiami mogą zrobić coś
znacznie gorszego niż kilka siniaków i zadrapań. Współpracuj, a
nic ci się nie stanie - wpatrywałam się w jego oczy. Sama nie wiem
jak to określić, ale były pełne żalu.
Ten
dzieciak musiał dużo już przejść.
-
Spierdalaj - powtórzył jeszcze raz, ale trochę łagodniej.
-
Powiedziałeś, że jak wyjawisz cokolwiek to oni cię zabiją. Mogę
ci załatwić bezpieczeństwo. Jak tylko powiesz nazwiska, albo
inaczej. Jedno nazwisko. Waszego przywódcy. Uszanujemy to i pierwsi
ich dopadniemy. Nic ci nie będzie groziło. Gwarantuje - cisza.
Widziałam, że nie dogadam się w nim w taki sposób.
Usiadłam
z powrotem na krześle. Wtedy ewidentnie spojrzał na moje cycki.
Wyciągnęłam
pistolet i przeładowałam. Lekko drgnął i spojrzał na moją broń.
-
Lubisz to co robisz? - zauważyłam, że zdziwiło go to pytanie. -
Co sądzisz o swoim gangu? Co zyskujecie? Jakie są wasze cele? Czy
oddałbyś na nich swoje życie? - podniósł wzrok i lekko oblizał
popękaną wargę. Wpatrywał się tym razem w moje oczy.
-
Spier-da-laj! - powiedział spokojnym głosem.
-
Jeśli przeklniesz do mnie jeszcze raz, przysięgam właduję ci te
kulki w łeb - podniosłam głos machając przed nim pistoletem.
-
Spierdaa - przerwał.
Oddałam
strzał. Wkurzył mnie, więc tak jak obiecałam pociągnęłam za
spust. Zlitowałam się nad nim i dostał tylko w bark.
Jego
krzyk rozniósł się na cały budynek.
-
Ostrzegałam - powiedziałam spokojnie.
Oddychał
głośno i zacisnął zęby. Próbował wytrzymać ból i nie patrzył
na cieknącą krew.
-
Nienawidzę. Nienawidzę ich. - no proszę, a jednak potrafi mówić,
a nie tylko kląć.
-
Słucham?
-
Nienawidzę tej przeklętej bandy idiotów - urwał zdanie.
Założyłam
nogę na nogę.
-
Zostałem bez mojej zgody przydzielony do nich. Nie da się wyplątać
z tego gówna co oni robią... - wyszeptał. W jego głosie słychać
było szczerość. - Miałem odejść. Uciec wczoraj, ale mnie
powstrzymaliście. Miałem wyjechać z miasta. Daleko, bardzo daleko.
Ale przez was, kurwa oni mnie zabiją! Chętnie bym ich wydał, ale
za dobrze ich znam. Zamordują twoich kolegów, jeden po drugim, a
ciebie pobiją i będą pieprzyć od rana do wieczora, aż fiuty im
odpadną!
No
takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
Długo
siedzieliśmy w ciszy. Odwrócił ode mnie wzrok. Było mi go nawet
troszkę żal.
-
Wystarczy jedno nazwisko - wyszeptałam.
-
Pierdol się! - na jego krzyk chłopaki wparowali do pokoju.
Odsunęłam się im z drogi. Tetsu chwycił go za włosy i odchylił
głowę do tyłu. Jeden po drugim zaczęli go okładać pięściami i
kopać.
Westchnęłam.
Niczego
się nie dowiedziałam tak na prawdę.
-
Nie zabijacie go. Gdy skończycie, po prostu wywieźcie za miasto. On
już tu nie wróci. Nie poskarży się kolegom - dobrze wiedziałam,
że mnie posłuchają. Dzięki mojemu ojcu nie potrafią mi się
sprzeciwić.
Zmęczona i rozczarowana zeszłam na dół do
warsztatu.
Przy
ścianie siedział Skaza i jarał szluga. Wiem, że musiał tu
siedzieć. Pilnował garażu, w końcu pracujemy. Musimy chociaż
udawać przed klientami, że jest to najnormalniejszy warsztat
samochodowy.
-
Jak się bawicie? - spytał z tym swoim nikczemnym uśmieszkiem.
-
Daj spokój, niczego się nie dowiemy - oparłam się o blat szafki.
Dołączył
do nas Hisaki.
-
Wszystko w porządku? Nie słyszeliśmy zbyt wiele z waszej rozmowy -
jego spokojny głos potrafi koić wszystkie nerwy.
-
Zróbcie po prostu tak jak mówiłam. Na kolejnym wyścigu się
zajmiemy Akatsuki.
- odparłam, a on przytaknął głową.
Hisaki
miał 26 lat i był najspokojniejszym z chłopaków. Nigdy nie
narzekał. Zawsze miał stalowe nerwy i miły ton głosu. Zazwyczaj
mało mówił. Długość jego włosów jest mniej więcej jak moja.
Mają bardzo głęboki, czarny odcień.
Ehh
to bardzo irytujące, że twój kolega ma zdrowsze i ładniejsze
włosy od ciebie, nie?
Usłyszałam
warkot silnika i spojrzałam w stronę otwartych drzwi garażu. Do
warsztatu wjechał jakiś samochód. A raczej jego resztki...
Nie
mam pojęcia jak to coś było w stanie tu dojechać.
Oślepiły
mnie reflektory, ale jak silnik zgasł od razu rozpoznałam twarze w
przedniej szybie.
-
Państwo Uchiha, no proszę, proszę...
Lubię już tego Skazę xDDDD
OdpowiedzUsuńtekst " Jestem pewna, że ten skurwiel również zabiłby Mufasę dla swoich niecnych planów! " RO-ZJE-BAŁ!!
Wracasz do formy widzę xD i fajni ci goście :333 bardzo mi się podobają niektórzy, chyba będę też fanką Tetsu bo to taki drugi Deidara xD
Daawaj szybko nowy rozdział <33 kocham cię kobieto! Potrafisz poprawić humor człowiekowi xD
Kocham! Po prostu kocham to opowiadanie. Ma taki klimat, że nie mogę się oderwać. Jak zaczęłam czytać to już koniec, do ostatniej linijki bez przerwy czytałam. (no dobra jedną przerwę zrobiłam, bo musiałam coś sprawdzić) Biedny Deidara.. Tak poobijany, a tak bardzo go w mandze lubiłam, a tu na pierwszy ogień już poszedł. ;( Uchiha w jej klasie, no proszę, kto by się spodziewał, ciekawe co z tego wyjdzie. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nową notkę. ;)
Początki bywają nudne, ale nie w tym przypadku! Od razu dzieje się akcja! Ta rozmowa z Deidarą była na prawdę mega. Surowo go potraktowałaś, a wszyscy wiemy jak lubisz tego blondaska ;3
OdpowiedzUsuńSasuke i Enma w jednej ławce? To będzie się działo :D
Dawaj next!
Zajebiste i rozdział nie był nudny wręcz przeciwnie. Czekam na next'a i... mam ochotę to zhejtować ale jest to zbyt zajebiste.
OdpowiedzUsuńPs. Czekałam 3 dni na stronę, która teoretycznie nosi tytuł "bohaterowie" oraz Kirei żyjesz? Gdzie hejty? Mistrzu?
(boshe ale ja trudne słowo znam ma więcej niż trzy sylaby O_o)
~Pozdrawiam Ouientia
Kirei to śmierdzący leń i nie chce jej się komentować :C
UsuńMożliwe :< lecz i tak poczekam nawet trzy lata na jej komentarz, a raczej hejt xD
UsuńJestes moim mistrzem, to dopiero pierwszy rozdzial, a ty juz to zjebalas. :) pozdrawiam serdecznie, kirei
OdpowiedzUsuńwyszłaś z wprawy :C
UsuńCoraz wiecej sie dowiadujemy, i coraz bardziej mi sie to podoba! Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu, życzę weny i czasu ❤
OdpowiedzUsuńHmm, dużo nowych postaci, jakoś się połapię.
OdpowiedzUsuńChyba. Jakoś. Tak.
Masz racje, początki są nudne, więc ja czekam na jakiś porządny wpierdol :3
Pozdrawiam, weny i czasu :3
Byłam pewna, że skomentowałam ten rozdział :< Strasznie dużo się dzieje, a bardzo mało wyjaśniasz. Mam nadzieję, że wszystko z czasem nam wytłumaczysz, ponieważ czasem się gubię i muszę przeczytać jakiś fragment dwa razy. Pomimo tego bardzo mi się podoba :3 A w twoim drugim blogu jestem zakochana *,*
OdpowiedzUsuńAle mój drugi blog to porażka ;_; pisany za czasów gimnazjum XD
UsuńMoże właśnie dlatego jest taki przekomiczny <3 :D Ale przy każdym rozdziale wybucham śmiechem XD
Usuńnono!
OdpowiedzUsuńpo pierwsze - Twoje postacie są cudowne! każdy ma taki zajebisty na swój sposób charakter. oczywiście jak narazie moją ulubioną jest główna bohaterka i chyba Akira za ten jego pociąg do tyłków ;>
po drugie - wykorzystanie kobiecych.. walorów jako argumentów była wręcz świetnym rozwiązaniem
po trzecie - kocham Deidare! jak mogłaś akurat jego tak styrać?! jak?!
po czwarte - wjazd Uchihów! mówię i o tym na lekcji i o tym w garażu. nie mogę sie doczekać po tych wydarzeniach dalszej części
czekam! i dalej baardzo ładnie prosze o informowanie mnie. brak czasu nie pozwala mi ostatnio na sprawdzanie czy są nowe rozdziały a bardzo mi na tym zależy ; )
Jak zawsze boskie i nie mogę się doczekać dalszych notek. Osobiście uwielbiam blogi Naruto+gangi więc będę częęęęsto zaglądała z nadzieją na ciąg dalszy.... I oczywiście życzę dużo weny i wolnego czasu na tworzenie.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńo tak Emma w gangu i jeszcze w szkole mechanicznej, ale ciekawe co robił w niej Sasuke i jeszcze ta końcówka....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia