niedziela, 7 grudnia 2014

#1 - Czarne oczy.

      Wyłączyłam budzik w telefonie. I tak już nie spałam. Zawsze budzę się dwie minuty wcześniej. 

      To dziwne, nieprawdaż? Od gimnazjum zawsze wyprzedzam ten głośny dzwonek.

      Wstałam i wyciągnęłam jakieś jeansowe szorty z szafy, a do tego czarną bokserkę. Świeżą bieliznę i poszłam do łazienki. Pod prysznicem próbowałam zmyć zapach papierosowego dymu. 

      Nigdy nie przyzwyczaję się do tego smrodu! Najgorsze jest to, że każdy z warsztatu jest od nich uzależniony.

      Tak, pracuję w warsztacie. Kolejna ciekawostka. Młoda dziewczyna, która jeszcze nie ukończyła osiemnastu lat dorabia sobie w takim miejscu, zamiast jak inne moje rówieśniczki zamartwiać się o to czy pasek pasuje do koszulki i jak szybko stracić dziewictwo.
Wszystkich to dziwi. Najbardziej moją klasę. 
      Dwudziestu trzech chłopaków i jedna dziewczyna na profilu mechanik samochodowy. Pamiętam jak w pierwszej klasie nauczyciele bali się cokolwiek mi dać do ręki na zajęciach praktycznych, żebym sobie nic nie zrobiła. Rozśmieszali mnie tym. Rok minął szybko. Teraz wszyscy są przyzwyczajeni do mnie. Nawet moja matka przestała nalegać, żebym poszła do ogólniaka. 
      - Enma, spóźnisz się do szkoły! - zdanie, które słyszę co ranek. 
      Spokojnie mamo. Ja się nigdy nie spóźniam. 

      Zgoliłam łydki, uda i pachy. Kiedy myłam zęby, uchwyciłam moje odbicie w lustrze. Czarne, lekko falowane włosy opadające na piersi. Oczy, które błyszczały na złoto. Zadarty nosek i szerokie biodra. Rozstępy na udach i lekko zarysowane mięśnie brzucha. 

      Strasznie nie lubię mojego ciała. 

      To znaczy nie uważałam się na brzydką dziewczynę. Byłam zwyczajna, lubiłam moje rysy twarzy, ale jak to kobieta, chciałabym schudnąć jakieś 6-7 kg. Niestety odziedziczyłam po mamie wielką dupę, grube uda i stanowczo za wolny metabolizm. A jeszcze bardziej od tego nienawidzę mojej blizny. Długa linia, która zaczyna się od lewej piersi, a kończy tuż nad pępkiem.
Miałam płaski brzuch, ale to od ćwiczeń, które wytrwale robię od kilku miesięcy. 

      Mam kompleksy, ale jakoś muszę z nimi żyć. Nikt nie jest perfekcyjny.

      Przeczesałam włosy, zrobiłam kreski eyelinerem, pomalowałam rzęsy. Ubrałam się, porwałam skórzaną kurtkę z krzesła, założyłam torbę na ramię, zawiązałam czarne trampki i byłam gotowa do wyjścia.
      Zeszłam do kuchni. Już ze schodów czułam zapach tostów, które robiła mama. Pocałowałam ją w policzek i porwałam jednego.
      - Do zobaczenia, mamo - wymamrotałam niewyraźnie, trzymając w zębach śniadanie. - Po szkole wstąpię do warsztatu. 
      - Miłego dnia! - powiedziała zachrypniętym głosem. 
      Zarzuciłam kurtkę na plecy i włożyłam kask na głowę. W garażu stało moje kochane Ducati 1199 Panigale. Uwielbiałam ten lśniący, czerwony kolor. Dostałam to cacko od taty na 16 urodziny. Dostałam też spluwę, ponieważ właśnie wtedy zauważył, że faceci zaczynają się za mną oglądać. 

      Kochany z niego człowiek. 

      Niestety nie mieszka z nami. Znalazł sobie jakąś nową laskę i zrobił jej dziecko. Lubię mojego przyrodniego brata, ale gardzę jego matką. No cóż, mój staruszek nigdy nie miał szczęścia do kobiet. Wiem, że mama nie jest idealna, ale żeby iść od razu do takiego babsztyla jak ta blondynka? Nigdy mnie nie przestanie zaskakiwać ten człowiek. Ale kocham go mimo wszystko. I wiem, że on mnie też.
      Odpaliłam moją perełkę i spojrzałam na zegarek. Dokładnie 7:15. Idealnie, co do minuty. Ruszyłam.
      Moja szkoła znajduje się na końcu miasta. Mam do niej zawsze kawałek drogi, ale nie przeszkadza mi to. Uwielbiam jeździć. Nawet jakbym miała jechać na drugi koniec świata, to mój uśmiech nie schodziłby z twarzy. 

      Skaza często mi mówił, że wyglądam jak psychopatka, gdy widzi mnie na motocyklu.
Mam podobno rozszerzone źrenice i uśmiecham się jak szaleniec. Ale to Skaza i on często ubarwia niektóre fakty.
      Zastanawiacie się czemu go tak nazywam? To proste. Tak na prawdę ma na imię Fujio, ale koleś wygląda identycznie jak ten z Króla Lwa. Każdy kto go widział powie, że mają takie same ryje! Kozia bródka, rozczochrana grzywa, a pod prawym, zielonym okiem blizna. Charakter też taki sam. 

      Jestem pewna, że ten skurwiel również zabiłby Mufasę dla swoich niecnych planów!

~ . ~ . ~

      Wspinałam się po betonowych stopniach do szkoły dokładnie pięć minut przed czasem. 

      Jak zawsze idealnie.
      Usiadłam na końcu sali. W ławce od początku byłam sama. Nie z powodu tego, że koledzy mnie unikali. Co prawda część się mnie bała, ponieważ dobrze wiedzieli, że jestem z gangu Przeklętych, ale większość mnie lubiła. Nie miałam tu wrogów. Nikt nie robił mi na złość, a ja odwdzięczałam się tym samym. Po prostu wolałam siedzieć sama. Nie chciałam nikogo. Tak było mi dobrze i już.
      Jeśli chodzi o moje stopnie to były przeciętne. Z przedmiotów zawodowych co prawda byłam jedną z lepszych, ale żeby dostać dopa z fizyki, czy biologi to musiałam się natrudzić.
      Poczułam lekkie wibracje na udzie. Znak, że dostałam smsa.
Nadawca: Akira
Godzina: 08:03
Treść: Dorwaliśmy jednego.
      Uśmiechnęłam się automatycznie. Wczoraj wieczorem Odyn, czyli zastępca przywódcy naszego gangu powiedział, że Brzask, a inaczej nazywany Akatsuki, będą na mieście robić interesy. Trochę im poprzeszkadzali chłopaki. Też chciałam iść, ale matka znowu się spiła i musiałam się nią zająć. 
      W Konoha istnieją cztery gangi. Przeklęci na Wieki, Klan HyuugaBrzask i Białe kły. Trzy gangi są ze sobą zaprzyjaźnione, wyjątkiem jest Akatsuki. Zawsze przez nich nasze plany szlag trafia. Są niebezpieczni. Zamordowali jednego z naszych na wyścigu. Przyjmują tajne zlecenia. Zabijają za kasę. Najgorsze jest to, że nie wiemy jak wyglądają. Zawsze mają na twarzach bandany i zakładają czarne płaszcze z dziwnymi, czerwonymi chmurami. Wczorajsza akcja miała na celu złapać chociaż jednego z nich. Jak widać się udało.
Zaraz po szkole jadę do chłopaków.
      - Enma, schowaj ten telefon - wymamrotał mój wychowawca Kakashi.
Chrząknęłam tylko cicho. Dobrze wiem, że nic mi nie zrobi. Uczniowie tego nie wiedzą, ale on też jest motocyklistą. Z gangu Białych. Co najciekawsze jego ojciec jest ich założycielem. 
      Dopiero po chwili zwróciłam uwagę, że do klasy wszedł ktoś jeszcze. Aż się wyprostowałam. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. 
      - Od dziś w klasie mamy kolejnego ucznia. Nazywa się Uchiha Sasuke - aż prychnęłam śmiechem jak zobaczyłam ten znajomy grymas twarzy.
      Sasuke. Kolega z gimnazjum. Najlepszy uczeń w szkole. Obrzydliwie bogaty. Nie jedna laska na jego widok ma mokro w majtkach. Od zawsze mnie irytował ten człowiek. Nigdy się nie lubiliśmy. Często razem wylądowaliśmy po lekcjach za kłótnie i małe bójki.
To znaczy nigdy mnie nie uderzył i miał szczęście. Wtedy chłopaki by go zabili. Jednak jakieś szarpaniny i wyrzucanie podręczników przez okno się pojawiały.
      Nie znosiłam mojego gimnazjum. Są chyba tylko dwie, albo trzy osoby z którymi jestem na cześć. 

      Chwileczkę!! 

      To nie możliwe, że on tu jest. Przecież dostał się do najlepszego ogólniaka w mieście. Miał zostać biznesmenem i odziedziczyć rodzinną firmę. On kompletnie nie nadaje się na mechanika.
      - Siadaj, na końcu sali masz miejsce.

      Cholera. Kskashi, czemu mi to robisz?

      Brunetowi od razu wyskoczyła żyłka na czole, gdy mnie zobaczył.
      - Gorzej być nie mogło - wymamrotał, a ja miałam ochotę odbić okładkę książki, którą miałam na stoliku, na jego twarzy. Jakimś cudem się powstrzymałam.
      Usiadł i przez następne 6 godzin lekcyjnych nie odezwał się, ani nawet nie zerknął w moją stronę. Cieszyło mnie to, ale pięć minut przed końcem lekcji postanowiłam, że zapytam czemu przeniósł się do tej szkoły, skoro jego plany na przyszłość są zupełnie inne.
      - Nie twój, pieprzony interes - usłyszałam w odpowiedzi. 

      Milutki jak zawsze. 

      Od razu jak zadzwonił dzwonek to wybiegł z klasy. Co prawda dalej nurtowało mnie to pytanie, ale nie mam zamiaru przecież za nim gonić, jak jego fanki w gimnazjum.
Zgarnęłam książki do torby i też ruszyłam w stronę wyjścia.
      Usiadłam na siedzeniu mojej czerwonej perełki i miałam już założyć kask. Wtedy zwróciłam uwagę na czarnego mercedesa. Sasuke do niego wsiadał. Zauważyłam, że na masce opiera się wysoki mężczyzna w garniturze. Miał długie, spięte włosy. W jednym ręku trzymał telefon, a w drugim cygaro. 

      Jeszcze większe gówno niż szlugi! Śmierdzi dwa razy gorzej.

      To pewnie starszy brat Uchihy. Z tego co wiem ich rodzice zginęli w wypadku i to właśnie on zdobył firmę. Teraz wychowuje tego głąba, żeby potem też zarabiał miliony na swoje konto bankowe.

      Czarne oczy.

      Widziałam je wczoraj. Stał w korku i gapił się w stronę warsztatu.

      Cóż za zbieg okoliczności.
      Tak na marginesie - ten jego brat jest przystojniejszy. Ciekawe czy też tyle lasek się za nim uganiało w szkole. 

      A zresztą, co mnie to obchodzi...

      Zapięłam kask i ruszyłam w stronę warsztatu.

~ . ~ . ~ 

      - Cześć chłopaki! - krzyknęłam na powitanie. - Co tam słychać? - ściągnęłam kurtkę i usiadłam na blacie. Był tylko Akira i Skaza. 

      - O jesteś w końcu. Chodź na górę. Pogadamy - Akira wyrzucił peta na ziemię i ruszył po schodach.
Lubiłam go. Jest zboczony, ale potrafi być opiekuńczy. Ma lekko potargane, brązowe włosy. Zazwyczaj na czole zawiązuje bandanę. Dziewczyny lecą na jego kwadratową szczękę, męski zarost i ładnie wyrzeźbione bicepsy. Ma wiele tatuaży. Szczególnie na rękach i klacie. Ma też kilka kolczyków w prawym uchu. Uwielbia nosić skórę i różne błyskotki takie jak bransolety, sygnety czy wisiory. Jest najmłodszy z chłopaków.
      Weszliśmy do pomieszczenia. Na środku stał wielki, drewniany stół z siedmioma krzesłami. Ściany pokoju były brudne oraz oblepione różnymi listami gończymi, zdjęciami, wycinkami z gazet. Okna były zasłonięte. Tylko dzięki małej lampce w rogu mogłam cokolwiek widzieć. Zauważyłam, że przy ścianie siedzi mężczyzna z opuszczoną głową. Ręce i nogi miał przywiązane do krzesła. Odyn, Hisaki, Tetsu i Ryoko nachylali się nad nim.
      - Mów skurwysynie wszystkie nazwiska waszego, pierdolonego gangu! - potężny głos Odyna nie jednego potrafi wystraszyć.
      Tak na prawdę to ma na imię Matsuo. Nadaliśmy mu taką ksywę, ponieważ nosi na oku przepaskę. Ci, którzy interesują się mitologią nordycką, wiedzą, że Bóg wojny - Odyn też został pozbawiony oka.
      Jak wspomniałam wcześniej jest zastępcą przywódcy Przeklętych. A kto tak na prawdę nami dowodzi? To bardzo proste, mój ojciec. Tylko z tego powodu zadaje się z tymi głąbami.
      - Mów! - krzyk znowu odbił się echem w pomieszczeniu.
      - Kto to jest? - na mój widok od razu złagodniał. Poprawił swoje siwe włosy i się wyprostował.
      - Udało nam się ustalić, że nazywa się Deidara. Oczywiście sam tego nie powiedział. Musieliśmy przeszukać kretyna i zabrać mu dokumenty - warknął.
      Chwyciłam za krzesło i przysunęłam bliżej. Usiadłam okrakiem mając przed sobą oparcie. Przyjrzałam mu się uważnie.
      Koleś był młody. Miał Jakieś 22 lata. Długie blond włosy i część z nich związana w kitkę. Charakteryzowały go kobiece rysy twarzy.

Miał podbite oczy. Rozwaloną wargę i potargane ubrania.

      Zgaduje, że to sprawka naszych chłopaków.

      Oddychał ciężko. Nie patrzył w moją stronę.
      - I po co ci to? Jakbyś grzecznie odpowiadał na ich pytania to by cię tak nie skatowali - powiedziałam cicho.
Uśmiechnął się.
      - Spierdalaj, laleczko - warknął.
      - Chłoptasiu, bez takich mi tu, proszę. Nie chcesz przedwcześnie zginąć - odezwał się Tetsu. 
    
      Rany!

      Teraz zorientowałam się, że wygląda jak starsza wersja tego całego Deidary. Taki sam kolor włosów i oczu. Tetsu ma wygolony bok i lekki zarost. Tym się różnią.
      - Też mi różnica. Jak nie wy mnie zabijecie to mój gang, więc teraz mi wszystko jedno, kurwy! - splunął na podłogę czerwoną cieczą.
      - Wybuchowy... Rozumiemy, że chcesz być lojalny wobec nich, ale skoro i tak uważasz, że cię zabiją to przynajmniej my ich dorwiemy - Ryoko wyciągnął papierosa z paczki. Zaczął szukać zapalniczki w tylnych kieszeniach spodni.
      Ten rudzielec jest dużo starszy, chociaż nie wygląda na takiego. Ma 37 lat, a każdy kto go zna, powiedziałby, że z 25. Charakteryzują go kolczyki - w brwi, nosie i pod ustami.
      - Wyjdźcie stąd. Ja z nim pogadam - powiedziałam stanowczo.
      - ŻE CO? - krzyknęli jednocześnie.

      - Spokojnie, nic mi nie będzie - uśmiechnęłam się.

      Są słodcy jak się martwią.

      - Kobieta czasami potrafi przegadać facetowi - niechętnie się zgodzili, ale wyszli.
      - Jak coś się stanie od razu nas zawołaj - mruknął Hisaki zamykając drzwi za sobą.
Poprawiłam moją koszulkę tak, aby trochę było mi widać koronowy stanik.


      Mężczyzna to jednak mężczyzna. Myśli kutasem, nie mózgiem.


      Wstałam z krzesła i przybliżyłam lampkę bliżej, aby lepiej się mu przyjrzeć. Nie jest brzydki. Trochę poobijany, ale ma coś w sobie.
      - Kim jesteście? - spytałam cicho, ale wyraźnie. On milczał. Spuścił wzrok na podłogę. Podniosłam mu podbródek. Chciałam, żeby patrzył mi w oczy, albo na dekolt.
      - Spierdalaj - warknął.
      - Słuchaj, dobrze wiesz, że ci za drzwiami mogą zrobić coś znacznie gorszego niż kilka siniaków i zadrapań. Współpracuj, a nic ci się nie stanie - wpatrywałam się w jego oczy. Sama nie wiem jak to określić, ale były pełne żalu. 

      Ten dzieciak musiał dużo już przejść.

      - Spierdalaj - powtórzył jeszcze raz, ale trochę łagodniej.
      - Powiedziałeś, że jak wyjawisz cokolwiek to oni cię zabiją. Mogę ci załatwić bezpieczeństwo. Jak tylko powiesz nazwiska, albo inaczej. Jedno nazwisko. Waszego przywódcy. Uszanujemy to i pierwsi ich dopadniemy. Nic ci nie będzie groziło. Gwarantuje - cisza. Widziałam, że nie dogadam się w nim w taki sposób.
Usiadłam z powrotem na krześle. Wtedy ewidentnie spojrzał na moje cycki.
       Wyciągnęłam pistolet i przeładowałam. Lekko drgnął i spojrzał na moją broń.
     - Lubisz to co robisz? - zauważyłam, że zdziwiło go to pytanie. - Co sądzisz o swoim gangu? Co zyskujecie? Jakie są wasze cele? Czy oddałbyś na nich swoje życie? - podniósł wzrok i lekko oblizał popękaną wargę. Wpatrywał się tym razem w moje oczy.
      - Spier-da-laj! - powiedział spokojnym głosem.
      - Jeśli przeklniesz do mnie jeszcze raz, przysięgam właduję ci te kulki w łeb - podniosłam głos machając przed nim pistoletem.
      - Spierdaa - przerwał.
Oddałam strzał. Wkurzył mnie, więc tak jak obiecałam pociągnęłam za spust. Zlitowałam się nad nim i dostał  tylko w bark.
Jego krzyk rozniósł się na cały budynek.
      - Ostrzegałam - powiedziałam spokojnie.
Oddychał głośno i zacisnął zęby. Próbował wytrzymać ból i nie patrzył na cieknącą krew.
      - Nienawidzę. Nienawidzę ich. - no proszę, a jednak potrafi mówić, a nie tylko kląć.
      - Słucham?
     - Nienawidzę tej przeklętej bandy idiotów - urwał zdanie.
Założyłam nogę na nogę.
      - Zostałem bez mojej zgody przydzielony do nich. Nie da się wyplątać z tego gówna co oni robią... - wyszeptał. W jego głosie słychać było szczerość. - Miałem odejść. Uciec wczoraj, ale mnie powstrzymaliście. Miałem wyjechać z miasta. Daleko, bardzo daleko. Ale przez was, kurwa oni mnie zabiją! Chętnie bym ich wydał, ale za dobrze ich znam. Zamordują twoich kolegów, jeden po drugim, a ciebie pobiją i będą pieprzyć od rana do wieczora, aż fiuty im odpadną!

      No takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. 

      Długo siedzieliśmy w ciszy. Odwrócił ode mnie wzrok. Było mi go nawet troszkę żal.
      - Wystarczy jedno nazwisko - wyszeptałam.
      - Pierdol się! - na jego krzyk chłopaki wparowali do pokoju. Odsunęłam się im z drogi. Tetsu chwycił go za włosy i odchylił głowę do tyłu. Jeden po drugim zaczęli go okładać pięściami i kopać.
Westchnęłam.

     Niczego się nie dowiedziałam tak na prawdę.


      - Nie zabijacie go. Gdy skończycie, po prostu wywieźcie za miasto. On już tu nie wróci. Nie poskarży się kolegom - dobrze wiedziałam, że mnie posłuchają. Dzięki mojemu ojcu nie potrafią mi się sprzeciwić.
Zmęczona i rozczarowana zeszłam na dół do warsztatu.
      Przy ścianie siedział Skaza i jarał szluga. Wiem, że musiał tu siedzieć. Pilnował garażu, w końcu pracujemy. Musimy chociaż udawać przed klientami, że jest to najnormalniejszy warsztat samochodowy.
      - Jak się bawicie? - spytał z tym swoim nikczemnym uśmieszkiem.
      - Daj spokój, niczego się nie dowiemy - oparłam się o blat szafki.
Dołączył do nas Hisaki.
      - Wszystko w porządku? Nie słyszeliśmy zbyt wiele z waszej rozmowy - jego spokojny głos potrafi koić wszystkie nerwy.
      - Zróbcie po prostu tak jak mówiłam. Na kolejnym wyścigu się zajmiemy Akatsuki. - odparłam, a on przytaknął głową.
      Hisaki miał 26 lat i był najspokojniejszym z chłopaków. Nigdy nie narzekał. Zawsze miał stalowe nerwy i miły ton głosu. Zazwyczaj mało mówił. Długość jego włosów jest mniej więcej jak moja. Mają bardzo głęboki, czarny odcień.

      Ehh to bardzo irytujące, że twój kolega ma zdrowsze i ładniejsze włosy od ciebie, nie?

      Usłyszałam warkot silnika i spojrzałam w stronę otwartych drzwi garażu. Do warsztatu wjechał jakiś samochód. A raczej jego resztki...

      Nie mam pojęcia jak to coś było w stanie tu dojechać.

      Oślepiły mnie reflektory, ale jak silnik zgasł od razu rozpoznałam twarze w przedniej szybie.
      - Państwo Uchiha, no proszę, proszę...





Uff! Jakoś napisałam XD 
Początki są zazwyczaj nudne i uważam, że ten rozdział jest tego dowodem.
Ale chciałam was zapoznać najpierw z naszymi bohaterami.
Czekam na pierwsze komentarze, hejty, cokolwiek.
Zobaczycie jakiś błąd, literówkę itd to piszcie!
Zapraszam też do zakładki "bohaterowie" :)


16 komentarzy:

  1. Lubię już tego Skazę xDDDD
    tekst " Jestem pewna, że ten skurwiel również zabiłby Mufasę dla swoich niecnych planów! " RO-ZJE-BAŁ!!
    Wracasz do formy widzę xD i fajni ci goście :333 bardzo mi się podobają niektórzy, chyba będę też fanką Tetsu bo to taki drugi Deidara xD
    Daawaj szybko nowy rozdział <33 kocham cię kobieto! Potrafisz poprawić humor człowiekowi xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham! Po prostu kocham to opowiadanie. Ma taki klimat, że nie mogę się oderwać. Jak zaczęłam czytać to już koniec, do ostatniej linijki bez przerwy czytałam. (no dobra jedną przerwę zrobiłam, bo musiałam coś sprawdzić) Biedny Deidara.. Tak poobijany, a tak bardzo go w mandze lubiłam, a tu na pierwszy ogień już poszedł. ;( Uchiha w jej klasie, no proszę, kto by się spodziewał, ciekawe co z tego wyjdzie. :D
    Pozdrawiam i czekam na nową notkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Początki bywają nudne, ale nie w tym przypadku! Od razu dzieje się akcja! Ta rozmowa z Deidarą była na prawdę mega. Surowo go potraktowałaś, a wszyscy wiemy jak lubisz tego blondaska ;3
    Sasuke i Enma w jednej ławce? To będzie się działo :D
    Dawaj next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste i rozdział nie był nudny wręcz przeciwnie. Czekam na next'a i... mam ochotę to zhejtować ale jest to zbyt zajebiste.
    Ps. Czekałam 3 dni na stronę, która teoretycznie nosi tytuł "bohaterowie" oraz Kirei żyjesz? Gdzie hejty? Mistrzu?
    (boshe ale ja trudne słowo znam ma więcej niż trzy sylaby O_o)
    ~Pozdrawiam Ouientia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kirei to śmierdzący leń i nie chce jej się komentować :C

      Usuń
    2. Możliwe :< lecz i tak poczekam nawet trzy lata na jej komentarz, a raczej hejt xD

      Usuń
  5. Jestes moim mistrzem, to dopiero pierwszy rozdzial, a ty juz to zjebalas. :) pozdrawiam serdecznie, kirei

    OdpowiedzUsuń
  6. Coraz wiecej sie dowiadujemy, i coraz bardziej mi sie to podoba! Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu, życzę weny i czasu ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, dużo nowych postaci, jakoś się połapię.
    Chyba. Jakoś. Tak.
    Masz racje, początki są nudne, więc ja czekam na jakiś porządny wpierdol :3
    Pozdrawiam, weny i czasu :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam pewna, że skomentowałam ten rozdział :< Strasznie dużo się dzieje, a bardzo mało wyjaśniasz. Mam nadzieję, że wszystko z czasem nam wytłumaczysz, ponieważ czasem się gubię i muszę przeczytać jakiś fragment dwa razy. Pomimo tego bardzo mi się podoba :3 A w twoim drugim blogu jestem zakochana *,*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mój drugi blog to porażka ;_; pisany za czasów gimnazjum XD

      Usuń
    2. Może właśnie dlatego jest taki przekomiczny <3 :D Ale przy każdym rozdziale wybucham śmiechem XD

      Usuń
  9. nono!
    po pierwsze - Twoje postacie są cudowne! każdy ma taki zajebisty na swój sposób charakter. oczywiście jak narazie moją ulubioną jest główna bohaterka i chyba Akira za ten jego pociąg do tyłków ;>
    po drugie - wykorzystanie kobiecych.. walorów jako argumentów była wręcz świetnym rozwiązaniem
    po trzecie - kocham Deidare! jak mogłaś akurat jego tak styrać?! jak?!
    po czwarte - wjazd Uchihów! mówię i o tym na lekcji i o tym w garażu. nie mogę sie doczekać po tych wydarzeniach dalszej części

    czekam! i dalej baardzo ładnie prosze o informowanie mnie. brak czasu nie pozwala mi ostatnio na sprawdzanie czy są nowe rozdziały a bardzo mi na tym zależy ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zawsze boskie i nie mogę się doczekać dalszych notek. Osobiście uwielbiam blogi Naruto+gangi więc będę częęęęsto zaglądała z nadzieją na ciąg dalszy.... I oczywiście życzę dużo weny i wolnego czasu na tworzenie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    o tak Emma w gangu i jeszcze w szkole mechanicznej, ale ciekawe co robił w niej Sasuke i jeszcze ta końcówka....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń